Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Dobrze Elenar .Cieszę się -tzn.mam nadzieję że leczenie pomoże i "trzeżwo "będziesz mogła spojrzec na swoją stratę .Będziesz mogła z uśmiechcem ,być moze przez łzy ale z uśmiechem wspominać Pimpulka .
Straciłam Fraszkę. Odeszła 4 października. Była śmiertelnie chora. Walczyła pół roku. Wydawało mi się, że jestem przygotowana na tę ostatnią chwilę. Wiedziałam, że to będzie trudne niezależnie od tego kiedy i jak to się stanie. Ale takiego finału nie przewidziałam. Od 2 dni próbuje napisać co się stało ale nie potrafię.
Mnie dzisiaj naszło na ryk po przedostatnim psie .Maż zdębiał bo nie wiedział co się stało .A on po prostu mi się przypomniał ...a minęło już kilka lat .
Właśnie wróciłam od wnuka, oni dzis pracowali a ja z nim siedziałam od godz. 10-ej.W pewnej chwili stanęłam przy balkonie a tam za oknem buszowały te bezdomne koty,które dokarmiam i zrobiło mi się tak przykro,że one bezdomne mają się świetnie a ja o moją Katię tak dbałam , tak jej pilnowałam a ona zabiła się na moich oczach. W moich rekach uchodziło z niej życie a ja mimo wszelkich starań nie umiałam jej pomóc. Oczywiście łzy popłynęły po policzkach i wnuk to zauważył i mowi- Babcia nie płacz a ja mu na to ,że placzę bo mi smutno że mojego kotka nie ma. Poszedł do swojego pokoju, tam spała ta ich syjamka,przyniósł ją do mnie i mowi, babcia masz kotka. Ja mu mówię,że to nie mój kotek bo to jest Inka a moja miała na imię Katia. A on mówi do mnie- to jest Katia, babcia nie płacz. Wzruszył mnie tym i co miałam zrobić? Musiałam trzymać fason przez tyle godzin. Gdy wracałam oczywiście musiałam przejść obok tego ogródka ,gdzie pod chojakiem znalazłam moją ranną Katię. Zawsze gdy to miejsce mijam mam świeczki w oczach. Gdy weszlam do domu przywitały mnie moje koty ,oczywiście brakowało Katii, która zawsze najbardziej mnie witała. Już nie musiałam się hamować tak jak przy wnuku i dałam upust płaczu, który musiałam powstrzymywać wcześniej.Dlatego nie dziwi mnie Aniu Twój płacz z powodu pieska nawet po kilku latach. Czuję ,że ja też tak będę za Katią wyła. Podejrzewam,że placz z jej powodu stał się u mnie czynnością fizjologiczną jak oddychanie, pojawia się mimo woli ( pamiętasz jak taki stan cytowałam w lecie z tej książki o kotce Kleo, jej autorka też tak określiła swój stan rozpaczy).Odkąd jej nie ma nie było jeszcze ani jednego dnia bez płaczu.Ta moja znajoma wolontariuszka dała ogłoszenie o małych kotkach do adopcji, wśród nich są takie podobne do mojej Katii. Od tygodnia biję się z myślami czy wziąć takiego malca ale jakoś brak mi odwagi. Boję się czy będę miała dla niego takie uczucia jak dla Katii a nie chciałabym go skrzywdzić.ania05 pisze:Mnie dzisiaj naszło na ryk po przedostatnim psie .Maż zdębiał bo nie wiedział co się stało .A on po prostu mi się przypomniał ...a minęło już kilka lat .
Aniu, przed chwilą rozmawiałam z córką i jestem w szoku. Pamiętasz tą mamę jej koleżanki chorą na szpiczaka? Była na początku w szpitalu na onkologii w Gdańsku i niedawno przewieżli ją do Słupska bo tam już nic dla niej nie mogli zrobic. Wyobraż sobie ,że w tym szpitalu zlapała sepsę i zadzwonili do rodziny ,żeby przyjechali się pożegnać bo ona tego nie przetrzyma. Babka 2 lata młodsza ode mnie. Co za los, jak się z tym godzić ? Następna w sile wieku kobitka opuści ten świat. Jestem bardzo przygnębiona tym wszystkim co się wokół mnie dzieje, i jak tu być spokojnym , pogodnym i uśmiechać się?
Ach ....no to żle .pamiętam o niej .Takie jest życie ale nie wolno go marnowac ,weż tego kotka Mario !Zobaczysz ,będzie ci lżej .Ja tak myślę .Taki mały szkrab będzie cię rozweselał .U nas w mieście też wysyp nekrologów po 40 ,50 lat .Skóra cierpnie jak się czyta .
Jutro zadzwonię do tej wolontariuszki i umowię się z nią ,żeby obejrzeć te kociaki. Może wezmę na probę ,przede wszystkim zobaczę czy moje koty zaakceptują to maleństwo i sama sie przekonam co będę czula.Wiele osob tak mi mowiło,że jakbym uczucia przelała na takie nowe biedactwo ( te kociaki są bezdomne) to może by mi ulżyło.Jak nie spróbuję to się nie przekonam jak to będzie.ania05 pisze:Ach ....no to żle .pamiętam o niej .Takie jest życie ale nie wolno go marnowac ,weż tego kotka Mario !Zobaczysz ,będzie ci lżej .Ja tak myślę .Taki mały szkrab będzie cię rozweselał .U nas w mieście też wysyp nekrologów po 40 ,50 lat .Skóra cierpnie jak się czyta .
Jutro zadzwonię do tej wolontariuszki i umowię się z nią ,żeby obejrzeć te kociaki. Może wezmę na probę ,przede wszystkim zobaczę czy moje koty zaakceptują to maleństwo i sama sie przekonam co będę czula.Wiele osob tak mi mowiło,że jakbym uczucia przelała na takie nowe biedactwo ( te kociaki są bezdomne) to może by mi ulżyło.Jak nie spróbuję to się nie przekonam jak to będzie.[/quote]
No własnie .Zrób to .Zawsze będzie trochę weselej .
No własnie .Zrób to .Zawsze będzie trochę weselej .
Pół godz. temu wysłałam jej smsa z pytaniem gdzie te kotki są , bo chcę je obejrzeć ale jeszcze mi nie odpowiedziała. Pewnie gdzies imprezuje jak to młodzi przy sobocie. Może jutro się odezwie. Aniu, lepiej z gnatami, pomgaja Ci te zabiegi?
Trochę lepiej ,biorę tabletki rozlużniające plus chrupanie gnatami to trochę lepiej i łeb mnie już nie boli tak często .Na zdjęciach mi wysżło że mam 1 i 2 krąg zablokowany i podobno to od tego mnie ten łeb tak boli .Tak mi powiedział ten ortopeda wojskowy .
MME -jeśli ci to pomoże to popisz o swoim zwierzątku ,to zawsze trochę pomaga .Nie patrz że my tu trochę o prywatnych rzeczach piszemy ale jak się pisze na takim forum to człowiek potem rozmawia ze sobą o wszystkim ,nawet o bolącym kręgosłupie .Wszystkie tutaj straciłyśmy nasze futerka i rozumiemy co przeżywasz .ODEZWIJ SIĘ JEŚLI CHCESZ !!!
To dobrze ,że jest poprawa. Ja bym Ci jeszcze doradziła naświetlania lampą solux. Wiem,że jest bardzo pomocna we wszelkich bólach bo stosowałam ją i mam w domu. Kupiłam w Lidlu, ostatnio tez są w ofercie Lidla. Poczytaj w necie jakie mają działanie. Naprawdę rozlużniają, przyjemnie nagrzewają i eliminują ból. Polecam gorąco i życzę życia bez bólu.Ja też miałam częste bóle głowy, prześwietlenie wykazało zachwianie lordozy w kręgosłupie szyjnym ale juz mi przeszło. Dużo ćwiczyłam skręty glową i ramionami. Tak mi zaleciła lekarka. Jedno jest pewne ,że każdy ruch działa korzystnie na wszelkie schorzenia gnatów.
Mario, mam poczucie, ze ostentacyjnie mnie ignorujesz. Wydaje mi się, ze albo odczuwasz do mnie niechęć z jakiegoś powodu albo przeszkadzam Ci w tym by "mieć anię tylko dla siebie". To odważne, co piszę, ale nie mam ochoty udawać, ze niczego nie dostrzegam... Niczego od Ciebie nie oczekuję prócz tego byś starała się jednak widzieć we mnie po prostu cierpiącego człowieka.
Nie wiem co będzie dalej ze mną, z moim życiem. Leki pogłębiły cierpienie psychiczne. Jestem w tak głębokiej rozpaczy, ze nie jestem zdolna do normalnego funkcjonowania. Nie nad sobą wciąż rozpaczam, nie nad swoją stratą. Nad Jego cierpieniem tak strasznie ubolewam. Ból bywa tak ogromny, ze czasami nie wyobrażam sobie dalszego życia z nim i miewam poczucie, ze moje życie się już skończyło.
Nie wiem co będzie dalej ze mną, z moim życiem. Leki pogłębiły cierpienie psychiczne. Jestem w tak głębokiej rozpaczy, ze nie jestem zdolna do normalnego funkcjonowania. Nie nad sobą wciąż rozpaczam, nie nad swoją stratą. Nad Jego cierpieniem tak strasznie ubolewam. Ból bywa tak ogromny, ze czasami nie wyobrażam sobie dalszego życia z nim i miewam poczucie, ze moje życie się już skończyło.
Elenar na początku brania leków nasilają się dolegliwoaci i to te niepożadane .Musisz przetrzymać .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości