O Boże ! czy to takie ważne w tym momencie ! Nie byłabyś sobą , gdybyś nie wtrąciła swoje 3 grosze ! To jest specyficzny wątek i nikt nie patrzy na pisownię i ortografię , więc wyluzuj i nie zrażaj ludzi !isabelle30 pisze:Ewelina - na miłość boska! Istnieje coś takiego jak interpunkcja w języku polskim! I istnieje po to, by jej używać i czynić tekst zrozumiałym i czytelnym!
Jak sobie poradzić po stracie psa.....
-
- Posty:15
- Rejestracja:06 października 2013, 18:51
OOOOOOOOOO i dziekuje za wstawienie sie, jak sie rozpedze i zaczne cos pisac to lece bez przecinka i kropki . No coz temperament mnie rozpiera wtedy tez literowki takie strzelam ze Boze chron jak sama potem to czytam to az mi sie smiac chce, no ale rozumiem ze niektorzy maja alergie na interpunkcje i ortografie rozumiem niegniewam i obiecuje poprawe. A i racja watek jest specyficzny dlatego tak mnie pisanie pochlonelo.
nie kłóćcie się o kropki i kreski każdemu się zdarza. dziś zdecydowanie lepiej ze mną - stwierdziłem, że jestem egoistą, ponieważ szukam akceptacji mojego stanu u innych. od początku jak soczewka brałem wszelkie negatywne stany rodziny i kumulowałem je w sobie. potem u nich rozpacz zamieniła się w żal i smutek, a u mnie odwrotnie. bałem się okazywać to co czuję wyjąc po kątach. dopiero wczoraj Żona powiedziała mi to co ja Jej w dzień Jego odejścia - "musimy być silni i cieszyć się, że nie cierpi i jest u swoich. miał szczęśliwe życie i jeszcze kiedyś się spotkamy". podziałało, wprawdzie nie zmrużyłem oka w nocy i o 6 po prostu zwlokłem się z wyra i pojechałem na zajęcia na uczelnie. opowiedziałem studentom pokrótce co się stało - było mi trudno, ale znalazłem u nich zrozumienie. porozmawiałem z Panią z ochrony, opowiedziała mi o swoich przeżyciach sprzed kilkunastu lat. jakoś tak mi ulżyło. teraz siedzę w drugiej robocie i się złapałem, że popatrzyłem na korytarz i Go tam szukałem... dziwne mam fazy, ale to już nie to samo co wczoraj. postanowiłem "dać mu odejść" i po prostu się cieszyć tym co było. nic mi nie odda mojej Malutkiej Kunieczki, ale za to wiem, że wiedział o naszym ogromnym uczuciu i odchodził z tym przekonaniem do innego, lepszego życia. i tak jeszcze z nim poszalejemy, albo On przyjdzie tu do nas, alby my do Niego. Amen!
Rocco rozumiem Twój ból , ale nie umiem Cię pocieszyć , bo się da . Widać , że jesteś dobrym i wrażliwym człowiekiem . Pisz jeżeli to przynosi Ci ulgę .
Witaj Rocco! Bardzo mi się podoba to,że będąc facetem nie wstydzisz się łez z powodu odejścia psa. To wspaniała cecha ,tak rzadko spotykana u mężczyzn. Musisz koniecznie przeczytać książkę " Marley i ja".A może już ją czytałeś, to sobie odśwież.Jeśli ogladałeś film na podstawie tej książki to uwierz mi,że to nie to samo. Labrador Marley żył 13 l a jego Pan w chwili jego śmierci był trochę starszy od Ciebie, mimo tego nie wstydził się łez gdy Marley go opouścił. Po jego śmierci napisał na jego cześć piękne słowa i zamieścił je w internecie.To trzeba przeczytać, jestem pewna,że to przyniesie Ci ulgę.
Ktoś tu na forum nie tak dawno zamieścił fajny tekst, który przepisałam sobie i poleciłam już nie jednej osobie. Zacytuję go ,jesli jeszcze nie czytałeś i żebyś nie musiał szukać - " Kiedy Twoje zwierzę umiera, związek miłości, który łączył Cię z nim nie wygasa. Uczucie to jest jak piękna, potężna wstęga, która ciągnie się poprzez różne wymiary,bez poczatku i bez końca. To specjalne uczucie istniało w wymiarze duchowym, zanim Ty i Twoje zwierze spotkaliście się,rozkwitło podczas kiedy istnieliście obok siebie w fizycznych formach i będzie istnieć nie zakłócone po tym, gdy Twój podopieczny wkroczy w Królestwo Ducha"- D. Dąbrowa. Więc dobrze ,że masz nadzieję na spotkanie ze swoim psiakiem, bo jeśli wierzyć wyżej zacytowanym słowom ,to jeszcze nie koniec i spotkamy naszych kochanych pupili w innym wymiarze. Ja też w to wierzę , bo inaczej jaki sens miałaby nasza egzystencja tu na ziemi ,gdyby już nic potem nie było. Wierzę,że w tym innym życiu spotkamy naszych Braci Mniejszych. Prawda to czy nieprawda ale takie myślenie pomaga nam w cierpieniu. A Twój Rocco patrząc na Ciebie z zielonych łąk za Tęczowym Mostem ,może chciałby pocieszyć Cię następującymi słowami: " Jeżeli smutek poczujesz a oczy zaszklą się łzami, pamiętaj,że jestem z Tobą i snem i myślami".
Nie wstydż się łez, płacz oczyszcza, to taki zawór bezpieczeństwa dla naszej psychiki, beż tego moglibyśmy pęknąć jak wrzód czy balon. Życzę Ci ukojenia bólu i odzywaj się tyle ile potrzebujesz. my tu wszyscy swoi i czujemy ten sam ból.
Ktoś tu na forum nie tak dawno zamieścił fajny tekst, który przepisałam sobie i poleciłam już nie jednej osobie. Zacytuję go ,jesli jeszcze nie czytałeś i żebyś nie musiał szukać - " Kiedy Twoje zwierzę umiera, związek miłości, który łączył Cię z nim nie wygasa. Uczucie to jest jak piękna, potężna wstęga, która ciągnie się poprzez różne wymiary,bez poczatku i bez końca. To specjalne uczucie istniało w wymiarze duchowym, zanim Ty i Twoje zwierze spotkaliście się,rozkwitło podczas kiedy istnieliście obok siebie w fizycznych formach i będzie istnieć nie zakłócone po tym, gdy Twój podopieczny wkroczy w Królestwo Ducha"- D. Dąbrowa. Więc dobrze ,że masz nadzieję na spotkanie ze swoim psiakiem, bo jeśli wierzyć wyżej zacytowanym słowom ,to jeszcze nie koniec i spotkamy naszych kochanych pupili w innym wymiarze. Ja też w to wierzę , bo inaczej jaki sens miałaby nasza egzystencja tu na ziemi ,gdyby już nic potem nie było. Wierzę,że w tym innym życiu spotkamy naszych Braci Mniejszych. Prawda to czy nieprawda ale takie myślenie pomaga nam w cierpieniu. A Twój Rocco patrząc na Ciebie z zielonych łąk za Tęczowym Mostem ,może chciałby pocieszyć Cię następującymi słowami: " Jeżeli smutek poczujesz a oczy zaszklą się łzami, pamiętaj,że jestem z Tobą i snem i myślami".
Nie wstydż się łez, płacz oczyszcza, to taki zawór bezpieczeństwa dla naszej psychiki, beż tego moglibyśmy pęknąć jak wrzód czy balon. Życzę Ci ukojenia bólu i odzywaj się tyle ile potrzebujesz. my tu wszyscy swoi i czujemy ten sam ból.
znam ten tekst Mario. książki nie czytałem, ale film cosik mi świta ;P na pewno do niej sięgnę. dzięki wszystkim za słowa wsparcia. dodają mi mnóstwo otuchy. wszyscy cierpimy, ale rzeczywiście to oznaka naszej olbrzymiej więzi z Czworonogami. tego nam nic nie zastąpi. co z tego, że za te wszystkie lekarstwa, wizyty, jedzonko, które wsuwał Rońdź kupiłbym sobie pewnie piękne auto. czy po jego kasacji cierpiałbym tak samo? nie! czy gdyby ktoś mi go ukradł? nie! pamiętam jak lekarze powiedzieli jakieś 5-6 lat temu, że ma szczęście, że trafił do nas. wiadomo, zawsze mogło być lepiej, ale nie narzekamy na brak pieniędzy. pieniądze dają szczęście, w takich przypadkach na pewno tak. gdyby nie to, że mogliśmy pozwolić sobie na wszelkie "życzenia" wetów, to pewnie już dawno by Go z nami nie było. nie poznałby tylu ludzi, nie podsikał tylu drzewek, nie zrobił tylu kupek i nie wytarmosił tylu pluszaków (zabawek hehe). niekiedy było ciężko - trzeba było noc w noc wstawać do niego 2-3 razy, bo szczekając dawał znak, że chce kupkę albo siuru, a przecież takiego francuskiego pieska strach trzymać na polu Mama opowiadała, żę widziała identycznego jak jechała autem. zwolniła i patrzyła na Niego, zaczęli na Nią aż trąbić - głupia baba wszyscy chodzą struci. Rodzice powiedzieli, że jak teraz weźmiemy psiaka to mamy Go trzymać u siebie, bo oni już nie chcą. ale Mama tak samo mówiła, kiedy pojechaliśmy po Niuńka. jak tylko Go zobaczyła...to się zakochała na zabój! zresztą, ciężko taką małą kulkę było nie pokochać. potem choroby, norma, choroby, norma, taki lajf. ciężko mi, ale wszyscy w rodzinie mamy wsparcie u siebie. nie wyobrażam sobie takiej sytuacji jak niektóre osoby tutaj - zostały prawie same na tym łez padole. kiedy raz był ciężko chory powiedziałem do Boga: "jak mi Go weźmiesz to się Ciebie wyrzeknę, znienawidzę i przeklnę. jak mu się ma coś stać to niech się stanie mi a nie tej małej kruszynce". teraz nie mam zamiaru nikogo się wyrzekać. wolę wierzyć, że TAM jest szczęśliwy i podrywa jakieś słodkie suczki
Witaj Rocco
Kiedyś na angielskiej stronie ‘guardian angels”, poświęconej psom cierpiącym na padaczkę, przeczytałam ,że jeśli masz psa chorego na epilepsję to opiekując się nim jesteś niejako „wybranym”. Jesteś uprzywilejowany ponieważ to właśnie tobie powierzono tak bardzo cierpiącą istotę.
Bardzo mnie wtedy te słowa wzruszyły. Ty i twoja rodzina przez tyle lat walcząc o swojego psa, nie mając nigdy wątpliwości czy warto kontynuować te walkę, jesteście naprawdę przykładem pięknych ludzi w tym zwariowanym świecie. Pięknych duchowo. Miłość jest zawsze związana z cierpieniem.Ale jest najwyższym dobrem i może dlatego cena tutaj jest taka wysoka. Ale TAM spotkamy ją jeszcze raz i nikt nam jej nie odbierze. A teraz unieś głowę, popatrz w gwiaździste niebo i niech ci towarzyszy ten wiersz
„mam na niebie psa, wyprowadzam go wśród gwiazd
bez smyczy bez kagańca hula wśród niebieskich traw”
Kiedyś na angielskiej stronie ‘guardian angels”, poświęconej psom cierpiącym na padaczkę, przeczytałam ,że jeśli masz psa chorego na epilepsję to opiekując się nim jesteś niejako „wybranym”. Jesteś uprzywilejowany ponieważ to właśnie tobie powierzono tak bardzo cierpiącą istotę.
Bardzo mnie wtedy te słowa wzruszyły. Ty i twoja rodzina przez tyle lat walcząc o swojego psa, nie mając nigdy wątpliwości czy warto kontynuować te walkę, jesteście naprawdę przykładem pięknych ludzi w tym zwariowanym świecie. Pięknych duchowo. Miłość jest zawsze związana z cierpieniem.Ale jest najwyższym dobrem i może dlatego cena tutaj jest taka wysoka. Ale TAM spotkamy ją jeszcze raz i nikt nam jej nie odbierze. A teraz unieś głowę, popatrz w gwiaździste niebo i niech ci towarzyszy ten wiersz
„mam na niebie psa, wyprowadzam go wśród gwiazd
bez smyczy bez kagańca hula wśród niebieskich traw”
Vinii, pięknie napisałaś i ten wiersz.....Bardzo ładnie piszesz, lubię czytać Twoje posty, może powinnaś napisac książkę albo chociaż historię Twojego pieska.
Rocco, poleciłam Ci książkę o Marley'u bo czytając Twoje posty chwilami miałam wrażenie jakbym czytała o Marley'u. Oba labradory ( Twój i ten z książki) mają wiele wspólnego. Rozrabiały ,gdy zdrowie im pozwalało, Marley tak jak Twój piesek chorował ale w póżniejszym wieku. Potem nosili już go na rękach, bo nawet za potrzebą nie miał siły chodzić. Traktowany był jak członek rodziny do końca i ostatecznie był poddany eutanazji, zawiózł go w ostatnią drogę jego Pan (tak jak Ty) ,bo żona nie była w stanie. Po półrocznej żałobie adoptowali ponownie labradora, tym razem suczkę. Autorem książki jest John Grogan, dziennikarz,ktory nadal mieszka i pracuje w Pensylwanii.Mówię Ci ,to jest książka dla Ciebie. Gdyby nie było jej w księgarni to zamów ją (tak jak ja) w księgarni internetowej "merlin.pl" (sprawdzalam dzisiaj, jest nadal w ofercie, koszt. ok 30 zł i należy do bestsellerów).Super,że Twój chorowity piesek trafił do tak oddanej i kochającej rodziny. Ja też moim zwierzakom nie żałuję kasy ani na żarcie ani na weta.Potrafię na nie wydać ostatni grosz, bo dla mnie są moją rodziną.Super,że jeszcze są tacy dobrzy ludzie,świadczy o tym to forum. Wszyscy tu zabierający głos kochają swoje zwierzęta i traktują ich na równi z ludżmi i tak powinno być. Zwierzęta kochają nas taką szczerą, dozgonną miłością, wielu ludzi na to nie stać. Dlatego należy im się godne miejsce w naszych rodzinach. Pozdrawiam wszystkich zwierzolubów.
Rocco, poleciłam Ci książkę o Marley'u bo czytając Twoje posty chwilami miałam wrażenie jakbym czytała o Marley'u. Oba labradory ( Twój i ten z książki) mają wiele wspólnego. Rozrabiały ,gdy zdrowie im pozwalało, Marley tak jak Twój piesek chorował ale w póżniejszym wieku. Potem nosili już go na rękach, bo nawet za potrzebą nie miał siły chodzić. Traktowany był jak członek rodziny do końca i ostatecznie był poddany eutanazji, zawiózł go w ostatnią drogę jego Pan (tak jak Ty) ,bo żona nie była w stanie. Po półrocznej żałobie adoptowali ponownie labradora, tym razem suczkę. Autorem książki jest John Grogan, dziennikarz,ktory nadal mieszka i pracuje w Pensylwanii.Mówię Ci ,to jest książka dla Ciebie. Gdyby nie było jej w księgarni to zamów ją (tak jak ja) w księgarni internetowej "merlin.pl" (sprawdzalam dzisiaj, jest nadal w ofercie, koszt. ok 30 zł i należy do bestsellerów).Super,że Twój chorowity piesek trafił do tak oddanej i kochającej rodziny. Ja też moim zwierzakom nie żałuję kasy ani na żarcie ani na weta.Potrafię na nie wydać ostatni grosz, bo dla mnie są moją rodziną.Super,że jeszcze są tacy dobrzy ludzie,świadczy o tym to forum. Wszyscy tu zabierający głos kochają swoje zwierzęta i traktują ich na równi z ludżmi i tak powinno być. Zwierzęta kochają nas taką szczerą, dozgonną miłością, wielu ludzi na to nie stać. Dlatego należy im się godne miejsce w naszych rodzinach. Pozdrawiam wszystkich zwierzolubów.
znalazłem okładkę tej książki:
to jest Rocco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TA KI SAM
zamawiam i będę czytał
to jest Rocco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TA KI SAM
zamawiam i będę czytał
To super,czytaj a nie będziesz żałował. Ja nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam ,chyba najszybciej w moim życiu.
Dziękuję Mario za miłe słowa.
Rocco jak się wkleja zdjęcia tutaj???? Wkleiła bym wam zdjęcie mojego nowego pieseczka.Jadę po nią w czwartek.Oczywiście oglądając zdjęcia ze schronu bezbłędnie wytypowałam psa z problemami,chociaż w opisie wspomniano tylko,że jako piesek przywieziony z działek, jest trochę wycofana.Teraz dowiedziałam się,że nie umie chodzić na smyczy i chyba nawet gryzie bo wolontariusze nie mogą jej z boksu wyciągnąć.No cóż, taka karma,nie pisane mi są słodkie pieseczki ale z drugiej strony to dobrze-bo jak ja jej nie wezmę to kto???
A pod koniec tygodnia już nadciąga koteczek.Mają go jeszcze wykastrować zanim go dostanę.Jest prawie kopią mojej "przechodniej"kotki, co to mnie odwiedza od śmierci Tory. Takie samo umaszczenie. Ciekawe jak na niego zareaguje.No i mam nadzieję,że wszyscy dogadają się z psem.
Hektor, jak trzeba płakać to płacz.Ania pisała jak długo jeszcze wracają wspomnienia.Nikt nie zajmie w sercu miejsca naszych ukochanych zwierząt.Ja "rozmawiam'' sobie z moja Torą,powiedziałam jej ,że będzie nowy piesek i chyba nie ma mi tego za złe.Ona wie,że była dla mnie wyjątkowa.
Rocco jak się wkleja zdjęcia tutaj???? Wkleiła bym wam zdjęcie mojego nowego pieseczka.Jadę po nią w czwartek.Oczywiście oglądając zdjęcia ze schronu bezbłędnie wytypowałam psa z problemami,chociaż w opisie wspomniano tylko,że jako piesek przywieziony z działek, jest trochę wycofana.Teraz dowiedziałam się,że nie umie chodzić na smyczy i chyba nawet gryzie bo wolontariusze nie mogą jej z boksu wyciągnąć.No cóż, taka karma,nie pisane mi są słodkie pieseczki ale z drugiej strony to dobrze-bo jak ja jej nie wezmę to kto???
A pod koniec tygodnia już nadciąga koteczek.Mają go jeszcze wykastrować zanim go dostanę.Jest prawie kopią mojej "przechodniej"kotki, co to mnie odwiedza od śmierci Tory. Takie samo umaszczenie. Ciekawe jak na niego zareaguje.No i mam nadzieję,że wszyscy dogadają się z psem.
Hektor, jak trzeba płakać to płacz.Ania pisała jak długo jeszcze wracają wspomnienia.Nikt nie zajmie w sercu miejsca naszych ukochanych zwierząt.Ja "rozmawiam'' sobie z moja Torą,powiedziałam jej ,że będzie nowy piesek i chyba nie ma mi tego za złe.Ona wie,że była dla mnie wyjątkowa.
Ale tu się dzieje !Ile napisane .Miałam dużo czytania Najlepszym przykładem że żal odejdzie -nie całkiem ale będzie znośny -jest to ze Ci którzy płakali teraz pocieszają następnych
Rocco pisze:znalazłem okładkę tej książki:
to jest Rocco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TA KI SAM
zamawiam i będę czytał
Rocco , polecę Ci dwie ksiązki Dr Nicka Trouta bostońskiego chirurga wet pracujacego w jednej z najwiekszych i najnowocześniejszych klinik dla zwierząt na świecie .Wydał tylko dwie książki ,sa świetne i warto sie o tym przekonać .
Tytuły książek : " Powiedz gdzie Cie boli " i " Miłość to najlepsze lekarstwo "
Refleksyjne , uswiadamiaja wiele ....maly fragmencik jednej z nich :Agis pisze:Rocco pisze:znalazłem okładkę tej książki:
to jest Rocco!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TA KI SAM
zamawiam i będę czytał
Rocco , polecę Ci dwie ksiązki Dr Nicka Trouta bostońskiego chirurga wet pracujacego w jednej z najwiekszych i najnowocześniejszych klinik dla zwierząt na świecie .Wydał tylko dwie książki ,sa świetne i warto sie o tym przekonać .
Tytuły : " Powiedz gdzie Cie boli " i " Miłość to najlepsze lekarstwo "
" Doświadczeniem nie jest to , co przydarza się człowiekowi ,
lecz to, jaki użytek człowiek czyni z tego ,co mu się przydarza "
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości