Naprawdę baaardzo mądra i przemyślana decyzja...Anonymous pisze: Ja miałam kiedyś kota, który właśnie upodobał sobie wszystkie doniczki w domu. Zrzucał je, sikał do nich, kupkę robił, także podgryzał kwiatki. Decyzja po paru takich akcja była jedna : kot musiał zmienić dom.
A wracając do kwiatków...To Polcia od maleńkości przejawiała ogromne zapędy botaniczno - ogrodnicze (chyba za panem ), ale dzięki uporowi i wytrwałości (z roślin absolutnie nie chciałem rezygnować) - oduczyłem po paru miesiącach kitkę pielenia w doniczkach (na szczęście było to tylko grzebanie w ziemi - nie miała potrzeby robienia quu i sioo w donicach). Za każdym razem kiedy dobierała się do jakiejś rośliny (bywały dni, że podczas jednego popołudnia potrafiła 20 razy zrzucić jakiegoś upatrzonego kwiata) - zdejmowałem futrzaka z parapetu i z uporem maniaka powtarzałem, że tak robić nie wolno. W końcu pewnie znudziło się jej to moje zrzędzenie no i dla świętego spokoju zaprzestała rozrywki, jaką było "dręczenie badylka" ...Nie ukrywam, że podczas tej próby pogodzenia pod jednym dachem kota i zieleniny - kilka roślinek musiało pożegnać się z tym światem Dzisiaj jednak to już tylko historia i Polutka potrafi siedzieć albo wylegiwać się na parapecie pośród doniczek i ŻADNA ją nie interesuje