Dziewczyny bardzo, ale to bardzo Wam współczuje
Kurcze, człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy jak ciężkie są takie wybory, a najgorsza jest bezsilność!
Przed takim wyborem stanęliśmy jak Zyzio już był w coraz gorszym stanie, właściwie w bardzo złym - to była mega trudna decyzja, ale chyba najlepsza... dla Zyzia.
Trzymajcie się, jesteśmy z Wami całym sercem!
trójłapek
asiryś pisze:O matko! Stasiu! Nie martw swojej Mamy! Jesteś młody. Zdrowiej!dobbinka pisze: 8x powyżej normy.
PS. Moja pani dr delikatnie zasugerowała dzis eutanazję. Siedzę i ryczę, tym bardziej,ze po kroplówce nie jest lepiej, tylko duzo gorzej. Czy mam ją na siłę ratować? A moze mam ją uśmiercić? Moje serce rozpada się. Nie umiem sobie z tym poradzić.
Właśnie pani wet zdziwiła się go widząc, że nie wygląda na ten wysoki mocznik. Dostał kroplówkę antybiotyk i mamy powtórzyć badanie.
Asiu, nie łam się. Jeszcze nie. Bardzo Ci współczuję, bo wybór jest beznadziejny, Zawsze jest w człowieku nadzieja, że akurat jutro, za godzinę coś się poprawi magicznie. Dopóki Myszka nie cierpi strasznie trzeba walczyć. Z drugiej strony pamiętam, jak moja mama odmówiła uśpienia psa (nowotwór), bo ta na widok weta sie zerwała na nogi i mamie się wydawało, że jest lepiej. Potem żałowała, bo lepiej nie było, a mysza umarła dwa dni później jej na rękach i w cierpieniu.
Nie ma reguły, nie ma przepisu, ale jeśli będziesz mogła oszczędzić mocnego, nieuniknionego cierpienia Myszce, to jestem za. Może to jeszcze nie czas. Nie umiem pocieszyć, doradzić. Ciężko.
Asiu, pamiętaj, że dałaś jej dużo miłości przez te lata, przedłużyłaś jej życie wielokrotnie. Gdyby była jakimś wiejskim kotem dawno by nie żyła. Darowałaś jej długie i piękne życie.
Pisz do nas, może to troszkę pomoże złagodzić ból wewnętrzny.
Trzymam kciuki, żeby jednak leczenie zadziałało.Ucałuj staruszkę ode mnie.
Dziękuję Wam, moje Drogie Koleżanki za wsparcie.
Wczoraj byłam z Myszką na drugiej kroplówce podskórnej. Jej skóra jest jak papier, płyn wyciekał z otworów po igle..Wspólnie uznałyśmy, ze więcej nie będziemy jej już męczyć kroplówkami. Dostała też antybiotyk i steryd. Jak się nie polepszy kończymy leczenie . A potem mam już nie dopuścić, aby cierpiała...Tylko skąd wiadomo, gdzie jest ta granica? Czy ma się słaniać na nogach? Myszka ma wolę życia, ma koński apetyt. Tylko co z tego skoro wszystko zwraca i wydala w postaci potwornej biegunki? Waży już połowę swojej wyjściowej masy i cały czas chudnie Mam czekać, aż zagłodzi się na smierć?
Stwierdzam uczciwie sama przed sobą, ze zwierzęta są dla ludzi mądrych i dojrzałych, a nie dla takich rozhisteryzowanych i rozchwianych emocjonalnie bab, jak ja...Wczoraj w lecznicy płakałam przy obcych ludziach, nie mogłam się opanować.
Wczoraj byłam z Myszką na drugiej kroplówce podskórnej. Jej skóra jest jak papier, płyn wyciekał z otworów po igle..Wspólnie uznałyśmy, ze więcej nie będziemy jej już męczyć kroplówkami. Dostała też antybiotyk i steryd. Jak się nie polepszy kończymy leczenie . A potem mam już nie dopuścić, aby cierpiała...Tylko skąd wiadomo, gdzie jest ta granica? Czy ma się słaniać na nogach? Myszka ma wolę życia, ma koński apetyt. Tylko co z tego skoro wszystko zwraca i wydala w postaci potwornej biegunki? Waży już połowę swojej wyjściowej masy i cały czas chudnie Mam czekać, aż zagłodzi się na smierć?
Stwierdzam uczciwie sama przed sobą, ze zwierzęta są dla ludzi mądrych i dojrzałych, a nie dla takich rozhisteryzowanych i rozchwianych emocjonalnie bab, jak ja...Wczoraj w lecznicy płakałam przy obcych ludziach, nie mogłam się opanować.
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Chyba sobie w tym momencie żartujesz! Nie zgadzam się z tobą w ogóleasiryś pisze: Stwierdzam uczciwie sama przed sobą, ze zwierzęta są dla ludzi mądrych i dojrzałych, a nie dla takich rozhisteryzowanych i rozchwianych emocjonalnie bab, jak ja...Wczoraj w lecznicy płakałam przy obcych ludziach, nie mogłam się opanować.
Mało jest tak wspaniałych, uczuciowych, empatycznych i opiekuńczych osób jak Ty. I może nie znam Cie osobiście, ale to nic nie znaczy, znam Cię i już!
Wiem, że podejmiesz słuszną - najlepszą dla Myszki decyzję, a Twoje cudne i wielkie serducho podpowie Ci co i kiedy masz robić. Przecież nikt inny lepiej nie wie i nie zna Myszki, więc tylko Ty możesz jej pomóc, tak jak stałaś na straży jej całego życia. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak jest Ci teraz ciężko, ale pomyśl tylko, że Ona bardzo Cie kocha i z nikim nie byłoby jej lepiej niż z Tobą, Ty nasz kocia mamusiu.
Asiu, nie ma dobrego momentu, bo zawsze jest nadzieja, że jednak chodzi, jednak je, jednak sie podniosła, jednak oczy takie żywe, jednak może to tylko etap taki. Duch w Myszce wielki, ale ciało ją zdradza, taki niedoskonały choć cudowny twór.
A takie 'rozhisteryzowane baby' są najlepsze dla zwierząt, bo zrobią wszystko możliwe, żeby im pomóc, bo emocje dają nadzieje i siłę parcia tam, gdzie rozsądek dawno podpowiada, że szanse są zbyt małe, że prawdopodobieństwo nikłe, że nie warto inwestować pieniędzy i uczuć, bo matematycznie patrząc się nie zwróci.
Płaczu się nie wstydź, ludzie w lecznicy też przyszli dbać, ratować swoje zwierzaki. Zrozumieją. A jeśli nie to pies z nimi tańcował. Twoja trauma, twoja sprawa.
U nas kroplówka, antybiotyk i kroplówka do domu. Inna pani pokiwała głową, że kiepsko. Powiedziałam, że wczoraj bardzo mało jadł, może po tych lekach, znowu pokiwała.
- Ale wie pani, że rokowania z takim mocznikiem to on ma słabe? I białaczkowiec.
No wiem, ale było nieźle przez 3 lata. teraz też. Dostałam dużą próbkę Hillsa Renal k/d. Wtrząchnął połowe, bo tyle mu dałam, prawie do ostatniej kuleczki. W nocy wył parę godzin, bo mu się nudziło. Zasikał pięknie fotel. I to jest chory kot?
Wróciliśmy garbaci od kroplówki w kark. W weekend mam sama kroplówkę podawać, podskórnie, w poniedziałek na krew, we wtorek do Orła. Maraton. Mam nadzieję, że pomoże.Choć nie wiem jak, bo on żadnych objawów nie ma widocznych.
A takie 'rozhisteryzowane baby' są najlepsze dla zwierząt, bo zrobią wszystko możliwe, żeby im pomóc, bo emocje dają nadzieje i siłę parcia tam, gdzie rozsądek dawno podpowiada, że szanse są zbyt małe, że prawdopodobieństwo nikłe, że nie warto inwestować pieniędzy i uczuć, bo matematycznie patrząc się nie zwróci.
Płaczu się nie wstydź, ludzie w lecznicy też przyszli dbać, ratować swoje zwierzaki. Zrozumieją. A jeśli nie to pies z nimi tańcował. Twoja trauma, twoja sprawa.
U nas kroplówka, antybiotyk i kroplówka do domu. Inna pani pokiwała głową, że kiepsko. Powiedziałam, że wczoraj bardzo mało jadł, może po tych lekach, znowu pokiwała.
- Ale wie pani, że rokowania z takim mocznikiem to on ma słabe? I białaczkowiec.
No wiem, ale było nieźle przez 3 lata. teraz też. Dostałam dużą próbkę Hillsa Renal k/d. Wtrząchnął połowe, bo tyle mu dałam, prawie do ostatniej kuleczki. W nocy wył parę godzin, bo mu się nudziło. Zasikał pięknie fotel. I to jest chory kot?
Wróciliśmy garbaci od kroplówki w kark. W weekend mam sama kroplówkę podawać, podskórnie, w poniedziałek na krew, we wtorek do Orła. Maraton. Mam nadzieję, że pomoże.Choć nie wiem jak, bo on żadnych objawów nie ma widocznych.
Dziewczyny, przepraszam,ze nie dawałam znaku zycia, ale przez 2 dni nie miałam internetu.
Asiu, Basiu macie absolutna rację! I doskonale mnie rozumiecie. Dziekuję Wam za to.
A ze Stachem, mysle,ze te wyniki to efekt trzytygodniowej głodówki i odwodnienia, co dla nerkowców jest niebezpieczne.
Ale
Myszka czuje sie odrobinę lepiej po sterydzie i antybiotyku. Kupy nadal obfite i papkowate, ale przestały tak potwornie śmierdzieć. Wymioty tez sie uspokoiły- wystepują "tylko" 2-3 razy dziennie.
Dobbinko, jestem jakoś spokojna o Twojego kocurka. Kroplówki nawadniające na pewno przyniosą efekt.
Napisz, jak sobie poradziłaś.
Asiu, Basiu macie absolutna rację! I doskonale mnie rozumiecie. Dziekuję Wam za to.
Dobbinko, dokładnie tak jest! Myszka całe dnie przebywa w kuchni, pilnuje lodówki ( siedzi obok niej). Mam wrazenie,że zjadłaby kazda ilość jedzenia...Ale ciało nie chce przyjmować pokarmu. Wczoraj po raz pierwszy w zyciu zrobiłam Myszce zastrzyk! I pomyslec,ze jeszcze pół roku temu prawie mdlałam, kiedy ktokolwiek komukolwiek robił zastrzyk. Przełamałam sie , aby nie stresować Myszki wizytami u lekarza. Wprawdzie był to zastrzyk podskórny, ale jestem z siebie dumna! Ale kroplówki bym się nie podjęła Tak więc Dobbinko, szacundobbinka pisze:Asiu, nie ma dobrego momentu, bo zawsze jest nadzieja, że jednak chodzi, jednak je, jednak sie podniosła, jednak oczy takie żywe, jednak może to tylko etap taki. Duch w Myszce wielki, ale ciało ją zdradza, taki niedoskonały choć cudowny twór.
A ze Stachem, mysle,ze te wyniki to efekt trzytygodniowej głodówki i odwodnienia, co dla nerkowców jest niebezpieczne.
Ale
No własnie, czy tak się zachowuje bardzo chory kot?dobbinka pisze:No wiem, ale było nieźle przez 3 lata. teraz też. Dostałam dużą próbkę Hillsa Renal k/d. Wtrząchnął połowe, bo tyle mu dałam, prawie do ostatniej kuleczki. W nocy wył parę godzin, bo mu się nudziło. Zasikał pięknie fotel. I to jest chory kot?
Myszka czuje sie odrobinę lepiej po sterydzie i antybiotyku. Kupy nadal obfite i papkowate, ale przestały tak potwornie śmierdzieć. Wymioty tez sie uspokoiły- wystepują "tylko" 2-3 razy dziennie.
Dobbinko, jestem jakoś spokojna o Twojego kocurka. Kroplówki nawadniające na pewno przyniosą efekt.
Napisz, jak sobie poradziłaś.
Czytam Wasze wpisy ze łzami w oczach. Normalnie mam przed oczami moją Shenuchę. Tak mocno trzymam kciuki za Wasze koty...
Rozhisteryzowane... sama dzisiaj w histerie wpadłam jak suka mi zwymiotowałam, przy takich chorobach jakie mają Wasze kicie chyba bym oszalała. Jesteście dzielne i silne.
Rozhisteryzowane... sama dzisiaj w histerie wpadłam jak suka mi zwymiotowałam, przy takich chorobach jakie mają Wasze kicie chyba bym oszalała. Jesteście dzielne i silne.
Seiti, dziękujemy bardzo. Wiemy,że nas rozumiesz choćby przez wzgląd na to, co ostatnio przeżyłaś...
Ale niestety taka jest kolej rzeczy. Tylko nie zgadzam się na zbyt szybkie odchodzenie naszych przyjaciół...
Gdyby Myszka miała 15-16 i wiecej lat. łatwiej byłoby mi pogodzic sie z jej odejściem. Ale ona ma dopiero 11 lat!
Dobbciu, przepraszam,ze podpinam się do wątku Pana Stanisława
Jak mu, lepiej?
Ale niestety taka jest kolej rzeczy. Tylko nie zgadzam się na zbyt szybkie odchodzenie naszych przyjaciół...
Gdyby Myszka miała 15-16 i wiecej lat. łatwiej byłoby mi pogodzic sie z jej odejściem. Ale ona ma dopiero 11 lat!
Dobbciu, przepraszam,ze podpinam się do wątku Pana Stanisława
Jak mu, lepiej?
Seti, ja cały czas myślę, że to jakieś coś niepoważnego albo pomyłka albo co.
Asiu, świetne wiadomości, że Myszce choć troszeczkę się poprawiło.
U nas kupki śmierdzące mocno, ale jak mówię lekarzom, to puszczają mimo uszu. a czytałam gdzieś, że wysoki mocznik przy trzustce i kupki tez śmierdzące mogą być. Nie wiem, nie znam się. ale przedtem tak nie śmierdziały.
Kroplówka to podskórne wwalenie w kota 40-50ml soli fizjologicznej, nie tak jak u ludzi. Sie garba kotu robi. sąsiadka trzymała, żeby był onieśmielony i poszło.
Od wczoraj Stach nic nie zjadł. Tzn. kiełbaskę kocią z Lidla ale ja zwymiotował. a że nie pogryzł, to druga sprawa. Poza tm pił trochę i nie zauważyłam zmiany w zachowaniu.
Wieczorem osikał poduszkę, koc, prześcieradło i narzutę. Za kilkoma podejściami. Postanowiłam już nic nie prac, jeśli nie będzie totalnie przemoczone i prześcieradło tylko przetarłam gąbką z płynem do prania. Będę spała w zasikanym, bo już nie mam siły do niego. Poszedł coś demolować w kuchni, bo wystawiłam woski z rzeczami do piwnicy i ze śmieciami. Mam w nosie. No i wyje. Tak od 22:00 mniej więcej. To nie jest kot niemrawy, tylko pobudzony. Tym bardziej, że jeśli mu się zebrało na jedzenie, to nie ma, bo rano pobranie krwi.
Zastanowiło mnie dziś parę rzeczy. Od powrotu przez tydzień było normalnie, oprócz dużego pochłaniania posiłków i odsypiania wielogodzinnego. Potem zaczął płakać, najpierw tylko w nocy, a potem i w dzień. Zaczął wtedy też sikać na umór wszędzie, może zapachy mu nie pasują, może nie chce do kuwetki. Siusia na podłogę i na miękkie wyprane rzeczy, niektóre tyk znaczy. No i przestał spać w swoich dotychczasowych miejscach, może oprócz mojego rozległego uda. zaczął spać na biurku, czasem walnie się na podłodze (przedtem niespotykane). Innych dziwadeł nie widzę.
Gdybym się nie upierała na zrobieniu badania krwi, to nikomu by nie przyszło do głowy, ze coś może być nie tak, bo on nie wygląda.
Dziękuję jeszcze raz Joasi Furiowo-Aferowej za cierpliwość, bo dzwonię do niej czasem i opowiadam, co lekarz powiedział, co zasikał Staszek i jak nic nie wiem.
Asiu, świetne wiadomości, że Myszce choć troszeczkę się poprawiło.
U nas kupki śmierdzące mocno, ale jak mówię lekarzom, to puszczają mimo uszu. a czytałam gdzieś, że wysoki mocznik przy trzustce i kupki tez śmierdzące mogą być. Nie wiem, nie znam się. ale przedtem tak nie śmierdziały.
Kroplówka to podskórne wwalenie w kota 40-50ml soli fizjologicznej, nie tak jak u ludzi. Sie garba kotu robi. sąsiadka trzymała, żeby był onieśmielony i poszło.
Od wczoraj Stach nic nie zjadł. Tzn. kiełbaskę kocią z Lidla ale ja zwymiotował. a że nie pogryzł, to druga sprawa. Poza tm pił trochę i nie zauważyłam zmiany w zachowaniu.
Wieczorem osikał poduszkę, koc, prześcieradło i narzutę. Za kilkoma podejściami. Postanowiłam już nic nie prac, jeśli nie będzie totalnie przemoczone i prześcieradło tylko przetarłam gąbką z płynem do prania. Będę spała w zasikanym, bo już nie mam siły do niego. Poszedł coś demolować w kuchni, bo wystawiłam woski z rzeczami do piwnicy i ze śmieciami. Mam w nosie. No i wyje. Tak od 22:00 mniej więcej. To nie jest kot niemrawy, tylko pobudzony. Tym bardziej, że jeśli mu się zebrało na jedzenie, to nie ma, bo rano pobranie krwi.
Zastanowiło mnie dziś parę rzeczy. Od powrotu przez tydzień było normalnie, oprócz dużego pochłaniania posiłków i odsypiania wielogodzinnego. Potem zaczął płakać, najpierw tylko w nocy, a potem i w dzień. Zaczął wtedy też sikać na umór wszędzie, może zapachy mu nie pasują, może nie chce do kuwetki. Siusia na podłogę i na miękkie wyprane rzeczy, niektóre tyk znaczy. No i przestał spać w swoich dotychczasowych miejscach, może oprócz mojego rozległego uda. zaczął spać na biurku, czasem walnie się na podłodze (przedtem niespotykane). Innych dziwadeł nie widzę.
Gdybym się nie upierała na zrobieniu badania krwi, to nikomu by nie przyszło do głowy, ze coś może być nie tak, bo on nie wygląda.
Dziękuję jeszcze raz Joasi Furiowo-Aferowej za cierpliwość, bo dzwonię do niej czasem i opowiadam, co lekarz powiedział, co zasikał Staszek i jak nic nie wiem.
Oj Dobbinko, Dobbinko! Współczuje Ci tego sikania Stacha...Doskonale Cie rozumiem ( i łaczę się w bólu ), bo Mysza też jest z tych sikających: na posciel, za kuwetą, z łóżkiem, na lezące na podłodze ubrania, na torby, plecaki...Tylko,ze Myszka jest kotką i to kastrowaną, wiec jej mocz tak "nie podaje". Zwykle odkrywam przestępstwo po kilku dniach, kiedy siki zaczynają się rozkładać. U Stacha nakładaja sie dwie przyczyny: chore nerki i bycie płodnym kocurem.
Myszce kupy przestały śmierdzieć po podaniu antybiotyku.Są zupełnie bezwonne! Nigdzie nie znalazłam informacji, czy problemy nerkowe mają związek z zapachem odchodów. A kupy ma gęste?
Jeśli chodzi o kroplówke Myszka raz dostała 150 ml płynów + 4 strzykawki róznych leków ( w tym "schabowego w płynie"), następnego dnia 80 ml. Wiec duzo wiecej, niż Stach. Płyn rozlał jej sie do przednich łapek i wyglądała, jak Pudzian.
Niepokojący jest brak apetytu Stacha, ale to moze dlatego,ze ma mdłosci, bo jest zatruty mocznikiem.
To,ze tydzien po znalezieniu sie Stacha, czuł się lepiej, to moze był efekt działania adrenaliny, która, mu towarzyszyła przez te 3 tygodnie. Ona znieczula, niweluje uczucie głodu, poprawia kondycję fizyczną. Po powrocie do bezpiecznego domu, odpusciła i wylazły Stachowi dolegliwości.
Dobrze ,ze robisz mu powtórne badanie krwi. Trzeba się skupić na biochemii. I nawadniać, nawadniać...Przepędzić ten cholerny mocznik!
Dobbinko, Staszku, trzymajcie się!
Myszce kupy przestały śmierdzieć po podaniu antybiotyku.Są zupełnie bezwonne! Nigdzie nie znalazłam informacji, czy problemy nerkowe mają związek z zapachem odchodów. A kupy ma gęste?
Jeśli chodzi o kroplówke Myszka raz dostała 150 ml płynów + 4 strzykawki róznych leków ( w tym "schabowego w płynie"), następnego dnia 80 ml. Wiec duzo wiecej, niż Stach. Płyn rozlał jej sie do przednich łapek i wyglądała, jak Pudzian.
Niepokojący jest brak apetytu Stacha, ale to moze dlatego,ze ma mdłosci, bo jest zatruty mocznikiem.
To,ze tydzien po znalezieniu sie Stacha, czuł się lepiej, to moze był efekt działania adrenaliny, która, mu towarzyszyła przez te 3 tygodnie. Ona znieczula, niweluje uczucie głodu, poprawia kondycję fizyczną. Po powrocie do bezpiecznego domu, odpusciła i wylazły Stachowi dolegliwości.
Dobrze ,ze robisz mu powtórne badanie krwi. Trzeba się skupić na biochemii. I nawadniać, nawadniać...Przepędzić ten cholerny mocznik!
Dobbinko, Staszku, trzymajcie się!
Kupki normalne na wygląd.
Wróciła m właśnie od wetki. Strasznie dłuuuugo - 4 osoby półtorej godziny, z czego ja najkrócej, z 5minut. Musiałam lekcję odwołać. kupiłam renal - wtrząchnął natychmiast. Stówa poszła.
Ja myślę, że on nie je po antybiotyku i tej kroplówce, a renal może jakiś szczególnie wonny jest. A zwracał raz i podejrzewam, że z łakomstwa, bo całą kiełbaskę łyknął praktycznie
Wróciła m właśnie od wetki. Strasznie dłuuuugo - 4 osoby półtorej godziny, z czego ja najkrócej, z 5minut. Musiałam lekcję odwołać. kupiłam renal - wtrząchnął natychmiast. Stówa poszła.
Ja myślę, że on nie je po antybiotyku i tej kroplówce, a renal może jakiś szczególnie wonny jest. A zwracał raz i podejrzewam, że z łakomstwa, bo całą kiełbaskę łyknął praktycznie
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Musi być dobrze i głęboko w to wierze! Tak głęboko jak w to, że Stach miał wrócić i wrócił
Trzymam za Was i Wasze najukochańsze istotki kciuki najmocniej jak tylko mogę
PS. Dobbi nie ma za co - zawsze do usług
Trzymam za Was i Wasze najukochańsze istotki kciuki najmocniej jak tylko mogę
PS. Dobbi nie ma za co - zawsze do usług
A jak się nie ma tej nauczycielskiej pensji, to jeszcze ciekawiej.asiryś pisze:No to czekajmy cierpliwie na wyniki badania krwi...Niestety to kosztuje . A przy nauczycielskiej pensji mocno nadszarpuje budżet
Ale coś czuję,ze będzie dobrze