Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Kathrine to możemy sobie ręce podać, skoro mamy podobne odczucia. Tak to już jest, że zawsze coś nam będzie przypominać o tych naszych kochanych pieskach, ale te wspomnienia kiedyś zbledną, będzie łatwiej, chociaż nie wiem czy tego bym chciała, ale wiem, że tak będzie, bo traciłam już zwierzęta.
SoNancy, jak już to psie dziecko z Tobą zamieszka to wszystko się zmieni, będzie dużo lepiej. Może nie będzie fantastycznie, ale lepiej na pewno. Pozdrawiam ciepło.
SoNancy, jak już to psie dziecko z Tobą zamieszka to wszystko się zmieni, będzie dużo lepiej. Może nie będzie fantastycznie, ale lepiej na pewno. Pozdrawiam ciepło.
Kaja, Coniqu, dziękuję Wam bardzo za miłe słowa. Nie mogę się doczekać, kiedy Ninusia z nami zamieszka, moja cierpliwość jest wystawiona na próbę bo trochę się to wszystko przeciąga i dopiero ok. 20 marca będzie to możliwe. Tym bardziej, że widziałyśmy się już w realu i podczas tej krótkiej wizyty chyba przypadłyśmy sobie do gustu... No ale muszę uzbroić się w cierpliwość... Myślę o obu moich dziewczynkach, o tej, której już nie ma i o tej, która niedługo u nas zagości... Tu masz rację Coniqu, zawsze już tak będzie...
Bedzie bedzie..non stop mysle na przemian..raz o jednym raz o drugim.Czlowiek teskni ale jest juz spokojniejszy, bo drugi pies wypelnil pustke.Chociaz ja wiem, czy Maniu wypelnil pustke po Koniku ?chyba nie..ten kawalek serca bedzie taki osierocony.Drugiego psa pokochuje sie na nowo i jemu poswieca caly czas.
Napiszę tak,cały czas tesknię za Nerusiem,choć od lipca już trochę czasu upłyneło
Rico ma odmienny charakter choć to też labrador.
Jest przytulasem od małego,czasami myślę,że to Nero mi go wybrał,nikomu o tym nie mówię ,bo ludzie by uznali,stary facet przed 50 i zwariował.
Ostatnio FB mi przypomniał zdjęcie z Nerusiem i dzień miałem rozwalony,wszystko wróciło.
Jakby nie Rico to byłoby źle.
Nero,zawsze będzie w mej pamięci.
Jedno co wiem,nie żałuję,że Rico zawitał do mojego domu,jest jakoś lżej
Rico ma odmienny charakter choć to też labrador.
Jest przytulasem od małego,czasami myślę,że to Nero mi go wybrał,nikomu o tym nie mówię ,bo ludzie by uznali,stary facet przed 50 i zwariował.
Ostatnio FB mi przypomniał zdjęcie z Nerusiem i dzień miałem rozwalony,wszystko wróciło.
Jakby nie Rico to byłoby źle.
Nero,zawsze będzie w mej pamięci.
Jedno co wiem,nie żałuję,że Rico zawitał do mojego domu,jest jakoś lżej
U mnie właśnie minęło 5 miesięcy. Tęsknię, ale nie tak boleśnie jak wcześniej. Na co dzień jest ok. czasem tylko przychodzi taki moment, że łzy same napływają do oczu. Rozumiem cię boguś, facetowi nie wypada rozczulać się nad psem, chłopaki przecież nie płaczą. Bzdury. Każdy ma prawo płakać. Pozdrawiam wszystkich.
ja wlasnie dzisiaj sie poplakalam jak wzielam Mania na rece..malego klocka i zanosilam do lozka Konika tak zanosilam..zaspany malutki stal na srodku pokoju i czekal bo wiedzial ze wezme go na rece i zaniose.Taki malutki rytual.Tak jak napisaliscie..zycie toczy sie dalej...ale przychodzi moment gdzie rozpieprza wszystko.I pomimo tego tego ze uplynelo niecale 4 miesiace...to ta rozpacz wraca jak bumerang.Tylko dzieki Maniowi szybciej moge sie pozbierac.Bogus..w milosci do zwierzat nie ma podzialu na plec...czlowieczenstwo nie ma plci...
Będziemy płakać jeszcze nieraz, też mam takie momenty okropnej tęsknoty. Nie sądziłam nawet, że to będzie tak długo trwało, ale z drugiej strony oznacza to chyba, że naprawdę kochałam to moje maleństwo. Teraz mam Tośkę, ma dopiero 7 miesięcy, a ja już jestem przerażona co by było gdyby...masakra.
Kaja, u mnie jest podobnie. Przeżywam rozpacz na zmianę z euforią... bo już w sobotę jedziemy po naszą psinkę. Codziennie myślę o Soni, która odeszła 14 listopada i bardzo mi Jej brakuje. Z drugiej strony cieszę się, że w moim życiu pojawi się wspaniałe psie dziecko ale łapię się na tym, że już się trzęsę co będzie gdy... i jak (i czy wogóle) sobie z tym poradzę. A ona ma dopiero 11 tygodni ja już się boję o nią...
No i właśnie tak, my po przejściach z naszymi kochanymi psiakami będziemy się teraz cieszyć i martwić na przemian. W każdym razie na pewno będziemy bardziej czujni. Ja za dwa miesiące będę sterylizować moją sunię, żeby jej oszczędzić niepotrzebnych chorób i od razu zrobię jej badania krwi. Wiem już, że lepiej dmuchać na zimne.
SoNancy, czeka Cię teraz niezły sajgonszczeniak w domu to wyzwanie, ja się nie mogłam zupełnie odnaleźć, ale teraz jest już dobrze, chociaż dużo jeszcze czasu upłynie zanim Tośka będzie tak mądra jak mój kochany Westonek.
Boguś...Boguś dzięki, że nic strasznego nie było
SoNancy, czeka Cię teraz niezły sajgonszczeniak w domu to wyzwanie, ja się nie mogłam zupełnie odnaleźć, ale teraz jest już dobrze, chociaż dużo jeszcze czasu upłynie zanim Tośka będzie tak mądra jak mój kochany Westonek.
Boguś...Boguś dzięki, że nic strasznego nie było
Kaja, powiem Ci, że już nie mogę doczekać się tego sajgonu i przewrócenia wszystkiego do góry nogami w końcu poczuję, że żyję! Ten okres czasu między odejściem Soni a pojawieniem się nowej psinki był dla mnie bardzo trudny... Cieszę się, że do mojego życia zawita trochę szczenięcej energii, radości i beztroski, jednak na pewno będę się trząść nad tą psią nauczona już przykrym przeżyciem... Naprawdę nie wiem, czy dałabym radę gdyby coś... Myślenie o tym mnie dobija ale trudno wyzbyć się obaw... Boguś, cieszę się, że z pieskiem wszystko ok ☺
Dziewczyny trochę mnie tu nie było. .. jutro minie juz 4 mce jak mojego Pusia nie ma. I u mnie niestety ból nie słabnie. Ja juz chyba weszłam w depresję. Zazdroszczę wam ze byliście w stanie wziąć nowe pieski.ja nie potrafię i tez juz nie chce bo to co przeszłam patrząc na cierpienie mojego psiaka było nie do zniesienia.a jego przerażonego a później pustego spojrzenia nie zapomnę do końca swojego zycia. Ktoś powie ze minęło już tyle czasu a ja płacze jak małe dziecko jak to pisze. Oddalabym wszystko żeby cofnac czas żeby wrócił i na siebie wziąć jego cierpienie. Zycie jest nie sprawiedliwe ze zabiera nam istoty które tak nas kochają bezgranicznie i są naszym wsparciem a otacza nas ludzmi którzy tylko nas ranią.
Misiu dziękuję Ci za te prawie 13 lat razem, za każdą godzinę która ze mną spedziles, za wylizana buzię każdego dnia, za każdy wyniesiony but, za te maślane oczka żeby wyłudzić ciasteczko, za Twoje foszki, za głupie minki, za grymaszenie, za wyglupianie przy jedzeniu, za sapanie i mruczenie jak spales, za zapach Twojego futerka Twoich kochanych milutkich uszek, za ochlapywanie przy kąpieli czy wycieraniu po deszczu, za wyłudzenie jedzenia kiedy byłeś na diecie.... Byłeś zawsze dla mnie najpiękniejszym psem na swiecie nawet z tym szczerbatym juz później uśmieszkiem.nigdy nie będzie takiego drugiego jak Ty i nikt mi Ciebie nie zastąpi. Nie wypełni tej pustki w sercu jaka po sobie pozostawiles. Wybacz mi ze kilka razy krzyczałam na Ciebie żebyś jadl. nie rozumiales wtedy dlaczego to robie a ja po prostu za wszelką cenę chciałam Cię ratować.wiedziałam niestety już wtedy do czego to prowadzi kazdy Twoj dzień bez jedzenia pamiętaj ze zawsze Cię kochałam i zawsze bd Cię kochać. Mam nadzieje ze tam gdzie jesteś jesteś szczęśliwy i ze juz nic Cię nie boli.czekaj na mnie. nam nadzieje każdy kolejny dzień zmniejsza nasza rozłąke i pewnego dnia znów bd razem
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości