Życie poboczne właściciela kota
Dzięki za dobre słowa. Kocia ucałowany . W sumie w tej pomyłce najważniejsze było dla mnie, żeby sobie nie obsikał łapek, wiec go porwałam i siurał z powietrza W domu jestem od tygodnia, pewnie że lepiej, ale to najbardziej unerwione i bolesne miejsce na naszym ciele, do tego konieczna codzienna grubsza wizyta w toalecie horror i stąd takie cierpienia. Wszyscy tak mają, nie żebym się pieściła
Esme współczuję i ściskam mocno! Dobrze, że zabieg już za Tobą no i żeby teraz szybko skończyła się ta paskudna rekonwalescencja! Życzymy Ci z kociastymi szybkiego powrotu do zdrówka i jak najmniej bólu! Właśnie tak się ostatnio zastanawiałam jak się czujesz więc dobrze, że napisałaś
Dzięki, dzis byłam pierwszy raz w mieście. Jak dzika, nie wiedziałam, że swiat taki piekny. Po 2,5 godz ledwo doszłam, ale psychicznie poczułam sie dużo lepiej. Prochy mocno ograniczyłam, tylko rano po wizycie w toalecie. Chyba można się przyzwyczaić do bólu
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Esme ciesze się, że już wracasz do formy!!!
Czy można się przyzwyczaić? Hmmm nie wiem, ale może nie próbuj, bo jestem pewna, że nie długo już przejdzie i poczujesz się "bosko"!!!
Czy można się przyzwyczaić? Hmmm nie wiem, ale może nie próbuj, bo jestem pewna, że nie długo już przejdzie i poczujesz się "bosko"!!!
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Muszę Wam coś opisać!
Od kilku dni mam problem ze spaniem rano i wstaje koło 5 bez budzika, ale to nic w porównaniu z tym co dziś zrobiłam
Koło 3:38 obudziło mnie mega głośnie miauczenie za oknem (mieszkamy na drugim pietrze). Leżąc jeszcze w łóżku pomyślałam: "pewnie to gdzieś w ogródku jednego z domków przed naszym blokiem", ale po chwili nie wytrzymałam i wstałam. Przyłożyłam ucho do uchylonego okna i myślę: " Nie! To pod naszym oknem. Kurcze, może jakąś bidę potrącił samochód i tam cierpi? "
Od razu się rozbudziłam i przystąpiłam do planowania i tu kolejne myśli "Ubiorę się, wezmę transporter, dokumenty, kasę, zejdę, wezmę bidę zapakuje i sruuu na Sanocką do Krakvetu - spoko dam rade, kawy napiję się jak wrócę, bo czasu nie będzie teraz!"
Dziewczyny biegały po domu jak szalone, bo tez nie wiedziały co to za jęki.
Najpierw trzeba było kota zlokalizować pod blokiem więc inteligentnie poszłam na balkon, ale... nie pomyślałam, że jest ciemno i nic nie zobaczę Wróciłam do mieszkania i zaczęło się poszukiwanie jakieś dobrej latarki, więc do kuchni po taboret, do szafy i szukam w narzędziach Arka robiąc przy tym hałasu troszkę (zaznaczę, że Arek miała wstawać do pracy o 4:30 - taki szczegół).
W końcu znalazłam latarkę (było już gdzieś koło 4:00), wyszłam na balkon i świecę! A tu dwa kocury się kłócą pewnie o teren, albo jakaś kocicę No to mówię do nich: "Cicho tam, spać nie mogę!" a oni nic, to to ja znów: "do cholery jasne, przecież dziś sobota" dalej nic, tylko się na mnie patrzą, no to rzuciłam trzema spinaczami i się uspokoili
Wróciłam spokojnie do sypialni, a tu Arek na w pół śpiący mówi: "kochanie, co się dzieje? Z kim rozmawiałaś?" no to mu opowiedziałam co się działo, a on na to spokojnie: "jakbyś jeszcze chciała im znieść jedzonko na dół, to przysięgam, że rano zawiózł bym cie na babińskiego do psychiatryka"
No i teraz dzwoni do mnie z pracy mówiąc: "to co dziś , materac, fotel albo krzesełko sobie pod balkon może zniesiesz i posiedzisz z nowymi kumplami?" Ha ha ha , bardzo śmieszne, koń by się normalnie uśmiał!!!
I to cała moja nocno-poranna przygoda. Czy Wy też uważacie, że to już jakieś problemy psychiczne mam?
Od kilku dni mam problem ze spaniem rano i wstaje koło 5 bez budzika, ale to nic w porównaniu z tym co dziś zrobiłam
Koło 3:38 obudziło mnie mega głośnie miauczenie za oknem (mieszkamy na drugim pietrze). Leżąc jeszcze w łóżku pomyślałam: "pewnie to gdzieś w ogródku jednego z domków przed naszym blokiem", ale po chwili nie wytrzymałam i wstałam. Przyłożyłam ucho do uchylonego okna i myślę: " Nie! To pod naszym oknem. Kurcze, może jakąś bidę potrącił samochód i tam cierpi? "
Od razu się rozbudziłam i przystąpiłam do planowania i tu kolejne myśli "Ubiorę się, wezmę transporter, dokumenty, kasę, zejdę, wezmę bidę zapakuje i sruuu na Sanocką do Krakvetu - spoko dam rade, kawy napiję się jak wrócę, bo czasu nie będzie teraz!"
Dziewczyny biegały po domu jak szalone, bo tez nie wiedziały co to za jęki.
Najpierw trzeba było kota zlokalizować pod blokiem więc inteligentnie poszłam na balkon, ale... nie pomyślałam, że jest ciemno i nic nie zobaczę Wróciłam do mieszkania i zaczęło się poszukiwanie jakieś dobrej latarki, więc do kuchni po taboret, do szafy i szukam w narzędziach Arka robiąc przy tym hałasu troszkę (zaznaczę, że Arek miała wstawać do pracy o 4:30 - taki szczegół).
W końcu znalazłam latarkę (było już gdzieś koło 4:00), wyszłam na balkon i świecę! A tu dwa kocury się kłócą pewnie o teren, albo jakaś kocicę No to mówię do nich: "Cicho tam, spać nie mogę!" a oni nic, to to ja znów: "do cholery jasne, przecież dziś sobota" dalej nic, tylko się na mnie patrzą, no to rzuciłam trzema spinaczami i się uspokoili
Wróciłam spokojnie do sypialni, a tu Arek na w pół śpiący mówi: "kochanie, co się dzieje? Z kim rozmawiałaś?" no to mu opowiedziałam co się działo, a on na to spokojnie: "jakbyś jeszcze chciała im znieść jedzonko na dół, to przysięgam, że rano zawiózł bym cie na babińskiego do psychiatryka"
No i teraz dzwoni do mnie z pracy mówiąc: "to co dziś , materac, fotel albo krzesełko sobie pod balkon może zniesiesz i posiedzisz z nowymi kumplami?" Ha ha ha , bardzo śmieszne, koń by się normalnie uśmiał!!!
I to cała moja nocno-poranna przygoda. Czy Wy też uważacie, że to już jakieś problemy psychiczne mam?
hahaha padłam Asia nie masz żadnych problemów to faceci mają problem bo nie rozumieją nas kobiet Miałaś świetną nocno-poranną przygodę ! Ja bym pewnie też tak samo zareagowała i też cały czas od męża słyszę, że coś mi się pod kopułą poprzestawiało jeśli chodzi o koty Ciekawa jestem czy jakiś sąsiad Cię słyszał jak tak dawałaś kocurom reprymendę i co sobie wtedy myślał
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
No!! wiedziałam, że na forum będzie to w pełni zrozumiałe
Hmmm może ktoś i usłyszał, ale coś mi się tak wydaje, że już cały blok (wszystkie 15 mieszkań) wiedzą lub się domyślają, że na punkcie kotów i innych zwierzątek to ja mam świra
Było kilka sytuacji "dziwnych" typu szukanie piszczącego "czegoś" w krzakach koło godz.21 również z latarką czy nawoływanie kotów z balkony koło 19 na jedzonko itp. Poza tym często spotykam sąsiadów jak zbiegam z miseczkami z wodą i pozostałym jedzonkiem po dziewczynach na dół pod śmietnik
Hmmm może ktoś i usłyszał, ale coś mi się tak wydaje, że już cały blok (wszystkie 15 mieszkań) wiedzą lub się domyślają, że na punkcie kotów i innych zwierzątek to ja mam świra
Było kilka sytuacji "dziwnych" typu szukanie piszczącego "czegoś" w krzakach koło godz.21 również z latarką czy nawoływanie kotów z balkony koło 19 na jedzonko itp. Poza tym często spotykam sąsiadów jak zbiegam z miseczkami z wodą i pozostałym jedzonkiem po dziewczynach na dół pod śmietnik
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Asiu!!! pozytywnie zakręcona delikatnie mówiąc również czekam na relację Dobbi - hahaha
Basiu nie martw się, bo tylko Ty omijasz szerokim łukiem - dzieci są fajniusie, ale cudze
Basiu nie martw się, bo tylko Ty omijasz szerokim łukiem - dzieci są fajniusie, ale cudze
Zdecydowanie wolę koty niż dzieci i chyba zostałam za to ukarana. Misia jest strasznie upierdliwa jak coś chce, wyje bez opamiętania i stara sie mnie przekrzyczeć. Albo chodzi za mną i jeczy przez pół dnia. Zupełnie jak mój syn, kiedy byl mały. Tylko, że on z tego wyrósł...
Dobbi, czekamy na fotorelację
Dobbi, czekamy na fotorelację
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
U nas tak jęczy Afera w 75% a Furia w 25%. Są nie do zdarcia w tym swoim darciu, ale wiecie co? Nawet jak już mam dość to i tak w środku kocham to jak mnie tak nękają
U mnie jęczy tylko Mysza, ale coraz rzadziej, na szczęście. Ale jeszcze kilka lat temu była nie do wytrzymania.
Co do dzieci...hmm moze i lubię, ale tylko małe - takie do 6 lat. Nie dotyczy to oczywiscie mojego synka
Znów któryś z kotów ( podejrzewam Myszę ) nasikał na nasze łozko w tym samym miejscu, co ostatnio Ze nie wspomne o komodzie w przedpokoju i blacie kuchennym - ale to nie problem, bo przecież można wytrzeć. Z materacem trochę gorzej.
jestem przekonana,ze to na tle nerwowym. Ona zawsze była jakas lekko psychiczna...A moze to problem z nerkami?
Co do dzieci...hmm moze i lubię, ale tylko małe - takie do 6 lat. Nie dotyczy to oczywiscie mojego synka
Znów któryś z kotów ( podejrzewam Myszę ) nasikał na nasze łozko w tym samym miejscu, co ostatnio Ze nie wspomne o komodzie w przedpokoju i blacie kuchennym - ale to nie problem, bo przecież można wytrzeć. Z materacem trochę gorzej.
jestem przekonana,ze to na tle nerwowym. Ona zawsze była jakas lekko psychiczna...A moze to problem z nerkami?
-
- Posty:737
- Rejestracja:27 lipca 2011, 12:47
- Lokalizacja:Kutno
A ja wczoraj w Łodzi na wystawie kotów spędziłam dzień. Cuda co niektóre. Ale to okropne umęczenie dla tych zwierzaków. Każdy chce pogłaskać, dotknąć, zdjęcie zrobić. O godz. 12 wszystkie koty po prostu padły i spały. Przespały potem już cały dzień jeśli ich nie wyjmowano z klatek do pokazania sędziom.
Nawet były koty domowe czyli dachowce . I wiecie że przez chwilę pomyślałam o Mili. Taką miałam chętkę żeby ja też pokazać w kategorii kot domowy. Bo ona przecież niczego sobie co nie ...
Ale szybko mi ten pomysł wywietrzał z głowy Milunia jest dla mnie the best nawet bez wystawy i w nagrodę kupiłam jej piórko kolorowe za którym szalała jak wariatka.
Tu macie kilka fotek z wczoraj w temacie mojej znajomej na miau
Miłego oglądania!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... start=1275
Nawet były koty domowe czyli dachowce . I wiecie że przez chwilę pomyślałam o Mili. Taką miałam chętkę żeby ja też pokazać w kategorii kot domowy. Bo ona przecież niczego sobie co nie ...
Ale szybko mi ten pomysł wywietrzał z głowy Milunia jest dla mnie the best nawet bez wystawy i w nagrodę kupiłam jej piórko kolorowe za którym szalała jak wariatka.
Tu macie kilka fotek z wczoraj w temacie mojej znajomej na miau
Miłego oglądania!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... start=1275
No oczywiscie! Tylko, rzeczywiście, czy warto byłoby tak męczyć Ksieżniczkę dla jakiegoś tytułu?MonikaMroz pisze:Nawet były koty domowe czyli dachowce . I wiecie że przez chwilę pomyślałam o Mili. Taką miałam chętkę żeby ja też pokazać w kategorii kot domowy. Bo ona przecież niczego sobie co nie ...
A zdjecia z wystawy prześliczne. Koty to zdecydowanie najpiękniejsze stworzenia na świecie
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości