Szukam pomysłu dla chorego psa
Isabelle30, widzę, że myślimy podobnie, ale argument Dardamell - frustracja - szczególnie mi sie podoba .
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Akurat jestem na czasie...wiem ile potu trzeba wylać aby wejść na schody albo pójść na 30 minutowy spacer
Mój pies jeszcze tyle nie może, ale krótkie, a częste spacery, owszem.
Kocham mojego psa. On mi ślepo ufa, kiedykolwiek i cokolwiek z nim robię. Im więcej on mnie kosztuje, tzn. w postaci oddania mu mojego czasu, tzn.: masaży, ćwiczeń, okładania lodem chorych miejsc, tym bardziej z nim się związuję. Wracam wraz z nim do zdrowia, tylko czy aby....... na pewno?
Wciąż powtarzają sie wątpliwości - kiedy walnie drugie więzadło? Za rok? Dwa? Czy wcześniej? A jeśli... to co dalej?
Wciąż powtarzają sie wątpliwości - kiedy walnie drugie więzadło? Za rok? Dwa? Czy wcześniej? A jeśli... to co dalej?
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Wiesz co? To jest normalne - im wiecej siebie musisz musisz włożyć, im wiecej swojego wysiłku niematerialnego, tym bardziej wsiąkasz, tym bardziej kochasz.
Nie myśl teraz o tym. Co ma być to będzie i nie ma sensu zastanawiać się nad tym - kiedy? Moze nigdy!
Teraz masz ten jeden problem do rozwiązania i skup się nad tym. Zastanawianie się nad tym co będzie, co się może stać zużywa twoją energię, zupełnie niepotrzebnie.
Ja jeszcze za jakiś rok mam przed sobą wyciąganie żelastwa z nogi....nawet nie chcę teraz myśleć jak to będzie wygladało. Kolejna operacja, kolejny ból, dziury w kościach, rehabilitacja, zarastanie dziur itd. Teraz muszę się skupić na tym co jest obecnie - usprawnić się i wrócić do normalnego życia.
Nie myśl teraz o tym. Co ma być to będzie i nie ma sensu zastanawiać się nad tym - kiedy? Moze nigdy!
Teraz masz ten jeden problem do rozwiązania i skup się nad tym. Zastanawianie się nad tym co będzie, co się może stać zużywa twoją energię, zupełnie niepotrzebnie.
Ja jeszcze za jakiś rok mam przed sobą wyciąganie żelastwa z nogi....nawet nie chcę teraz myśleć jak to będzie wygladało. Kolejna operacja, kolejny ból, dziury w kościach, rehabilitacja, zarastanie dziur itd. Teraz muszę się skupić na tym co jest obecnie - usprawnić się i wrócić do normalnego życia.
Aż tak bardzo się nie zamartwiam . To tylko tak wypłynęło wskutek wizyty kontrolnej u weta. Żyć trzeba dalej.
Wiem, o czym mówisz, pisząc o swojej walce, bo miałem nogę łataną za pomocą bodajże 30 centymetrowego gwoździa, ale też go wyjąłem - nie chciałem ściągać piorunów i by podczas pływania nie ściągał mnie na dno .
Wiem, o czym mówisz, pisząc o swojej walce, bo miałem nogę łataną za pomocą bodajże 30 centymetrowego gwoździa, ale też go wyjąłem - nie chciałem ściągać piorunów i by podczas pływania nie ściągał mnie na dno .
Jak człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego i zapomina o tym,co było upierdliwe.Wydawać by się mogło, że jeszcze niedawno nosiłem psa w ręku tzn. jego ciężki zad na szelkach z powodu kontuzji więzadła i lekko nie było. Chodziło się tylko za potrzebą i z powrotem i trzeba było się tym zadowolić. Teraz, kiedy pies już może i powinien dużo chodzić, to "męczy" mnie chodzenie na smyczy , nagłe wyrywanie ręki do tyłu, bo wywąchał coś ciekawego . I już nie mogę się doczekać, kiedy dostane zgodę od weta na odpięcie smycz, by pozwolić ON-kowi na więcej luzu. Ot, jaki z człowieka malkontent .
Ale tak na serio, to cieszę się, że mój pies może już tyyyyyle chodzić, że to, co najgorsze, już za nami. Życzę powodzenia wszystkimi walczącym z niesprawnościami swoich pupilów.
Ale tak na serio, to cieszę się, że mój pies może już tyyyyyle chodzić, że to, co najgorsze, już za nami. Życzę powodzenia wszystkimi walczącym z niesprawnościami swoich pupilów.
Witajcie. A ja mam taki kłopot: mój pies ma już 15 lat i od marca zaczęły się problemy ze stawami. Tzn - wielka ruina: zużycie wszystkich stawów, zwyrodnienie, dysplazja - wszystko. Źródłem katastrofy - 15 lat wchodzenia po schodach na 4 piętro. I tak długo dawał radę. Ja jestem sama do psa, nie mam zastępstwa i pomocy i nie dawałam rady go udźwignąc. Od marca jakoś sprowadzałam go w szelkach - uprzęży rehabilitacyjnej, ale ostatnio nastąpiło pogorszenie, mimo leczenia, podawania tabletek i zastrzyków.
W tej chwili sytuacja jest taka, że pies już w ogóle nie chodzi , nie staje. Wiem, jak to brzmi i co mi poradzi statystyczny obywatel - ale uwierzcie - mój pies ma wielką radośc, siłę ducha, on naprawdę chce jeszcze życ. Ma apetyt, uczestniczy w zyciu, macha ogonem - nie mogę go usypiac.
Problem taki - że absolutnie nie chce załątwiac się w mieszkaniu - miał nawet pomoc behawiorystki, nic to nie dało. Potrafi 3 doby nie załatwic się w ogóle, aż ja się łamię i dźwigam go na dół na podwórku, gdzie zrobi tylko odrobinkę, bo mimo uprzęży, nie utrzymuje się na nogach - prawie. Zrobi odrobinę i już chce wracac.I znowu schody. Mam już zdewastowany kręgosłup, ale bardziej martwię się, że pies zatruje się tymi odchodami, pęknie mu pęcherz i jelita. Bardzo chce jeśc, wciąż chce i chce. Jak go nauczyc sikania w domu? Nawet kępy trawy wykopałam z parku i rozłożyłam w domu, to też na nic. Może ktoś ma pomysł? Także na to, jak zręcznie dźwigac go po schodach, bo na rękach nie daję rady, a uprząż jest niewystarczająca. Walczę o mojego psa, bo czuję, że on chce życ, jest taki wesoły mimo kalectwa. Pozdrawiam. Viola
W tej chwili sytuacja jest taka, że pies już w ogóle nie chodzi , nie staje. Wiem, jak to brzmi i co mi poradzi statystyczny obywatel - ale uwierzcie - mój pies ma wielką radośc, siłę ducha, on naprawdę chce jeszcze życ. Ma apetyt, uczestniczy w zyciu, macha ogonem - nie mogę go usypiac.
Problem taki - że absolutnie nie chce załątwiac się w mieszkaniu - miał nawet pomoc behawiorystki, nic to nie dało. Potrafi 3 doby nie załatwic się w ogóle, aż ja się łamię i dźwigam go na dół na podwórku, gdzie zrobi tylko odrobinkę, bo mimo uprzęży, nie utrzymuje się na nogach - prawie. Zrobi odrobinę i już chce wracac.I znowu schody. Mam już zdewastowany kręgosłup, ale bardziej martwię się, że pies zatruje się tymi odchodami, pęknie mu pęcherz i jelita. Bardzo chce jeśc, wciąż chce i chce. Jak go nauczyc sikania w domu? Nawet kępy trawy wykopałam z parku i rozłożyłam w domu, to też na nic. Może ktoś ma pomysł? Także na to, jak zręcznie dźwigac go po schodach, bo na rękach nie daję rady, a uprząż jest niewystarczająca. Walczę o mojego psa, bo czuję, że on chce życ, jest taki wesoły mimo kalectwa. Pozdrawiam. Viola
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
ja bym kupiła dużą kuwetę wysypała piaskiem i ziemią, postawiła w mieszkaniu. jeśli pies się nie będzie do niej załatwiać to wystaw na korytarz i zobaczy czy pomoże. każdorazowe załatwienie jest bardzo chwalone i nagradzane.
Dzięki za radę. Ale wiesz, on nie wejdzie do kuwety, bo kuweta ma progi - on nawet już nie stoi za dobrze. Wstawienie go nic nie daje, chce wyjśc po prostu.
Pozrozkłądałam kępy trawy z parku , obsikanej przez psy - w kuchni i w korytarzu potem. Nic. Patrzy na mnie jak na wariatkę. Wet powiedziała, że zatruje się odchodami, że musi robic.
Przez te lata już takie syt się zdarzały - np gdy przez kilka dni strzelali petardami, to on potrafił w ogóle się nie załatwiac, ani na dworze, o dom nie mówiac.
Chyba sam sobie wydał wyrok śmierci - jestem bezradna. Jakoś znoszę go raz dziennie na dwór po tych schodach, ale tylko troszkę siknie, zamiast porządnie. Tak jest przyzwyczajony, że po troszkę, ale teraz nie może chodzic i po 5 min chce wracac. Chyba już nie rozwiążę tego problemu. Jeśli nie zacznie sikac w domu, to koniec.
Ale dzięki za odp. Pozdr.
Pozrozkłądałam kępy trawy z parku , obsikanej przez psy - w kuchni i w korytarzu potem. Nic. Patrzy na mnie jak na wariatkę. Wet powiedziała, że zatruje się odchodami, że musi robic.
Przez te lata już takie syt się zdarzały - np gdy przez kilka dni strzelali petardami, to on potrafił w ogóle się nie załatwiac, ani na dworze, o dom nie mówiac.
Chyba sam sobie wydał wyrok śmierci - jestem bezradna. Jakoś znoszę go raz dziennie na dwór po tych schodach, ale tylko troszkę siknie, zamiast porządnie. Tak jest przyzwyczajony, że po troszkę, ale teraz nie może chodzic i po 5 min chce wracac. Chyba już nie rozwiążę tego problemu. Jeśli nie zacznie sikac w domu, to koniec.
Ale dzięki za odp. Pozdr.