uratowałam kotka
Dzisiaj ok. południa siedziałam na schodach przed domem i nagle przybiegły po mnie koleżanki i powiedziały że niedaleko między drzewami leży mały kotek. Pobiegłam i... maleńka popielata kuleczka ze świeżą blizną na pyszczku i ropiejącym oczkiem. wzięłam go szybko na ręce i zaniosłam do domu. Przemyłam oczki i pyszczek. rodzice zgodzili się go zatrzymać a mój domowy piesek Ozzy zachowuje się jak ojciec kotka. liże go i bawią się razem. kotek ma już kuwetę i postanowiłam nie wypuszczać go na dwór bo poprzedniego kota otrół sąsiad z końca osiedla. wiele dzieciaków oglądało biednego kotka na trawie a sąsiadka słyszałam jak powiedziała "no i co? nic nie poradzimy" no i jak zwykle tylko mi z całej wsi zmiękło serce gdy tylko usłyszałam o kotku. jeszcze kupię obróżkę i mamy nowego członka rodziny. kociak jest ruchliwy i ciekawski lecz często śpi bo jest malutki.
To wspaniale, że tak postąpiłaś, ale nie zapomij, że trzeba iść w kociakiem do weta, zbadać go, odrobaczyć, a potem zaszczepić.
- kociaczek250
- Posty:77
- Rejestracja:05 czerwca 2007, 19:29
- Kontakt:
Zgadzam się. moim zdaniem, pójście do weta powinno być priorytetem.Gość-Iza pisze:To wspaniale, że tak postąpiłaś, ale nie zapomij, że trzeba iść w kociakiem do weta, zbadać go, odrobaczyć, a potem zaszczepić.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości