Jak sobie poradzić po stracie psa.....
-
- Posty:9
- Rejestracja:19 grudnia 2012, 22:17
Posiadam jeszcze suczkę, Bunię na tymczasie i znalezioną na śmietniku Perełkę, która czeka na nas u babci. Jakoś nie potrafię okazać im teraz czułości, wychodzę z Bunią na spacer i mówię do niej Nero. Dopuszczałam do siebie myśl, że w końcu ten dzień nadejdzie, że będę musiała się z nim pożegnać, ale gdybym wiedziała, że stanie się to tak szybko to poświęciłabym mu więcej czasu, jakby każdy dzień miał być ostatni. Ciągle analizuję poje poczynania w stosunku do niego, że czasami na niego krzyknęłam czy pociągnęłam podczas spaceru i ciągle myślę, że mogłam postąpić inaczej, nie zwracać uwagi jak się źle zachowywał. Chyba zacznę brać jakieś psychotropy bo spać nie mogę, ciągle mi się wydaje, że on chodzi po pokoju, zaczynam już trochę fiksować Niektórzy powiedzą, że to tylko pies ale po tylu latach to pełnoprawny członek rodziny i osoba, która psa nigdy nie posiadała nie wie jakie to uczucie.
On jest przy Tobie,może nawet uda Ci się zaobserwować ,,dziwne" rzeczy. Jest bliżej niż był ża zycia,przecież śmierć to nie koniec tylko przejscie.O niego możesz być spokojna-jest szczęśliwy.Kiedyś go zobaczysz,znowu bedziecie razem. Teraz nic nie ukoi bólu rozłąki,jedynie to że on ma się wyśmienicie.
a na dowód tego przeczytaj:
http://www.fakt.pl/wydarzenia/papiez-uw ... 10036.html
Moderatorze proszę nie kasuj,to link ktory może ulzyć w cierpieniu po stracie przyjaciela,dziękuję
http://www.fakt.pl/wydarzenia/papiez-uw ... 10036.html
Moderatorze proszę nie kasuj,to link ktory może ulzyć w cierpieniu po stracie przyjaciela,dziękuję
- Elisabeta2
- Posty:1
- Rejestracja:16 lipca 2015, 14:59
Piękny wątek... Smutny, ale dający nadzieję...
Wierzę, że kiedyś spotkam się ze wszystkimi swoimi psami, które odeszły.
Wierzę, że kiedyś spotkam się ze wszystkimi swoimi psami, które odeszły.
Mojej suczki Misi nie ma już ponad rok, to prawda, że czas leczy rany i z czasem jest łatwiej. Misia najpierw chorowała na serce, a po rocznej chorobie ostatecznie rzez leki zmarła na niewydolność nerek. Mi było ciężko przez pierwsze miesiące, kiedy zaczynałam płakać trudno mi było przestać. Teraz po roku czasem zapłaczę wieczorem, ale teraz te wspomnienia stały się przyjemniejsze, kiedy płaczę łapię się na tym, że cieszę się z tego płaczu, ponieważ wiem, że zawsze będę ją kochać i już zawsze będzie w moim sercu. Nowe zwierzę wypełnia trochę tę pustkę, ale poprzedniego zwierzaka nigdy nie wyrzuci się z pamięci. Te łzy to coś dobrego
-
- Posty:2
- Rejestracja:02 stycznia 2015, 12:14
Najlepszy sposób: adoptować i dać szczęście jakiejś nowej bidzie. Dla pamięci o straconym zwierzaku.
Witam, dziś o 3 nad ranem odeszła moja ukochana suczka "Misia". Miała niecałe 12 lat, nadal nie potrafię uwierzyć że w ciągu tygodnia zgasła moja iskierka, która dawała tyle radości przez połowę mojego życia. Dzieliłem z nią smutki i szczęście, była najmądrzejszą psiną, i dla mnie jedyną najwspanialszą. Przedwczoraj wet stwierdził ropomacicze, była słaba, ale przeżyła operację i do końca wierzyłem że z tego wyjdzie. Siedziałem przy niej cały czas, zmarła na moich rękach. Jedyne co mnie pociesza to fakt, że jest już spokojna i nie cierpi :( Nie potrafię przestać o tym myśleć, cały czas mam przed oczami jej wychudzone od choroby ciałko i smutne oczka. Mam ponad 20 lat, a nie potrafię opanować łez, czuję ogromny żal i niedowierzanie. Ciągle dręczą mnie myśli, że mogłem coś wcześniej zauważyć, że nadal by żyła. Kocham ją nad życie i zawsze będzie moim skarbem. Moja głowa jest tak opuchnięta od płaczu, że zaczynam już wariować. Wszystko mi ją przypomina, nawet jedzenie obiadu... Ta pustka, gdy jej mordka nie wystaje spod stołu i nie prosi o smakołyk :( Jakie to bolesne... nie sądziłem, że aż tak. Wierzę, że jeszcze się spotkamy i będę mógł ją pogłaskać i przytulić. (*)
Moja sunia w kwietniu zachorowała na PNN, po 2 tygodniach leczenia musieliśmy ją uśpić, bardzo cierpiała :( Czasem pociesza mnie myśl, że przeżyła 7 lat, a przecież mogła się wcale nie urodzić. Uwielbiała tarmosić poduszkę, wygrzewać się na słonku, spać pod kołdrą. Mam jeszcze dwa psy, ale nie umniejsza to mojej tęsknoty za Niusią, ani psa ani człowieka nie można w najmniejszym stopniu zastąpić innym... :(
-
- Posty:1
- Rejestracja:20 lipca 2015, 12:04
Moja sunia w kwietniu zachorowała na PNN, po 2 tygodniach leczenia musieliśmy ją uśpić, bardzo cierpiała Czasem pociesza mnie myśl, że przeżyła 7 lat, a przecież mogła się wcale nie urodzić. Uwielbiała tarmosić poduszkę, wygrzewać się na słonku, spać pod kołdrą. Mam jeszcze dwa psy, ale nie umniejsza to mojej tęsknoty za Niusią, ani psa ani człowieka nie można w najmniejszym stopniu zastąpić innym...
ja kupiłem sobie nowego podobnego i życie toczy się dalej. Podobnie zrobiłem z autkiem stare się rozpadło to kupiłem nowe auto
wszystkie nierdzewne akcesoria https://hurtinox.pl/kategoria-produktu/ ... lacza-sms/
wszystkie nierdzewne akcesoria https://hurtinox.pl/kategoria-produktu/ ... lacza-sms/
Ostatnio zmieniony 24 października 2022, 14:48 przez szocik, łącznie zmieniany 2 razy.
Weszłam tu dzisiaj przez przypadek ,i widzę ze temat dalej "żyje " ,4 lata temu założyłam ten temat ,poznane tu osoby do dzisiaj są moimi znajomymi i utrzymujemy kontakt .Pozdrawiam wszystkich .
wczoraj wieczorem na spacerze mojej suni stanęło serce mimo jej i mojej walki nie udało się byłyśmy razem 13 lat teraz jest pustka mila chore powieszone serce wykryte w marcu były dni lepsze i gorsze ale w najśmielszych myślach nie miała tak odejść pożegnała się z nami oszczędzając młodszego syna zawsze traktowała go jak syna mimo ze chłop miał już 19 lat dziękuje jej za wspaniale chwile za jej fochy kaprysy radość zegnam cie dorku tak bardzo boli
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość