Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

mariantoru1954

16 września 2012, 22:03

Elenar, nic nie piszesz co z małym kotkiem zrobilas?
Elenar

16 września 2012, 22:08

Generalnie mało piszę, bo czasu nie mam. Kocurek jest ciągle u mnie. Ma się całkiem dobrze i okazuje się, ze jest zaj...sty. Teoretycznie szukamy mu domu, ale jakoś tak nieśpiesznie, bo wszyscy zakochaliśmy się w nim :D . Jest przecudnym stworkiem. Nie wiem co z tego wyniknie, bo ostatnią rzeczą jakiej brakuje w moim domu jest kot...
mariantoru1954

16 września 2012, 22:26

A ja Ci znowu powtarzam,że nie bez powodu on do Ciebie trafił. Juz nie jedna osoba mowila o tym,że to koty nas wybierają a nie my ich.Radzilabym Ci zostawic go bo takie znajdy daja najwięcej miłości. Widzę w tym poslannictwo Pimpusia dlatego nie możesz tego zlekceważyc.
Elenar

16 września 2012, 22:30

Mario, a pomyślałaś o tym, ze może Bóg nie ma związku z tym, co się dzieje w Twoim zyciu :?:
Gość

16 września 2012, 22:34

mariantoru1954 pisze: Widzę w tym poslannictwo Pimpusia dlatego nie możesz tego zlekceważyc.
Dziewczyny, proszę nie piszcie do mnie o tego typu rzeczach nawet jeśli głęboko w nie wierzycie. Jestem osobą niewierzącą - ani w Boga ani w życie po życiu, reinkarnacje, tęczowe mosty, posłannictwa, wolę zmarłych i te sprawy. Ale doceniam i szanuję to, co piszecie.
mariantoru1954

16 września 2012, 22:55

Elenar pisze:Mario, a pomyślałaś o tym, ze może Bóg nie ma związku z tym, co się dzieje w Twoim zyciu :?:
Ależ ma zwiazek, przecież zawsze nam powtarzano,że nic nie dzieje się bez woli Boga.Więc jak mam teraz inaczej myśleć? A wracając do kotka- pamiętam jak moja obecnie 3 l Zuzia pojawiła się w moim życiu ,to też mowilam osobom,ktore chciały abym ja przygarnęła,że mam już 3 koty. Ale uleglam, zabralam do domu, to malenstwo jeszcze nie umiało samo jeść więc karmilam ją buteleczką dla lalek. I tak się w niej zakochalam,że stala się dla mnie najwazniejsza, nigdy nie żałowalam,że ją wzięłam.Gdy w zeszłym roku Katia zaczepila mnie na ulicy, kropil deszcz więc wzięłam ją do domu,żeby ją nakarmić i wypuścić. I tak zrobilam. Gdy nakarmioną wyniosłam na dwór ona niepostrzeżenie znow pojawiła się pod moimi nogami przed moja klatka i tak żałosnie miauczala,że nie miałam sumienia zatrzasnąć jej drzwi przed nosem. Wzięłam ją na ręce, zanioslam do domu i pomyslałam,że jutro pomyślę co z nią zrobic.Ale cały tydzień padal deszcz i nie wywiesilam planowanego ogłoszenia,że ją znalazlam. Pokazalam jej zdjęcie tej mojej znajomej wolontariuszce i ona dopytując się o nią używala określenia "tymczasek" czyli,że kicia u mnie będzie narazie i będę szukać jej domu. Spytalam corki koleżankę, kociarę czy weżmie ją ,bo u niej mialaby dobrze ale ona nie chciała kolejnego kota.Dni mijały a ja codziennie coraz bardziej zakochiwalam się w niej, bo jeszcze nie mialam kota o tak wspaniałym charakterze. Nie bylo mi na rękę zatrzymanie jej bo 5-ty kot w bloku to lekkie przegięcie. Ale nasza wzajemna miłość zwyciężyła.Nigdy potem nie żałowalam ani razu,że postanowilam ją zostawic. Prędzej pozbylabym się któregoś z moich dotychczasowych kotow niż zrezygnowala z niej.Katia stala się najlepszą kumpelka wspomnianej wczesniej Zuzi i bylam taka szczęśliwa,że koty cieszą się swoim towarzystwem. Dlatego tak bardzo rozpaczam po mojej najukochańszej koteczce. Dalabym wszystko,żeby znow ją przytulić.
Więc za nim pomyślisz aby pozbyć się tej kici rozważ poważnie wszystkie za i przeciw. Czasami w imię miłości warto się nagiąć i kogoś uszczęśliwić.
Elenar

16 września 2012, 23:33

mariantoru1954 pisze:
Elenar pisze:Mario, a pomyślałaś o tym, ze może Bóg nie ma związku z tym, co się dzieje w Twoim zyciu :?:
Ależ ma zwiazek, przecież zawsze nam powtarzano,że nic nie dzieje się bez woli Boga.Więc jak mam teraz inaczej myśleć?
To, ze zawsze tak Ci powtarzano, nie znaczy wcale, ze tak jest na pewno i jesteś niewolnicą tego poglądu... Nawet najgłębiej wierzący ludzie nie mogą mieć pewności co do tego, jaki konkretnie wpływ na Twoje życie ma Bóg. Nikt tego nie wie. Jak również tego czy kieruje się logiką zgodną z naszą.
ania05

17 września 2012, 10:11

Czy wierzymy czy nie wierxymy powinnyśmy mieć jakieś oparcie w życiu .Mamy własne mózgi i możemy robić i myśleć to co chcemy .Wczoraj zabił sie na motorze u mnie w mieście syn mojej koleżanki .22lata .I teraz powiedzcie mi czyja to wina -matki że kupiła mu motor ,Boga ,asfaltu ,innych uczestników drogi czy wreszcie jego samego ?
mariantoru1954

17 września 2012, 12:50

ania05 pisze:Czy wierzymy czy nie wierxymy powinnyśmy mieć jakieś oparcie w życiu .Mamy własne mózgi i możemy robić i myśleć to co chcemy .Wczoraj zabił sie na motorze u mnie w mieście syn mojej koleżanki .22lata .I teraz powiedzcie mi czyja to wina -matki że kupiła mu motor ,Boga ,asfaltu ,innych uczestników drogi czy wreszcie jego samego ?
Właśnie w pierwszej chwili jest szok,niedowierzanie a potem większość ludzi mowi: "gdzie był Bóg" lub "Boże dlaczego do tego dopuściłeś?". A przyczyna wypadku byc może będzie ustalona i da sie określić kto zawinił. Ale wlaśnie ten żal do Boga jest jakby klasycznym zachowaniem w obliczu każdej tragedii. Może dla tego,że tego Boga nie widać,a wpajają nam ,że to wola Boga więc najłatwiej nam go obwiniać. Tak czuje większość ludzi i piszą o tym w wielu miejscach psycholodzy, że obwinianie Boga jest czymś nagminnym w przypadku śmierci.Chyba tego nikt i nic nie zmieni.Dobrze by było gdyby takie obwinianie Boga przynosiło żałobnikowi ulgę ale tak nie jest,bo od tego obwiniania nic się zmienia,śmierci nie da się odwrocić.Ale znam przypadek ( w necie czytałam),że babka spowodowała wypadek, w którym zginęła jej 4 l coreczka i mowi,że cierpi podwojnie ,bo dziecko nie zyje i to ona spowodowała ten wypadek. Ale też mogla wtedy powiedzieć 'Boże dlaczego do tego dopuściłeś".To są bardzo trudne sytuacje, trudno je ogarnąć w jakiś sensowny sposob.Ja uważam,że każdy ma jakiś swój mechanizm obronny,żeby radzić sobie w obliczu targedii i jednym sie to udaje a innym nie i np.odbieraja sobie życie z rozpaczy. Wszystko chyba zależy od naszej siły wewnętrznej.
mariantoru1954

17 września 2012, 16:02

Czytałam dzis wzruszającą historię na WP. Rzecz dzieje się w Argentynie,kundelek wielkości owczarka niem. o imieniu Capitano codziennie od 6 lat ucieka z domu,żeby leżeć godzinami i spać na grobie swojego pana. My wyjemy po utracie naszych pupili ale jesteśmy ludzmi i jakos to powinnismy sobie wytłumaczyć ( z różnym skutkiem to się dzieje). A jak wytłumaczyć takiemu psiakowi,że ten pan już nie wstanie i nie pogłaszcze go, jednak on na cos liczy skoro od 2006 r, robi to codziennie. To się nazywa miłość, i jak tu nie kochać psow za ich ogromna miłość?
ania05

17 września 2012, 17:04

A ja myślę że trochę chyba za czesto obwiniamy Boga ,jaki kolwiek on jest i czy w niego wierzymy czy nie .Ten chłopak podono bardzo szybko jechał na tym swoim motorze niektórzy mówią że nawet 150 km/h .Więc całą winą obarczam jego niestety .Dodatkowo narobił problemów kierującemu samochodem w który uderzył więc nie wiadomo jak to się skończy dla tego kierowcy .Już nawet nie wspomnę jaki ból i żal zostawił rodzinie . i nawet nie wspomnę że kończył szkołę policyjną A moze on modlił się do Boga o ten motor ,prosił go o niego i go dostał -wtedy zasługi wszechmocnemu się przypisuje ,ale jak już jedzie jak debil w środku miasta i ginie to też wina Boga .nie twierdze że strata waszych młodych pupili (bo moja starowinka po prostu była chora )to wasza wina ale chyba Boga też nie .Na tym kończę te teologiczne rozważania bo za niedługo nas przepędzą z forum ...:)Ja tam Mario córka ?Pani ordynator znalazła hasło ?
mariantoru1954

17 września 2012, 23:42

Aniu, niedawno wrociłam od zięcia, miał pilne zajęcia a ja z wnukiem użeralam sie. Dał mi popalic ,aż po raz pierwszy klapa dostał, taki wisus się zrobił. Masz rację,że nie zawsze jest powod aby o coś zlego obwiniac Boga ,tak jak w przypadku tego motocyklisty wina jest jego, skoro jechal za szybko.Ja myslę,że obwinianie Boga ma wtedy miejsce,gdy nie znajdujemy wytłumaczenia na to co się stało np. wypadek mojej Katii. Przecież nie mogę powiedzieć,żę to jej wina bo każde zwierze kocha życie i trzyma sie go kurczowo, po prostu nie zdawala sobie sprawy z zagrożenia. A siebie tez obwiniam ( może niesłusznie) ,że jej nie dopilnowałam chociaz jej to obiecalam,że już więcej nie pozwolę aby spotkała ją jakaś krzywda. Ale kto by się spodziewal takiego scenariusza. Już kiedyś tak myślalam,że np. udalo mi się ją zatrzymac jak poraz ostatni biegla po tych meblach, to czy zabezpieczyłabym w jakiś sposób kaloryfer? Napewno nie , bo w zyciu bym nie przypuszczala,że ona może się tam zaklinowac. I wtedy gdy brak wytłumaczenia człowiek czepia się Boga. Ale już nie będę tego roztrząsac.
Rozmawiałam dziś z córka i pani ordynator chyba wyczaila hasło, bo sama bez proszenia udzieliła córce informacji na temat wyników jej badań.Te wszystkie z krwi i nawet powtórzone CPK były w normie. Dzisiaj było USG jamy brzuszn. tez OK. Jutro ma byc laryngolog i ginekol. a w piątek tomografia głowy. Ale córka chce zgadac,żeby ją wypuścili w środę a na tą tomogr. najwyżej przyjedzie.Ciągle obstaję przy braku magnezu i przemęczeniu.Obym miała rację.
ewelina84p
Posty:2
Rejestracja:18 września 2012, 15:01

18 września 2012, 15:22

Najlepiej sobie sprawić następnego psa, ale o starym i tak sie nie zapomni...
ania05

19 września 2012, 18:12

Ewelinko każdy z nas ma inne zwierzęta ...............jak tam Mario żyjesz ?Jak córka ?Elenar jak tam kicia ?
mariantoru1954

19 września 2012, 18:36

ania05 pisze:Ewelinko każdy z nas ma inne zwierzęta ...............jak tam Mario żyjesz ?Jak córka ?Elenar jak tam kicia ?
Żyje A niu ale własnie pokłóciłam się z bratem aż sie poplakałam. On twierdzi ,że Katia zasłużyła na smierć bo byla nadpobudliwa, za dużo latała itp. i przez to byla skazana na zagladę. Powiedział żebym powyrzucala jej zdjęcia, było minęło i nie ma do czego wracać. Jak można mieć takie podejście, jestem aż w szoku jacy ludzie potrafią być bez serca.Nie mogę na niego patrzeć za to co powiedział. Nikt mu nie każe plakać skoro nie miał dla niej żadnych uczuć ale niech nie pieprzy takich głupot. Ale jak Katia żyla to bez przerwy ją miętolił,zaczepiał i zachwycał sie jej pięknym futerkiem.
Córka miała dziś badanie u okulisty m.in. badanie dna oka. Chyba jakieś szkla jej zapiszą bo przy wytężaniu wzroku oczy jej mgłą zachodzą i głowa boli. Jutro rano jeszcze tomografia glowy i chyba juz ją puszczą do domu tylko ciekawe z jaką diagnozą.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości