Ano dałam dupy na całej linii. Dostałam w zeszłą sobotę kroplówkę na tydzień i to był dla mnie dość nerwowy tydzień (z różnych takich). Stach zaczął mi się wyrywać i mój zapał prysł. Podgrzewałam płyn, jak to widziałam na instrukcjach w necie, ale udało mi się zrobić mu przez ten cały tydzień trzy kroplówki. Nie wiem, czy to przez to wyrywanie, czy siadło mi na psychikę zwiększenie do 3 strzykawek na raz ale po prosu boje się go kłuć. Ostatnim razem wystrzelił mi z wbitą igłą ze stołu.asiryś pisze:Dobbinko, jak się ze Stachem sprawy mają?
Tak więc nie będziemy robić badań krwi w poniedziałek, tylko spróbuję dalej kroplówkować ale mam blokadę. Pani wet proponowała wenflon założyć, ale to nie zmienia faktu, że się wyrywa i boje się, że mu wyrwę ten wenflon. No po prostu mam dołek kroplówkowy. I jeszcze chciałam do domu jechać i w ogóle.może mu za szybko daje, bo widziałam gdzies na forum, że to ok 15minut trwa, ale w zdugirj strony to wlewkowe najczęściej, a ja wale strzykawką i tak robił wet w lecznicy. Nie chce go męczyć i zrobiłam dla świętego spokoju te kilka dni przerwy.
Poczytałam wątek o kotach z niewydolnością nerek i mnie to wszystko załamało trochę.
Sam Stach w normalnej formie -śpi w dzień, wyje w nocy, choc trochę mniej. siusia do łoża, jak się go nie upilnuje, więc śpię w naadsiusianej dziś I trochę znaczy, ale ja juz nie czuję.
PS. w ogóle to szukałam info o wenflonie i to sie tylko chyba do żyły zakłada. Dożylnej kroplówki, która trwa i kilka godzin to ja mu sama na pewno nie dam rady zrobić. Chyba znowu pójdzie sąsiadka w ruch.
A, przeszłam na tryb życia koci, czyli na niespanie o takich porach, jak ta, wiec mogę go uciszać. Wygrażam mu kapciem, ale nawet nie ma odruchu unikowego. Gupek kochany.