Vinii - musisz skopiować link zdjęcia z internetu, potem klikasz na nie prawym przyciskiem myszki. następnie klikasz w "kopiuj adres obrazka" i wklejasz je tutaj. zaznaczasz ten link i naciskasz "Img" - przycisk jest nad miejscem, gdzie piszesz wiadomość - wtedy foto się tutaj objawi
Agis - dziękuję za polecenie. Na pewno do tego sięgnę.
A tutaj Ronja się kłania akuku
Jak sobie poradzić po stracie psa.....
ehhh,
muszę się tu chyba zarejestrować, bo znów edytuję posta, tym razem pierwszego do Vinii:
źle Ci napisałem, zrób tak:
Vinii - musisz skopiować link zdjęcia z internetu, oto jak to zrobić: klikasz na nie prawym przyciskiem myszki. następnie klikasz w "kopiuj adres obrazka" i wklejasz je tutaj. zaznaczasz ten link i naciskasz "Img" - przycisk jest nad miejscem, gdzie piszesz wiadomość - wtedy foto się tutaj objawi
sorry za zmieszanie
muszę się tu chyba zarejestrować, bo znów edytuję posta, tym razem pierwszego do Vinii:
źle Ci napisałem, zrób tak:
Vinii - musisz skopiować link zdjęcia z internetu, oto jak to zrobić: klikasz na nie prawym przyciskiem myszki. następnie klikasz w "kopiuj adres obrazka" i wklejasz je tutaj. zaznaczasz ten link i naciskasz "Img" - przycisk jest nad miejscem, gdzie piszesz wiadomość - wtedy foto się tutaj objawi
sorry za zmieszanie
Śliczny ten Rocco, te piękne ,madre oczy mówią wszystko. Moja córka wie,że od zawsze marzyłam o labradorze ale w moim przypadku marzenie się nie spełni ,bo mieszkam w bloku. a jak wiadomo ,te pokomunistyczne klitki są za ciasne dla dużego psa. Wobec tego zadowalam się kotami. Wcześniej miałam sunię ze schroniska ale była niewielka ,taka mieszanka z terierem tybetańskim i owczarkiem nizinnym, totalny mix ale kochana była. Poza tym, gdybym chorowała to nie byłoby komu wyprowadzić psa.Pozostaje mi tylko patrzenie na te psy na zdjęciach, w realu albo czytać o nich książki.
Vinii, bardzo się cieszę,że adoptujesz nowe zwierzaczki, jesteś bohaterką biorąc sunię z ostrym charakterem ale mocno w to wierzę,że przy takiej pani złagodnieje. Moja sunia,gdy bralam ją ze schronu miała tylko 3 mieś. ale to był diabeł wcielony ale nie dla mnie. Pamiętała do końca życia ,że to ja ją wyciągnęłam z niewoli i uwielbiała mnie z wzajemnością. Ale nie jedną obcą osobę pogryzła ale tak nieszkodliwie, chociaż raz płaciłam za rozerwane spodnie.Cieszę,się również,żę będziesz miała kicię. Od początku musisz im przydzielić osobne miski , bo o to najczęściej rywalizują zwierzaki. U mnie najpierw była sunia , gdy przybyła kicia i zbliżyła się do miski psa to została ugryziona w okolice oka. Żle to wygladało ale wet powiedział,że oko ocalało i zagoi się. Pies został skarcony (tylko słownie), nigdy nie bilam moich pupili i pies zapamiętał na zawsze,że kota nie wolno ruszać.Powodzenia i napisz jak już zwierzaczki będziesz miała w domu.
Vinii, bardzo się cieszę,że adoptujesz nowe zwierzaczki, jesteś bohaterką biorąc sunię z ostrym charakterem ale mocno w to wierzę,że przy takiej pani złagodnieje. Moja sunia,gdy bralam ją ze schronu miała tylko 3 mieś. ale to był diabeł wcielony ale nie dla mnie. Pamiętała do końca życia ,że to ja ją wyciągnęłam z niewoli i uwielbiała mnie z wzajemnością. Ale nie jedną obcą osobę pogryzła ale tak nieszkodliwie, chociaż raz płaciłam za rozerwane spodnie.Cieszę,się również,żę będziesz miała kicię. Od początku musisz im przydzielić osobne miski , bo o to najczęściej rywalizują zwierzaki. U mnie najpierw była sunia , gdy przybyła kicia i zbliżyła się do miski psa to została ugryziona w okolice oka. Żle to wygladało ale wet powiedział,że oko ocalało i zagoi się. Pies został skarcony (tylko słownie), nigdy nie bilam moich pupili i pies zapamiętał na zawsze,że kota nie wolno ruszać.Powodzenia i napisz jak już zwierzaczki będziesz miała w domu.
Aniu masz racje,że płaczący pocieszają innych.Bardzo mi pomogliście na tym forum, chyba bym nie przeszła tego pierwszego miesiąca sama.Teraz niejako pełnie tu straż, żeby odwdzięczyć się za to co sama dostałam.
Rocco twój labrador ma(miał ) duszszczypatielne spojrzenie,nic tylko pieścić i tulać. Ileż miłości i oddania jest w psich oczach.
Oglądałam film o Marley-u,końcówka rzeczywiście wyciskała łzy z oczu. Książki nie czytałam , tak samo tych polecanych przez Agis. Musze je zdobyć, zapowiadają się ciekawie, byle tylko nie beczeć za dużo przy czytaniu.Ciągle jeszcze słaba jestem.
Mario nic się nie bój, poradzę sobie z karmieniem,mam nadzieję,że suczka nie będzie wrogiem kotów bo moja Torcię to żadną miara do kota przekonać się nie dało.Jakie bicie, wypluj to słowo, w życiu zwierza nie uderzyłam.Człowieka to co innego
Rocco twój labrador ma(miał ) duszszczypatielne spojrzenie,nic tylko pieścić i tulać. Ileż miłości i oddania jest w psich oczach.
Oglądałam film o Marley-u,końcówka rzeczywiście wyciskała łzy z oczu. Książki nie czytałam , tak samo tych polecanych przez Agis. Musze je zdobyć, zapowiadają się ciekawie, byle tylko nie beczeć za dużo przy czytaniu.Ciągle jeszcze słaba jestem.
Mario nic się nie bój, poradzę sobie z karmieniem,mam nadzieję,że suczka nie będzie wrogiem kotów bo moja Torcię to żadną miara do kota przekonać się nie dało.Jakie bicie, wypluj to słowo, w życiu zwierza nie uderzyłam.Człowieka to co innego
Vinii, cudowna ta Twoja Tora. Patrzę na jej zdjęcie i Rocco i aż trudno uwierzyć,że ich już nie ma. I jak tu nie kochać takich cudownych psiaków. Nie mogę zrozumieć tych co je krzywdzą lub oddają do schronu. Wiem Vinii,że nie bijesz swoich zwierzaczków, to się czuje w Twoich postach. Twoje obruszenie z tego powodu jest jak najbardziej na miejscu, na to czekałam. Mam automatycznie pewność,że nie uderzyłabyś zwierzaczka. Podziwiam Cię, zajęłaś się tapetowaniem,żeby nie zwariować z rozpaczy i teraz taką piekną adopcję robisz. Dla takich ludzi mam szacunek , oby więcej było nas ,kochających swoich pupili,to taka wdzięczna miłość do nich, tyle w tym serca i wzruszenia. Ja jeszcze raz przytoczę powiedzenie; " Im bardziej poznaję ludzi , tym bardziej kocham zwierzęta". jest w tym tyle prawdy. Jednocześnie nie można genaralizować w tej kwestii, wystarczy spojrzeć na nasze forum, ilu tu kochających zwierzolubów zabrało głos. Pozdrawiam wszystkich.
P.S. Vinii, tak się cieszę jak bym to ja lada dzień miała mieć nowe zwierzaczki. Myślę,też,że jak Rocco przeczyta książkę to też niebawem spojrzy łaskawie w jakieś psie oczy i nie wytrzyma już bez nich.....
P.S. Vinii, tak się cieszę jak bym to ja lada dzień miała mieć nowe zwierzaczki. Myślę,też,że jak Rocco przeczyta książkę to też niebawem spojrzy łaskawie w jakieś psie oczy i nie wytrzyma już bez nich.....
Sprawdzam przeważnie tekst zanim wyślę ze względu na tzw. literówki a jednak przeoczyłam i w słowie generalizować zamiast litery e wpisalam a. Ale chyba każdy się domyślił.
Tora odeszła w czwartek i dzisiaj ,w czwartek, nowy pies zajął jej miejsce w kącie "psiego"pokoju.Jest prawie cała czarna,przypomina trochę przerośniętego ratlerka, takie 5 minut w porównaniu do do białej niedźwiedzicy.Wystraszona,nie umie chodzić na smyczy.Trochę w końcu zjadła i śpi jak trusia.Moja kotka domowniczka strasznie się zdziwiła na jej widok i usiłowała zapolować na tego nowego "kota" .W ramach protestu położyła się ostentacyjnie na podłodze pod drzwiami "psiego"pokoju( sypiała tam sobie na kanapce).
Chyba zajmie nam trochę czasu socjalizacja, w dodatku sunia nie wie jak zachować czystość w domu.Ale to mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, czuje ,że robię coś pożytecznego.
Duch Tory ciągle chodzi po podwórzu, wczoraj jeszcze znalazłam jakiś zapomniany filmik nagrany telefonem, i powiem wam filmiki są straszne.Nie mogę oglądać bez bólu serca. Jeszcze 'wczoraj" tu była, jeszcze czuję jej zapach, zawołam i przybiegnie,jak zawsze.Te 8 lat razem minęły jak mrugniecie powiek.
Lying in my bed again
and i cry cos you're not here
and my head on 'anyone's shoulder
cause I can't be with you
baby I can't be with you
Jedna z piosenek moich ulubionych Cranberries.
Znowu leżę w łóżku i płaczę
że nie ma tutaj ciebie
moja głowa wsparta na cudzym ramieniu
bo nie mogę być z tobą
kochanie nie mogę być z tobą
Chyba zajmie nam trochę czasu socjalizacja, w dodatku sunia nie wie jak zachować czystość w domu.Ale to mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, czuje ,że robię coś pożytecznego.
Duch Tory ciągle chodzi po podwórzu, wczoraj jeszcze znalazłam jakiś zapomniany filmik nagrany telefonem, i powiem wam filmiki są straszne.Nie mogę oglądać bez bólu serca. Jeszcze 'wczoraj" tu była, jeszcze czuję jej zapach, zawołam i przybiegnie,jak zawsze.Te 8 lat razem minęły jak mrugniecie powiek.
Lying in my bed again
and i cry cos you're not here
and my head on 'anyone's shoulder
cause I can't be with you
baby I can't be with you
Jedna z piosenek moich ulubionych Cranberries.
Znowu leżę w łóżku i płaczę
że nie ma tutaj ciebie
moja głowa wsparta na cudzym ramieniu
bo nie mogę być z tobą
kochanie nie mogę być z tobą
Vinii - znów masz mały zwierzyniec w domu dobry z Ciebie ludek, że przygarnęłaś takiego zwierzaczka. zobaczysz ile radości będziesz z niej mieć. wczoraj minął tydzień... chyba jednak to, że przygotowywaliśmy się do Jego odejścia sprawiło, że zaczynamy powoli układać sobie to w głowie. CIĄGLE o Nim myślę, mówię do Niego, schodzę na parter, żegnam i witam, głaskam w myślach itd. każdy po kolei w domu to odchorował i to dosłownie - najpierw ojciec, potem ja, żona i mama - system odpornościowy zastrajkował i przeziębienie gotowe. ehhh
smutno mi, że Cię nie ma Roczku!!!
czuję się jak zombie, zupełnie bez uczuć a mam dla kogo żyć i pracować.
ale...
... rzeczywiście, po jakimś czasie jakieś te łzy inne...
Vinii - a jak się Twój nowy stworek wabi?
Tak w ogóle - co sądzicie o nazywaniu swoich nowych zwierzaków tak jak ich poprzedników? ma to sens? zawsze sobie powtarzałem, że tak będzie, ale teraz (mimo, że jeszcze to nie ten czas) mam wątpliwości. z drugiej strony szkoda, żeby zmarnować potencjał i doświadczenie poRoccowe naszej zwariowanej familiji.
smutno mi, że Cię nie ma Roczku!!!
czuję się jak zombie, zupełnie bez uczuć a mam dla kogo żyć i pracować.
ale...
... rzeczywiście, po jakimś czasie jakieś te łzy inne...
Vinii - a jak się Twój nowy stworek wabi?
Tak w ogóle - co sądzicie o nazywaniu swoich nowych zwierzaków tak jak ich poprzedników? ma to sens? zawsze sobie powtarzałem, że tak będzie, ale teraz (mimo, że jeszcze to nie ten czas) mam wątpliwości. z drugiej strony szkoda, żeby zmarnować potencjał i doświadczenie poRoccowe naszej zwariowanej familiji.
Vinii ,Rocco -myślę że to zły pomysł żeby nadac to samo imię .Ja bym nie potrafiła ,nie wiem dlaczego ale to nie jest dobry pomysł .Wydaje mi się ze ten |drugi "o tym samym imieniu byłby takim "towarem zastępczym ",czymś drugim ,czymś gorszym ?Może to bzdury co piszę ale tak to odczuwam .
Vinii, bardzo sie cieszę,że masz nowych pupili. Teraz będziesz zajęta nowymi domownikami i nie będziesz miała tyle czasu aby rozpamiętywać odejście Tory. To najlepsze rozwiązanie ,wiem to z autopsji. Jesli chodzi o nadanie nowemu psu imienia tego poprzedniego to uważam tak jak Ania. Gdy na miejsce Katii adoptowałam tę nową kotkę,wetka zakładając jej książeczkę napisała imię Katia, bo stwierdziła,że ta nowa jest taka podobna do Katii. Póżniej tu na forum pisałam,że ma na imię Fibi ale córka ostatecznie doradziła mi imię Gaja i tak już zostało. Gdy w pierwszych dniach próbowałam za radą wetki wołać na nią Katia ,to żle się z tym czułam. Imię jej bardzo mi się podobało i bardzo tęsknilam za wymawianiem tego imienia ale ja i córka stwierdziłyśmy ,że Katia była jedyna w swoim rodzaju i to imię jest i będzie tylko JEJ.Gdyby Gaja miała na imię Katia to czułabym,że sama siebie oszukuję.Poza tym, gdy próbowałam na Gaję wołać Katia, to wymawianie imienia tej nieżyjącej bardzo bolało. Wystarczy mi,że Gaja jest łudząco podobna do Katii z wyglądu i charakteru i to mnie satysfakcjonuje i pozwala na uporanie się z bólem po odejściu Katii. Naprawdę nie wiem jak by było z moim żalem po Katii gdyby nie pojawiła się Gaja. Ona mi bardzo pomogła i codziennie dostarcza mi tyle radości ,że chwilami przyłapywałam się na odczuciach,że znowu mam Katię. Rocco, podobnie myślał autor tej książki o Marley'u. Po pół roku ( tak jak ja) adoptował również labradora i chociaż tym razem była to suczka , to stwierdzili,że dzięki niej mniej cierpią i tęsknią za Marley'em.Życzę Ci ukojenia bólu i przyjemności
z czytania książki.
z czytania książki.
macie rację.
pytam, ponieważ kiedyś - dawno, rodzice mieli pieska, którego także musli uśpić i po nim pojawił się taki sam, również tak samo ochrzczony ten pierwszy żył jeszcze przed moimi narodzinami więc nie mam porównania, ale rodzice często porównywali oba psiaki, zarówno za życia tego drugiego i nawet teraz. nie jest to dobrym rozwiązaniem - każdy jest inny. każdy zasługuje na odrębną pamięć. koniec, kropka.
a słyszeliście, że gdzieś (Stany, Japonia?) ... klonują pieski? podobno były już ze 3 takie przypadki. ciekawy jestem w jaki sposób odnoszą się do nich właściciele? jakie to uczucie zobaczyć ponownie swojego psiaka? szok/ radość/ zmieszanie? w ten sposób można "bez końca" mieć przy sobie swojego najlepszego przyjaciela? ale czy na pewno jest to TEN najlepszy przyjaciel? co potem - jak rozpatrywać stratę? "jego nie ma, ale zaraz sobie go sklonuję". niemal jak w grze komputerowej - tam można nie dbać o swoje życie, przecież za moment włączę od nowa i będzie super... gdzie to wszystko zmierza... rozmawiałem o tym z Ojcem - stwierdził, że gdyby była w 100% pewność, że ten "sklonowany" będzie nie tylko "kopią" ale "kontynuacją", to by się nie zawahał. przerażające, ale w tym przypadku ja także. jest z nami coś nie tak? ehhh... sam nie wiem... nadal mam dziwne fazy... ciągle widzę Jego ostatnią chwilę. mam ten obraz nieustająco przed oczyma... mój Roczuś malutki.
pytam, ponieważ kiedyś - dawno, rodzice mieli pieska, którego także musli uśpić i po nim pojawił się taki sam, również tak samo ochrzczony ten pierwszy żył jeszcze przed moimi narodzinami więc nie mam porównania, ale rodzice często porównywali oba psiaki, zarówno za życia tego drugiego i nawet teraz. nie jest to dobrym rozwiązaniem - każdy jest inny. każdy zasługuje na odrębną pamięć. koniec, kropka.
a słyszeliście, że gdzieś (Stany, Japonia?) ... klonują pieski? podobno były już ze 3 takie przypadki. ciekawy jestem w jaki sposób odnoszą się do nich właściciele? jakie to uczucie zobaczyć ponownie swojego psiaka? szok/ radość/ zmieszanie? w ten sposób można "bez końca" mieć przy sobie swojego najlepszego przyjaciela? ale czy na pewno jest to TEN najlepszy przyjaciel? co potem - jak rozpatrywać stratę? "jego nie ma, ale zaraz sobie go sklonuję". niemal jak w grze komputerowej - tam można nie dbać o swoje życie, przecież za moment włączę od nowa i będzie super... gdzie to wszystko zmierza... rozmawiałem o tym z Ojcem - stwierdził, że gdyby była w 100% pewność, że ten "sklonowany" będzie nie tylko "kopią" ale "kontynuacją", to by się nie zawahał. przerażające, ale w tym przypadku ja także. jest z nami coś nie tak? ehhh... sam nie wiem... nadal mam dziwne fazy... ciągle widzę Jego ostatnią chwilę. mam ten obraz nieustająco przed oczyma... mój Roczuś malutki.
Rocco, rozumiem Twoje rozterki ale daj sobie czas. Wiem,że nie powiem nic odkrywczego ale ten żal po utracie zwierzaka jest niemal jak schemat. Nie dziwię się,że psycholodzy ułożyli sposób przeżywania żałoby w punkty, bo prawie u wszystkich mocno związanych z pupilami przebiega to bardzo podobnie. To normalne,że narazie teraz myślisz o swoim piesku i tylko za nim tęsknisz, bo to jeszcze świeży ból .Gdy Ania i parę innych osób tu na forum pocieszali mnie i mówili,że z czasem ból złagodnieje i będę mogła z uśmiechem i bez płaczu wspominać moją kotkę, to nie wierzyłam w to i nawet chwilami bylam na nich zła,że tak piszą. Bylam bardzo obolała i chciałam aby część tego bólu ze mnie "zdjęli". Ale oni wiedzieli co piszą i że będzie lepiej ,bo sami już mieli za sobą takie przeżycia i ten sposób przeżywania jest u wszystkich podobny.. Ja uważam,że za kilka miesięcy powinieneś adoptować pieska podobnego do Twojego ( najlepiej ze schroniska, zobaczysz ile tam rasowych psów cierpi za kratami).Jak przeczytasz książkę o Marley"u zobaczysz ile ciekawych rzeczy dowiesz się od autora na temat takich psów i to zarówno pod względem fizycznego kontaktu jak też psychicznego odczucia. Ta książka weszła w moje posiadanie za sprawą czyjegoś komentarza, kto powiedział ,że może być równiez doskonałym poradnikiem dla ludzi,którzy utracili pupila.Po jej przeczytaniu na wiele rzeczy spojrzałam bardziej "trzeżwo" i pozytywnie. Dlatego tak namawiam Cię do jej przeczytania.
Nawiązując do Twoich rozawżań na temat klonowania to ogladałam na Animal Planet program na ten temat. Ludzie ze Stanów, wysyłali do japończykow materiał genetyczny i w ten sposób chcieli dłużej cieszyć się swoimi pupilami. Owszem zwierzaczki były z wyglądu podobne do tych zmarłych ale charaktery miały różne. Najbardziej utkwił mi w pamięci pewien starszy lekarz (nie wiem już jakiej był specjalizacji). Gdy odszedł jego malutki ,ukochany piesek natychmiast sam pobrał od niego materiał do klonowania i wysłał do japończyków.Udało im się 5 klonów i spytali go czy kupuje wszystkie czy wybiera jednego a resztę uśpią. Doktorek miał filmik i zdjęcia wszystkich maluchów, były identyczne i bardzo urocze , łudząco podobne do jego zmarłego pieska. Facet wymiękł i zadłużył się ale nie pozwolił na uśpienie 4 psiaków. Kupił wszystkie, żył sobie z gromadką klonów ale każdy z nich miał inny charakter.Także ,jak widzisz klonowanie nie oznacza, ze to będzie kontynuacja życia naszego pupila. Równie dobrze wystarczy wziąć psa tej samej rasy i będzie taniej niż te klony.....
Nawiązując do Twoich rozawżań na temat klonowania to ogladałam na Animal Planet program na ten temat. Ludzie ze Stanów, wysyłali do japończykow materiał genetyczny i w ten sposób chcieli dłużej cieszyć się swoimi pupilami. Owszem zwierzaczki były z wyglądu podobne do tych zmarłych ale charaktery miały różne. Najbardziej utkwił mi w pamięci pewien starszy lekarz (nie wiem już jakiej był specjalizacji). Gdy odszedł jego malutki ,ukochany piesek natychmiast sam pobrał od niego materiał do klonowania i wysłał do japończyków.Udało im się 5 klonów i spytali go czy kupuje wszystkie czy wybiera jednego a resztę uśpią. Doktorek miał filmik i zdjęcia wszystkich maluchów, były identyczne i bardzo urocze , łudząco podobne do jego zmarłego pieska. Facet wymiękł i zadłużył się ale nie pozwolił na uśpienie 4 psiaków. Kupił wszystkie, żył sobie z gromadką klonów ale każdy z nich miał inny charakter.Także ,jak widzisz klonowanie nie oznacza, ze to będzie kontynuacja życia naszego pupila. Równie dobrze wystarczy wziąć psa tej samej rasy i będzie taniej niż te klony.....
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości