Segregowalam dokumenty i znalazlam taka kartke :
11.11.2018 godz 22.00
Konikowi nagle sie pogorszylo.Posmutnial i zaczal bardzo drapac sie po wezlach.Lezy malutki taki smutny i sie przytula.Wlasnie jest czas podania lekow, antybiotyk, leki oslonowe i Encorton, razem 7 tabletek zawinietych w plasterek salami znika w malej paszczy rekinka.Mam nadzieje ze pomoga mu spokojnie zasnac.Na koniec nastepnego tygodnia przyjda wyniki biopsji.Do dzisiaj na nie czekalam..juz nie czekam, nie musze.Te male czarne oczeta mowia same: jest zle, jest baaaardzo zle.
12.11.2018 4.00
Leki juz w brzuszku.Malutki spal prawie cala noc w jednej pozycji na pleckach.Ja szykuje sie do pracy.Lezy grzecznie i obserwuje mnie bardzo smutno.Znowu jak bede wychodzic lzy poleca same, bo MUSZE go na kilka godzin zostawic samego.Co z tego ze bede myslec o nim non stop.Boze jak ja kocham ta garbata mordke.
19.11.2018 o 17.30 moje Slonce zgaslo
Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Ja tez sobie tak wmawiam ,że jeszcze będzie dobrze , ze wszystko się jakoś ułoży, że musze iść na przód a prawda jest taka ,że nic się nie ułoży , bo moje życie już zawsze będzie takie nijakie bez Niego.. Wiem powinnam mieć świadomość tego ,że kiedyś i tak by odszedł ale czemu tak szybko? Przecież to jeszcze nie był Jego czas.. Miał być z nami długo i odejść w podeszłym wieku a nie tak młodo. Jest mega ciężko ,gdy tylko o Nim myślę to mam gule w gardle. Ktoś mówi masz nowego psiaka , zajmij się nim.. No ok ale ten ktoś nie rozumie ,że nowy pies nie zastąpi tamtego i ,że to już nigdy nie będzie to samo i potrzeba xxx czasu żeby przywyknąć do nowej rzeczywistości.. Może musi minąć miesiąc , dwa , pól roku ,rok ? Sama nie wiem.. Na razie żyje w innym świecie ..
Ja tez uwazam ze pomimo tego ze Maniu to tez bulterier ja od razu widze roznice.Zobaczcie jak to jest...jak jechalam 3 lata temu po Malutkiego..mial 12 tygodni..od pierwszego spojrzenia zakochalismy sie w sobie..to bylo to samo uczucie gdy na swiat przychodzili moi synowie..te pierwsze spojrzenia.Maniu jest sliczny, fajny...kocham go ale inaczej...mam do Was prosbe.Jesli kiedys..za rok..za dwa..za 3 lata poczujecie ze mozecie juz normalnie bez swoich psiutkow..to odezwijmy sie tutaj prosze.
Coniqu ja myślę że to niemożliwe żyć nawet za kilka lat normalnie. Życie już nigdy nie bd normalne to tak jak w puzzlach zawsze będzie brakowało jakieś części. .. i tej pustki nikim i niczym nie bd w stanie zastapic. Katherine uwierz mi ze gdyby twój psiak żył np te 12lat powiedziałabys dosłownie te same słowa Dlaczego tak szybko? Wiem to po sobie. Mial 12 lat i wygrał z nowotrorem 2 lata temu. Mogłam juz wtedy go stracić. Wiec te 2 lata powinny być dla mnie darem. Ale i tak dla mnie to było za mało i cały czas mam w głowie dlaczego nie żyles jeszcze kolejnych 3-4 lat? Nigdy nie jest czas i gdybyśmy mogli przedluzalibysmy ich życie do naszej śmierci.
Ilonas pewnie masz racje i gdyby dozyl tylu lat tez bym tak mowila .. Ja tak bardzo chciałam mu pomóc w tym bólu ,żeby on się skończył i nie nawracał.. Miałam świadomość ,że może coś się nie udać , że mogą być jakieś powikłania ale myślałam ,że skoro dał radę przetrwać 2 ciężkie operacje to co może się teraz stać? Tak bardzo wierzyłam w to ,że do nas wróci do końca.. Nawet jak dostaliśmy wiadomość ,że jest źle to ja wierzyłam ,że stanie się jakiś cud , który go ocali.. Chyba każdy tak myśli dając swojego pupila na jakiś zabieg.. Najgorsze jest później to poczucie winy ,bo to my podjęliśmy taka decyzję a nie inną
Coniqu mysle ze nawet po kilku latach nie będę w stanie tak normalnie.. Mam tez swiadomosc ze w zyciu czeka mnie jeszcze kilka pozegnan ale chyba żadne nie będzie tak bolało jak pustka po Nim a wiecie dlaczego? Chociaz kocham psiaki to czuje ze nigdy już nie pokocham zadnego tak bardzo jak kochałam Leo.. Wiem to głupie ale tak po prostu czuje :/
Coniqu mysle ze nawet po kilku latach nie będę w stanie tak normalnie.. Mam tez swiadomosc ze w zyciu czeka mnie jeszcze kilka pozegnan ale chyba żadne nie będzie tak bolało jak pustka po Nim a wiecie dlaczego? Chociaz kocham psiaki to czuje ze nigdy już nie pokocham zadnego tak bardzo jak kochałam Leo.. Wiem to głupie ale tak po prostu czuje :/
Kathrine to nie jest głupie bo ja mam tak samo. Tylko ze ja wiem ze był pierwszym i ostatnim. Tak naprawdę umarłam razem z nim tamtego wieczora. Tak się właśnie czuje. Gdybym jeszcze miała w kimś wsparcie pewnie byłoby mi lżej chociaż trochę a tak? Zostałam sama.i po co żyć?
Moja Soniuszka żyła 16,5 roku. Tak, wiem że jak na pieska to bardzo długo, tym bardziej, że była sporą psinką a one żyją krócej. Pewnie powinnam być wdzięczna losowi, że pozwolił mi cieszyć się Nią tyle czasu. Coniqu, Kathrine, Ilonas - Wasze Pieski żyły o wiele krócej Jednak dla mnie to też nie był odpowiedni czas na pożegnanie, mimo iż wiedziałam, że to nastąpi już niedługo. Jednak tak bardzo chciałam odwlec ten moment... Trochę napewno była z nami dłużej, dzięki lekom i opiece ale to i tak było jak bomba z opoźnionym zapłonem bo pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Codziennie z rozpaczą myślałam co będzie, jak Soniuszki już nie będzie, a i tak nie byłam przygotowana na to najgorsze Dla kochających bezgranicznie swoje Pieski odpowiedni moment nie przychodzi nigdy. Moja Sonia dwa razy była ciężko chora, pierwszy raz w wieku 1 roczku zachorowała na parwowirozę i ledwo udało się ją odratować, a drugi raz w wieku 11 lat, gdzie trzeba było ją operować z powodu ropomacicza. Te ostatnie 5 lat to było jak dar od losu, przeżyte podwójne intensywnie a i tak czuję ogromny niedosyt i żal... To tak szybko zleciało, o wiele za szybko. I nie czuję wdzięczności tylko złość. Mam poczucie ogromnej krzywdy.
Myślę o nowym piesku bo muszę wypełnić tę emocjonalną pustkę. Zawsze będę pamiętać o Soni, ona teraz śpi w moim sercu i wiem, że spotkamy się kiedyś; ta myśl trzyma mnie przy życiu. Dzięki Soni pokochałam owczarki collie i tylko taki piesek wchodzi w grę. Myślę, że podświadomie szukam Jej namiastki. Jakiś czas temu (jeszcze nie myślałam wtedy o nowym piesku) przyśniła mi się Soniuszka z małym, rudym szczeniaczkiem... Dopiero za jakiś czas od tego snu pomyślałam o nowym piesku... I będzie on właśnie rudy... Może to znak od mojej Niuni, nie wiem?
SoNancy..ja tez czesciej mysle ze to chyba Konik tak szybko skierowal mnie na Mania...bo wiedzial ze oszaleje z bolu.Placze za nim codziennie.Dzsiaj wrocilam w poludnie ze szpitala.W nocy tam sie poplakalam bo nie moglam spac i Malutki myslalam.Wszystko juz przygotowane, w niedziele o 13j jade 130 km po Mania.Ciesze sie bardzo ale nie potrafie opisac jak bardzo brakuje mi Konika.Mam nadzieje ze w koncu kiedys uspokoje sie wreszcie.
Coniqu, dużo zdrówka życzę... Myślę, że z czasem na pewno będzie nam trochę łatwiej, że choć trochę emocje opadną, choć dziś trudno nam w to uwierzyć bo każdy dzień jest naznaczony udręką. Tę żałobę trzeba po prostu przeżyć, przetrawić, przepłakać... nie ma innej rady. Taka jest kolej rzeczy. Ja też myślę o Soniusi codziennie i płaczę... mam jej zdjęcia na komputerze, w telefonie, porozkładane w mieszkaniu... Bardzo za Nią tęsknię! Nie wiem, jak będzie z nowym pieskiem, ale wiem, że go pokocham. Mam jeszcze ok. 1,5 miesiąca na przyzwyczajenie się do tej myśli. Pewnie nie obędzie się bez porównań. Choć zdaję sobie sprawę, że to będzie inny piesek, to po cichu liczę, że przez predyspozycje rasy do konkretnych zachowań choć trochę będzie Sonię przypominać. Jeśli nie to trudno. Sonia i tak była jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa, była psinką idealną, najukochańszą. Wierzę, że ta istotka, która do nas dołączy też będzie wyjątkowa.
Bardzo dobrze SoNancy Cie rozumiem.Juz pisalam, nie wyobrazam sobie innego psa niz bulteriera.To nie jest latwa rasa ale nic nie poradze ze mam wlasnie do niej slabosc.Ja mam tez w telefonie,laptop glowna strona tylko Konika.Nie wiem ile bedzie musialo uplynac czasu zebym pozmieniala to na Mania.Konika mam w sercu..ale jeszcze nie wyobrazam sobie innych zdjec.Obroze i smycz, kocyki, zabawki bedzie miec Maniu te same..ta najukochansza , rozowego gnatka gumowego, zabral Malutki ze soba :(i znowu rycze.Nie wiem co sie ze na dzieje, caly dzien dzisiaj placze
Na rękach córka , obok nowy psiak a ja myślę o Nim. Zastanawiam się gdzie teraz jest i jak się czuje? Czy tęskni za mną? To takie przygnębiające i smutne. U mnie też nie obyło się bez porównań i w sumie ciągle one są ale ja tak nie porównuje , mąż bardziej. Ciężko mu się przyzwyczaić do nowej psiny , bo sunia jest inna ,bardziej broi , rozrabia a Leo był spokojniejszym psem. Wiadome ona jeszcze jest szczeniakiem i to z wiekiem jej przejdzie ale wiecie jak to jest.. Na początku ciężko to wszystko zaakceptować i ogarnąć tym bardziej jak się tak kochało Staram się nie plakac tylko dusze to w sobie. Wychodzac z sunia na spacery za każdym razem idziemy po tych drogach gdzie chodziłam z Leo.. Czasami ide tak zamyslona ze prawie w cos wchodzę Serce mi peka jak pomysle ze już nigdy z Nim tutaj nie przyjdę.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości