Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Seiti, broń Boże, nie to miałam na myśli,przeżywam sprawe Sheny mocno, od pierwszego postu o osłabieniu,chodziło mi o cos innego.O to ,że nawet jak się Cos dzieje ,jak u nas, czy Imodp, to tak trudno dojsc prawdy, by móc SKUTECZNIE leczyc i o to,że pies nie gada, nie podpowie nam,tak mi teraz potrzebna kasa, która wydałam,potrzebnie,a niepotrzebnie,bo ja sie nakrecałam,specjaliści,a wszystko ,po to ,by miec papier że ok.A los bywa przewrotny i nie wiadomo z której strony przypieprzy.Każdego namawiam, by robił profilaktyke psu, a Ty jestes pierwsza osoba,gdzie pisze ,jak nie ma wskazań, odpuśc.Wiesz czemu, bo kocham moje dwa łobuzy, jak ty swoje i boje sie,ile jeszcze jesteś w stanie znieść tak na świeżo w żałobie???.Bo może ktoś Ci powiedzieć ,jak mnie ,ze suka ma nowotwór i na pewno złośliwy serca, Seiti,co ja przeżyłam, nie chce pisać nawet.Rozumiesz teraz, chciałam Ci zaoszczedzić,myślałam , może za dwa trzy miesiace, bo jak teraz, masz lęk ,to co dopiero ,jak padnie takie zdanie,dasz rade ?.Wybacz, to z troski, nie z olewania badań.wynikł ten post.
Bacznie obserwuję Neyę i każda zmiana w jej zachowaniu wywołuje u mnie niepokój. Jak Shena żyła, Młoda spała koło mojego łóżka, a teraz idzie na swoje, do drugiego pokoju... a ja wolałabym mieć ja przy sobie. Nie wiem czemu się jej odmieniło. Piśnie a ja już na nogach. Przeczucia mieszają mi się ze strachem i muszę jakoś to sobie wyklarować, uspokoić się. Uzbieranie na jej badania też potrwa... wolę wiedzieć jak się ma jej organizm.
Bardzo mi Cię żal,mocno to przezywam, niedługo mogę być w Twojej sytuacji, niby wiem,ale wyrzucam to daleko od siebie.
Trzymaj się dzielnie Seiti, przecież ,kuzwa musi być w końcu dobrze.Moja ,już nie żyjąca mama , zawsze mi mówiła ,:nie przejmuj się tak, raz na wozie ,raz pod.Podnoszę często w górę oczy ,patrze na gwiazdy i pytam, nadal tak uważasz?. to powiedz,kiedy będę na wozie.Spindram się spindram , na ten wóz i spadam
Trzymaj się dzielnie Seiti, przecież ,kuzwa musi być w końcu dobrze.Moja ,już nie żyjąca mama , zawsze mi mówiła ,:nie przejmuj się tak, raz na wozie ,raz pod.Podnoszę często w górę oczy ,patrze na gwiazdy i pytam, nadal tak uważasz?. to powiedz,kiedy będę na wozie.Spindram się spindram , na ten wóz i spadam
Jak moja mama była chora (nowotwór b. złośliwy) moja koleżanka powtarzała mi:" będzie dobrze, musi." Sęk w tym, że nie musi.
W domu awantura, Marcin się piekli, że Neya mu strzałki pogryzła. Powinna pogryźć wszystko co zostawia, może to go nauczy sprzątać. Ale teraz rozumiem czemu jak wracałam to leżała z tą swoją miną. A ja nie rozumiałam o co jej chodzi, przecież nic nie zniszczyła. (małe wyjaśnienie- jej "poczucie winy" to reakcja na moje zachowanie, kiedyś na nią nakrzyczałam )
W domu awantura, Marcin się piekli, że Neya mu strzałki pogryzła. Powinna pogryźć wszystko co zostawia, może to go nauczy sprzątać. Ale teraz rozumiem czemu jak wracałam to leżała z tą swoją miną. A ja nie rozumiałam o co jej chodzi, przecież nic nie zniszczyła. (małe wyjaśnienie- jej "poczucie winy" to reakcja na moje zachowanie, kiedyś na nią nakrzyczałam )
Seiti: tyle moge skopiować z malutka zmianą:
Jak moja mama była chora (nowotwór b. złośliwy) moja koleżanka powtarzała mi:" będzie dobrze, musi.
i mimo kilku udanych operacji, przezutów, odeszła, moja siosta mówiła mi,
".słuchaj, już tyle przeszłysmy, w końcu musi byc lepiej, a ja wtedy,smutna powiedziałam, wiesz zawsze może być gorzej. Niestety, nie pomyliłam się, za kilka tylko miesięcy los pokazał, co potrafi........nawet pisać nie mam ochoty.........
Może dlatego, potrafię zrozumieć innych jak cierpią.Wiesz nie jestem pesymistką,tylko realistką, nie jestem tez zgorzkniała,ale smutna tak,staram się być wesoła,chcę być wesoła,
Jak moja mama była chora (nowotwór b. złośliwy) moja koleżanka powtarzała mi:" będzie dobrze, musi.
i mimo kilku udanych operacji, przezutów, odeszła, moja siosta mówiła mi,
".słuchaj, już tyle przeszłysmy, w końcu musi byc lepiej, a ja wtedy,smutna powiedziałam, wiesz zawsze może być gorzej. Niestety, nie pomyliłam się, za kilka tylko miesięcy los pokazał, co potrafi........nawet pisać nie mam ochoty.........
Może dlatego, potrafię zrozumieć innych jak cierpią.Wiesz nie jestem pesymistką,tylko realistką, nie jestem tez zgorzkniała,ale smutna tak,staram się być wesoła,chcę być wesoła,
Vini czytajac fragment z tej ksiazki Doroty Sumienskiejtak samo jest ze mna to samo czuje ,we mnie tez cos umarlo,kawalek mnie odeszlo razem z Hektorem.zyje dniem dzisiejszym,robie co robie bo musze ale mnie to nie ciszy.mam nele jest bo jest i tak jest dobrze,mysle ze ona czasami czuje moj stan umyslu.kiedys moze to przejdzie.Vini pisze:Cześć kochani
Jakoś tak chandra mnie pokonała, ale oczywiście zaglądam na forum ale boje się pisać, bo jak wiecie ja gadatliwa jestem a połowa nie na temat.
Mario, Boryska zaczęłam puszczać luzem po ogrodzie bo tak się cieszy jak może po drzewach latać.Ale ciekawi go to co za płotem. Ostatnio uciekł mi na posesję sąsiadki, po drugiej stronie ulicy, najbardziej boję się,że pod samochód może wpaść bo on to jak fryga biega a durne to jeszcze.Stoję więc przed sąsiadką ,trzęsę się z zimna, wołam głuptaka a on ani myśli wracać.Aż tu nagle wyłonił się spory, obcy kot, nie był agresywny raczej ciekawy, Borysek jednak zrejterował i w te pędy do mamy.
Jejku tak się o niego boję,że aż mi się słabo robi ze strachu co się może stać. Ineczka to przynajmniej domu się trzyma, znowu zaczęła kaszleć, a dopiero co na antybiotyku była.
Przeczytałam książkę Doroty Sumińskiej ‘Autobiografia na czterech łapach’ i chciałabym ją wam polecić. Fascynująca kobieta ta pani Dorota. I jeszcze zacytować fragment, w którym opisuje swoją reakcje po śmierci ukochanej suczki.
„ Tej śmierci nigdy nie udało mi się zaakceptować. Umarła nie tylko Wiwa. Umarło coś we mnie. Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć nawet dziś.Wiwa była nie tylko moja miłością. Ona była trochę mną. Myślę, że znajdą się ludzie, którzy zrozumieją o czym mówię”
My chyba rozumiemy prawda? Ja miałam kilka psów w życiu, bardzo kochanych ale z Torą łączyła mnie wyjątkowa więź. Właśnie tak jak pisze p.Dorota a czego nie udało mi się wcześniej ubrać w słowa. Ona była trochę mną.
Mój mail jakby ktoś chciał pisać, zapraszam
unaletta@gazeta.pl
PS.loguję się teraz na forum,żeby w razie co samej usunąć swoje posty
Seiti powiedz mi kochana czy lepiej sie poczujesz po badaniach suni?jezeli tak to zrub jej te badania,ale co to da?jest mloda i podejzewam ze jest zdrowa i nie zadreczaj sie musi byc dobrze.
Nauczyłam się nie wypowiadać "gorzej być nie może", zawsze wtedy los mi uświadamiał, że moooże i to dużo mocniej. Szlag, mam 26 lat i czasami się zastanawiam co mi jeszcze przewidziano. Może tak wygraną w lotto, zamiast kolejnej porcji nieszczęść. No dobra, może być jakiś oszołamiający spadek po rodzinie, której na oczy nie widziałam, nie obrażę się. Albo chociaż dobrze prosperująca firma i całe piętro tylko dla mnie <złowieszczy śmiech>.
Badania uspokoją moją zwichrowaną psychikę. Ale obecnie na nie nie mam, tak dla odmiany.
Badania uspokoją moją zwichrowaną psychikę. Ale obecnie na nie nie mam, tak dla odmiany.
Seiti pisze:Nauczyłam się nie wypowiadać "gorzej być nie może", zawsze wtedy los mi uświadamiał, że moooże i to dużo mocniej. Szlag, mam 26 lat i czasami się zastanawiam co mi jeszcze przewidziano. Może tak wygraną w lotto, zamiast kolejnej porcji nieszczęść. No dobra, może być jakiś oszołamiający spadek po rodzinie, której na oczy nie widziałam, nie obrażę się. Albo chociaż dobrze prosperująca firma i całe piętro tylko dla mnie <złowieszczy śmiech>.
Badania uspokoją moją zwichrowaną psychikę. Ale obecnie na nie nie mam, tak dla odmiany.
Seiti mam podobnie jak ty....odkąd Daisy odeszła to mam zamiar moim psiakom porobic profilaktyczne badania czy wszystko oki....bo ostatnio mam jakies natretne mysli że Oskar ma juz 9.5 roku a Nemo 8 i ze cos sie moze dziac za moment...nie daje mi to spokoju .zwyczajnie sie boje.... ps.a finansowo tez za bardzo nie stoję wiec tym bardziej musze czekac az pieniadze bedą zeby w spokoju zrobic odpowiednie badania...
Gość pisze:Dyziula coś nie teges z tą pocztą,nie dociera chyba do Ciebie ?
podaje jeszcze raz kochana...bo faktycznie czekam czekam...juz myslałam ze o mnie zapomniałas
anulkaca@interia.pl
Dziewczyny gdzie podziałyście się. Lubiłam bardzo czytać Wasze przemyślenia. Brak Was powoduje że to forum jest już "beznadziejne". Pozdrawiam Was.
Podpisuję się obiema rękami .stroskana pisze:Dziewczyny gdzie podziałyście się. Lubiłam bardzo czytać Wasze przemyślenia. Brak Was powoduje że to forum jest już "beznadziejne". Pozdrawiam Was.