Cudny kocurek. Ale ma biały nosek
Wiem co to ciągłe chorowanie. A u Was to do końca trzeba będzie uważać. Ale jak pisały Dziewczyny- przy zachowaniu rozsądnej ostrożności, wszystko będzie dobrze.
Wymiziaj ode mnie Przystojniaka Stacha.
trójłapek
ale jesteśmy słodcy!
Z innej beczki - mam dwie obserwacje:
1. po furminatorze grzbiet Stacha przerzedł i połysiał z deka,
2. przed chwilą posmyrałam go po tej łysinkowatości (gdzie indziej jest puchaty) i dorwałam 2 PCHŁY
Teraz pytanie, czy on to cały czas miał? Od 3 miesiecy jest u mnie, nie ma kontaktu z żadnym zwierzem, przedtem był odpchlany, wczewsną zimą chyba. W ogóle się nie drapał i nie widziałam żadnych śladów na skórze. Brrr.
A może w lecznicy złapał przedwczoraj?
I znowu mam do lecznicy lecieć? Za dwa tygodnie mam kontrolę ale nie wiem, czy wytrzymam ze świadomością, że dokarmiam zwierzaczki.
Z innej beczki - mam dwie obserwacje:
1. po furminatorze grzbiet Stacha przerzedł i połysiał z deka,
2. przed chwilą posmyrałam go po tej łysinkowatości (gdzie indziej jest puchaty) i dorwałam 2 PCHŁY
Teraz pytanie, czy on to cały czas miał? Od 3 miesiecy jest u mnie, nie ma kontaktu z żadnym zwierzem, przedtem był odpchlany, wczewsną zimą chyba. W ogóle się nie drapał i nie widziałam żadnych śladów na skórze. Brrr.
A może w lecznicy złapał przedwczoraj?
I znowu mam do lecznicy lecieć? Za dwa tygodnie mam kontrolę ale nie wiem, czy wytrzymam ze świadomością, że dokarmiam zwierzaczki.
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dobbi spokojnie!
Pchły mogłaś przynieść nawet na swoich butach z pola lub np z piwnicy, też to przerabiałam jak dziewczyny miało ok pół roku nigdzie nie wychodziły a pchły złapały i się po domu rozsiały - fuj!
Procedura była taka: trzeba było zastosować coś przeciw pchłom i innym paskudztwom np Fiprex (moim zdaniem najskuteczniejszy) http://www.krakvet.pl/vetagro-fiprex-07ml-p-934.html. Tylko uważaj, żeby Stach nie polizał tego preparatu, bo raz Aferze się udało i toczyła piane przez pół godziny - wyglądało to strasznie
Na drugi dzień (jak już preparat zaczął na dziewczynach działać) musiałam wyprać ich legowiska, kocyki, poduszki - ogólnie te miejsca gdzie mogły siedzieć te gnidy. Dla pewności odkurzyłam podłogi i porządnie wymyłam. Udało się wykończyłam te syfy
Nie przejmuj się, bo nam pan dr powiedział, ze jak tylko zabezpieczy się koty to wszystkie ewentualnie żyjące w mieszkaniu zginą, bo nie będą miały się czym żywić, bo człowieka to one nie jedzą, bo im nie smakuje
Nie wierzyłam, bo się bałam, ze na nas się przeniosą, ale rzeczywiście przez jakieś 4-5 dni znajdowałam zdechłą pchle np na legowisku dziewczyn - tak jakby z nich wypadały, albo zdychały z głodu nas nic nie ugryzło!
Pchły mogłaś przynieść nawet na swoich butach z pola lub np z piwnicy, też to przerabiałam jak dziewczyny miało ok pół roku nigdzie nie wychodziły a pchły złapały i się po domu rozsiały - fuj!
Procedura była taka: trzeba było zastosować coś przeciw pchłom i innym paskudztwom np Fiprex (moim zdaniem najskuteczniejszy) http://www.krakvet.pl/vetagro-fiprex-07ml-p-934.html. Tylko uważaj, żeby Stach nie polizał tego preparatu, bo raz Aferze się udało i toczyła piane przez pół godziny - wyglądało to strasznie
Na drugi dzień (jak już preparat zaczął na dziewczynach działać) musiałam wyprać ich legowiska, kocyki, poduszki - ogólnie te miejsca gdzie mogły siedzieć te gnidy. Dla pewności odkurzyłam podłogi i porządnie wymyłam. Udało się wykończyłam te syfy
Nie przejmuj się, bo nam pan dr powiedział, ze jak tylko zabezpieczy się koty to wszystkie ewentualnie żyjące w mieszkaniu zginą, bo nie będą miały się czym żywić, bo człowieka to one nie jedzą, bo im nie smakuje
Nie wierzyłam, bo się bałam, ze na nas się przeniosą, ale rzeczywiście przez jakieś 4-5 dni znajdowałam zdechłą pchle np na legowisku dziewczyn - tak jakby z nich wypadały, albo zdychały z głodu nas nic nie ugryzło!
Znam problem, kiedyś Mysza miała pchły ( często wychodzilam z nia na spacery- bardzo często czmychała do piwnicy- wylegarni pcheł). To było cos strasznego! było ich pelno, skakały nam po nogach i...gryzły Normalnie zbierałam je z podłogi, łaziły sobie
Zastosowałam krople ( dostepne w każdym sklepie zoologicznym ok 25 zł- nie wiem, czy te same, które polecała Asia). Ważne aby zaaplikowac je tak,zeby kot ich nie zlizał. Na opakowaniu pisza, zeby kropic miedzy łopatki, ale ja dawałam wyzej prawie na szyję,zeby kot nie mógł sięgnąc.Użyłam połowę dawki, zeby miec ewentualnie na kolejny raz Poza tym spryskałam preparatem przeciw pchłom całe mieszkanie , w szczególnosci dywany, tapicerki i ulubione miejsca kota. Myszka w tym czasie ( też spyskana ) była na dworze,zeby pchły z niej zwiewały i żeby środek jej nie zaszkodził- to było coś w typie muchozolu. . Potem tylko często odkurzałam w mieszaniu.
Takich akcji było ze dwie albo trzy.Pchły sa trudne do wytępienia .
No i pozbyłam sie dziadostwa.
Asiu , pchły sa bardzo odporne na głód. A więc te,które znajdowałaś były zamordowane, a nie padły z głodu
Zastosowałam krople ( dostepne w każdym sklepie zoologicznym ok 25 zł- nie wiem, czy te same, które polecała Asia). Ważne aby zaaplikowac je tak,zeby kot ich nie zlizał. Na opakowaniu pisza, zeby kropic miedzy łopatki, ale ja dawałam wyzej prawie na szyję,zeby kot nie mógł sięgnąc.Użyłam połowę dawki, zeby miec ewentualnie na kolejny raz Poza tym spryskałam preparatem przeciw pchłom całe mieszkanie , w szczególnosci dywany, tapicerki i ulubione miejsca kota. Myszka w tym czasie ( też spyskana ) była na dworze,zeby pchły z niej zwiewały i żeby środek jej nie zaszkodził- to było coś w typie muchozolu. . Potem tylko często odkurzałam w mieszaniu.
Takich akcji było ze dwie albo trzy.Pchły sa trudne do wytępienia .
No i pozbyłam sie dziadostwa.
Asiu , pchły sa bardzo odporne na głód. A więc te,które znajdowałaś były zamordowane, a nie padły z głodu
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
może i zamordowane, sekcji im nie zrobiłam na 100% były nie żywe
U nas jakoś to tępienie nie było trudne jedno zakrapianie dziewczyn i porządne sprzątanie w domu wystarczyło - na szczęście! Mówmy co chcemy nie to tak czy inaczej obrzydliwe, jak człowiek sobie uświadomi, ze coś mu lata po domu - fuj!
Tak przy okazji, w tym roku czeka nas kilkakrotne kropienie dziewczyn, bo od maja do końca czerwca będziemy mieszkać u rodziców w domu, a tam ogród i "hulaj duszo, piekła nie ma" - kotki będą w raju, a ja znów będę miała oczy dookoła głowy, bo jak znam zycie to się na nie jeden spacerek wybiorą po za ogrodzenie
U nas jakoś to tępienie nie było trudne jedno zakrapianie dziewczyn i porządne sprzątanie w domu wystarczyło - na szczęście! Mówmy co chcemy nie to tak czy inaczej obrzydliwe, jak człowiek sobie uświadomi, ze coś mu lata po domu - fuj!
Tak przy okazji, w tym roku czeka nas kilkakrotne kropienie dziewczyn, bo od maja do końca czerwca będziemy mieszkać u rodziców w domu, a tam ogród i "hulaj duszo, piekła nie ma" - kotki będą w raju, a ja znów będę miała oczy dookoła głowy, bo jak znam zycie to się na nie jeden spacerek wybiorą po za ogrodzenie
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Wstyd mi, ze nie podjęłam się autopsji ale były takie małe, że byłby to wyczyn
Najgorsze jest w takich "wakacjach" dziewczyn, że dostają korby i same nie wiedzą czy są kotkami kanapowymi czy raczej łowcami jest jednak chociaż jeden plus - po kilku dniach biegania i wariowania na świeżym powietrzu śpią po nocach jak niemowlaki nawet Aferka nie ma siły na miaukolenie koło 4-5 rano
Najgorsze jest w takich "wakacjach" dziewczyn, że dostają korby i same nie wiedzą czy są kotkami kanapowymi czy raczej łowcami jest jednak chociaż jeden plus - po kilku dniach biegania i wariowania na świeżym powietrzu śpią po nocach jak niemowlaki nawet Aferka nie ma siły na miaukolenie koło 4-5 rano
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dobbi jak tam Stach?
Przyznam, że a) mam lenia, b) w wyniku mojego poprzedniego lenia miałam nawał roboty i nie potraktowałam go żadnym specyfikiem odpchlającym, więc możliwe że mamy dodatkowe gęby do karmienia, ale żadnej za rękę, tfu... łapkę nie złapałam.
Zadumałam się nad różnicami cenowymi aptek: biodacyna krople apteka 1 - 18.90, tydzień później apteka 2 - 14,50, tydzień później apteka 3 - 11,51. No wiecie co!
Oczka najpierw lepsze, teraz znowu trochę gorsze, a i kot ciut bardziej dzikuś. Pewnie dlatego, że siedzi od poniedziałku do 18-20 sam a potem przychodzę i padam na ryłko. Nawet raz na budzenie o 4:00 na mizianie nie wstałam
kontrola oczna za tydzień we wtorek, mam nadzieję, że mi znowu się lekarze przed nosem nie zmienią
PS> Dziękuję za to, że się interesujecie i wspieracie:)
Zadumałam się nad różnicami cenowymi aptek: biodacyna krople apteka 1 - 18.90, tydzień później apteka 2 - 14,50, tydzień później apteka 3 - 11,51. No wiecie co!
Oczka najpierw lepsze, teraz znowu trochę gorsze, a i kot ciut bardziej dzikuś. Pewnie dlatego, że siedzi od poniedziałku do 18-20 sam a potem przychodzę i padam na ryłko. Nawet raz na budzenie o 4:00 na mizianie nie wstałam
kontrola oczna za tydzień we wtorek, mam nadzieję, że mi znowu się lekarze przed nosem nie zmienią
PS> Dziękuję za to, że się interesujecie i wspieracie:)
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dobbi interesujemy się, bo baaaaaaaaardzo Was lubimy
Z tymi aptekami to tak już jest, ale ponoć to się zmieni, bo "nasz kochany rząd" coś tam kombinuje... tylko czy na lepsze?
Co to wariowania Stacha to raczej nie przez siedzenie samemu (więc nie rób sobie wyrzutów) tylko wiosna wszytskim na mózg się rzuciła (i tym małym z czterema łapkami i tym dużym tylko z dwoma). Za wtorek trzymam kciuki, żeby Ci ptaszek nie odleciał
Buziaki!!!
Z tymi aptekami to tak już jest, ale ponoć to się zmieni, bo "nasz kochany rząd" coś tam kombinuje... tylko czy na lepsze?
Co to wariowania Stacha to raczej nie przez siedzenie samemu (więc nie rób sobie wyrzutów) tylko wiosna wszytskim na mózg się rzuciła (i tym małym z czterema łapkami i tym dużym tylko z dwoma). Za wtorek trzymam kciuki, żeby Ci ptaszek nie odleciał
Buziaki!!!
Dobbinko, podjęłas sie bardzo odpowiedzialnego zadania- opieki nad skrzywdzonym przez los kocurkiem. Podziwiam Cię i bardzo cenię. Ja i nasze forumowe koleżanki trzymamy kciuki za Stacha i za Ciebie, która walczysz o jego komfort życia. Nie obwiniaj sie, broń Boże, za to,ze długo zostaje sam w domu,ze go rano ( a raczej nad ranem )nie wygłaskałaś,ze jeszcze nie zajęłas się pchłami, ze czasem po prostu chcesz się wyspać. Pomyśl, jakie zycie miałby, gdyby nie Ty.
Jesteś wspaniałą kobietą i jestem przekonana,ze gdyby Stasiu umiał mówic, juz dawno usłyszałabyś z jego pyszczka słowa wdzięczności.
A zatem uszy do góry Przecież taka silna kobieta, jak Ty, poradzi sobie ze wszystkimi przeciwnościami...
Stachu, wspieraj swoja Mamusię! W końcu jesteś facetem ( jeszcze )
Jesteś wspaniałą kobietą i jestem przekonana,ze gdyby Stasiu umiał mówic, juz dawno usłyszałabyś z jego pyszczka słowa wdzięczności.
A zatem uszy do góry Przecież taka silna kobieta, jak Ty, poradzi sobie ze wszystkimi przeciwnościami...
Stachu, wspieraj swoja Mamusię! W końcu jesteś facetem ( jeszcze )
Jakby umiał mówic, to założę się, że padłyby dwa zdania:
1. Zaaaajmuuuuj się mnąąąą!!!! (to to wycie nocne) i
2. Nie dam się złapać, bo na pewno chcesz mnie wynieść z domu (to jak zwiewa, kiedy zakładam garderobę jakąś albo wchodzę w butach do pokoju).
No, może jeszcze: "Ale fajnie!", jak go smyram.
1. Zaaaajmuuuuj się mnąąąą!!!! (to to wycie nocne) i
2. Nie dam się złapać, bo na pewno chcesz mnie wynieść z domu (to jak zwiewa, kiedy zakładam garderobę jakąś albo wchodzę w butach do pokoju).
No, może jeszcze: "Ale fajnie!", jak go smyram.
To wspaniale,ze Staszek czuje się z Tobą bezpiecznie!
Moja Myszka tez jest typem wyjca Na szczęście po tylu latach nauczyła się rozumieć moją reprymendę: "Mysza, przestań"
Wtedy mam spokój na jakiś czas. Generalnie miauczy coraz mniej , ale na wiosnę się uaktywnia. Przestało mi to przeszkadzać Uwiebiam tę mała grubiutką, upierdliwą koteczkę...
Moja Myszka tez jest typem wyjca Na szczęście po tylu latach nauczyła się rozumieć moją reprymendę: "Mysza, przestań"
Wtedy mam spokój na jakiś czas. Generalnie miauczy coraz mniej , ale na wiosnę się uaktywnia. Przestało mi to przeszkadzać Uwiebiam tę mała grubiutką, upierdliwą koteczkę...
Dobbi, cały czas mówię, że Stach ma z Kociem coś wspólnego. Wystarczy, że wyciągam ubranie z szafy i przebieram się z domowego, to Kocia, żeby najsmaczniej spał, zwiewa pod fotel, aż mi go szkoda, bo przecież ostatnio tak często go nie wynoszę. Nawet postanowiłam, ze następnym razem sama mu pobiorę krew. Zawsze to mniejszy stres (dla niego) Jeszcze przed nami niestety wyjazd do Szczecina 11.04. Niby mamy już diagnozę, ale chcę jeszcze niektore rzeczy skonsultować i zrobic porzadne USG (uroki mieszkania na prowincji) Lekarz ze Szczecina kazał mu dać relanium
Buziaki dla Stacha
Buziaki dla Stacha
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości