Aniu ,mnie się ta strona nie otwiera.
Znalazłam inny link
http://www.stop-skaryszew.pl/index.php/ ... ia/petycja
Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Dzięki ,każdy podpis się liczy i tylko chyba już Bóg musi to popchnąc dalej bo nikt inny .Ja nie moge tego przeżyć że tyle koni poszło do rzeżni ,normalnie jestem załamana ....
Czekam już na tą wizyte w srode.Jesli już i psychiatra mi nie pomoże to już koniec,bo w tej chwili jest kanał totalny.Całe moje zatrzymało sie 19 stycznia.Po prostu trwam,fukcjonuje w minimalnym stopniu .Zadych chęci do zrobienia czegokolwiek i kompletna obojętnosc na wszytko co sie wokół dzieje.Zyje w innym swiecie.Ten normalny dotychczasowy swiat runął 19 stycznia
Minął pierwszy miesiąc od odejścia Berna.Wszystko go przypomina:ogródek,podwórko,dom.Piesek uczestniczył we wszystkim co robiliśmy w domu i na zewnątrz.wczoraj przeglądałam fotki,gdzie jest Berno,jest ich wiele,lecz jeszcze nie mogę ich oglądać za dużo...serce wciąż boli po stracie.Dzisiaj przyjechała do nas moja teściowa,oczywiście jak zwykle,zaczęła dawać swoje"cenne"rady na temat jak powinniśmy żyć po odejściu Berna(radziła nam schować jego koszyk i jego zawartość). Rzeczy po Bernie sprawiają,że jest mi lżej na sercu gdy je widzę i czuję jego zapach.
Maż od razu zaczął ją stopować,gdy zaczęła swoje "mądrości życiowe wygłaszać",mnie zaś rozbolało serce(rana po odejściu Berna jest jeszcze taka świeża ). Teściowa opowiadała,że też wiele lat temu odeszła jej suczka(żyła w budzie i tam odeszła,nie wiadomo czy nie cierpiała przed śmiercią,gdy nie wychodziła z budy prze kilka dni teściowa zorientowała się,że nie żyje). Dopiero jak teściowa pojechała to zdałam sobie sprawę,że do dziś mentalność ludzka jest taka,że pies czy inne zwierzęta nie są objęte opieką weterynaryjną jak zachorują,to cierpią i być może w mękach odchodzą.
Jestem przygotowana teraz na "mądrości" teściowej, zapytam ją przy najbliższej okazji:dlaczego ona nie ratowała swojej suczki,tylko ja zostawiła samą sobie w tej nieszczęsnej budzie.
Mieszkamy na wsi i jako nieliczni trzymaliśmy psa w domu,żył jak członek naszej rodziny,co było "dziwne dla niektórych osób". Teściowa wiedziała,że ratowaliśmy prze wiele godzin Berna,że lekarz był u niego z wizytą domową,może ona ma wyrzuty sumienia,że nic nie zrobiła dla swojej suczki dlatego boli ją to ,że wciąż pamiętamy o Bernie,ma on grobek oraz zapalamy znicz.Myślę też,że teściowa mając poczucie winy zaczęła nam"organizować życie po swojemu".
Na wsi,gdzie mieszkam wciąż jest wiele psów na łańcuchach przy budach,aż serce boli jak się na to patrzy,choć już coraz więcej ludzi trzyma psy w kojcach lub zwyczajnie na podwórku dobrze ogrodzonym).
Kiedyś czytałam na forum o psach:"że jak ktoś ma za cel mieć psa do pilnowania domu czy podwórka,to niech sobie kupi alarm antywłamaniowy,taniej go to wyniesie niż utrzymanie psa oraz opieka nad nim i pies się nie będzie męczył u takiego właściciela".
Pozdrawiam.
Maż od razu zaczął ją stopować,gdy zaczęła swoje "mądrości życiowe wygłaszać",mnie zaś rozbolało serce(rana po odejściu Berna jest jeszcze taka świeża ). Teściowa opowiadała,że też wiele lat temu odeszła jej suczka(żyła w budzie i tam odeszła,nie wiadomo czy nie cierpiała przed śmiercią,gdy nie wychodziła z budy prze kilka dni teściowa zorientowała się,że nie żyje). Dopiero jak teściowa pojechała to zdałam sobie sprawę,że do dziś mentalność ludzka jest taka,że pies czy inne zwierzęta nie są objęte opieką weterynaryjną jak zachorują,to cierpią i być może w mękach odchodzą.
Jestem przygotowana teraz na "mądrości" teściowej, zapytam ją przy najbliższej okazji:dlaczego ona nie ratowała swojej suczki,tylko ja zostawiła samą sobie w tej nieszczęsnej budzie.
Mieszkamy na wsi i jako nieliczni trzymaliśmy psa w domu,żył jak członek naszej rodziny,co było "dziwne dla niektórych osób". Teściowa wiedziała,że ratowaliśmy prze wiele godzin Berna,że lekarz był u niego z wizytą domową,może ona ma wyrzuty sumienia,że nic nie zrobiła dla swojej suczki dlatego boli ją to ,że wciąż pamiętamy o Bernie,ma on grobek oraz zapalamy znicz.Myślę też,że teściowa mając poczucie winy zaczęła nam"organizować życie po swojemu".
Na wsi,gdzie mieszkam wciąż jest wiele psów na łańcuchach przy budach,aż serce boli jak się na to patrzy,choć już coraz więcej ludzi trzyma psy w kojcach lub zwyczajnie na podwórku dobrze ogrodzonym).
Kiedyś czytałam na forum o psach:"że jak ktoś ma za cel mieć psa do pilnowania domu czy podwórka,to niech sobie kupi alarm antywłamaniowy,taniej go to wyniesie niż utrzymanie psa oraz opieka nad nim i pies się nie będzie męczył u takiego właściciela".
Pozdrawiam.
Dardamell,ja też nie byLem ze swoją sunią przy jej smierci i nie pożegnałem sie.Ale po prostu w ogóle nawet przez sekunde nie pomyslałem że to tak sie zakonczy.Co prawda to była powtórna wizyta tej tragicznej nocy u wet.Przy pierwszej okazało sie że to obrzęk,ale dostała silne leki ,pare godzin ją obserwowali i poszedłem Kamusie zabrac do domu.W domu wszystko dobrze przez pół godziny dobrze i z powrotem,ciężki oddech.Znowu do wet,dostała zastrzyk,za dużo nie mogli znowu podawac bo pare godzin wczesniej dostała silne leki.Zostawiłem ją na noc,w celu obserwacji i rano miałem odebrac.Dzwonie za godzine słysze że leży spokojnie,dzwonie powtórnie i słysze że Kama od nas odeszła.Co sie wtedy ze mną działo to nie bardzo pamiętam.Pamiętam tylko że rycząc krzyczałem.NIE NIE TO NIEMOŻLIWE!!!!!.Dlatego nie byłem przy smierci i nie pożegnałem sie ,bo nawet najmniejsza lampka mi sie nie zapaliła w głowie że widze ją ostatni raz żywą.Zastanawiałem sie że może trzeba było zostac tam przy niej,ale przecież nic bym jej nie pomógł,a gdybym jeszcze widział jak przy mnie umiera,przy swoim znerwicowaniu ,mógłbym dostac tam ataku histertji,całkowicie zrozumiałej w takiej sytuacji,i narobic sobie dodatkowych kłopotów.Gdyby znowu została w domu,i przy mnie odeszła,bo stan był już bardzo ciężki,wyrzucałbym sobie ,dlaczego nie poszedłem.W tak tragicznej sytuacji nie ma dobrego rozwiązanie,bo każe konczy sie tragicznie.Mysle że mi wybaczy że odchodziła sama,ale nie w samotnosci bo czuła to że ja yu w domu siedziałem jak na szpilkach w tą noc ,ciągle o niej mysląc i wydzwaniając.Z drugiej strony sama smierc ukochanego pieska jest potwornie tragicznym przeżyciem,a jeszcze to widziec jak pies gasnie i nic nie możemy zrobic to już jest straszna trauma..Nie chce mi sie z ludzmi gadac,bo gdy mówie że mam problem z sobą po stracie psa to widze ironiczny usmieszek,albo słowa,no nie przesadzajczy jeszcze cie to trzyma?Tu dyskusja jest bez sensu,bo sąludzie co tego nigdy nie zrozumieją,należało by powiedziec pare dosadnych słów i koniec.Ale człowiek ma już dosc rozregulowane nerwy żeby sie jeszcze debilnymi odzywkami przejmowac.Tak wczoraj popatrzyłem będac w odwiedzinach u Kamusi jak piękny jet ten cmentarz.Ponad pięc tysięcy grobików i na ogromnej większosci kolorowe wiatraczki,ruszające sie i swiszczące pod wpływem wiatru,różne kolorowe kwiatuszki,wianuszki,rózne zabawki naszych pupili np.piłeczki.To wszystko jawi sie wszystkimi kolorami tęczy,tak jak powinno byc za Tęczowym Mostem.Dardamell,napisz jak będziesz mogła i będziesz w stanie,co z Twoim kotkiem.Czy udało sie go uratowac.Ale masz racje że gdy już dochodzi do tragedi człowiek bardzo dodatkowo cierpi jak nie może pochowac swego ukochanego zwierzątka i zapalic mu lampki.Choc niedawno od jednego usłyszałem że zwierzętm nie pali sie lampek,nie chciałem wchodzic w dyskusje bo to nerwus i do tego chłopisko ponad 100kg wagi,a moje zdrowie już bardzo liche.Dlatego własnie nie chce z nikim rozmawiac na ten temat.Bo okazuje sie że dokogo sie nie odezwe w tej kwesti to okazuje sie trepem
Ludzie są podli i nie wiedzą co to znaczy miłość do zwierzęcia .....niby kiwają głowami a myslą co innego ,ja Antoni jestem w tej chwili na lekach uspokajających bo nie mogłam 3 dni spać jak obejrzałam relację z targu koni do rzeżni ....za tydzień jest nastepny targ w tym pierd....Skaryszewie .Nie moge zrozumieć jak można nie karmić tygodniami konia a właściwie żrebaka i na koniec zawieżć go do rzeżni ..po prostu jestem chora ..nie moge sobie z tym poradzić .Wiem że codziennie tysiące zwierząt trafiają do rzeżni ale konie ruszają mnie szczególnie bo ich transport odbywa się w okrutnych warunkach żeby na koniec zostac zabitym ....dla mnie zwątpienie jest w tej chwili do wszystkiego ...nie wiem jaki sens ma ten świat skoro jest tyle zła ....Współczuje Dardamell bo ja też bym oszalała nie wiedząc co się stało z pupilem .Masz rację że "lepiej "być i pochować niż żyć w niepewności co i gdzie i czy .....Może twój pupil jeszcze gdzies się znajdzie ,może jest silniejszy niż przypuszczasz ?
Ludzie są podli i nie wiedzą co to znaczy miłość do zwierzęcia .....niby kiwają głowami a myslą co innego ,ja Antoni jestem w tej chwili na lekach uspokajających bo nie mogłam 3 dni spać jak obejrzałam relację z targu koni do rzeżni ....za tydzień jest nastepny targ w tym pierd....Skaryszewie .Nie moge zrozumieć jak można nie karmić tygodniami konia a właściwie żrebaka i na koniec zawieżć go do rzeżni ..po prostu jestem chora ..nie moge sobie z tym poradzić .Wiem że codziennie tysiące zwierząt trafiają do rzeżni ale konie ruszają mnie szczególnie bo ich transport odbywa się w okrutnych warunkach żeby na koniec zostac zabitym ....dla mnie zwątpienie jest w tej chwili do wszystkiego ...nie wiem jaki sens ma ten świat skoro jest tyle zła ....Współczuje Dardamell bo ja też bym oszalała nie wiedząc co się stało z pupilem .Masz rację że "lepiej "być i pochować niż żyć w niepewności co i gdzie i czy .....Może twój pupil jeszcze gdzies się znajdzie ,może jest silniejszy niż przypuszczasz ?
Ludzie są podli i nie wiedzą co to znaczy miłość do zwierzęcia .....niby kiwają głowami a myslą co innego ,ja Antoni jestem w tej chwili na lekach uspokajających bo nie mogłam 3 dni spać jak obejrzałam relację z targu koni do rzeżni ....za tydzień jest nastepny targ w tym pierd....Skaryszewie .Nie moge zrozumieć jak można nie karmić tygodniami konia a właściwie żrebaka i na koniec zawieżć go do rzeżni ..po prostu jestem chora ..nie moge sobie z tym poradzić .Wiem że codziennie tysiące zwierząt trafiają do rzeżni ale konie ruszają mnie szczególnie bo ich transport odbywa się w okrutnych warunkach żeby na koniec zostac zabitym ....dla mnie zwątpienie jest w tej chwili do wszystkiego ...nie wiem jaki sens ma ten świat skoro jest tyle zła ....Współczuje Dardamell bo ja też bym oszalała nie wiedząc co się stało z pupilem .Masz rację że "lepiej "być i pochować niż żyć w niepewności co i gdzie i czy .....Może twój pupil jeszcze gdzies się znajdzie ,może jest silniejszy niż przypuszczasz ?
Ludzie są podli i nie wiedzą co to znaczy miłość do zwierzęcia .....niby kiwają głowami a myslą co innego ,ja Antoni jestem w tej chwili na lekach uspokajających bo nie mogłam 3 dni spać jak obejrzałam relację z targu koni do rzeżni ....za tydzień jest nastepny targ w tym pierd....Skaryszewie .Nie moge zrozumieć jak można nie karmić tygodniami konia a właściwie żrebaka i na koniec zawieżć go do rzeżni ..po prostu jestem chora ..nie moge sobie z tym poradzić .Wiem że codziennie tysiące zwierząt trafiają do rzeżni ale konie ruszają mnie szczególnie bo ich transport odbywa się w okrutnych warunkach żeby na koniec zostac zabitym ....dla mnie zwątpienie jest w tej chwili do wszystkiego ...nie wiem jaki sens ma ten świat skoro jest tyle zła ....Współczuje Dardamell bo ja też bym oszalała nie wiedząc co się stało z pupilem .Masz rację że "lepiej "być i pochować niż żyć w niepewności co i gdzie i czy .....Może twój pupil jeszcze gdzies się znajdzie ,może jest silniejszy niż przypuszczasz ?
Ludzie są podli i nie wiedzą co to znaczy miłość do zwierzęcia .....niby kiwają głowami a myslą co innego ,ja Antoni jestem w tej chwili na lekach uspokajających bo nie mogłam 3 dni spać jak obejrzałam relację z targu koni do rzeżni ....za tydzień jest nastepny targ w tym pierd....Skaryszewie .Nie moge zrozumieć jak można nie karmić tygodniami konia a właściwie żrebaka i na koniec zawieżć go do rzeżni ..po prostu jestem chora ..nie moge sobie z tym poradzić .Wiem że codziennie tysiące zwierząt trafiają do rzeżni ale konie ruszają mnie szczególnie bo ich transport odbywa się w okrutnych warunkach żeby na koniec zostac zabitym ....dla mnie zwątpienie jest w tej chwili do wszystkiego ...nie wiem jaki sens ma ten świat skoro jest tyle zła ....Współczuje Dardamell bo ja też bym oszalała nie wiedząc co się stało z pupilem .Masz rację że "lepiej "być i pochować niż żyć w niepewności co i gdzie i czy .....Może twój pupil jeszcze gdzies się znajdzie ,może jest silniejszy niż przypuszczasz ?
Ludzie są podli i nie wiedzą co to znaczy miłość do zwierzęcia .....niby kiwają głowami a myslą co innego ,ja Antoni jestem w tej chwili na lekach uspokajających bo nie mogłam 3 dni spać jak obejrzałam relację z targu koni do rzeżni ....za tydzień jest nastepny targ w tym pierd....Skaryszewie .Nie moge zrozumieć jak można nie karmić tygodniami konia a właściwie żrebaka i na koniec zawieżć go do rzeżni ..po prostu jestem chora ..nie moge sobie z tym poradzić .Wiem że codziennie tysiące zwierząt trafiają do rzeżni ale konie ruszają mnie szczególnie bo ich transport odbywa się w okrutnych warunkach żeby na koniec zostac zabitym ....dla mnie zwątpienie jest w tej chwili do wszystkiego ...nie wiem jaki sens ma ten świat skoro jest tyle zła ....Współczuje Dardamell bo ja też bym oszalała nie wiedząc co się stało z pupilem .Masz rację że "lepiej "być i pochować niż żyć w niepewności co i gdzie i czy .....Może twój pupil jeszcze gdzies się znajdzie ,może jest silniejszy niż przypuszczasz ?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości