
Znam problem, kiedyś Mysza miała pchły ( często wychodzilam z nia na spacery- bardzo często czmychała do piwnicy- wylegarni pcheł). To było cos strasznego! było ich pelno, skakały nam po nogach i...gryzły

Normalnie zbierałam je z podłogi, łaziły sobie
Zastosowałam krople ( dostepne w każdym sklepie zoologicznym ok 25 zł- nie wiem, czy te same, które polecała Asia). Ważne aby zaaplikowac je tak,zeby kot ich nie zlizał. Na opakowaniu pisza, zeby kropic miedzy łopatki, ale ja dawałam wyzej prawie na szyję,zeby kot nie mógł sięgnąc.Użyłam połowę dawki, zeby miec ewentualnie na kolejny raz

Poza tym spryskałam preparatem przeciw pchłom całe mieszkanie , w szczególnosci dywany, tapicerki i ulubione miejsca kota. Myszka w tym czasie ( też spyskana ) była na dworze,zeby pchły z niej zwiewały i żeby środek jej nie zaszkodził- to było coś w typie muchozolu.

. Potem tylko często odkurzałam w mieszaniu.
Takich akcji było ze dwie albo trzy.Pchły sa trudne do wytępienia

.
No i pozbyłam sie dziadostwa.
Asiu , pchły sa bardzo odporne na głód. A więc te,które znajdowałaś były zamordowane, a nie padły z głodu
