Jak najbardziej jest to postęp, ale proszę powoli ,
jak już będziesz chciała je puścić razem to proponuję przez pierwszy moment pilnie obserwować i nie dopuścić do ataku(gdyby któreś przypadkiem wpadło na genialny pomysł ) po prost w razie próby jednego na ręce i odizolować, myślę że można by próbować po parę minut i tylko pod kontrolą,
miski dopóki nie "dogadają się oddzielnie, bo podczas jedzenia jak najbardziej któreś może zaatakować, a może postawić gdzieś w neutralnym miejscu taką "wspólną michę z suchą karmą, z której mogłyby podjadać oba, oczywiście nie razem,
i obserwować....
będzie dobrze ,
już pierwsze koty ...za płoty
ups...
chyba mi umkła jedna stronka ,
to jest odpowiedź do postu założycielki wątku z 4 strony [/quote]
nowy kociak w domu - pomocy!!!
Ja wiem, a Ty się pewniesz domyślasz co zrobiła .Niestety, zrobienie porządku z kotką kosztuje,a poza tym ciągle pokutuje głupia mentalność,że kastracja odbiera "to coś" zwierzakom.
Moja siostra ma pięknęgo rudzielca.Wiosną wygląda jak kupka nieszczęścia, ale szwagier (męska solidarność?) nawet słyszeć nie chce o pozbawieniu go "pomponów" jak to ładnie nazywa Borysek
Dosiu, ja też nie wiedziałam, że można tak kochać koty i bardzo tego żałuje, ale Ty masz na to o wiele wiecej czasu więc go wykorzystaj
Moja siostra ma pięknęgo rudzielca.Wiosną wygląda jak kupka nieszczęścia, ale szwagier (męska solidarność?) nawet słyszeć nie chce o pozbawieniu go "pomponów" jak to ładnie nazywa Borysek
Dosiu, ja też nie wiedziałam, że można tak kochać koty i bardzo tego żałuje, ale Ty masz na to o wiele wiecej czasu więc go wykorzystaj
Ja w kwestii drugiego kotka:
taaaaaaaaaaaak ,
popieram dla kotów jest naprawdę lepiej jak mają towarzystwo do zabawy,
Dosiu gratuluję decyzji,
na pewno nie będziesz żałowała,
a tym bardziej twoja kicia ,
co do kuwety - to moje gangreny mają jedną, na początku chciałam postawić drugą dla nowej kotki, ale ona i tak załatwiała się w kuwecie nelsona, więc druga kuweta szybko poszła w zapomnienie
taaaaaaaaaaaak ,
popieram dla kotów jest naprawdę lepiej jak mają towarzystwo do zabawy,
Dosiu gratuluję decyzji,
na pewno nie będziesz żałowała,
a tym bardziej twoja kicia ,
co do kuwety - to moje gangreny mają jedną, na początku chciałam postawić drugą dla nowej kotki, ale ona i tak załatwiała się w kuwecie nelsona, więc druga kuweta szybko poszła w zapomnienie
Niestety Dośka, masz rację Wysterylizować nie chcą, najwyżej potem jakoś sie pozbędą problemu I dlatego trzeba próbować ratować tyle zwierzaczków ile się da, nawet biorąc je do siebie na trochę i potem szukając im domków.Dośka pisze:Daffodilku, warunki mam: mieszkanie ma 63 metry i jak widzisz w moim avatarze mam mocno znudzonego kociaka, ktory chyba sie ucieszy ze nareszcie bedzie mial kogo gonić. Jakby mi kiedyś ktos powiedział, że tak będę lubić koty nazwałabym go wariatem. Teraz żałuje tych lat, kiedy kota nie mialam. No to za miesiąc dołaczy do nas kolejny mały smrodek. Dołącze fotki jak tylko po niego pojadę. Najchetniej już bym go wzięła ale to maleństwo. I tak dobrze, że tamta kobieta pozwoliła mu zostać jeszcze miesiąc( choć o tyle dała się uprosić) bo ludzie są tacy beznadziejni byle sie tylko kota pozbyć, nawet miesięcznego. Zamiast "zrobić porządek" z kotką zeby nie miala maluchów to potem wpychają maluchy byle komu. Aż bałam się spytać co zrobiła z resztą maluchów
Co do sympatii względem kotów - doskonale Cię rozumiem. Jeszcze 2 lata temu lubiłam kotki ... ale u kogoś. I cały czas marzyłam o psie. A teraz nie wiem jak wcześniej mogłam żyć bez tych kochanych zbójowatych futerek
Ostatnio zmieniony 06 marca 2008, 14:20 przez Iza-Erin, łącznie zmieniany 1 raz.
Właśnie napisałam kolejny wpis, ale coś mi się stało z klawiaturą i nie miałam polskich znaków ,
moje koty śmigają po podwórku odkąd przeprowadziliśmy się na wieś, dla miśki był to powrót do domu- bo stąd ją wzięliśmy- a nelson najpierw był bardzo nieufny ale misia była dobrą nauczycielką , nawet przy mysich dziurkach czasami go widuję jak czatuje , a odkąd poczuł swoją siłę tkwiącą w potężnym wyglądzie żaden obcy kot nie wejdzie na podwórko pod jego okiem
aaa..
ja na "koty" zawsze zaglądam,
tylko tak jakoś mam mało do powiedzenia ,
ale czytam Was z dużą przyjemnością
moje koty śmigają po podwórku odkąd przeprowadziliśmy się na wieś, dla miśki był to powrót do domu- bo stąd ją wzięliśmy- a nelson najpierw był bardzo nieufny ale misia była dobrą nauczycielką , nawet przy mysich dziurkach czasami go widuję jak czatuje , a odkąd poczuł swoją siłę tkwiącą w potężnym wyglądzie żaden obcy kot nie wejdzie na podwórko pod jego okiem
aaa..
ja na "koty" zawsze zaglądam,
tylko tak jakoś mam mało do powiedzenia ,
ale czytam Was z dużą przyjemnością
Miło nam słyszećnelson pisze: ja na "koty" zawsze zaglądam,
tylko tak jakoś mam mało do powiedzenia ,
ale czytam Was z dużą przyjemnością
no dobra dziewczynki, było już jak poznać dwa koty ze sobą ale co ze zdrowiem? Jak wezme takiego małego smoka ze wsi to na pewno bedzie zarobaczony itd, choc zakładam ze zdrowy. To kiedy towarzystwu pozwolić sie poznać zeby moja kiciusia nie złapała czegoś od niego?
A czy Twoja kicia była szczepiona? Czy odrobaczałaś ją ostatnio?Dośka pisze:no dobra dziewczynki, było już jak poznać dwa koty ze sobą ale co ze zdrowiem? Jak wezme takiego małego smoka ze wsi to na pewno bedzie zarobaczony itd, choc zakładam ze zdrowy. To kiedy towarzystwu pozwolić sie poznać zeby moja kiciusia nie złapała czegoś od niego?
Co do małego, to może dobrze byłoby w międzyczasie, jeszcze zanim go weźmiesz, zawieźć go do weta, zbadać i odrobaczyć. Ja robiłam to od razu, bo nie ma na co czekać. Ptyś i Pumuś byli odizolowani przez jakiś czas, bo byli chorzy, ale z Pucusiem było OK, więc od razu się zapoznali z Pysią, tylko tak jak napisałam, zabrałam go do weta na oględziny i odrobaczanie.
moja kicia była szczepiona a odrobaczana w lutym pratelem. Z małym wizyta u weta miedzyczasie raczej jest niemozliwa. Na pewno od razu wezme go do lekarza, zaszczepie i odrobacze ale czy maja Mika nie zarazi sie robalami? Czy moze jej tez od razu podac znowu pratel? jak myślisz? No i ta wspolna kuweta...Czy może małemu dać inną kuwetę do czasu az zrobi kupke po tabletce? I jak przestawić tego malucha na zdrowe jedzenie bo tam na pewno bedzie wcinał kiełbase i inne rzeczy które mu rzucą. Z moją kicią takie własnie miałam problemy bo była nauczona jesc pasztet, kiełbase i chleb. Potem u mnie miała biegunki zanim sie przestawiła. A jak było u Ciebie?
Dosiu, pewnie będzie Cię korcić,żeby kotki poznały się od razu,ale jednak jakiś czas powinny być odizolowane.Iza trzymała Pumka osobno chyba ze dwa tygodnie (tak?).
Kotek moze być zarobaczony, a to czego bałabym się najbardziej to świerzb - często przenoszony przed matkę.Moje koty są wychodzace,szczepione , regularnie odrobaczane i zabezpieczone przeciw pchłom i kleszczom, ale zawsze strasznie się boje,żeby nie przywlokły tego syfu
Kotek moze być zarobaczony, a to czego bałabym się najbardziej to świerzb - często przenoszony przed matkę.Moje koty są wychodzace,szczepione , regularnie odrobaczane i zabezpieczone przeciw pchłom i kleszczom, ale zawsze strasznie się boje,żeby nie przywlokły tego syfu
Nie martw się - wyleczycie U nas też trwało to coś dwa miesiące, a świerzb był naprawdę bardzo zaawansowany. No i faktycznie Fiodor zaraził się chyba od matki. Ciążę spędziła na wsi (właścicielka zabrała ją ze sobą na urlop), a poród był już w domku czyli w mieszkaniu w bloku. Kocięta nie wychodziły a wszystkie miały pchły i świerzb uszny .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 58 gości