Witam
Proszę was o pomoc, gdyż nie umiem poradzić sobie ze śmiercią mojej małej kundelki Emi . Emi miała niecałe 5 lat była członkiem rodziny, energiczna, mądra i pełna miłości sunia. Dawała mi mnóstwo radości i chęci życia, towarzyszyła mi wszędzie. Zawsze czekała w oknie aż ktoś wróci do domu! W sobotę Emi zaczęła wymiotować i nie była już tak pełna energii, pomyślałam ze przejdzie ponieważ ku wcześniej miewała takie dni. W niedziele było lepiej bawiła się, chętnie wychodziła na spacery. Poniedziałek okazał sie krytyczny nie ruszała sie z miejsca, wymioty, biegunka i wszystko to robiła pod siebie. Pojechałam do weterynarza. Zbadali ja zrobili test na parwowirize i zmierzyli temperaturę. Temperatura w normie, test ujemny. Węzły chłonne powiększone i twardy brxusxek. Odetchnęłam, dostała antybiotyk leki przeciw wymiotne i na biegunkę, antybiotyk miał być do środy + leki do domu stoperami i probootyk. Wróciłyśmy do domu, wykapalam Emi ponieważ była cała w „kupie”. Wtorek bez zmian nie ruszała się z miejsca, wymioty niewielkie, ale brak biegunki. Pojechałyśmy do weterynarza na antybiotyk i ustaliliśmy, ze jeśli do środy nie przejdzie dostanie kroplówkę. Środa piesek nie chciał wychodzić na dwór i nagle zaczęło ja „wykręcać” głowa do tylu łapki się ruszały jakby biegała wzięłam ja na raczki chciałam szybko jechać do weterynarza i nagle coś „pstryknęły” i to był już koniec. Emi odeszła! Weterynarz stwierdził ze ktoś mógł ja otruć bo bardzo szybko zesztywniała i miała objawy neurologiczne. Powiedzcie mi dlaczego tak się stało nie mogę uwierzyć ze nie mogli więcej zrobić. Jestem zalana moja mała psinka, nigdy mnie już nie przytuli. Może ja zrobilm za mało? Nie wybaczę sobie nigdy 😭
Co było przyczyna śmierci psa
Współczuję bardzo z powodu ogromnej straty. Bez sekcji nikt nie będzie w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie, ale na to już za późno. Robiłaś co mogłaś w tym momencie zrobić, ale wyrzucać sobie będziesz, to naturalne, ja też mam wyrzuty sumienia i każdy kto przeżył odejście psiaka. Pozdrawiam ciepło.
Czy była krew w wymiotach i odchodach? Jeśli tak, to mogła być coronawiroza, mój pies to kiedyś miał, ale został szybko zdiagnozowany i wyleczony.
Kilka lat później nagle zmarł - 8 letni owczarek, na pozór zdrowy. Rano wychodząc na spacer sierść stanęła mu dęba, sapnął kilka razy, przewrócił się na bok i po chwili nie żył. A poprzedniego dnia wieczorem bawił się, był wesoły. Weterynarze stwierdzili, że to była prawdopodobnie utajona wada serca. Wyniki krwi miał dobre, robiliśmy miesiąc wcześniej, profilaktycznie jak co roku. Obwiniałam się, że może czegoś nie zauważyłam, ale pies zachowywał się normalnie, nie kaszlał, nie dyszał. Wyrzucałam sobie, że może powinnam pójść z nim profilaktycznie do kardiologa. Ryczałam jak bóbr, popadłam w depresję, nie mogłam jeść, spać, nie mogłam normalnie funkcjonować. Lekarstwem na mój ból okazała się adopcja bezdomnego psa ze schroniska. Od tej pory minęło wiele lat. Opłakiwałam kolejne psy, a potem szybko adoptowałam na ich miejsce następne nieszczęśliwe bezdomniaki. Wszystkie psy, które odeszły, nadal żyją w mojej pamięci, wszystkie nadal kocham. Trzymaj się. Wiem, że to trudne.
Kilka lat później nagle zmarł - 8 letni owczarek, na pozór zdrowy. Rano wychodząc na spacer sierść stanęła mu dęba, sapnął kilka razy, przewrócił się na bok i po chwili nie żył. A poprzedniego dnia wieczorem bawił się, był wesoły. Weterynarze stwierdzili, że to była prawdopodobnie utajona wada serca. Wyniki krwi miał dobre, robiliśmy miesiąc wcześniej, profilaktycznie jak co roku. Obwiniałam się, że może czegoś nie zauważyłam, ale pies zachowywał się normalnie, nie kaszlał, nie dyszał. Wyrzucałam sobie, że może powinnam pójść z nim profilaktycznie do kardiologa. Ryczałam jak bóbr, popadłam w depresję, nie mogłam jeść, spać, nie mogłam normalnie funkcjonować. Lekarstwem na mój ból okazała się adopcja bezdomnego psa ze schroniska. Od tej pory minęło wiele lat. Opłakiwałam kolejne psy, a potem szybko adoptowałam na ich miejsce następne nieszczęśliwe bezdomniaki. Wszystkie psy, które odeszły, nadal żyją w mojej pamięci, wszystkie nadal kocham. Trzymaj się. Wiem, że to trudne.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości