Dośka, z pierwszym szczepieniem i tak musisz poczekać do 8-10 tygodnia, więc zrobicie to już u siebie. Wcześniej nie ma to większego sensu. Ideałem byłoby, gdyby tego maluszka pierwszy raz odrobaczono już u tej właścicielki. Skoro jego matka to wychodząca kotka - jest spore prawdopodobieństwo, że ma robaki. Według mnie możesz też zacząć od razu karmić go porządną suchą karmą dla kociąt. No i też jestem zdania, że izolacja na początku to bardzo dobry pomysł (choć na pewno nie będzie łatwo).
PS. A tak w ogóle, to jaki jest kolor tego kocurka?
nowy kociak w domu - pomocy!!!
nie widziałam go niestety ale podobno szary pręgusek z czarnymi pręgami. Robale to raczej na pewno bedzie miał ale jak ja utrzymam kociaki osobno to nie wiem bo przy mojej kotce musze niezle sie nagimnastykowac zeby zdążyć zamknać przed nia drzwi pokoju i czesto i tak mi czmychnie
Pręgusek? To Iza znowu powie, że kolejna osoba "ukradła" jej kociaka
Na temat fotki się nie wypowiadam, bo wetem nie jestem Dodam tylko, że u zdrowych kotów są takie paski rzadszego futerka biegnące od uszu do oczu (na skroniach). To raczej normalne, pod warunkiem, że nie ma tam prześwitów w postaci łysych placków.
Na temat fotki się nie wypowiadam, bo wetem nie jestem Dodam tylko, że u zdrowych kotów są takie paski rzadszego futerka biegnące od uszu do oczu (na skroniach). To raczej normalne, pod warunkiem, że nie ma tam prześwitów w postaci łysych placków.
Borysku, co Ty mi tu zarzucasz?
Dośka i Daffodil, ja Pumusia trzymałam osobno przez tydzień, ale nie ze względu na robaki, a na infekcję uszków i oczek.
Natomiast np. Pucuś został od razu zawieziony do weta i odrobaczony, a potem zapoznali się z Pysią, bez żadnej izolacji. Jeżeli obawiasz się, że kicia może podłapać coś od małego, to po prostu ją odrobacz przed jego przywiezieniem. Myślę, że to powinno wystarczyć. No, chyba że miałaby jakieś inne dolegliwości (ODPUKAĆ!!!) - wtedy faktycznie lepiej go trzymać przez jakiś czas oddzielnie i kurować. Ale jeżeli wszystko będzie z nim OK, ja bym nie zamykała go oddzielnie.
Dośka i Daffodil, ja Pumusia trzymałam osobno przez tydzień, ale nie ze względu na robaki, a na infekcję uszków i oczek.
Natomiast np. Pucuś został od razu zawieziony do weta i odrobaczony, a potem zapoznali się z Pysią, bez żadnej izolacji. Jeżeli obawiasz się, że kicia może podłapać coś od małego, to po prostu ją odrobacz przed jego przywiezieniem. Myślę, że to powinno wystarczyć. No, chyba że miałaby jakieś inne dolegliwości (ODPUKAĆ!!!) - wtedy faktycznie lepiej go trzymać przez jakiś czas oddzielnie i kurować. Ale jeżeli wszystko będzie z nim OK, ja bym nie zamykała go oddzielnie.
ufff.... nie bylo mnie jeden dzien a tu tyle do czytania!!!
Dośka - bierz tego kota i sie nie zastanawiaj - predzej czy pozniej sie dogadaja (i kto to mowi zaraz raporcik z czesci dalszej poznawania Tymka i Pusi)! Ja dalam im osobne miseczki i kuwety poki co tez, ale glownie dlatwego, ze jednak czasem sa jeszcze pozamykane. mieszkanko tez ma 60m i jak juz bedzie miedzy nimi ok, to starczy mi na pewno jedna duza kryta kuweta kotra teraz jst u Pusi.
Tymek i Pusia...
w srode po poludniu nastapil wielki dzien puszczenia obu kociambrow na mieszkanko. Zaczelo sie od szpary w drzwiach. Pucha siedziala i sie gapila syczac. (Aha - Feliway juz podlaczony). Po kilku minutach Tymek tak si epchal na wolnosc, ze w koncu zaryzykowalam. Najpierw zastanawial sie, jak obejsc syczaca na srodku przejscia Puche W koncu mu sie to udalo... a Pucha co? W zeszlym tygodniu uciekala sie schowac, a teraz polazla za nim. Oczywisice donosnie warczac. Gdzie nie poszedl Tymek, ona za nim, ale warczac. Tymek przezornie nie zblizal sie i dawal jej sie przekonac, ze tez jest kotem. Czasem podchodzil blizej, ale nie na odleglosc kontaktowa Polazily sobie tak razem chyba 2 godziny, Pucha caly czas warczala, Tymon mial ja gleboko w nosie i robil co chcial. Polazl nawet do jej miski, Pucha zrobila wielke oczy ale nic poza tym. Polazl tez do jej kuwety, ale reakcja tez zachowawcza. Na noc na wszelki wypadek jednak Tymka zamknelam. Pusia zaraz potem sie przymilala, ale zrobila jedna rzecz, ktora mnie zszokowala - lezalam juz w lozku, Puchon na mnie, mruczy sobie az milo i daje sie miziac i przychodzi TZ. Usiadl na lozku, a Pucha zaczyna warczec na mnie.... byla blisko twarzy wiec az balam sie poruszyc, ale widzac, jak zaczyna sie cala spinac, wiedzialam, ze musze cos zrobic. Do TZta powiedzialam, zeby sie nie ruszal, a sama probowalam sie powolutku podniesc przemawiajac do kici czule. A ona sie na mnie rzucila tyle ze chyba sama zwatpila w to co zrobila bo zaraz odskoczyla i patrzyla z odlegosci. Nie krzyczelismy, ani nic, cicho mowilismy, ze przeciez jest ok i nic sie nie stalo. Poszla sobie na fotel i nie przyszla az do rana.
No i od wczoraj rana byla juz taka milaska, ze hej... nawet zeby ze mna myla. Tymon oczywiscie domagal sie wypuszczenia, ale to przeciez jeszcze za wczesnie, zeby ich zostawiac razem SAMYCH. Musialam wczoraj wyjechac, wiec Pucha do 19stej urzedowala w ofeliwayowanym mieszkanku. Gdy wrocilismy, a niestety musielismy jeszcze wyjsc, Tymon darl sie w niebogloscy (ciagnie go jednak do Puchy bardzo) i zamienilismy je miejscami - Tymek na mieszkanie, Pucha do siebie. Przy czym zauwazylam, ze oba juz sa nieszczesliwe w tych zamknietych pokojach i chociaz wiedza, ze na mieszkaniu jest to "cos" to pchaja sie do wyjscia.
Pusia spala u siebie, bo Tymka nie dalo sie zamknac. Dzis rano znow zmiana miejsc, Pucha mila, ale raz skoczyla na mnie. Dzis po poludniu je wypuszczam, ale na noc chyba jednak jeszcze zamkne. Pusia w te srode na wolnosci nie atakowala (gonila go tylko, jkaby pilnowala, gdzie Mlody lazi), ale wolalabym ich nie rozdzielac o 2 czy 3 w nocy....
Takze NELSON - mysle, ze faktycznie mamy postep ale co do misek - Tymon sie nei krepuje - Pucha do jego jedzonka nie podchodzi. Pilnuje jednak zeby widziala, ze ona dostaje pierwsza i staram sie odsuwac Tymka od jej miski.
Dośka - bierz tego kota i sie nie zastanawiaj - predzej czy pozniej sie dogadaja (i kto to mowi zaraz raporcik z czesci dalszej poznawania Tymka i Pusi)! Ja dalam im osobne miseczki i kuwety poki co tez, ale glownie dlatwego, ze jednak czasem sa jeszcze pozamykane. mieszkanko tez ma 60m i jak juz bedzie miedzy nimi ok, to starczy mi na pewno jedna duza kryta kuweta kotra teraz jst u Pusi.
Tymek i Pusia...
w srode po poludniu nastapil wielki dzien puszczenia obu kociambrow na mieszkanko. Zaczelo sie od szpary w drzwiach. Pucha siedziala i sie gapila syczac. (Aha - Feliway juz podlaczony). Po kilku minutach Tymek tak si epchal na wolnosc, ze w koncu zaryzykowalam. Najpierw zastanawial sie, jak obejsc syczaca na srodku przejscia Puche W koncu mu sie to udalo... a Pucha co? W zeszlym tygodniu uciekala sie schowac, a teraz polazla za nim. Oczywisice donosnie warczac. Gdzie nie poszedl Tymek, ona za nim, ale warczac. Tymek przezornie nie zblizal sie i dawal jej sie przekonac, ze tez jest kotem. Czasem podchodzil blizej, ale nie na odleglosc kontaktowa Polazily sobie tak razem chyba 2 godziny, Pucha caly czas warczala, Tymon mial ja gleboko w nosie i robil co chcial. Polazl nawet do jej miski, Pucha zrobila wielke oczy ale nic poza tym. Polazl tez do jej kuwety, ale reakcja tez zachowawcza. Na noc na wszelki wypadek jednak Tymka zamknelam. Pusia zaraz potem sie przymilala, ale zrobila jedna rzecz, ktora mnie zszokowala - lezalam juz w lozku, Puchon na mnie, mruczy sobie az milo i daje sie miziac i przychodzi TZ. Usiadl na lozku, a Pucha zaczyna warczec na mnie.... byla blisko twarzy wiec az balam sie poruszyc, ale widzac, jak zaczyna sie cala spinac, wiedzialam, ze musze cos zrobic. Do TZta powiedzialam, zeby sie nie ruszal, a sama probowalam sie powolutku podniesc przemawiajac do kici czule. A ona sie na mnie rzucila tyle ze chyba sama zwatpila w to co zrobila bo zaraz odskoczyla i patrzyla z odlegosci. Nie krzyczelismy, ani nic, cicho mowilismy, ze przeciez jest ok i nic sie nie stalo. Poszla sobie na fotel i nie przyszla az do rana.
No i od wczoraj rana byla juz taka milaska, ze hej... nawet zeby ze mna myla. Tymon oczywiscie domagal sie wypuszczenia, ale to przeciez jeszcze za wczesnie, zeby ich zostawiac razem SAMYCH. Musialam wczoraj wyjechac, wiec Pucha do 19stej urzedowala w ofeliwayowanym mieszkanku. Gdy wrocilismy, a niestety musielismy jeszcze wyjsc, Tymon darl sie w niebogloscy (ciagnie go jednak do Puchy bardzo) i zamienilismy je miejscami - Tymek na mieszkanie, Pucha do siebie. Przy czym zauwazylam, ze oba juz sa nieszczesliwe w tych zamknietych pokojach i chociaz wiedza, ze na mieszkaniu jest to "cos" to pchaja sie do wyjscia.
Pusia spala u siebie, bo Tymka nie dalo sie zamknac. Dzis rano znow zmiana miejsc, Pucha mila, ale raz skoczyla na mnie. Dzis po poludniu je wypuszczam, ale na noc chyba jednak jeszcze zamkne. Pusia w te srode na wolnosci nie atakowala (gonila go tylko, jkaby pilnowala, gdzie Mlody lazi), ale wolalabym ich nie rozdzielac o 2 czy 3 w nocy....
Takze NELSON - mysle, ze faktycznie mamy postep ale co do misek - Tymon sie nei krepuje - Pucha do jego jedzonka nie podchodzi. Pilnuje jednak zeby widziala, ze ona dostaje pierwsza i staram sie odsuwac Tymka od jej miski.
No to widzę Edytko, że macie wesoło.
Ale najważniejsze, że widac pewne postępy. To, że Puszeczka jest zazdrosna wcale mnie nie dziwi, bo moja Pysiulka też była. Ale jeżeli codziennie przebywa przez kilka godzin sama w domu (a zakładam, że tak), z pewnością się nudzi i z czasem doceni fakt, że ma kociego towarzysza. Wasz królik jest super, ale wiadomo, że wiekszość stworzeń ciągnie do przedstawicieli tego samego gatunku.
Ale najważniejsze, że widac pewne postępy. To, że Puszeczka jest zazdrosna wcale mnie nie dziwi, bo moja Pysiulka też była. Ale jeżeli codziennie przebywa przez kilka godzin sama w domu (a zakładam, że tak), z pewnością się nudzi i z czasem doceni fakt, że ma kociego towarzysza. Wasz królik jest super, ale wiadomo, że wiekszość stworzeń ciągnie do przedstawicieli tego samego gatunku.
No to lepiej uważaj, bo ja nie lubię jak ktoś się ze mnie nabijaBorysek pisze:To nie podejrzenia - to są fakty Przypomnę tylko, co było z Mańkiem Kasi, kotem Modraszki albo Leonem Koralika...
Dośka, ja wolę podpuszczać, bo mam później niezły ubaw czytając słowne przepychanki
Ojejku, ale piękne.
A kiedy to było, że wszystkie psiaki już za TM?
A kiedy to było, że wszystkie psiaki już za TM?
Dośka pisze: a to gamoń z Ciebie Borysek
Wcale nie gamoń
Dośka pisze: Jak TY tu wytrzymujesz z nami babami?
Szczerze, to TU nie ma znaczenia płeć, czy wiek (przynajmniej dla mnie ), bo na pierwszym miejscu i tak są KOTY A poza tym koci świat zdominowany prawie w 100% przez baby, więc nie mam chyba wyjścia Zmiana płci nie wchodzi w grę, choć już kiedyś przez moment Liwia próbowała
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości