Wiem, że wątek o czym innym ale skoro już poruszyłyście ten temat to i ja napiszę coś od siebie
Iza-Erin, ta dziewczyna też była w domu, poczytaj:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
To prawda, mnie nie było w tym czasie w domu. Wychodząc do pracy uchyliłam okno w swoim pokoju i drzwi do pokoju spiącego jeszcze syna (dorosłego ). Domyślam się, że to stało się rano. Miewam przeczucia i ok. godz. 10.00 miałam okropne duszności i pieczenie w piersiach, trwało to dłuższy czas (tak zupełnie bez powodu). Mój syn w tym czasie albo jeszcze odsypiał nocne mistrzostwa albo ogladał kolejny mecz (głos na maxa). Dzisiaj czytając te posty przełamałam się i wymierzyłam oraz zrobilam zdjecie takiego samego okna. Skrzydło ma 133 cm wysokości, po uchyleniu otwór 1 mm zaczyna się 10 cm wyżej (tj. 13 cm od poziomu parapetu), tak więc długość tej szpary to 123 cm, a szerokość w najwyższym punkcie wynosi 8,5 cm. Ułóżcie sobie na podłodze taki trójkąt. Biorąc pod uwagę, że obok jest ścina (glif) wydawałoby się, że jest to niemożliwe.
Iza, to było 13 m-cy temu, a ja to wciąż mam przed oczami i stale siedzi mi to w głowie.
kocia mowa
Ja bardzo przepraszam, ale czy ja piszę niewyraźnie? Napisałam, że zabezpieczyłam okna przed nadmiernym otwarciem. Są tak zabezbieczone, że uchylają się na maksimum 2 cm. I nie zamierzam się więcej na ten temat wypowiadać.
I vice versa, mądralo która nawet przedstawić się nie umieAnonymous pisze:Amiko zdaje się że dla osób pokroju Iza-Erin szkoda Twojego czasu
Wybacz, że Ci zawracałam głowę. miałam dobre intencje, bo określenie "nadmierne otwarcie" można odnieść zarówno do 2, 5, jak i 10 cm.Iza-Erin pisze:Ja bardzo przepraszam, ale czy ja piszę niewyraźnie? Napisałam, że zabezpieczyłam okna przed nadmiernym otwarciem. Są tak zabezbieczone, że uchylają się na maksimum 2 cm. I nie zamierzam się więcej na ten temat wypowiadać.
Wiem, że "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane". Tym razem, na własne życzenie, przywołałam do siebie wczoraj swoje osobiste.
Ostatnio zmieniony 29 lipca 2007, 19:40 przez Amika, łącznie zmieniany 1 raz.
Ale nikt Ci tego nie zarzuca. Może trochę za ostro zareagowałam, sorry Ale napisałam przecież, że okna są zabezpieczone i że zawsze je zamykam kiedy wychodzę, a tu nagle cała lawina postów. Odpisuję na jeden, a tu pojawia się następny i to mnie trochę poirytowało, bo naprawdę zależy mi na bezpieczeństwie moich zwierząt.Bubunia pisze:Oops! To chyba moja wina,że ten wątek właściwie zmienił temat
Przepraszam.Naprawdę nie miałam złych intencji.
Niemniej wielkie dzięki za spostrzeżenia
Amika pisze:Wybacz, że Ci zawracałam głowę. miałam dobre intencje, bo określenie "nadmierne otwarcie" można odnieść zarówno do 2, 5, jak i 10 cm.
Wiem, że "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane". Tym razem, na własne życzenie, przywołałam do siebie wczoraj swoje osobiste.
ATA, nie ma sprawyATA pisze:Izuniu, musisz nam wybaczyć . Po tym co przeżyła Amika dmuchamy na zimne bo nie chcemy, żeby jeszcze komuś sie to przydarzyło. I to dlatego
Wierzę Amico, że to przeżyłaś było bardzo traumatyczne, bo ja też przeżyłam chwile grozy kiedy musiałam jednym susem dopaść do okna i ściągnąć Pysię. Tak jak już pisałam mieszkam na parterze, więc krzywdy pewnie by sobie nie zrobiła, ale ja bym chyba musiała wyskoczyć w kapciach przez balkon, żeby ją złapać I ten jeden raz w zupełności mi wystarczył
Mam nadzieję, że żadnemu z naszych futerek nie przydarzy się nigdy więcej coś takiego.
Jeszcze raz sorki i dziękuję za troskę
Beleczka też umie szczekać. Zazwyczaj szczeka na latające robale lub wtedy, gdy wtuli się mocno w moją bluzę, i śpi a ja zakasłam albo kichnę - wtedy mnie wyszczeka że raczyłam ją obudzić i śpi dalej.Uska3 pisze: A mój Rudolfinek "szczeka" a głos jak przy mutacji , od donośnego do piskliwego. A szczeka jak widzi muszkę , pajączka lub inne łażące ustrojstwo a nie może go złapać .
Moje koty kiedy widzą muchę zaczynają piszczeć własnie tak jak psy. A Pysia czasami także sapie i lata po parapecie jak torpeda albo (niestety) wiesza się na firankach. Pucuś za to uwielbia traktować firanki lub zasłoni jako ściankę wspinaczkową Dzisiaj rano tak szaleli, że wyrwali z żabek na karniszu zasłonę na długość połowy okna, a okno jest na całą ścianę
Ostatnio zmieniony 14 sierpnia 2007, 18:03 przez Iza-Erin, łącznie zmieniany 4 razy.
Podobnie jak pisała malwina moja kotka jak czegoś chce to "mówi". Najbardziej zabawne jest to jak rano wstajemy i Łapka chce jeść. Informuje nas o tym gadając w przedziwny sposób i jeśli idziemy do kuchni i najpierw wstawimy wodę na kawę to Łapka zaczyna delikatnie mówiąc zwracać nam uwagę...najzwyczajniej w świecie ton głosu jej się podnosi i zaczyna nas opierniczać
Jeśli potrzebuje czułości to przychodzi i też w specyficzny sposób mówi do nas.
A na wizytach w klinice jest bardzo dzielna i spokojna, tylko sobie troszkę pod nosem "płacze".
To jej gadanie przy każdej rzeczy jest inne i rozpoznawalne, także rozumiemy się "bez słów"...ludzkich słów...
Jeśli potrzebuje czułości to przychodzi i też w specyficzny sposób mówi do nas.
A na wizytach w klinice jest bardzo dzielna i spokojna, tylko sobie troszkę pod nosem "płacze".
To jej gadanie przy każdej rzeczy jest inne i rozpoznawalne, także rozumiemy się "bez słów"...ludzkich słów...
To ciekawe, ale mój kot z miesiąca na miesiąc też robi się coraz bardziej gadatliwy. Potrafi wyrazić zdziwienie, radość, niezadowolenie, znudzenie, potrafi nawet pięknie zadawać pytania. To niesamowite jak kot potrafi modulować swój głos w zależności od nastroju . A do niedawna wydawało mi się, że mam bardzo małomównego kota
Dokładnie tak Co prawda u weta Pysia zaczyna syczeć, natomiast Pucuś udaje, że śpi. Natomiast w domu słyszę różne piski, miauki itd. Dzisiaj np. byłyśmy u weta zrobic badania przed sterylką i w drodze Pysia wydawała się bardzo przestraszona. Natomiast po powrocie stała przez dłuższy czas pod drzwiami i wyśpiewywała arie, bo chciała iść na spacer Podobnie jest kiedy chce coś zjeść - gada do lodówki jak najęta
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość