Witam mam problem i szukam pomocy dosłownie wszędzie bo sama nie wiem co mam robić.
Mam w domu od 3 dni małego kocurka (9-10 tygodni) którego znalazłam na śmietniku w worku. Niestey moja starsza kotka (15 lat) nie chce go zaakceptować. Jak tylko go widzi to syczy, prycha i ucieka. Kotka wychodzi na dwór i tam nieraz widze jak oprowadza się z jakims obcym kotemi z nim jakoś nie ma problemu.
Macie jakieś pomysły co zrobić zeby ta para się polubiła? Bardzo mi zależy na zatrzymaniu małego ale nie chce żeby moja kicia czuła się niepewnie we własnym domu bo już teraz znika corac częściej na dworzu i trudniej mi jest ją zagonić do domu...
Proszę o wszelkie rady!!!
zaakceptowanie nowego kota
Omawialiśmy to już kilkakrotnie, ale powiem jeszcze raz: czas, czas, czas.
Twoja kotka była jedynym (chyba dobrze zrozumiałam?) zwierzakiem w domu przez wiele lat i nic dziwnego, że jest zazdrosna. Po prostu czuje się zagrożona. To trochę tak, jak z nowym dzieckiem - starsze często czuje się niechciane i zaczyna być zazdrosne. Nie rób niczego na siłę, z czasem koty powinny się przynajmniej tolerować.
Powodzenia!
Twoja kotka była jedynym (chyba dobrze zrozumiałam?) zwierzakiem w domu przez wiele lat i nic dziwnego, że jest zazdrosna. Po prostu czuje się zagrożona. To trochę tak, jak z nowym dzieckiem - starsze często czuje się niechciane i zaczyna być zazdrosne. Nie rób niczego na siłę, z czasem koty powinny się przynajmniej tolerować.
Powodzenia!
Mam w domu jeszcze 2 psy i oba były później w domu niż moja kotka. Trochę trwało zanim je zaakceptowała ale nigdy na nie nie syczała, nie prychała tylko po prostu unikała albo poruszała się "górą" po meblach.
Jak rozumiem był juz temat o tym, więc możesz mi podać linka?
wiem że powinnam być cierpliwa ale serce mi pęka jak mój kot chodzi taki zestresowany...
Jak rozumiem był juz temat o tym, więc możesz mi podać linka?
wiem że powinnam być cierpliwa ale serce mi pęka jak mój kot chodzi taki zestresowany...
Pewnego razu pojechałam do mamy ze swoją mała kotką, w domu była już jedna kotka 6-letnia Gia. Gdy Gia zobaczyła maleństwo ( a było to koło północy) wyszła z domu i przychodziła tylko na poranne jedzonko, i tak przez 5 dni Obraziła się po prostu i tyle Potwierdzam jednak to co napisała Iza, czasu trzeba. Nawet najbardziej wychuchany przez właścicieli kotek w pewnym momencie zacznie tolerować "przybysza". A ten, z którym kota kumpluje się na podwórku też pewnie nie od razu był zaakceptowany.
A może łatwiej byłoby na neutralnym terenie je próbować przyzwyczajać do siebie, czyli właśnie na ogródku? No chyba, że maluszek jest osłabiony, to lepiej nie narażać go na ewentualne niebezpieczeństwa czyhające na dworze.
Tak sobie teraz myślę, że te neutralne tereny są lepsze, bo rezydent nie czuje aż takiej presji i obawy, że coś mu zagraża.
Życzymy powodzenia w przyzwyczajaniu
A może łatwiej byłoby na neutralnym terenie je próbować przyzwyczajać do siebie, czyli właśnie na ogródku? No chyba, że maluszek jest osłabiony, to lepiej nie narażać go na ewentualne niebezpieczeństwa czyhające na dworze.
Tak sobie teraz myślę, że te neutralne tereny są lepsze, bo rezydent nie czuje aż takiej presji i obawy, że coś mu zagraża.
Życzymy powodzenia w przyzwyczajaniu
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Ja coś będę na ten temat mogła powiedzieć w przyszłym tygodniu. Tiffany przybywa do nas w poniedziałek wieczorem. Nie wiem jak zachowa się Maniek , przyznam, że trochę się obawiam, ale z drugiej strony cieszę się
Kasia trzymam kciuki i czekam na relacje, bo sama sie zastanawiam nad powiekszeniem kociej rodziny, choc narazie bardzo niesmialo. bardzo bardzo powiedzilabym. prawie zlapalam bezdomnego dziczka i od tego czasu rozmyslalam comoja kicia by na to "powiedziala"/
Dziewczyny, będzie dobrze
Nawet jeśli na początku Kicia i Maniuś będą na Was obrażeni, z czasem docenią to, że mają towarzyszy zabaw. Pysia też zachwycona nie była kiedy pańcia co kilka miesięcy "sprawiała" jej nowego braciszka ale teraz żyją w zgodzie, bawią się razem, jedzą, śpią, myją nawzajem - na pewno moja dziewczynka nie narzeka
Nawet jeśli na początku Kicia i Maniuś będą na Was obrażeni, z czasem docenią to, że mają towarzyszy zabaw. Pysia też zachwycona nie była kiedy pańcia co kilka miesięcy "sprawiała" jej nowego braciszka ale teraz żyją w zgodzie, bawią się razem, jedzą, śpią, myją nawzajem - na pewno moja dziewczynka nie narzeka
DOKŁADNIE tak!ania1985 pisze:najgorszy to ten drugi-nowy, potem juz chyba z gorki:)
domyslalam sie ze na poczatku trzeba "starego" kota dopieszczac zeby nie bylo mu przykro
Tez pewnie by było troche inaczej gdyby mój kot potrzebował towarzysza zabaw, ale w wieku 15 lat już jej to troche przeszło.
Muszę jednak przyznac że jest TROCHĘ lepiej. Dzisiaj jedli razem w jednym pokoju w odległości jakieś 3,5 m. Nie było syczenia ani prychania, po posiłku oczywiście starsza kcia uciekła na krzesło ale zniosła obecność malucha
Muszę jednak przyznac że jest TROCHĘ lepiej. Dzisiaj jedli razem w jednym pokoju w odległości jakieś 3,5 m. Nie było syczenia ani prychania, po posiłku oczywiście starsza kcia uciekła na krzesło ale zniosła obecność malucha
No widzisz! Trochę cierpliwości i będzie OK
Odwołuje. Jest gorzej. Starsza kicia nie chce już przychodzić do domu. Musimy ją wręcz na siłe zaciągąc. Je jak na nią to niewiele. Przestała przychodzić do mojego pokoju (gdzie zawsze sypiała) chodzi spać do pralni. To był typowy pieszczoch a teraz zachwouje się jakby nie potrzebowała już ich. Mały za nią łazi, obserwuje widać że gdyby mu pozwoliła to by ją kochał najbardziej na świecie. A ona nic. Ciągle prycha i syczy.
Jeszcze jest dość ciepło więc jej siedzenie na dworze nie jest aż tak przerażające ale zbliża się zima więc nie wobrażams obie że będzie siedzieć na mrozie w obawie przed powrotem do domu.
To już 2 tygodnie od kiedy mały jest z nami. Panikuję i jestem niecierpliwa czy to po prostu nie ma sensu i mam szukać nowego domu dla kotka?? Bo serio jestem już załamana...
Jeszcze jest dość ciepło więc jej siedzenie na dworze nie jest aż tak przerażające ale zbliża się zima więc nie wobrażams obie że będzie siedzieć na mrozie w obawie przed powrotem do domu.
To już 2 tygodnie od kiedy mały jest z nami. Panikuję i jestem niecierpliwa czy to po prostu nie ma sensu i mam szukać nowego domu dla kotka?? Bo serio jestem już załamana...
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Może poczytaj wątek Maniuś wita Tiffany
Staram się tam na bieżąco pisać jak przebiega u nas dokocenie i ciągle dostaję nowe rady
Staram się tam na bieżąco pisać jak przebiega u nas dokocenie i ciągle dostaję nowe rady
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Wydaje mi się, że może za duże skupienie na maleństwie za małe na kotce poczuła się chyba odrzucona. Poza tym małe kotki mają to do siebie, że potrafią być denerwujące Dla kotki w tym wieku to już całkiem. Może zabronić małemu wchodzić do pokoju, gdzie sypiała, a tak wchodzi i czuję wszędzie nie swój zapach.
też o tym myślałam ale jak tego doplinować??Lucyfrecja pisze:Wydaje mi się, że może za duże skupienie na maleństwie za małe na kotce poczuła się chyba odrzucona. Poza tym małe kotki mają to do siebie, że potrafią być denerwujące Dla kotki w tym wieku to już całkiem. Może zabronić małemu wchodzić do pokoju, gdzie sypiała, a tak wchodzi i czuję wszędzie nie swój zapach.
Zresztą kicia już nie chce siedzieć w moim pokoju... Musiałabym ją tu na siłe wprowadzać. Mija już tak miesiąc a my wciąż tkwimy w tym samym :/
Powoli zaczynam się poddawać. Czy coś się kiedyś zmieni?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 64 gości