znowu gryzie

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
aglo
Posty:288
Rejestracja:15 kwietnia 2006, 12:10
Lokalizacja:Wieś

17 sierpnia 2006, 22:52

Moi rodzice mają kota "Rudego", ktory wygląda identycznie jak twój ATA. Również jest to wielki kocur - w porywach do 9kg - o takim samym charakterku.
Jedynym rozwiązaniem aby uniknąć gryzienia było to, że kot przychodził na pieszczoty sam oraz sam dawał znak, że ma już dość.
Toleruje do pieszczot tylko moją mamę, natomiast innym domownikom poprzypisywał inne obowiązki. Od maluszka rzucał się na wszystkich z zębami, przyczynę upatrywaliśmy w tym, że wychowywał się z psami. Teraz ma już 7 lat i troche się uspokoił, ale jak ja się wyprowadziłam z domu i kupiłam psa to się strasznie na mnie obraził, nie mogłam go nawet dotknąć. Dopiero po 2 latach się uspokoił, ale i tak w jednym pomieszczeniu nie mogą przebywać z moim psem.
Wydaje mi się, że twój kot jest bardzo dominującym osobnikiem, ktory wszystko musi mieć pod kontrolą i chyba trzeba się z tym pogodzić. Może w późniejszym wieku wynagrodzi ci mruczeniem wszystkie zadane rany.
A oto Rudy
Obrazek
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

18 sierpnia 2006, 09:23

Ależ piękny kocur - powiedziałabym, że jeszcze ładniejszy niż mój, bo ma więcej uroku i subtelności w pyszczku. Ale i tak bardzo są do siebie podobne - nawet spojrzenie oba mają równie wyniosłe i dumne :lol: Aglo, wszystko co piszesz idealnie pasuje do mojego kota. Też był wychowywany przez dużego psa w typie labradora, który przebywał z kociętami częściej niż ich własna matka. I też nie toleruje mojej mamy. Może u niej przebywać tylko ze mną bo mama bardzo się go boi. A ma czego bo drań potrafi bez ostrzeżenia doskoczyć i wczepić się choćby w łokieć. :evil: I jest dokładnie tak jak piszesz z pieszczotami - pozornie kot rozanielony, ale oczy zaczynają mu się nagle zmieniać i to jest sygnał do zabrania ręki - za moment złapie łapami i ugryzie. Ale wielkie dzięki za pocieszenie - może rzeczywiście z wiekiem usposobienie mu się poprawi - bardzo na to liczę. Zaniepokoiła mnie tylko jedna rzecz - Fiodor ma 13 miesięcy i widzę, że jeszcze rośnie. Czyżby miał dogonić w wadze Rudego? To byłoby straszne, zwłaszcza dla mojego kręgosłupa :lol:
A to Fiodor z zastępczym ojcem:
Obrazek
Awatar użytkownika
aglo
Posty:288
Rejestracja:15 kwietnia 2006, 12:10
Lokalizacja:Wieś

18 sierpnia 2006, 10:19

Dzięki za komplementy, przekaże je Rudemu :D
Na zdjęciu jakbym widziała Rudego w dzieciństwie.
Rudy też atakuje z nienacka, czasem to się tak wgryzł w noge, że nie mozna bylo go odczepić. A czasem ugryzł i uciekł, a później czekał nastroszony, gotowy do ponownego ataku. Może te rude, tak mają :twisted:
Na spacerach to jak zobaczył psa to zadzierał ogon do góry i ruszał prosto na przeciwnika. Wszystkie przed nim uciekały :twisted:
Teraz moi rodzice maja problem bo zaczął im strasznie uciekać, wystarczy, że otworzą drzwi i Rudy już czmycha. Kiedyś go nie było całą noc, a rano znalazłam go pod drzwiami. Dowiedziałam się później, że się zalokował u jakiejś miłej pani; najdał się, wyspał, a później drapał w drzwi żeby go wypuścić. W końcu najlepiej w domu.
Piękne są te rude i jakie charakterne... :P
Awatar użytkownika
szpilka
Posty:18
Rejestracja:12 sierpnia 2006, 18:49
Lokalizacja:Kraków

18 sierpnia 2006, 10:39

ATA, wszystko co piszesz o swoim kocie w 100% dotyczy (a raczej dotyczyło) mojej koteczki. Rzucanie się na rękę przy podnoszeniu lub głaskaniu, stopę wystającą spod kołdry itp. TEraz ma 3 latka i właściwie od roku już tego nie robi ani mi ani mojej siostrze, innych (w tym mją mamę dalej traktuje brutalnie). Ale "wytresowanie" naszej kotki trwało parę miesięcy. wyeliminowanie takich zachowań w stosunku do właściciela to proces długotrwały niestety. To teraz przedstawię Ci moją "szkołę tresury" :twisted: Jak rzucała się na rękę nie należy kompletnie nic robić. Wbije się pazurami i zębami z całych sił i będzie trzymać, ale zobaczy że ta zabawka nie ucieka, więc to jest nie ciekawe. Napoczątku będzie trzymał twoją rękę np. 15 sek, potem ten czas się będzie skracał. Trzeba mieć anielską cierpliwość i wytrzymałość bo cholernie boli :wink: . Jak rzucał sie na nogi wystające spod kołdry albo jak szłam to wtedy niestety mój kapeć szedł w ruch. Lekko rzucałam w kota kapćem on uciekał, bo wiedział, że mam drugiego :twisted: I nie chodzi o to żeby kota trzepnąć z całej siły. Pierwsze parę razy oberwała z umiarkowaną siłą (tak żeby poczuła - żadnego znęcania się na d kotem nie było). Potem tylko lekko rzucałam, ale wtedy się nie bała, więc zmieniłam metodę na mocne rzucenie obok kota. To samo robiłam jak wisiała na firankach, chodziła po karniszu, znęcała się nad królikiem. Tylko raz na jakiś czas trzeba ją tym kapciem lekko trafić - dosłownie żeby się otarł o kota - nie chodzi o sprawianie mu bólu.. I z każdym takim rzutem stanowczo mówiłam "psik". Teraz na samo słowo reaguje, a jak nie to wystarczy, że wezmę do ręki kapcia i z kotka robi się aniolek.

Najlepiej właśnie na innych zbrodniach kota (typu właśnie włażenie na firanki itp.) nauczyć ją metody kapciowej. Wtedy przy ręce wystarczy powiedzieć "psik" i po sprawie.

Teraz koteczka mnie szanuje i traktuje łagodnie. Moją mamę wciąż gryzię i patrzy na nią z pogardą. A na mnie wcale nie jest obrażona za te kapcie. wręcz przeciwnie. Daje się teraz głaskać, brać na ręcę. Sama się pocha ciągle na kolana, chodzi za mną wszędzie, liże mnie po twarzy i okazuje swoją miłością jej największym gestem uznania - lekkie pogryzanie nosa właścicielki :wink:

P.S. Zadne ze zwierząt nie zostało uszkodzone, nie cierpiało, krzywda się nie stała. NIe uznaję brutalnych metod - raczej stanowczą perswazję :wink:
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

18 sierpnia 2006, 12:10

aglo pisze:Piękne są te rude i jakie charakterne... :P
Co prawda to prawda, ale w tym ich największy urok :lol:
Szpilko, dzięki za świetne rady! Będę musiała spróbować choć już widzę minę mojego kota kiedy będzie miał pierwszy bliski kontakt z moim kapciem. Swoją drogą kapci się i tak boi bo są panteropodobne. Kiedy mam je na nogach to nawet się nie zbliża. Nie jestem tylko pewna czy wytrzymam 15 sekund z ręką albo nogą w pyszczku mojego kota - niby pycho niewielkie a ucisk ma jak imadło . :evil: Ale może warto pocierpieć bo jeszcze trochę ze sobą pomieszkamy. Napiszę za jakiś czas jak nam idzie :D
Awatar użytkownika
szpilka
Posty:18
Rejestracja:12 sierpnia 2006, 18:49
Lokalizacja:Kraków

18 sierpnia 2006, 13:34

Nie jestem tylko pewna czy wytrzymam 15 sekund z ręką albo nogą w pyszczku mojego kota - niby pycho niewielkie a ucisk ma jak imadło . Ale może warto pocierpieć bo jeszcze trochę ze sobą pomieszkamy.
oj, boli i to bardzo :twisted: Ale ja zagryzałam zęby i puszczała po pewnym czasie. Teraz jak nawet mnie ugryzie (bardzo rzadko to się zdarza) to natychmiast puszcza i zaczyna mnie lizać :wink: Tyklo trzeba konsekwentnie działać, a nie tylko raz dziennie. Konsekwentnie rzucac kapciem...mnie zajęło to jakieś 3-4 miesiące, ale jakie efekty... Kot przestał mnie nie szanować, traktuje mnie jak wyrocznię. Robi wszystko ze mną, właściwie nie opuszcza mnie na krok. A myśłam, że się obrazi na mnie za tego kapcia i przestanie mnie lubic. Kapeć ma jeszcze jedną zaletę. Jak kot gdzieś broi na drugim końcu pokoju, to można natychmiast zareagować - rzucić z odległości. Z gazetą próbowałam, ale wtedy ona zawsze uciekała, jak widziała że podchodzę i nic się nie nauczyła. I wtedy kojarzyła to konkretnie ze mną: Ja = kara. a kapeć...cóż, leci z daleka :)
Slavek

03 września 2006, 21:44

Moje drogie Panie,
Kot to kot wiadomo gryźć lubi i drapać też. Taka jego natura. Ale.....Ale to na co mu pozwolimy zależy od nas. Nie wyobrażam sobie żeby zwierzak sprawował nade mna rządy w domu. Mam sam 2 wykastrowane kocury, które na początku też miały nawyk gryzienia i drapania...Ktoś je tak nauczył lub tak się z nimi bawił. Kot jak każde zwierze musi czuć respekt przed swoim panem/ią. Obecnie koty nie gryzą a jak próbują sie pobawić to robią to bardzo delikatnie. Czasem muszę im jednak przypomnieć co im wolno a co jest zabronione. Tylko zdecydowana reakcja nauczy je pewnych zachowań. Trochę męskiej ręki (nie mowie tu o przemocy) każdemu zwierzakowi się przydaje.
Pozdrawiam:-))))
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

04 września 2006, 16:41

Trudno nie przyznać Ci racji zwłaszcza, że rzeczywiście to chyba ja sama nauczyłam mojego kota takich zachowań. Kiedy był mniejszy bardzo lubiliśmy się turlikać i siłować - on usiłował gryźć a ja robiłam wszystko, żeby mu to uniemożliwić. Sęk w tym, że w pewnym momencie ja już miałam dość zabawy, a Fiodor dopiero się rozkręcał. Potrafił nawet znienacka podskoczyć w górę kiedy już stałam i ugryźć mnie w rękę. Już tak się nie bawimy, ale kot pewnie jeszcze tego nie zapomniał. Wtedy go nie beształam to skąd biedactwo ma wiedzieć, że tak nie wolno? :D A przy okazji, ten mały chuligan po raz pierwszy oberwał dziś (niezbyt mocno) pilotem od telewizora w tyłek bo koniecznie chciał mi przegryźć nadgarstek. Gdybyście widzieli to bezgraniczne zdumienie w jego bursztynowych ślipkach.... Teraz siedzi w kącie i wygląda na śmiertelnie obrażonego :?
Awatar użytkownika
szpilka
Posty:18
Rejestracja:12 sierpnia 2006, 18:49
Lokalizacja:Kraków

06 września 2006, 22:02

i bardzo dobrze ;) niech siedzi obrażony. Tylko czekaj aż to on zrobi pierwszy krok i przyjdzie do Ciebie. Nie podchodź do niego, nie wołaj, nie głaskaj...ignoruj maksymalnie. wkońcu sam przyjdzie. Zrozumie że nie warto się obrażać, że nie pobiegniesz zaraz do niego z przeprosinami. Właściwie największą karą dla mojego kota było ignorowanie go. Kiedyś przez pół dnia nie zwracałam totalnie na nią uwagi (coś porządnie przeskrobała i dobrze wiedziała co). Wchodziła mi na kolana, łasiła się, a ja nie reagowałam, zrzucałam ją z kolan. To było bardzo trudne dla mnie ;) Ale jak się przejęla tym.... Następne pare dni super grzeczny kot... Wystarczyło że krzywo na nia popatrzyłam a ona już przestawała broić, schodziła ze stołu itp

Cieszę się, że zabrałam się za wychowanie kota. Właściwie po miesiącu intensywnego "szkolenia" była znaczna poprawa. Teraz kot mnie słucha w 95% (zawsze będzie te 5% kiedy koteczek nie będzie mógł się opanować ;) ) reaguje na kazde moje "Psik", podniesienie głosu (takie nieznaczne, raczej chodzi o stanowczy ton, nie myślcie że krzycze na kotke :P ). Traktuje mnie teras jak swojego przewodnika, szanuje mnie, okazuje swoją miłość, aż za bardzo czasem ;). Natomiast mojej mamy, która nigdy na kota nie krzyknęła, nie rzuciła kapciem itp poprostu nie lubi. Gryzie i drapie ją codziennie, nie daje się wziąć na kolana...

Cóż, koty to jednak dziwne stworzenia :)
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

07 września 2006, 11:30

szpilka pisze:i bardzo dobrze ;) niech siedzi obrażony. Tylko czekaj aż to on zrobi pierwszy krok i przyjdzie do Ciebie. Nie podchodź do niego, nie wołaj, nie głaskaj...ignoruj maksymalnie. wkońcu sam przyjdzie. Zrozumie że nie warto się obrażać, że nie pobiegniesz zaraz do niego z przeprosinami. Właściwie największą karą dla mojego kota było ignorowanie go.
Okazało się, że miałaś całkowitą rację. Wieczorem mój obrażalski zaczął ósemkami ocierać się o moje nogi (nigdy tego nie robi!) i nawet wlazł mi na kolana :!: . A później grzecznie spał u mnie w łóżeczku do samego rana choć ostatnio już mu się to nie zdarzało :D .
Rzeczywiście koty to zagadkowe stworzenia.... :roll:
anna.j.mazurek

11 września 2006, 13:35

Moja Tunieczka też ma humory i wieczorami, gdy się wyśpi lubi mnie szczypać. Gdy zbyt się bronię to głośno na mnie krzyczy i straszy wyginając grzbiet. Przestałam z tym walczyć bo koteczka po chwili jest spokojna i umie ładnie przepraszać tj kładzie się na grzbiet i bardzo śmiesznie przebiera łapkami prowokując do wspólnej zabawy. Tunieczka ma już 4 lata i jest przemiłą towarzyszką .Anna :lol:
angel_karolcia

10 lipca 2007, 23:09

Witam,
przeszukuję różne fora, żeby dowiedzieć się, co zrobić moją kotką.
Inez ma 4 miesiące i potwornie mnie gryzie. Jeszcze znoszę, kiedy to zabawa, ale i tak próbuję ją oduczać.
gorzej jets jednak wieczorami i w nocy. Oczywiście, Inez śpi ze mną. I nie zawsze ma ochotę spać. Czasami potrafi mnie gryźć po twarzy tak, że chowam głowę pod kołdrę. Ale szlag mnie trafia, bo nie będzie mnie własna kicia gryzła, co to ma być. Wtedy czasami nie wytrzymuję i pakuję jej łeb pod kran (spryskiwacz już na nią nie działa). Niestety, to nic nie pomaga. Budzi się w niej tylko większa zawziętość. Zamykanie w łazience na kilka minut też nic nie daje.
Czuję sie niekiedy osaczona przez własnego kota. Uwielbiam ją, ale czasem po prostu mam ochotę ją zabić za to, jak się nade mną znęca.
Za kilka dni będę miała drugą kotkę, ale zaczynam się bać, czy Inez jej nie zrobi krzywdy!
Kasia i Maniuś

12 sierpnia 2007, 12:32

Witam;
Mam ten sam problem. Mój Maniuś ma prawie 3 m-ce. Ponieważ pracuję przynajmniej 8 godz. dziennie, on w tym czasie bawi się albo śpi (choć mam wrażenie, że tylko śpi). W nocy natomiast robi się z niego mały diabełek. Potrafi kilka razy w nocy buzić mnie - właśnie gryząc, lub memląc mi koszulę nocną. Moje ręce wyglądają coraz gorzej. Kompletnie nie wiem co mam robić. :cry:
Pozdrawiam
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

13 sierpnia 2007, 12:12

Spróbuj po południu, czy wieczorkiem porządnie kocianka zmęczyć zabawą, to może w nocy będzie więcej spał. Możliwie dokładnie okrywaj się kołdrą, żeby nic Ci nie wystawało - mój kot ma co prawda dwa lata ale na moje palce u nóg poluje do tej pory :lol: . Wiem, że w lecie to raczej nierealne, ale alternatywą są tylko długie rękawy w bieliźnie nocnej :wink: Trzymaj też przy sobie zraszacz do kwiatków - kiedy za bardzo będzie rozrabiał pryśnij w niego delikatnie wodą. U mojego łobuza to często skutkowało i zwiewał gdzie pieprz rośnie :wink: .
Awatar użytkownika
kiweron
Posty:97
Rejestracja:30 maja 2007, 19:14
Lokalizacja:Kraków

13 sierpnia 2007, 18:27

kropka75 pisze:Próbuj. :) Mnie się nie udało. Oderwanie na siłę, krzyk, klaskanie, lekki klaps, wszystko to dawało efekt na 5 sekund, po których kotulec doskakiwał do mnie ze zdwojoną siłą. :lol:
U nas to samo. Z maksymalnie zdwojoną siłą...
kropka75 pisze:Każde rozkładanie łóżka i ścielenie prześcieradła kończyło się ranami ciętymi. Żeby pochować prześcieradło w brzegach łóżka, zakładałam polar. :lol:
Skąd ja to znam... Ścielenie łóżka w moim przypadku trwa około piętnastu minut. Najpierw szaleńcze rzucanie się na prześcierało, potem skakanie po nim a następnie wchodzenie pod nie i gryzienie, drapanie. Jak już jakimś cudem uda mi się to prześcieradło rozłożyć, to kotka sprytnymi dwoma ruchami je po prostu ściąga.

Moja kotka uwielbia gryźć i drapać w formie zabawy. Najczęściej reaguje na stanowcze, ciut podniesionym tonem "nie gryzaj!". Ale to nie zawsze. Czasami oderwie się od gryzionej powierzchni, splunie, po czym z impetem przystąpi do dalszego ataku.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości