Wypowiem się jako psycholog kliniczny - behawiorysta...
Koty to zwierzęta o niesamowicie wrażliwej psychice. Podobnie jak dzieci ludzkie potrafią jedno zdarzenie - z pozoru kompletnie nieistotne, zapamiętać na całe życie jako straszne, przerażające.
W sytuacjach, kiedy zwierze zmienia swoje zachowanie, zanim STWIERDZIMY, że jest agresywne, smutne, 'wściekłe' i zastosujemy ODPOWIEDNIE środki, zastanówmy się nad przyczyną ich zachowania i odpowiednością środków. Poświęćmy kilka dni na (powiedzmy godzinną) obserwację. Krok po kroku obserwujmy zachowanie. Ingerujmy w nie pojedynczymi elementami. Spróbujmy zastanowić się czego kot unika, czego się obawia, co bada a do czego lgnie. Pamiętajmy, że wystarczy jedna sytuacja, która zapada trwale w pamięci i generalizuje się na wiele innych, podobnych sytuacji.
Mój kot pewnego dnia bez zastanowienia powąchał świeżo otwartą butelkę napoju gazowanego. Do dzisiaj, kiedy widzi zakrętkę lub "wylot" butelki - odsuwa się i zamyka oczy. Próbowałam oduczyć go takiej awersji... to niemożliwe. Nie ucieka, podchodzi, jednak za każdym razem jest niepewny. Wystarczyła jedna sytuacja a kot został uwarunkowany.
Kwestia karania. Uważam, że człowiek przywłaszczył sobie prawo karania istot słabszych. Mówi się, że koty chodzą własnymi drogami. Spowodowane jest to jedną, podstawową właściwością kotów: bardzo łatwo się warunkują (tzn. powiedzmy: uczą stosunku do czegoś). Kiedy kot zobaczy zwinięty w rulon kawałek gazety i poczuje strach (np. przy krzyknięciu, tupnięciu) lub szczególnie - strach lub ból fizyczny, następnym razem, w kolejnym kontakcie z gazetą - emocja ta (najprawdopodobniej) powróci. Dlaczego własnymi drogami? Nie liczmy, że okładając kota gazetą warunkujemy go tylko "na gazetę". On pamięta też nas. Ludzi.
Spotkałam się niedawno z kotem, który został złapany przez dzieci na placu zabaw i przetorturowany. Po zdarzeniu, w domu nie ufał już nikomu. Wcześniej nie miał pojęcia, że człowiek służy do czegoś innego niż tylko przyjemność. Uwielbiał wylegiwać się godzinami na kolanach swojej opiekunki. Minął rok od wydarzenia a kot dalej za każdym razem zastanawia się czy dać się pogłaskać, na kolana z własnej woli nie wchodzi a śpi tylko w swoim koszyku. Mimo, że opiekunka nie wyrządziła mu żadnej krzywdy.
Jeżeli kot zaczyna zachowywać się dziwnie pamiętajmy, że NIC NIE DZIEJE SIĘ BEZ PRZYCZYNY. Często przypominam to medykom w jednym stwierdzeniu: "AKCJA-REAKCJA!!". Szukajcie przyczyn. Owszem ... choroba psychiczna. Tylko jaka jej przyczyna? Może być wiele. Zaburzenia i choroby układu nerwowego, reszty ciała, zaburzenia w metaboliźmie, nadczynności, niedoczynność, traumatyczne wspomnienia, doznania bólu, strachu, itd., trudności w dostosowaniu się, brak czegoś istotnego w życiu (ruchu, miejsca, cienia, chłodu, wody)... to nie my mamy decydować jaka jest przyczyna, tylko mamy tą przyczynę znaleźć.
Koty nie powinny mieć przyzwolenia na wszystko. Niestety to zwierzęta, których karać się szczególnie nie powinno. Lepiej subtelnie utrudniać, odwracać uwagę. To skuteczniejsze. Jeżeli zdecydowaliście się adoptować kota - jesteście za niego odpowiedzialni i jak dla każdego nowego członka rodziny - musicie zrobić miejsce.
Zabawa I
Część 1.
Przedstawię pewną prostą metodę urozmaicania kociego życia, która w moim przypadku okazała się niesamowicie ciekawa w konsekwencjach i polecam ją wszystkim.
Spróbujcie przez tydzień, codziennie bawić się z kotem. Zabawę zaczynajcie energicznym (zawsze takim samym) sposobem nawoływania. krótkim, jednym słowem (np. imieniem). Bawcie się, aż do momentu wyczerpania sił lub znudzenia. Bawcie się jego ulubionymi zabawkami, bawcie się w różnych miejscach i pamiętajcie. Nie wy się bawcie, tylko ZABAWIACIE KOTA. Pod żadnym pozorem nie wyrządźcie mu krzywdy. To ma być przyjemna zabawa rzeczami, których się nie boi. Zabawy zmieniajcie, kiedy widzicie, że kot zaczyna się nudzić. Niech cały czas będzie równie pobudzony. Bawcie się jak z dzieckiem. Mówcie często i uczcie kota znaczenia słów (np. zawsze zanim rzucę kulkę piskliwym głosem krzycze "Kuleczka!!" i kot wie co za chwile się stanie). Nigdy nie używajcie słowa, ani formu w jakiej wypowiadacie je w innym celu, niż zasygnalizowanie danego zdarzenia.
Jeżeli zdarzy się, że kot będzie przejawiał ZAMIERZONĄ agresję w waszym kierunku (nie będzie to przypadkiem lub zabawą tylko 'złośliwością') - nie krzyczcie, nie reagujcie inaczej, niż brakiem reakcji. Zatrzymajcie się i wpatrujcie się w jego oczy. Jeżeli atakuje ręce - cofnijcie je. Jezeli atakuje nogi - wstańcie i odsuwajcie się. Pamiętajcie, POWOLI!! To ma być zupełna zmiana w waszym zachowaniu na statyczną, nieruchliwą. Utrata zainteresowania. Patrzcie nieruchomo w oczy kota. Jeżeli kot się uspokoi - zacznijcie od początku - nawołując do zabawy. Zmieńcie zachowanie na radosne 'jakby nigdy nic'. Kiedy kot się znudzi...
Część 2.
Zwolnijcie swoje zachowanie. W świadomości miejcie obraz siebie, jako szczęśliwego, skadającego się kota i tak się zachowujcie. Zawołajcie swojego ulubieńca tak, żeby zwrócił waszą uwagę i patrzył na was. Dość szybko lecz płynnie przy tym wstańcie. Skradając się ruszcie (patrząc w jego oczy) tyłem w kierunku łazienki. Jeżeli kot patrzy na was wołajcie go imieniem z tonacja głosu podobną do głosu opowiadającego niesamowicie tajemnoczą historię. Pamiętajcie, że wasze zachowanie musi być cały czas trochę przesadzone. Po wielu ćwiczeniach naturalnie kot zareaguje: stając na czterech łapach z wysoko podniesionym, lekko falującym ogonem, całkowicie skoncentrowaną uwagą na was i powinien tak stać. Jaki jest ostateczny cel takiego ćwiczenia - to już wyższa szkoła jazdy. Kiedy dojdziecie do łazienki - a kota nie ma przy was - zatrzymajcie się, pochylcie i zawołajcie go. Jeżeli już przy was jest - weźcie do ręki jakiś balsam, krem, taki o delikatnym zapachu i dajcie powąchać z daleka butelkę. Zawsze zachowując ok 5-10 cm odległości od pyszczka. Po sekundzie-dwóch podnieście butelkę (słoik, cokolwiek) ina oczach kota, tak, żeby dobrze widział otwórzcie/odkręćcie ją. I momentalnie podajcie kotu do powąchania. Pamiętajcie, żeby nie pozwolić zbliżyć pyszczka bliżej, niż 5 cm. Po sekundzie, mając pewność, że kot zdaje sobie sprawę z siły zapachu specyfiku - pozwólcie mu podejść noskiem tak bliko, jak sobie zażyczy i wąchać, aż zobaczycie, że odsuwa głowe. Zabierzcie kosmetyk. Zawołajcie tajemniczo jego imię (to ma być ton głosu podobny do tego, kiedy chcemy zwrócić uwagę drugiej osoby na dziwną rzecz...) i sięgnijcie po kolejną rzecz. Powtórzcie rytuał. Pokażcie różne rzeczy. Nie tylko kosmetyki. Pamiętajcie, żeby kot ani na chwilę nie odwrócił głowy od was. To ma być niesamowicie interesujące. Dostosowujcie dynamikę zajęć do kota. Każdy jest inny.
Po trzech - dziesięciu 'pokazach' o ile kotu jeszcze się chce - zmieńcie miejsce, lub zakończcie zabawę. Odstawcie ostatni przedmiot, nachylcie się i głaśnijcie raz kota od głowy do samego ogona dość mocno dociskając ręką jego grzbiet. Jakby taki 'uścisk ręki z podziękowaniem za współparcę'. I odejdźcie nie zwracając uwagi na kota.
Od tego momentu wszystko wraca do normy. ycie toczy się jak zawsze.
Część 3.
Bawcie się z kotem w taki sposób codziennie przez minimum 5 dni, jednak nie krócej niż do momentu całkowitego wyuczenia się zabawy.
Kolejnego dnia będąc w innym pomieszczeniu przygotujcie coś wyjątkowo ciekawego dla kota (najchętniej koty interesują się nowymi, dziwnymi zapachami), zawołajcie go tajemniczym tonem głosu (zawsze ta sama komenda, np. imię i ten sam ton głosu), dajcie mu tą rzecz do dokładnego zapoznania się i pogłaszczcie na "dziekuję". Zajmijcie się sobą. Kątem oka obserwujcie zachowanie kota.
W kolejne dni wraca zabawa.
Jeżeli komukolwiek chce się próbować - piszcie jakie macie wrażenia.
Jest to ćwiczenie ogólnorozwojowe dla kota. am do niego ciąg dalszy, jednak zależny jest on od osiągniętych efektów.
Zabawa pomaga głównie wytworzyć hamulce w zachowaniu kota, uczy rozumienia mowy (z moim kotem pracuje od małego i bez zawahania rozróżnia kilkadziesiąt pojedynczych słów/koment/zawołań,propozycji i sam też komunikuje swoje potrzeby werbalnie, krótkimi ciągle powtarzanymi odgłosami), systematyzuje zachowanie kota, ćwiczy cierpliwość i wyrabia stosunek do człowieka. Człowiek przede wszystkim zaczyna dostrzegać subtelne różnice w umyśle kota przejawiające się w ustawieniu głowy, ciała, ruchach czy mimice pyszczka (często tylko w jednym aspekcie). Pojawia się i rozwija wzajemna komunikacja.
Pozdrawiam.
Psychologia kota. Porady, ćwiczenia terapeutyczne.
o jak dobrze ze Pani napisala tutaj tyle ciekawych rzeczy:)
gdyby zechciala pani odpowiedziec na takie pytania bylabym bardzo wdzieczna.
1)
jesli kot jest taki ze z natury sie wszystkiego boi- kazdego nowego dzwieku, telefonu etc? kot ktory nigdy nie zaznal krzywdy od czlowieka. mozna go jakos nauczyc wiekszej pewnosci siebie czy to tez niemozliwe?
2)
cos co nurtuje mnie od dawna- czy kotu jest smutno kiedy zostaje sam w domu w porze kiedy chce byc aktywny a nie spac?
gdyby zechciala pani odpowiedziec na takie pytania bylabym bardzo wdzieczna.
1)
jesli kot jest taki ze z natury sie wszystkiego boi- kazdego nowego dzwieku, telefonu etc? kot ktory nigdy nie zaznal krzywdy od czlowieka. mozna go jakos nauczyc wiekszej pewnosci siebie czy to tez niemozliwe?
2)
cos co nurtuje mnie od dawna- czy kotu jest smutno kiedy zostaje sam w domu w porze kiedy chce byc aktywny a nie spac?
Ad.1
1. W jakim wieku jest kot. Jeżeli jest młody - to naturalne. Młode koty są bardziej wyczulone na zaskakujące ich sytuacje i mogą trudniej na nie reagować.
2. W jakim wieku kot został przygarnięty. Koty, które mają za sobą doświadczenia z "zewnątrz" nauczyły się, że świat nie składa się tylko z poduszek i miseczek. Może pamięta chwile strachu, kiedy gonił go pies, człowiek, może przydażyło się mu coś, co nauczyło go być bardzo czujnym.
3. Jak długo kot mieszka z nami? Czy przyzwyczaił się do nowego domu? Czy zna zasady i stosunki w nim panujące? Czy wie dokąd uciekać, kiedy dzieje się coś strasznego?
4. Czy kot wychodzi z domu?
Jeżeli wszystkie z tych aspektów nie są bezpośrednią przyczyną proszę zastanowić się w jakich sytuacjach reaguje strachem. Czy boi sie dosłownie wszystkiego? Jeżeli tak. Polecam przed przystąpieniem do jakiegokolwiek działania złapać z kotkiem głeboki kontakt spokojem, ciepłem, cierpliwością. Chodzić za kotkiem, 'łapać' z nim częsty kontakt a następnie zacząć go oswajać z trudnymi sytuacjami.
Pierwszą rzeczą z jaką bym oswajała takiego kociaka to my. Najważniejszy jest kontakt fizyczny, bo jest najbardziej niebezpieczny. Kot powinien ufać nam do tego stopnia, że z przyjemnością będzie poddawał się 'agresywnym' pieszczotom. Szybko i bardzo delikatnie głaskać go, po miejscach, których nie pozwoliłby dotknąć innym (np. kark, uszy, pyszczek). Jeżeli dojdziemy do takiej sytuacji, że kot leży podczas takich pieszczot w pełni zrelaksowany i najwyżej ustawia się, żeby być głaskanym w konkretnych miejscach, ale nie boi się, że za chwilę coś zaboli - możemy powiedzieć, że pierwszy krok zaufania jest osiągnięty. Później polecam bawić się, chociaż przez jakiś w taki sposób jaki podałam wyżej. POD ŻADNYM POZOREM KOT NIE MOŻE DOZNAWAĆ BÓLU. Gdyby tak się stało nie ma innej rady jak w ułamku sekundy odwrócić jego uwagę czymś ciekawym a miejsce, które zabolało szybko 'znieczulić' szalonym głaskaniem.
Są koty, które z natury są bojaźliwe, ale uważam, że i u nich można poprawić odwagę.
Pamiętajmy, że koty są bardziej emocjonalne niż ludzie. Kot podobnie do człowieka przeżywa podstawowe emocje. Różnica polega na tym, że nie potrafi ich kontrolować logicznie je wyjaśniając. Kot nie rozumie, że 'to tylko telefon dzwoni' i za każdym razem będzie reagował strachem do czasu, aż zrozumie, że taki dźwięk nie zapowiada krzywdy.
Druga sprawa - koty są bardziej wyczulone na bodźce. Wysokie dźwięki, długo trwające dźwięki, ostry zapach, nagłe zmiany - szybciej przyprawiają je o ból głowy.
Ad. 2.
Koty odczuwają smutek, jednak nie wiedzą dlaczego się smucą. Kot zamiast płakać będzie niespokojny, zrezygnowany, bezradny. Jeżeli brakuje mu kogoś w domu nie spojrzy na zegarek i nie pomoże mu to w nabyciu cierpliwości. Będzie mu po prostu źle. Czy smuci się kiedy nas nie ma? To zależy czy może mu czegoś brakować. Kot potrafi dostosować aktywność do nieobecności opiekunów, ale to długotrwały proces.
W temacie nieobecności ważne są dwa aspekty. 1. po powrocie do domu witać się z kotem. Chociaż zwrócić na niego uwagę. Traktować pałętającego się między nogami kota jak człowieka, który zwyczajnie czegoś potrzebuje (chociażby chce być zauważonym).
To najlepszy sposób na nauczenie go spania, kiedy nie ma nas w domu. 2. Wychodząc nie rbmy tragedii, nie żegnajmy kota. Dajmy mu odczuć, że wychodzimy (ubierając się, przygotowując do wyjścia) i w tym czasie nie bawmy się z nim, zwracajmy na niego uwagę tylko wtedy, kiedy sam tego chce. Chwilę przed wyjściem pozwólmy mu się wyciszyć, żeby wiedział, że nadchodzi czas na odpoczynek, ciszę w domu i spanie.
1. W jakim wieku jest kot. Jeżeli jest młody - to naturalne. Młode koty są bardziej wyczulone na zaskakujące ich sytuacje i mogą trudniej na nie reagować.
2. W jakim wieku kot został przygarnięty. Koty, które mają za sobą doświadczenia z "zewnątrz" nauczyły się, że świat nie składa się tylko z poduszek i miseczek. Może pamięta chwile strachu, kiedy gonił go pies, człowiek, może przydażyło się mu coś, co nauczyło go być bardzo czujnym.
3. Jak długo kot mieszka z nami? Czy przyzwyczaił się do nowego domu? Czy zna zasady i stosunki w nim panujące? Czy wie dokąd uciekać, kiedy dzieje się coś strasznego?
4. Czy kot wychodzi z domu?
Jeżeli wszystkie z tych aspektów nie są bezpośrednią przyczyną proszę zastanowić się w jakich sytuacjach reaguje strachem. Czy boi sie dosłownie wszystkiego? Jeżeli tak. Polecam przed przystąpieniem do jakiegokolwiek działania złapać z kotkiem głeboki kontakt spokojem, ciepłem, cierpliwością. Chodzić za kotkiem, 'łapać' z nim częsty kontakt a następnie zacząć go oswajać z trudnymi sytuacjami.
Pierwszą rzeczą z jaką bym oswajała takiego kociaka to my. Najważniejszy jest kontakt fizyczny, bo jest najbardziej niebezpieczny. Kot powinien ufać nam do tego stopnia, że z przyjemnością będzie poddawał się 'agresywnym' pieszczotom. Szybko i bardzo delikatnie głaskać go, po miejscach, których nie pozwoliłby dotknąć innym (np. kark, uszy, pyszczek). Jeżeli dojdziemy do takiej sytuacji, że kot leży podczas takich pieszczot w pełni zrelaksowany i najwyżej ustawia się, żeby być głaskanym w konkretnych miejscach, ale nie boi się, że za chwilę coś zaboli - możemy powiedzieć, że pierwszy krok zaufania jest osiągnięty. Później polecam bawić się, chociaż przez jakiś w taki sposób jaki podałam wyżej. POD ŻADNYM POZOREM KOT NIE MOŻE DOZNAWAĆ BÓLU. Gdyby tak się stało nie ma innej rady jak w ułamku sekundy odwrócić jego uwagę czymś ciekawym a miejsce, które zabolało szybko 'znieczulić' szalonym głaskaniem.
Są koty, które z natury są bojaźliwe, ale uważam, że i u nich można poprawić odwagę.
Pamiętajmy, że koty są bardziej emocjonalne niż ludzie. Kot podobnie do człowieka przeżywa podstawowe emocje. Różnica polega na tym, że nie potrafi ich kontrolować logicznie je wyjaśniając. Kot nie rozumie, że 'to tylko telefon dzwoni' i za każdym razem będzie reagował strachem do czasu, aż zrozumie, że taki dźwięk nie zapowiada krzywdy.
Druga sprawa - koty są bardziej wyczulone na bodźce. Wysokie dźwięki, długo trwające dźwięki, ostry zapach, nagłe zmiany - szybciej przyprawiają je o ból głowy.
Ad. 2.
Koty odczuwają smutek, jednak nie wiedzą dlaczego się smucą. Kot zamiast płakać będzie niespokojny, zrezygnowany, bezradny. Jeżeli brakuje mu kogoś w domu nie spojrzy na zegarek i nie pomoże mu to w nabyciu cierpliwości. Będzie mu po prostu źle. Czy smuci się kiedy nas nie ma? To zależy czy może mu czegoś brakować. Kot potrafi dostosować aktywność do nieobecności opiekunów, ale to długotrwały proces.
W temacie nieobecności ważne są dwa aspekty. 1. po powrocie do domu witać się z kotem. Chociaż zwrócić na niego uwagę. Traktować pałętającego się między nogami kota jak człowieka, który zwyczajnie czegoś potrzebuje (chociażby chce być zauważonym).
To najlepszy sposób na nauczenie go spania, kiedy nie ma nas w domu. 2. Wychodząc nie rbmy tragedii, nie żegnajmy kota. Dajmy mu odczuć, że wychodzimy (ubierając się, przygotowując do wyjścia) i w tym czasie nie bawmy się z nim, zwracajmy na niego uwagę tylko wtedy, kiedy sam tego chce. Chwilę przed wyjściem pozwólmy mu się wyciszyć, żeby wiedział, że nadchodzi czas na odpoczynek, ciszę w domu i spanie.
bardzo dziekuje, nie sadzilam ze bede miala taka okazje , porozmawiac z kocim psychologiem. jestem naprawde niezmiernie wdzieczna.
moja kotka ma skonczony rok i urodzila sie 1 maja a juz po 4 tygodniach byla u mnie. zostalo jej duzo kociecych nawykow, np bardzo bardzo intensywne ugniatanie przed snem, calym cialem i zebami. jest juz po sterylce dawno i bardzo zmadrzala. mam z nia bardzo dobry kontakt. bawie sie z nia i urozmaicam zabawe. przychodzi do mnie na kolana czesto i doskonale wie kiedy wybieram sie gdzies ( np na uczelnie), wtedy zaraz przybiega do mnie na kolana i zaczyna sie przymilac. mam tez z nia kontakt dzwiekowy, bo kiedy czegos chce ( nie tylko jedzenia) przychodzi do mnie i tak smiesznie sie odzywa( to nie jest mialczenie) jest nauczona isc spac wtedy kiedy i ja sie klade. zawsze sie z nia witam gdy wchodze do domu, a takze codziennie rano. a ona taża sie z radosci po podlodze. kotka takze powala sie wszedzie glaskac, nawet po brzuszku, ale oczywsicie tylko mi. nieznajomych wacha a nastepnie ignoruje. ewentualnie sie im przyglada z bezpiecznej odleglosci.
problem w tym ze ten ostatni rok bardzo duzo bywalam w domu, moglam byc z kotkiem przez 80 procent swojego czasu, i nie wiem czy nie zrobilam jej tym krzywdy. w wakacje zaczne chodzic na praktyki i serce mi peka jak pomysle ze bede musiala zostawiac ja sama w domu rano, wlasnie wtedy kiedy od zawsze miala mnie i szalona zabawe. mam nadzieje ze wynegocjuje chociaz godzine 9ta , ale zobaczymy....wole ja zostawiac za dnia kiedy wiem ze spi. a moze to juz problem mojej psychiki;/
co do tego strachu nie jest to bardzo klopotliwe, ale wydaje mi sie bezzasadne. nie byla karana nigdy, w zaden sposob nie byla karcona ( zadnych skryskiwaczy , ani nawet zamykania w pokoju). byc moze rzeczywsice cos ja spotkalo zanim do mnie trafila, choc byla wtedy naprawde malym nieporadnym kociątkiem. jedyne jej traumy to wizyty u weterynarza. teraz czeka nas remont ( na dzien bede z nia chodzic do pustego mieszkania sasiadow), dlatego obawiam sie ze strachliwe zachowania mojej koteczki moga przybrac forme trwalego stresu:/
moja kotka ma skonczony rok i urodzila sie 1 maja a juz po 4 tygodniach byla u mnie. zostalo jej duzo kociecych nawykow, np bardzo bardzo intensywne ugniatanie przed snem, calym cialem i zebami. jest juz po sterylce dawno i bardzo zmadrzala. mam z nia bardzo dobry kontakt. bawie sie z nia i urozmaicam zabawe. przychodzi do mnie na kolana czesto i doskonale wie kiedy wybieram sie gdzies ( np na uczelnie), wtedy zaraz przybiega do mnie na kolana i zaczyna sie przymilac. mam tez z nia kontakt dzwiekowy, bo kiedy czegos chce ( nie tylko jedzenia) przychodzi do mnie i tak smiesznie sie odzywa( to nie jest mialczenie) jest nauczona isc spac wtedy kiedy i ja sie klade. zawsze sie z nia witam gdy wchodze do domu, a takze codziennie rano. a ona taża sie z radosci po podlodze. kotka takze powala sie wszedzie glaskac, nawet po brzuszku, ale oczywsicie tylko mi. nieznajomych wacha a nastepnie ignoruje. ewentualnie sie im przyglada z bezpiecznej odleglosci.
problem w tym ze ten ostatni rok bardzo duzo bywalam w domu, moglam byc z kotkiem przez 80 procent swojego czasu, i nie wiem czy nie zrobilam jej tym krzywdy. w wakacje zaczne chodzic na praktyki i serce mi peka jak pomysle ze bede musiala zostawiac ja sama w domu rano, wlasnie wtedy kiedy od zawsze miala mnie i szalona zabawe. mam nadzieje ze wynegocjuje chociaz godzine 9ta , ale zobaczymy....wole ja zostawiac za dnia kiedy wiem ze spi. a moze to juz problem mojej psychiki;/
co do tego strachu nie jest to bardzo klopotliwe, ale wydaje mi sie bezzasadne. nie byla karana nigdy, w zaden sposob nie byla karcona ( zadnych skryskiwaczy , ani nawet zamykania w pokoju). byc moze rzeczywsice cos ja spotkalo zanim do mnie trafila, choc byla wtedy naprawde malym nieporadnym kociątkiem. jedyne jej traumy to wizyty u weterynarza. teraz czeka nas remont ( na dzien bede z nia chodzic do pustego mieszkania sasiadow), dlatego obawiam sie ze strachliwe zachowania mojej koteczki moga przybrac forme trwalego stresu:/
Witam!
Bardzo sie ciesze ze mogę porozmawiac z kocim psychologiem.
Ja posiadam koty od 15 lat roznie bywalo ale zazwyczaj sa to 3 -4 sztuki
Czytając Pani tekst upewniłam sie że dobrze wychowuję swoje kociaki.
Przede wszystkim uważam kot to nie pies, ma w sobie wiele dzikosci i wolna dusze , którą należy uszanowac. Przede wszystkim staram sie zapewnic im jak najwiekszą swobodę. Mieszkam w bloku na parterze, mieszkanie wybierałam pod ich potrzeby. Mają duzy ogrodzony trawnik, na ktorym posadziłam drzewka i krzewy , maja tam mnostwo kryjowek i czuja sie na nim bezpiecznie. W lecie okno jest uchylone calą dobę na szerokość kota, jest drabinka po ktorej wychodzą).
Są długo w domu same wiec uważam ze jest to niezbędne.
Staram sie poswiecac im jak najwiecej czasu, wszystko robimy razem, łacznie ze zmywaniem naczyn i wkładaniem prania do pralki. Bardzo dużo do nich gadam z czego są bardzo zadowolone, jak jestem trawnik ich absolutnie nie interesuje. Jesli pada lub jest zimno a im sie nudzi wymyslam im rozne zabawy np chodze na czworakach i zaglądam po kątach - są wtedy strasznie zdziwione moja pozycją i ciekawe bardzo czego szukam wiec szukaja ze mna. Jesli przynoszę do domu nowy przedmiot najpierw stawiam go na podłodze aby sobie obejzały.
Czasem siedzimy sobie na przeciwko siebie i mruzymy do siebie oczy, one to uwielbiaja.
Proszę spróbowac zmruzyc oczy do jakiegokolwiek kota nawet obcy przystanie zaciekawiony a jesli mamy troszke czasu i cierpliwosci, podejdzie.
Mój sposób na rojbrującego kota? Z doswiadczenia wiem ze jesli kotu czegos zakażesz to mozesz byc pewien że na pewno to zrobi, gdy tylko znikniesz z pola widzenia. Wiec nie zakazuję tylko pozwalam zajżec do pralki czy szafki (oczywiscie pod kontrolą). Nie krzycze "nie wolno" lecz łagodnym głosem mowię np "oj zostaw tam nie ma nic ciekawego -zobacz",po czym staram sie go zajac czyms innym.
Podsumowując ja z moimi kotami nie mam żadnych problemow sa bardzo grzeczne chociaz zywotne. Nie raz słyszałam od znajomych że widac iż są szczęśliwe. A ci co nie znają kotów są zdziwieni ze to takie fajne przyjazne stworzenia.
pozdrawiam serdecznie
Bardzo sie ciesze ze mogę porozmawiac z kocim psychologiem.
Ja posiadam koty od 15 lat roznie bywalo ale zazwyczaj sa to 3 -4 sztuki
Czytając Pani tekst upewniłam sie że dobrze wychowuję swoje kociaki.
Przede wszystkim uważam kot to nie pies, ma w sobie wiele dzikosci i wolna dusze , którą należy uszanowac. Przede wszystkim staram sie zapewnic im jak najwiekszą swobodę. Mieszkam w bloku na parterze, mieszkanie wybierałam pod ich potrzeby. Mają duzy ogrodzony trawnik, na ktorym posadziłam drzewka i krzewy , maja tam mnostwo kryjowek i czuja sie na nim bezpiecznie. W lecie okno jest uchylone calą dobę na szerokość kota, jest drabinka po ktorej wychodzą).
Są długo w domu same wiec uważam ze jest to niezbędne.
Staram sie poswiecac im jak najwiecej czasu, wszystko robimy razem, łacznie ze zmywaniem naczyn i wkładaniem prania do pralki. Bardzo dużo do nich gadam z czego są bardzo zadowolone, jak jestem trawnik ich absolutnie nie interesuje. Jesli pada lub jest zimno a im sie nudzi wymyslam im rozne zabawy np chodze na czworakach i zaglądam po kątach - są wtedy strasznie zdziwione moja pozycją i ciekawe bardzo czego szukam wiec szukaja ze mna. Jesli przynoszę do domu nowy przedmiot najpierw stawiam go na podłodze aby sobie obejzały.
Czasem siedzimy sobie na przeciwko siebie i mruzymy do siebie oczy, one to uwielbiaja.
Proszę spróbowac zmruzyc oczy do jakiegokolwiek kota nawet obcy przystanie zaciekawiony a jesli mamy troszke czasu i cierpliwosci, podejdzie.
Mój sposób na rojbrującego kota? Z doswiadczenia wiem ze jesli kotu czegos zakażesz to mozesz byc pewien że na pewno to zrobi, gdy tylko znikniesz z pola widzenia. Wiec nie zakazuję tylko pozwalam zajżec do pralki czy szafki (oczywiscie pod kontrolą). Nie krzycze "nie wolno" lecz łagodnym głosem mowię np "oj zostaw tam nie ma nic ciekawego -zobacz",po czym staram sie go zajac czyms innym.
Podsumowując ja z moimi kotami nie mam żadnych problemow sa bardzo grzeczne chociaz zywotne. Nie raz słyszałam od znajomych że widac iż są szczęśliwe. A ci co nie znają kotów są zdziwieni ze to takie fajne przyjazne stworzenia.
pozdrawiam serdecznie
Witam,
A ja chciałabym zapytać o inną sprawę. Około 2 tygodnie temu przygarnęłam ze schroniska 11 miesięcznego, kastrowanego kocura. Jak długo może trwać etap oswajania się z nami (właścicielami kota). Kot jest w stosunku do nas bardzo nieufny. W trakcie zabaw rzuca się na rękę, gryzie i drapie. Często, jak wracamy po pracy, najpierw mruczy, łasi się i pozwala głaskać by za chwilę ugryść w rękę i uciec.
Jakie zabawy powinny przekonac go do nas? Czy zna Pani ajkies sprawdzone sposoby? Jak powinnam reagować w sytuacji, gdy mocno gryzie? Krzyknąć, syczeć, czy reagować z obojętnością?
Dodam, że kot nie jest agresywny. Przez większość czasu śpi, nawet jak już jesteśmy w domu. Poprzedni właściciel, który go porzucił, nauczył go czystość. nie znamy niestety jego historii i nie wiemy czy był bity.
A ja chciałabym zapytać o inną sprawę. Około 2 tygodnie temu przygarnęłam ze schroniska 11 miesięcznego, kastrowanego kocura. Jak długo może trwać etap oswajania się z nami (właścicielami kota). Kot jest w stosunku do nas bardzo nieufny. W trakcie zabaw rzuca się na rękę, gryzie i drapie. Często, jak wracamy po pracy, najpierw mruczy, łasi się i pozwala głaskać by za chwilę ugryść w rękę i uciec.
Jakie zabawy powinny przekonac go do nas? Czy zna Pani ajkies sprawdzone sposoby? Jak powinnam reagować w sytuacji, gdy mocno gryzie? Krzyknąć, syczeć, czy reagować z obojętnością?
Dodam, że kot nie jest agresywny. Przez większość czasu śpi, nawet jak już jesteśmy w domu. Poprzedni właściciel, który go porzucił, nauczył go czystość. nie znamy niestety jego historii i nie wiemy czy był bity.
wlasnie . szkoda
a co do tego kotka "gosciu" mysle ze powinniscie mu dac czas i zapewnic spokoj niech sam do was podchodzi. Jesli zabawa to czyms . ja na takie sytuacje mam taką pluszowa dlon na dlugim kiju i jesli moje koty rozpiera nadmiar energii i chca powalczyc jest ona jak znalazl. kot zabawiony i moja reka cala Wiesz taki mlody 11 miesieczny kocór nie ma jeszcze nad soba kontroli dlatego w zabawie gryzie i drapie. jesli chodzi o takie zachowania przy powitaniu to mysle ze pownien dostac lekkiego (podkreslam lekkiego) klapsa w pupe wraz ze slowem nie wolno.
Sprobuj rowniez tego zaciekawiania o ktorym pisala P. psycholog.
Cierpliwosc i czas to najlepsze lekarstwo. Daj znac jak wam idzie
a co do tego kotka "gosciu" mysle ze powinniscie mu dac czas i zapewnic spokoj niech sam do was podchodzi. Jesli zabawa to czyms . ja na takie sytuacje mam taką pluszowa dlon na dlugim kiju i jesli moje koty rozpiera nadmiar energii i chca powalczyc jest ona jak znalazl. kot zabawiony i moja reka cala Wiesz taki mlody 11 miesieczny kocór nie ma jeszcze nad soba kontroli dlatego w zabawie gryzie i drapie. jesli chodzi o takie zachowania przy powitaniu to mysle ze pownien dostac lekkiego (podkreslam lekkiego) klapsa w pupe wraz ze slowem nie wolno.
Sprobuj rowniez tego zaciekawiania o ktorym pisala P. psycholog.
Cierpliwosc i czas to najlepsze lekarstwo. Daj znac jak wam idzie
Przeglądałam forum i tarfiłam na ten wątek, bardzo fajnie wszystko opisane i jest to prawda. Też wiele ćwiczę z moim kocurkiem. Bardzo dużo daje mówienie do zwierząt.
Gdy był jeszcze malutki oczywiście odkrywał świat, miałam taką sytuację że wszedł na płytę elektrycznej kuchenki, nie była bardzo gorąca ale jak na nią wszedł troszkę zapiekło (na łapie śladu nie było, ale i tak mu wsadziłam ją do zimnej wody), oczywiście wystraszyłam się czy nic poważnego się nie stało...od tego czasu gdy przechodzi obok świeczki, płyty elektrycznej, czy czajnika (lub innej ciepłej rzeczy) od razu mówie że GORĄCE. Kot się zatrzymuje, zbliża nosek sprawdzić czy faktycznie jest ciepłe i omija szerokim łukiem, (normalnie przechodzi gdy jest zimne) Myślę że to dzięki właśnie mówieniu że może się coś stać i dzięki doświadczeniu jakie zyskał.
Inna sytuacja, dostałam na przechowanie rybki, akwarium otwarte, no to wiadomo że Go interesowało i chciałby się pobawić z rybkami. Pierwsze co zrobiłam (siedzieliśmy obok akwarium) zaczęłam tłumaczyć kotu, że to są rybki, że będą mieszkać z nami i że absolutnie nie wolno ich wyciągać, bawić się itp, bo zrobi im krzywdę. Rezultat: owszem siedział przez kilka dni obok akwarium ale nic nie zrobił....wyglądało to tak że siedział patrzył i może go to uspokajało tak jak ludzi?
Słyszałam od znajomych że koty niszczą przedmioty w domu, że nie dają sobie z nimi rady. Kocuś wybrał sobie kanapę do niszczenia (mimo iż ma drapaki), nie dałam mu nigdy klapsa, nigdy nie krzyczałam...sposobem na to żeby zostawił kanapę w spokoju było klaskanie w ręce i mówienie nie wolno...gdy się zbliża do kanapy i widać po oczach że zaraz coś zmaluje klaszczę a on odskakuje, za chwile podchodzi znowu - wygląda to jak zabawa niż jak złośliwość
Pozdrawiam i dobrze że są osoby które mają takie doświadczenie i chcą się nim dzielić z innymi
Gdy był jeszcze malutki oczywiście odkrywał świat, miałam taką sytuację że wszedł na płytę elektrycznej kuchenki, nie była bardzo gorąca ale jak na nią wszedł troszkę zapiekło (na łapie śladu nie było, ale i tak mu wsadziłam ją do zimnej wody), oczywiście wystraszyłam się czy nic poważnego się nie stało...od tego czasu gdy przechodzi obok świeczki, płyty elektrycznej, czy czajnika (lub innej ciepłej rzeczy) od razu mówie że GORĄCE. Kot się zatrzymuje, zbliża nosek sprawdzić czy faktycznie jest ciepłe i omija szerokim łukiem, (normalnie przechodzi gdy jest zimne) Myślę że to dzięki właśnie mówieniu że może się coś stać i dzięki doświadczeniu jakie zyskał.
Inna sytuacja, dostałam na przechowanie rybki, akwarium otwarte, no to wiadomo że Go interesowało i chciałby się pobawić z rybkami. Pierwsze co zrobiłam (siedzieliśmy obok akwarium) zaczęłam tłumaczyć kotu, że to są rybki, że będą mieszkać z nami i że absolutnie nie wolno ich wyciągać, bawić się itp, bo zrobi im krzywdę. Rezultat: owszem siedział przez kilka dni obok akwarium ale nic nie zrobił....wyglądało to tak że siedział patrzył i może go to uspokajało tak jak ludzi?
Słyszałam od znajomych że koty niszczą przedmioty w domu, że nie dają sobie z nimi rady. Kocuś wybrał sobie kanapę do niszczenia (mimo iż ma drapaki), nie dałam mu nigdy klapsa, nigdy nie krzyczałam...sposobem na to żeby zostawił kanapę w spokoju było klaskanie w ręce i mówienie nie wolno...gdy się zbliża do kanapy i widać po oczach że zaraz coś zmaluje klaszczę a on odskakuje, za chwile podchodzi znowu - wygląda to jak zabawa niż jak złośliwość
Pozdrawiam i dobrze że są osoby które mają takie doświadczenie i chcą się nim dzielić z innymi
Kiedyś miałam takiego jednego kota (i potwierdzili to też zakoceni znajomi), który "pilnował" rybek w akwarium. Nigdy w środku nie grzebał ale się przyglądał - przez szybki albo z góry Jak już sobie wszystko pooglądał to kładła się przyklejony grzbietem do akwarium i nie pozwalał się nikomu zbliżyć. Karmienie rybek i czyszczenie akwarium odbywało się podczas nieobecności kota
Swoją drogą szkoda że Pani behawiorystka już tu nie zagląda
Swoją drogą szkoda że Pani behawiorystka już tu nie zagląda
Witam wszystkich jestem nowa osoba na forum, moje dwa kociaki mieszkaja ze mna dopiero od 1,5 tygodnia. Maja teraz ok 5 miesiecy (zostaly wyrzucone, kolezanka znalazla je, a ja zdecydowalam sie przygarnac je na stale). Do nowego domu juz sie przyzwyczaily, znaja domownikow i wogole. Chcialabym sie dowiedziec czegos na temat ich zachowania i jak oduczyc ich pewnych nawykow
Moje maluchy uwielbiaja biegac po dworze. Mieszkam w domu z ogrodkiem, wiec kociaki kiedy tylko moga wychodza z domu. Czasem takze wieczorem (przyznam ze pasuje mi to, poniewaz po wybieganiu sie wieczorem sa zmeczone i dluzej spia w nocy). Wiedza gdzie wracac. Boje sie jednak ze nie znajde ich w nocy jak gdzies sie schowaja, a jak ide spac, musze je sciagnac do domu. Czy da sie nauczyc kociaki przybiegac na zawolanie? Teraz czasami reaguja, a czasami nie zwracaja uwagi. Moze np dawac im w nagrode jakis przysmak? Na psy to dziala, nie wiem jak z kotami.
Mam jeszcze jeden problem. Jeden z kociakow, gdy zostaje sam (oczywiscie z bratem) w domu, sika na kanape czy lozko zamiast do kuwety. Tzn sika gdzie chce, jak juz wrocimy do domu. Wyglada to tak, jakby obrazal sie, ze zostaje sam w domu, wiec gdy wracamy pokazuje swoje niezadowolenie sikajac. Jak go tego oduczyc? Przeciez nie mozemy siedziec z nim w domu caly dzien.
Bede wdzieczna za wszelkie rady
Moje maluchy uwielbiaja biegac po dworze. Mieszkam w domu z ogrodkiem, wiec kociaki kiedy tylko moga wychodza z domu. Czasem takze wieczorem (przyznam ze pasuje mi to, poniewaz po wybieganiu sie wieczorem sa zmeczone i dluzej spia w nocy). Wiedza gdzie wracac. Boje sie jednak ze nie znajde ich w nocy jak gdzies sie schowaja, a jak ide spac, musze je sciagnac do domu. Czy da sie nauczyc kociaki przybiegac na zawolanie? Teraz czasami reaguja, a czasami nie zwracaja uwagi. Moze np dawac im w nagrode jakis przysmak? Na psy to dziala, nie wiem jak z kotami.
Mam jeszcze jeden problem. Jeden z kociakow, gdy zostaje sam (oczywiscie z bratem) w domu, sika na kanape czy lozko zamiast do kuwety. Tzn sika gdzie chce, jak juz wrocimy do domu. Wyglada to tak, jakby obrazal sie, ze zostaje sam w domu, wiec gdy wracamy pokazuje swoje niezadowolenie sikajac. Jak go tego oduczyc? Przeciez nie mozemy siedziec z nim w domu caly dzien.
Bede wdzieczna za wszelkie rady
Witam Wszystkich milośników KOCICH igraszek !
Może ktoś mi doradzi, jak mogę zrozumieć mojego kocurka bo wydaje mi się że on ma rozdwojenie osobowości.
Od początku...
Mam kotkę Fionę, 2 czerwca skończyla 3 latka. Pewnego dnia jak miała 2 lata (kicia nie wychodzi na dwór, zajmuje całe 30metrowe mieszkanie- tzn udostępnia mi je, kiedy śpi wypadła z okna (4pięrto) za gołębiem i nie było jej prawie miesiąc. Rozwiesiłam na osiedlu plakaty ze zdjęciem no i po tym czasie sąsiad pomógł mi ją odnaleźć, oczywiście od razu ją zabrałam na szczepienia i sterylizację. W tym czasie jednak było mi bardzo smutno, czułam się samotna i mój chłopak przywiózł mi ze schroniska 2miesięczne kocie. Myślałam, że dziewczynkę, więc do 1 wizyty u mojego weterynarza wołałam na nią Perełka. Po wizycie, okazało się że Perełka ma siusiaka, no więc została Mozartem. . . tak więc mały Mozart mieszkał ze mną 2 tygodnie, a po tym czasie się odnalazła Fiona. Oj było srogo, gdyż oba koty uważały że są pierwsze w mieszkaniu i że to ich teren. Miałam nadzieję że Fionka po sterylizacji obudzi w sobie instynkt macieżyński i młodego zaakceptuje. Na szczęście i tak się stało. Widzę jednak między nimi przepaść. Teraz już się dogadują, przyjaźnią i świetnie bawią goniąc po całym domu jak tajfun. Fionkę też wzięłam jak miała 2 miesiące od cioci ze wsi, tam kocica miała 3kocurków i 1 Fionkę:) także zdążyła swoje dzieci nauczyć polować, obserwować, skradać się i odpowiednio być czujnym jeśli chodzi o inne stworzenia , np.komary - Fiona uwielbia zjadać komary i pająki...patrzy godzinami jak sfinks a potem zjada jak owad się obniży do jej "poziomu". Mozart natomiast był wzięty ze schroniska, gdzie był już bez matki, wraz z bardzo zachudzonym, brudnym rodzeństwem. Kotek był tragicznie zaniedbany, miał katar i łzawiły mu oczka, skóra i kość. Teraz to jest jak szlachcic, ale u obu kotów dbam aby nie ważyły więcej, niż 2 kg ( TYLKO profesjonalna karma plus mleko na dzień dziecka:). Do sedna :
Mozart mi się wydaje, nie ma instynktu. Jak się skrada, do zabawki na wędce, robi to tak nieumiejętnie, że sikamy z chłopakiem ze śmiechu...normalnie jak Fiona poluje to z zaskoczenia, robi skok i dopada. A On...no cóż...nie dość że ma białe futro i widać go z daleka, to musi podejść prawie do samej zabawki, jakieś 10cm od niej robi ten "super skok". No to jest jakaś wychowawczw porażka. Dlaczego napisałam, że ma rozdwojenie osobowości??? Bo na codzień jest flegmatykiem, leniuchem i w każdej sytuacji (czyli bardzo często) kiedy nie wie, jak się ma zachować - kładzie się tam gdzie stał i udaje trupa! Poważnie można się uśmiać na maksa, Fionka tak nigdy nie robiła. Mozart sprawia wrażenie nieufnego, wstydliwego choć mieszkamy już razem rok. Po 6mies. miał też robioną kastrację, oba koty bardzo dobrze zniosły zabieg. Oczywiście mają miskę, która otwiera się tylko o 8.00 i 20.00 dlatego nie mają nadwagi, poza tym nie dokarmiam ich niczym oprócz karmy, no chyba że kroję wędlinę, albo mięsko, to kawałek wysępią oboje dostają taki sam. Natomiast jak biorę do ręki zabawkę z wędką na końcu której jest pluszowa krowa i tak bardzo szybko nią ruszam, Mozart jakby przeistacza się w innego kota. Jest szybki, biega w kółko za "ofiarą", bardzo wysoko podskakuje żeby ją dopaść no i ma taki dziwny wzrok, szaleńczy!!!nawet myślę że jest w tej zabawie agresywny, bo jak już złapie krowę, to ją mocno gryzie, oczywiście leżąc na boku:) trzyma przy sobie przednimi łapami, a nogami kopie gryzioną ofiarę.
Jak tu go zrozumieć?? Jak się go woła, ignoruje ( Fionka przylatuje od razu), a jak chcę go podnieść albo pogłaskać, zamyka oczy i kuli uszy do słowy jakby się spodziewał zaraz tęgiego lania. Zawsze sie tak zachowywał i mam pytanie czy mu to kiedyś przejdzie??? W domu nie robi mu się krzywdy, jak coś zniszczy to tylko poniosę głos na niego albo tupnę głośno. Jak ma chwilę, wieczorem, to sam przyjdzie i łepkiem domaga się głaskania po policzkach, albo kładzie się na mnie całym sobą i się relaksujemy przed tv.
Powiedzcie jaką osobwość ma ten kot bo ja normalnie nie trybie tej złożoności:)
Pozdrawiam
Moje GG 7172922 ( po20.00)
Może ktoś mi doradzi, jak mogę zrozumieć mojego kocurka bo wydaje mi się że on ma rozdwojenie osobowości.
Od początku...
Mam kotkę Fionę, 2 czerwca skończyla 3 latka. Pewnego dnia jak miała 2 lata (kicia nie wychodzi na dwór, zajmuje całe 30metrowe mieszkanie- tzn udostępnia mi je, kiedy śpi wypadła z okna (4pięrto) za gołębiem i nie było jej prawie miesiąc. Rozwiesiłam na osiedlu plakaty ze zdjęciem no i po tym czasie sąsiad pomógł mi ją odnaleźć, oczywiście od razu ją zabrałam na szczepienia i sterylizację. W tym czasie jednak było mi bardzo smutno, czułam się samotna i mój chłopak przywiózł mi ze schroniska 2miesięczne kocie. Myślałam, że dziewczynkę, więc do 1 wizyty u mojego weterynarza wołałam na nią Perełka. Po wizycie, okazało się że Perełka ma siusiaka, no więc została Mozartem. . . tak więc mały Mozart mieszkał ze mną 2 tygodnie, a po tym czasie się odnalazła Fiona. Oj było srogo, gdyż oba koty uważały że są pierwsze w mieszkaniu i że to ich teren. Miałam nadzieję że Fionka po sterylizacji obudzi w sobie instynkt macieżyński i młodego zaakceptuje. Na szczęście i tak się stało. Widzę jednak między nimi przepaść. Teraz już się dogadują, przyjaźnią i świetnie bawią goniąc po całym domu jak tajfun. Fionkę też wzięłam jak miała 2 miesiące od cioci ze wsi, tam kocica miała 3kocurków i 1 Fionkę:) także zdążyła swoje dzieci nauczyć polować, obserwować, skradać się i odpowiednio być czujnym jeśli chodzi o inne stworzenia , np.komary - Fiona uwielbia zjadać komary i pająki...patrzy godzinami jak sfinks a potem zjada jak owad się obniży do jej "poziomu". Mozart natomiast był wzięty ze schroniska, gdzie był już bez matki, wraz z bardzo zachudzonym, brudnym rodzeństwem. Kotek był tragicznie zaniedbany, miał katar i łzawiły mu oczka, skóra i kość. Teraz to jest jak szlachcic, ale u obu kotów dbam aby nie ważyły więcej, niż 2 kg ( TYLKO profesjonalna karma plus mleko na dzień dziecka:). Do sedna :
Mozart mi się wydaje, nie ma instynktu. Jak się skrada, do zabawki na wędce, robi to tak nieumiejętnie, że sikamy z chłopakiem ze śmiechu...normalnie jak Fiona poluje to z zaskoczenia, robi skok i dopada. A On...no cóż...nie dość że ma białe futro i widać go z daleka, to musi podejść prawie do samej zabawki, jakieś 10cm od niej robi ten "super skok". No to jest jakaś wychowawczw porażka. Dlaczego napisałam, że ma rozdwojenie osobowości??? Bo na codzień jest flegmatykiem, leniuchem i w każdej sytuacji (czyli bardzo często) kiedy nie wie, jak się ma zachować - kładzie się tam gdzie stał i udaje trupa! Poważnie można się uśmiać na maksa, Fionka tak nigdy nie robiła. Mozart sprawia wrażenie nieufnego, wstydliwego choć mieszkamy już razem rok. Po 6mies. miał też robioną kastrację, oba koty bardzo dobrze zniosły zabieg. Oczywiście mają miskę, która otwiera się tylko o 8.00 i 20.00 dlatego nie mają nadwagi, poza tym nie dokarmiam ich niczym oprócz karmy, no chyba że kroję wędlinę, albo mięsko, to kawałek wysępią oboje dostają taki sam. Natomiast jak biorę do ręki zabawkę z wędką na końcu której jest pluszowa krowa i tak bardzo szybko nią ruszam, Mozart jakby przeistacza się w innego kota. Jest szybki, biega w kółko za "ofiarą", bardzo wysoko podskakuje żeby ją dopaść no i ma taki dziwny wzrok, szaleńczy!!!nawet myślę że jest w tej zabawie agresywny, bo jak już złapie krowę, to ją mocno gryzie, oczywiście leżąc na boku:) trzyma przy sobie przednimi łapami, a nogami kopie gryzioną ofiarę.
Jak tu go zrozumieć?? Jak się go woła, ignoruje ( Fionka przylatuje od razu), a jak chcę go podnieść albo pogłaskać, zamyka oczy i kuli uszy do słowy jakby się spodziewał zaraz tęgiego lania. Zawsze sie tak zachowywał i mam pytanie czy mu to kiedyś przejdzie??? W domu nie robi mu się krzywdy, jak coś zniszczy to tylko poniosę głos na niego albo tupnę głośno. Jak ma chwilę, wieczorem, to sam przyjdzie i łepkiem domaga się głaskania po policzkach, albo kładzie się na mnie całym sobą i się relaksujemy przed tv.
Powiedzcie jaką osobwość ma ten kot bo ja normalnie nie trybie tej złożoności:)
Pozdrawiam
Moje GG 7172922 ( po20.00)
Spokojnie. Wszystko w normie. U nas takim gapciem jest Erwin. On tez potrafi pod wpływem głaskania, przewrócić się na bok na środku pokoju. W zabawie ma problem z trafieniem w polowaniu, za to Elza skacze tylko wtedy, gdy ma pewność, że złapie piórko czy mysz. I Erwin do 4 miesiąca życia żyl na podwórku, wśród bezdomnych kotów a Elza trafiła do nas w wieku 6 tygodni. To po prostu są cechy osobnicze.
Ale czy Twoje kicie nie są za chude??? Nasz Hans to mała, chuda glizda(martwię sie, ze za chuda) a waży blisko 4,5 kg.
Ale czy Twoje kicie nie są za chude??? Nasz Hans to mała, chuda glizda(martwię sie, ze za chuda) a waży blisko 4,5 kg.
Witam ,
będę bardzo wdzięczna za odpowiedz w następującym problemie mojej kotki . Kotka ma miesięczne kociaki , zaczęły teraz wychodzić z legowiska mają do dyspozycji jedno pomieszczenie .Kotka od 4 dni nieustannie miauczy bardzo żałośnie ,szuka ,zagląda po wszystkich miejsca w całym mieszkaniu .Taka sytuacja trwa tylko z przerwą jak ich karmi jeszcze i śpi .Wychodzi od nich wraca za dwie minuty i tak ciągle .
Dzisiaj zabrałam ją do weterynarza gdzie została przebadana kontrolnie ,wszystko dobrze . Była bardzo agresywna w stosunku do weterynarza i mnie . Nie udzielono mi żadnej porady . Mam prośbę proszę o poradę jak jej pomóc w tym zagubieniu psychicznym . Mamy w domu drugą kotkę z którą żyje w zgodzie ,pozwala jej doglądać i pielęgnować maluchy .Nie ma agresji .
W stosunku do domowników też nie jest agresywna , lubi przychodzić na pieszczoty . Kotka je regularnie i pije wodę .
Dziękuję za odpowiedz .
Ewa
będę bardzo wdzięczna za odpowiedz w następującym problemie mojej kotki . Kotka ma miesięczne kociaki , zaczęły teraz wychodzić z legowiska mają do dyspozycji jedno pomieszczenie .Kotka od 4 dni nieustannie miauczy bardzo żałośnie ,szuka ,zagląda po wszystkich miejsca w całym mieszkaniu .Taka sytuacja trwa tylko z przerwą jak ich karmi jeszcze i śpi .Wychodzi od nich wraca za dwie minuty i tak ciągle .
Dzisiaj zabrałam ją do weterynarza gdzie została przebadana kontrolnie ,wszystko dobrze . Była bardzo agresywna w stosunku do weterynarza i mnie . Nie udzielono mi żadnej porady . Mam prośbę proszę o poradę jak jej pomóc w tym zagubieniu psychicznym . Mamy w domu drugą kotkę z którą żyje w zgodzie ,pozwala jej doglądać i pielęgnować maluchy .Nie ma agresji .
W stosunku do domowników też nie jest agresywna , lubi przychodzić na pieszczoty . Kotka je regularnie i pije wodę .
Dziękuję za odpowiedz .
Ewa
Prawie rok temu /styczeń - zima/ na siłę wprowadziła się do nas kotka /wiek ?/. I zaczęły się problemy. Nasza, stara, kotka /obie po sterylizacji/ niecierpi nowej od początku. Boi się jej panicznie, choć nowa nie jest bardzo agresywna. Z czasem nic się nie zmienia.
Drugi problem - nowa makabrycznie BECZY !!! Beczy gdy głodna, po jedzeniu, przed, w trakcie i po pieszczotach. Krótko mówiąc może beczeć w każdej chwili - wydaje się bez powodu. Zakres dżwiękowy od altu po basbaryton. Lekarze są bezradni. Wszyscy w domu mamy tego dość. Niestety rozpatrujemy różne opcje.
Jakie są szanse współżycie obu ?
Co można zrobić z beczeniem ?
Drugi problem - nowa makabrycznie BECZY !!! Beczy gdy głodna, po jedzeniu, przed, w trakcie i po pieszczotach. Krótko mówiąc może beczeć w każdej chwili - wydaje się bez powodu. Zakres dżwiękowy od altu po basbaryton. Lekarze są bezradni. Wszyscy w domu mamy tego dość. Niestety rozpatrujemy różne opcje.
Jakie są szanse współżycie obu ?
Co można zrobić z beczeniem ?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości