Rozumiem, synuś stoi przed ważną decyzją. W sumie to mu nie zazdroszczę.
Tak czy inaczej ze wsparcie mamusi na 100% podejmie odpowiednie kroki
Fundacja ma bardzo marne szanse no ale cóż spróbować zawsze warto.
Życie poboczne właściciela kota
Hej, wpadam z prośbą. Potrzebny dom dla kocurka- wiek ok9m-cy, pingwinek. Kocha ludzi i rzuca się do kochania ich, a nie bardzo ma go kto kochać. Mieszka dokładnie pod tym samym oknem, spod którego zgarnęłam Stanisława. To jego brat rodzony. Może się ktoś ochotny znajdzie. Oto foto:
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dobbi, podaj dokładnie stąd jest kocurek (miasto, dzielnica) to zrobimy mu jakąś akcje na facebooku, a nóż-widelec będzie ktoś chętny do pokochania
Doskonały pomysł!Furia i Afera pisze:Dobbi, podaj dokładnie stąd jest kocurek (miasto, dzielnica) to zrobimy mu jakąś akcje na facebooku, a nóż-widelec będzie ktoś chętny do pokochania
Kocurek jest bardzo ładny ( ma delikatne prążki czy mi się wydaje?) i nawet na zdjęciach widać, że bardzo miły.
A mamę dobrze byłoby ciachnąć. Jest śliczna, rodzi śliczne dzieci, tylko potem problem, co z nimi robić...
Mamy nie da rady ciachnąć, bo jest sąsiadów. Jest, o tyle, ze się tak nazywa, a nawet nie chciałybyście słyszeć, co sąsiedzi wykrzyczeli mojej rodzicielce, na sugestię sterylki. Młody z rodzeństwem (1szt) i matką mieszkał całą zimę w naszej drewutni, bo do pustej klatki na króliki i braku żarła nie chcieli wracać. Rodzeństwo znikło, bo było rude, a tego smoka nikt nie chce. Z powodu kotki mieszkają u nas na podwórku całe tabuny kocurów i sikają wszędzie - na samochód , na trawę, na dom, do wózka dziecięcego. Kotka domowa boi się wychodzić już i cierpi od pól roku, bo ja kocury biją. Jak się zaczną cieplejsze dni, to towarzystwo zostanie rozgonione drastycznymi metodami, ponieważ dziecko nie może wyjść na podwórko, wszystko śmierdzi i jest okupkane, a drą się one po nocach strasznie. Wczoraj naliczyli 18 kocurów pod domem. To zaczyna przypominać horror Hitchcocka.
Jedyna metoda: samemu ciachnąć kotkę ( może ci pseudowłaściciele się nie kapną) albo zgłosić sprawę gminie/miastu. Jej obowiązkiem ( gminy) jest kastracja wolno żyjących kotów. U mnie w mieście wystarczy zadzwonić do lekarza wet, który jest opiekunem tutejszego przytuliska dla zwierząt, przyjeżdża, zabiera delikwenta, kastruje i albo odwozi na miejsce, albo zostawia w przytulisku, gdzie wolontariusze szukają mu nowego domu.
Ewentualnie zgłosić problem powiększającej się populacji kotów do jakiejś organizacji prozwierzęcej/fundacji...
Ewentualnie zgłosić problem powiększającej się populacji kotów do jakiejś organizacji prozwierzęcej/fundacji...
Asiu, pięknie, tylko pamiętaj, że to ta miejscowość, w której wet sam mnie przekonywał, żeby nie zszywać może kota, bo może samo się zrośnie, a ja potem trzymałam kota w zabiegu w salonie, bo mu się za szybko obudził. A wojny z sąsiadami to raczej mama nie zaryzykuje, bo to małe osiedle i niestety nikt tu nie zamknie drzwi przed ludźmi, jak w dużym mieście. Nie bez konsekwencji. A ja nie mogę zbyt wiele, bo tam nie mieszkam i nie bywam, czasem wysyłam karmę, to i tak dostaję ochrzan, że po co wydaję, ze koty i tak tego nie jedzą.
Oj, to nieciekawie
To u mnie, okazuje się, jest całkiem "cywilizowanie". Nawet nie chcę mysleć, co dzieje się z ta nadpopulacją kotów...w jakich męczarniach umierają. Dlaczego niektórzy ludzie są niereformowalni ?
Dobbinko, standardowo po kastracji nie zaszywa się kocurów, ale to obudzenie sie podczas zabiegu to juz nieprofesjonalizm...
Jedyne wyjście, zgłosic problem jakiejś fundacji
To u mnie, okazuje się, jest całkiem "cywilizowanie". Nawet nie chcę mysleć, co dzieje się z ta nadpopulacją kotów...w jakich męczarniach umierają. Dlaczego niektórzy ludzie są niereformowalni ?
Dobbinko, standardowo po kastracji nie zaszywa się kocurów, ale to obudzenie sie podczas zabiegu to juz nieprofesjonalizm...
Jedyne wyjście, zgłosic problem jakiejś fundacji
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Dobbi co z tymi informacjami na temat kota - robimy akcje na FB?
Zgadzam się!Esme pisze:Takich ludzi jak sąsiedzi Twoich rodziców, należałoby sterylizować, żeby głupota, ciemnota i okrucieństwo się nie rozmnażały
Najlepsze wyjscie: sterylizacja ciemnogrodu, ludzi bez uczuc, sumienia
Załozę się ,ze są na każdej niedzielnej mszy. Coby wielebny ( acz nieskazitelny) widział. Niestety nasz kościół ( który ma ciągle wielką siłę przekonywania) nie uczy swoich wiernych szacunku dla zwierząt....
Przykre to...
Asiu Rysia - to nie był kot po kastracji, tylko dzwoniłam, że kot przeskakując przez ogrodzenie rozerwał sobie skórę na brzuchu. A weta żona - też wetka, tylko na wiecznym macierzyńskim - mówiła, ze oni mają koty i to dużo, bo mieszkają blisko drogi, to coraz to któregoś samochód przejedzie.
Asiu Furii i Afery - może być we środę? Jeden młody człowiek nagabuje swoją koleżankę, może się zgodzi. Myślała o psie, ale zobaczymy.
Asiu Furii i Afery - może być we środę? Jeden młody człowiek nagabuje swoją koleżankę, może się zgodzi. Myślała o psie, ale zobaczymy.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości