Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Gość

26 grudnia 2012, 23:37

Isabelle 30, podpisuję się pod Twoim postem obiema rękami, masz 100% racji. Uważam dokładnie tak jak TY. Na poczatku gdy żal i ból jest bardzo mocny to nie wyobrażamy sobie innego pupila. Ale gdy upłynie więcej czasu i adoptujemy następnego wtedy mamy satysfakcję,że następnego futrzaka obdarzyliśmy miłością. Wiem to z autopsji i chociaż na początku nie było w planach następnego zwierzaka, to teraz gdy już go mam wiem,że to była dobra decyzja bo kolejne życie jest uratowane i szczęśliwe a i właścicielowi troszkę lżej, mimo,że pamięć i ból po tym poprzednim zawsze będzie się nosić w sercu.
teskniaca

27 grudnia 2012, 12:10

Ale czemu narzucacie komuś swoje zdanie... Przecież np ja nie piszę, że jak ktoś bierze sobie nowego zwierzaka to jest to złe. Ja nie krytykuję waszej postawy, więc wy powinniście uszanować inną niż wasza. To tak jak po śmierci męża/chłopaka, niektóre kobiety decydują się potem na nowy związek, a niektóre nie i to jest indywidualna kwestia, nie należy krytykować ani jednej ani drugiej... Ja, tak jak powiedziałam, żyję jakoś normalnie, spotykam się ze znajomymi, uśmiecham. I schowanie zdjęć mojego Ferbiego by mnie badzo bolało. To, że są na widoku nie powoduje, że boli mnie bardziej. Wręcz przeciwnie, patrzę i z uśmiechem go wspominam. On nadal jest członkiem naszej rodziny, tylko że umarł, jest gdzieś daleko, ale to nie znaczy że nagle zniknął z naszych serc, więc czemu mam chować jego zdjęcia... Ciebie to widocznie bolało, i czułaś się lepiej jak wszystko pochowałaś, ale psychika ludzka jest taka skomplikowana i różnorodna, że nie możesz oceniać innych ludzi tylko na podstawie tego co TY czujesz.
U mnie w domu jest jeszcze kot [mojego brata], i co, myślicie że to chociaż w 1/1000000 pomaga? nie... bo nie brakuje mi zwierzaka, brakuje mi Ferbiego...
Sami powinniście wiedzieć najlepiej, że każdy ma prawo przeżyć żałobę tak jak czuje i tak długo jak jej potrzebuje i nikt nie ma prawa tego krytykować...
ania05

27 grudnia 2012, 12:59

Tęskniąca każdy przezywa inaczej stratę .Ja np.(już to tu pisałam 50 razy )musiałam pochować czy wręcz wyrzucić wszystko co wiązało się z sunią czy psami które straciłam ,smycze czy miski ,zabawki zazwyczaj były z pieskeim zakopane ....ty robisz ścianę pamięci o ile dobrze zrozumiałam .Ja nie mogłam patrzec w stronę gdzie psy były pochowane -ty odwiedzasz grób .Uszanujmy swoje wybory nawzajem .Życzę Antoniemu mokrego nosa koło siebie ale nie wywołuje żadnej presji na nim ,czego mam mu życzyć -?żony ?Wydaje się zę ten wątek nie powinien dzielić tylko łączyć .Piszemy to co uważamy za słuszne dla nas samych ale nie negujmy pomysłów innych osób .Ja nie wyobrażałam sobie innego psa ale miłość do zwierząt jest silniejsza i myślę że póki będę miała siły to zawsze będzie jakiś ogon w chałupie .Pozdrawiam wszystkich i nikogo nie chcę urazić tym co napisałam .
teskniaca

28 grudnia 2012, 03:23

Aniu, ale ja właśnie to samo miałam na myśli w moim komentarzu wyżej. :) Że każdy przeżywa inaczej żałobę i powinniśmy to uszanować, a nie krytykować. Szczególnie na tym forum, gdzie człowiek chce się wygadać po tej tragedii...
ania05

28 grudnia 2012, 13:08

Ale mi chlapnęłaś że mu życzę i wmawiam psa :roll: Ach nieważne ,każdy robi inaczej ,jedni od razu biorą nowego ,inni dopiero po latach a jeszcze inni wcale .Niekiedy zazdroszcze ludziom "nie posiadania "tzn .nie masz psa nie masz problemu ,nie ryczysz miesiącami po jego śmierci ,nie masz samochodu -nie ponosisz kosztów napraw i innych remontów ,nie masz dziecka -nie tracisz włosów że to czy tamto -tylko po co wtedy żyć ?
mme
Posty:159
Rejestracja:31 grudnia 2008, 19:12
Lokalizacja:kraków

28 grudnia 2012, 14:19

autor: teskniaca » pt gru 28, 2012 3:23 am
Aniu, ale ja właśnie to samo miałam na myśli w moim komentarzu wyżej. Że każdy przeżywa inaczej żałobę i powinniśmy to uszanować, a nie krytykować. Szczególnie na tym forum, gdzie człowiek chce się wygadać po tej tragedii...
Jestem przekonana, ze nikt nikogo tutaj nie krytykuje. Nie wiem dlaczego odnosisz takie wrażenie? Sama pisałam wcześniej, że przeżyłam w swoim życiu już cztery razy stratę psa. Za każdym razem inaczej, chociaż kochałam je jednakowo. Było tak, ze mówiłam "już nigdy więcej" ; raz to "nigdy" trwało kilka miesięcy, za drugim razem kilka lat. Później wiedziałam, już wtedy, gdy zaczynałam dopiero myśleć, że kiedyś przyjdzie czas na rozstanie, że chcę uratować innego psa. Tak się stało. Teraz myślę o tym samym. Ale wiem, że nie każdy tak myśli i nawet nie próbuję nikogo namawiać, żeby w ten sposób radził sobie po stracie psa. Po prostu informuję jak ja sobie radziłam. Tak samo jak wszyscy, którzy opisują tutaj swoje przeżycia. Każdy musi znaleźć swój sposób, bo każdy wie najlepiej co czuje i czego potrzebuje. Myślę, że pomaga zarówno poznanie doświadczeń innych osób jak i możliwość podzielenia się własnymi. Właśnie temu przecież służy ten wątek
Gość

28 grudnia 2012, 14:51

ania05 pisze:Ale mi chlapnęłaś że mu życzę i wmawiam psa :roll: Ach nieważne ,każdy robi inaczej ,jedni od razu biorą nowego ,inni dopiero po latach a jeszcze inni wcale .Niekiedy zazdroszcze ludziom "nie posiadania "tzn .nie masz psa nie masz problemu ,nie ryczysz miesiącami po jego śmierci ,nie masz samochodu -nie ponosisz kosztów napraw i innych remontów ,nie masz dziecka -nie tracisz włosów że to czy tamto -tylko po co wtedy żyć ?

Masz rację, dokładnie tak samo uważam. Nie przejmuj się niektórymi komentarzami ,bo chociaż chcesz dobrze to i tak wszystkim nie dogodzisz.
ania05

28 grudnia 2012, 17:42

Ale ja się nie przejmuje ,po prostu odpowiadam tak jak myślę .Najważniejsze że nie jesteśmy sami w tych tragediach ,że są na świecie ludzie którzy czuja tak samo jak my .
teskniaca

28 grudnia 2012, 23:45

mme, ale przecież ja nie napisałam, że to do Ciebie. :) W którejś wypowiedzi ktoś napisał, że kiedy po śmierci psa nie decydujemy się na kolejnego to jesteśmy egoistami, bo myślimy wtedy tylko o sobie. dokładnie o te słowa mi chodzi. :) Nie chodzi mi o to, żeby nikt nie wspominał o kolejnym psie, bo to byłoby chore, wiadomo że po to jest to forum, zeby każdy dzielił się swoimi sposobami i doświadczeniami. tylko właśnie żeby zrozumieć, że każdy inaczej czuje, inaczej przeżywa. Ta wypowiedź mnie tak 'rozjuszyła', widzę że niepotrzebnie wzięłyście to tak do siebie. Przecież ja nie chciałam was 'zaatkować'. Wiem, że życząc nowego psa nie miałaś przecież złych intencji Aniu. Ale pan Antoni już tyle razy w tym wątku pisał, że nie i koniec, że lepiej dać mu spokój. ;)
I żeby była jasność, powodem dla którego nie chcę nowego psa nie jest wygoda, brak problemów itd. Dużo robię dla zwierząt, pomagam, ostatnio zaangażowałam się w akcje w moim mieście dotyczącą okrucieństwa, zabijania psów itd. Ale po prostu wiem, że nie pokochałabym już tak żadnego psa, żeby wziąć go do siebie. mój Ferbi to miłość mojego życia, zawsze mu powtarzałam, że jest moim jedynym pieskiem, najważniejszym itd. I nie czuję się egoistką, dlatego że nie decyduję się na nowego psa, bo pomagam zwierzętom na inne sposoby, a to że nie czuję tego czegoś by móc przygarnąć do domu nowego psiaka, to już nic na to nie mogę poradzić. Czułabym, że 'zdradzam' Ferbiego, choć pewnie to wyśmiejecie... Ale nie chcę robić niczego wbrew sobie...
Nie chciałam wprowadzić zamętu i was zdenerwować, bo dla mnie to forum to super miejsce, gdzie są ludzie, którzy rozumieją stratę przyjaciela, a na żywo o takich trudno... Oparcie mam tylko w rodzicach... I w TYM forum.
Więc jeszcze raz powtarzam, nie chciałam was obrazić, i to nie było do wszystkich, po prostu nie podoba mi się krytykowanie innej postawy niż własna. Ktoś też napisał, już nie pamiętam kto, że przedłużanie żałoby i wywieszanie zdjęć nie jest normalne i tylko przedłuża ból. I ta wypowiedź też mi się nie spodobała, bo uważam, że każdy radzi sobie na swój sposób, niektórzy chowają zdjęcia, a inni wręcz przeciwnie... i czas żałoby to też kwestia indywidualna...
Ale zakończę ten temat, bo nie chcę wprowadzać niezdrowej atmosfery, po to jest to miejsce by się WSPIERAĆ. :)
pozdrawiam
ania05

29 grudnia 2012, 12:54

Tęskniąca nie obruszaj się 8) i nie odchodz broń Boże z forum bo takie dyskusje wnoszą coś do naszego myślenia o pozegnaniach przyjaciół .Wynika z nich że każdy powinien znależć swój sposób żeby nie zwariować .Ja starałam się uciec i pochować wszystko ,ty czy inni tu piszący chłonęliście to co zostało (jeśli mogę to tak nazwać bo brakowało mi słowa żeby to określić )jeszcze inni wypośrodkowują jakoś to wszystko ,,nie ma recepty ani reguły .Znam takich co brali psa w ten sam dzień ,znam takich co nie wzięli do tej pory .Ja np.nie rozumiem Ciebie w kwestii "nie brania bo Ferbi był jeden jedyny -ale nie potępiam -twój wybór .Ja miałam ostatnio zawsze 2 psy więc u mnie troszkę inaczej ,zawsze któryś zostawał ,ale na 10000 %gdybym nie miała drugiego brałabym od razu i to ze schronu .U Antoniego w grę wchodzi jeszcze jego choroba -myślę że to go tez stopuje w decyzji wzięcia pieska ,musi jeżdzić na dializy itd. Każdy głos jest ważny i pomocny ,nie chodzi tu tylko o to żeby rozpływać się w żalu na tym forum ,może komuś te "sprzeczki "przez małe "s "tez pomogą w podjęciu decyzji czy uporaniu się z żalem .
mme
Posty:159
Rejestracja:31 grudnia 2008, 19:12
Lokalizacja:kraków

29 grudnia 2012, 15:08

ania05 pisze:Ja np.nie rozumiem Ciebie w kwestii "nie brania bo Ferbi był jeden jedyny -ale nie potępiam -twój wybór
Ja też tak kiedyś myślałam i czułam, że biorąc kolejnego psa zdradzę tego, który odszedł :( Głównie dlatego po śmierci Puni poszukiwałam psa "w potrzebie". Tak jakbym szukała usprawiedliwienia dla swojej decyzji ale nie przed sobą, tylko przed Punią. Tłumaczyłam sobie i Puni, że to dzięki niej, dzięki temu, że tak ją kochałam i wciąż kocham, nie potrafię żyć bez psa. Wierzyłam i wierzę, że to Punia wybrała dla mnie Fraszkę. Akurat to przekonanie wbrew pozorom nie jest irracjonalne. Przecież przy wyborze tej jednej spośród setek potrzebujących kierowałam się doświadczeniami jakie miałam z Punią. Satrałam się też wierzyć, że jakaś część Puni wróciła do mnie we Fraszce. Takie poczucie towarzyszyło mi przez wszystkie lata z Fraszką ale w czasie jej choroby wzmocniło się. Kiedy Fraszka zachorowała czułam się tak, jakby to był ciąg dalszy choroby Puni, że zachorowała dlatego, żebym to ja przeżyła to czego nie przeżyłam z Punią Dla Puni zabrakło mi czasu, żeby walczyć z jej chorobą; z chorobą Fraszki walczyłam pół roku. Doszukuję się zbieżności w datach: daty śmierci: 4 września, 4 października. Wcześniej- pierwsza diagnoza choroby Fraszki: 4 kwietnia. Fraszka była ze mną sześć lat,walczyłyśmy- 6 miesięcy; itd. Teraz czekam aż Fraszka wskaże mi swoją następczynię. Nie pamiętam dokładnie dat związanych z moimi poprzednimi psami Kamą i Abim (to było w czasach bez internetu :wink: ) ale na pewno były wtedy też "półroczne cykle".
W dodatku tragiczny finał życia Fraszki...To tak jakby los dopilnował, żeby odeszła dokładnie po pół roku choroby, która miała ją zabić :(
Natomiast pozostawienie rzeczy..., zdjęcia.... Po śmierci Puni niemal od razu schowałam jej miseczki, smycz, posłanie (smycz później musiałam pożyczyć dla Fraszki i niestety na jednym z pierwszych spacerów ją zgubiłam :?: ); Teraz, trzy miesiące po odejściu Fraszki, nadal wszystko jest na swoim miejscu.
Zdjęcia? Nie zrobiłam wprawdzie galerii . Na ścianie wisi jedna fotografia. Obydwie sunie patrzą na mnie codziennie z pulpitu komputera. Niestety nie mam zbyt wielu zdjęć i tego bardzo żałuję.
Gość

30 grudnia 2012, 16:43

Z tym wzięciem drugiego psa to jest indywidualna sprawa.Każdy musi to sam rozważyc i nikogo rady nie są potrzebne,bo i tak osoba która będzie pogejmowała tą decyzje musi posłuchac własnego serca,czy chce jeszcze psa czy już nie.Ja wiem że nie wezme,choc Kama była moim trzecim psem to napewno będzie ostatnimChoroba pewnie też warunkuje mnie wobec decyzji wzięcia psa ale głównie to psychicznie nie jestem przygotowany na nowego psa.Jednak to bardzo mną tąpneło i trzyma cały czas.Cały czas żyje pogrążony w apati ,rezygnacji i obojętnosci na wszystko co sie wkoło dzieje.Niechęc do czegokolwiek..Mnie sie nawet nie chciało ubierac choinki i nie mam żadnego drzewka.Bo i po co,czy to mi cos zmieni,umili sytuacje?Mysle że raczej nie.Dla mnie swiąt to własciwie nie było.nie mówiąc o jakims dokładniejszym sprzątaniu bo ta mysl była i jest cały czas daleko odemnie.Więz emocjonalna nas z Kamą i Kamy z nami oraz przywiązanie było na tyle silne że teraz psychika człowieka cierpi.A przecież daleko mi było do idealnego pana,wiele razy postąpiłem niesłsznie a nawet zle ale kochałem na swój sposób.Niestety człowiek jest omylny,popełnia grzechy,robi błędy w życiu swoim i wobec innych za które potem bardzo żałuje..Ale niestety,nie ma idealnych ludzi,gdyby byli to po ziemi chodziłyby anioły.Mózg człowieka nie jest w stanie przewidziec wszystkich sytuacji oraz tego co sie wydarzy.Ja,tak jak i Tęskniąca mam wyrzuty sumienia,bo one muszą sie pojawiac w tak tragicznym momencie.Stawiam sobie pytania i mam wątpliwosci a nawet jestem pewny wielu błędów w moim zachowaniu,że nie dopatrzyłem czegos w leczeniu i tak dalej.Wątpliwosci pytania pojawiają sie po każdej smierci,które zadają sobie bliscy istoty która odeszła.Ale niestety ,to już przeszłosc,nic nie możemy tu już odwrócic ,i pozostaje miec nadzieje ża zarówno Bóg jak i nasz Przyjaciel wybaczy nam nasze grzechy..I ja o to prosze Boga i mojA Kame.A nam pozostaje jakoz zmagac sie z tym życiem,bo co innego zostało.Życie samo w sobie jest przepełnione bólem,cierpieniem rozpaczą,a piękne są tylko chwile.Ja również wierze że po tej drugiej stronie mocy spotkam sie ponownie z Kamą.
jazzi
Posty:1
Rejestracja:17 stycznia 2013, 21:19

17 stycznia 2013, 21:30

Mój przyjaciel Miki towarzyszył mi 14 lat - to prawie połowa mojego życia. Zmarł praktycznie na moich rękach. Bardzo to przeżyłam i długo nie mogłam się otrząsnąć, ale znalazłam w końcu sposób. Adoptowałam psa ze schroniska. Pluto musiał pilnie znaleźć dom, nie zastanawiałam się ani chwili. To przecudny i oddany przyjaciel. Wprowadził na nowo harmonię i radość w moim domu.
Gość

17 stycznia 2013, 23:22

jazzi pisze:Mój przyjaciel Miki towarzyszył mi 14 lat - to prawie połowa mojego życia. Zmarł praktycznie na moich rękach. Bardzo to przeżyłam i długo nie mogłam się otrząsnąć, ale znalazłam w końcu sposób. Adoptowałam psa ze schroniska. Pluto musiał pilnie znaleźć dom, nie zastanawiałam się ani chwili. To przecudny i oddany przyjaciel. Wprowadził na nowo harmonię i radość w moim domu.

To super,że dałaś dom nowemu ,potrzebującemu pieskowi czyli wypełniłaś 'Testament psa", który z pewnością znasz z netu i tu na forum, też ktoś go zamieścił jakiś czas temu. Skoro nic już nie możemy zrobić dla dotychczasowego przyjaciela to taka adopcja naprawdę pomaga i nam jest lżej i nowy zwierzaczek też jest szczęśliwy. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i nowego pupila.
misiek64
Posty:4
Rejestracja:17 stycznia 2013, 17:45

18 stycznia 2013, 01:24

postarać się o nowego
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości