Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Wiem że warto mieć psiaka ....u mnie jest ten drugi piesek i właściwie nie wiem czy wzięcie nowego zmieniło by coś bo przecież tamta nie wróci ...tylko tyle że miałabym zajęcie przy szczeniaku i trochę weselej na pewno by było ....najgorsza jest tęsknota i to że już nie wróci ...pociesza mnie tylko to że my tez umrzemy ...że ona nie była jednyna ....to straszne ale to własnie daje mi pewne ukojenie ....najgorsze są poranki bo po przebudzeniu wraca żal ....drugi psaiak nie jest absorbujący bo wychodzi na podwórko i nas pilnuje ewentualnie jak słyszy że cos się dzieje w kuchni to natychmiast przylatuje ...najgorzej jak mamy wyjśc bez niego to siada i zaczyna się trząsc jak galaretka ....teraz spi obok mnie i mruczy bo mu niewygodnie ..jego zachowanie bardzo się zmieniło ,właściwie cały czas jest przy nas i tylko lata do bramy żeby kogoś obszczekać ..teraz wszystko na jego głowie .Ja jestem z tych co rycza nawet jak widza bezdomnego psa na ulicy więc tym bardziej wyję po takiej stracie .Nie wiem kiedy mineło te 13 lat ,po prostu nie wiem ,ale jak jesteśmy szczęśliwi to nie zwracamy uwagi że nam dobrze a jak nadejdą chude lata to wtedy dostrzegamy jak dobrze nam było .Pamiętam że nie raz jak siedziałam z kolezanką a ona chrapała na kanapie tak że się chałupa trżesła to mówiłyśmy -takiej to dobrze -ona ma życie ....w zasadzie może jestem zbyt pyszna ,może powinnam dziękowac Bogu że tak długo z nami była ,że była szczęśliwa .nie znała przemocy ,bólu ,zimna i głodu .Ale nie potrafię .
ja po Norze próbowałam mieć innego psa ale nie dało rady bo suczka okazała się zabrana za szybko od matki i nie trawiła niczego więc ją oddałam. Potem okazało się, ze w ciąży jestem, a o nią ubiegło się małżeństwo z dużym domem i ogrodem więc pozwoliłam im ją zabrać, bo w 2 dni nie zżyłam się z nią na szczęście jeszcze, a rottweiler lepiej ma w ogrodzie niż w bloku. A i ja miałam inne stworzonko pod sercem. Potem jak sie wyprowadziłam na swoje tez przymierzałam sie do psa ale nie miałby kto z nim wyjść na spacer, a 2 szybkie 5 minutowe wyjścia to tylko męka dla psa. A i metraż mi sie o połowę skrócił. dlatego mam od 1 lipca kota bo ten 'ogarnie' sie w domu ale gdybym miała warunki to bardzo bym chciała pieska
On wróci
Zapłacz,
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz,
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz,
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się w koło,
ale nie w górę;
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on wróci...
Choć może w innym futerku
Franciszek J. Klimek
Zapłacz,
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz,
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz,
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się w koło,
ale nie w górę;
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on wróci...
Choć może w innym futerku
Franciszek J. Klimek
Dziękuję za taki piekny wiersz ..znowu ryczałam jak krowa po przeczytaniu .....ach .....silniejsza od śmierci jest tylko miłość ....
Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś „Proście”,
rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
szedł do Ciebie mój pies ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś „Proście”,
rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
szedł do Ciebie mój pies ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...
Mam nadzieje że tak własnie będzie ...........żę wyjdą mi na spotkanie moje wszystkie kochane pieski ...
"(...)Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba..."
ja co wieczór proszę o to Boga. a mojego psa o to, żeby cierpliwie czekał. Baster wie, że do niego przyjdę, wierzę w to. przypomniała mi się jedna rzecz. któregoś wieczora, to było jakoś niedługo po jego śmierci, jak nie miałam jeszcze drugiego psa, poprosiłam go z całego serca, żeby dał mi jakiś znak. żeby pokazał mi, że czuwa, że jest i że mogę czuć jego obecność. zasnęłam, ale rano, przez dosłownie ułamek sekundy wydawało mi się, że obok mnie na łóżku siedzi On, zwrócony pyszczkiem w stronę okna. zanim dobrze się rozbudziłam, uświadomiłam sobie, co widziałam. teraz już wiem, że On siedzi obok, być może pod moim biurkiem, tam gdzie zazwyczaj spał. wiem, że mogę mu zaufać, że On zawsze będzie moim Aniołem Stróżem. mimo, że często chciałabym, żeby chociaż mi się przyśnił, nie pamiętam, czy to się zdarzyło od Jego śmierci. nie wiem, czy to się jeszcze stanie, ale tak bardzo marzę wieczorem, przytulając Jego zdjęcie, na które płyną moje łzy, żeby móc pocałować jego pyszczek i pogłaskać mięciutkie futerko, którego cudowny zapach wciąż jeszcze tak dokładnie pamiętam...
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba..."
ja co wieczór proszę o to Boga. a mojego psa o to, żeby cierpliwie czekał. Baster wie, że do niego przyjdę, wierzę w to. przypomniała mi się jedna rzecz. któregoś wieczora, to było jakoś niedługo po jego śmierci, jak nie miałam jeszcze drugiego psa, poprosiłam go z całego serca, żeby dał mi jakiś znak. żeby pokazał mi, że czuwa, że jest i że mogę czuć jego obecność. zasnęłam, ale rano, przez dosłownie ułamek sekundy wydawało mi się, że obok mnie na łóżku siedzi On, zwrócony pyszczkiem w stronę okna. zanim dobrze się rozbudziłam, uświadomiłam sobie, co widziałam. teraz już wiem, że On siedzi obok, być może pod moim biurkiem, tam gdzie zazwyczaj spał. wiem, że mogę mu zaufać, że On zawsze będzie moim Aniołem Stróżem. mimo, że często chciałabym, żeby chociaż mi się przyśnił, nie pamiętam, czy to się zdarzyło od Jego śmierci. nie wiem, czy to się jeszcze stanie, ale tak bardzo marzę wieczorem, przytulając Jego zdjęcie, na które płyną moje łzy, żeby móc pocałować jego pyszczek i pogłaskać mięciutkie futerko, którego cudowny zapach wciąż jeszcze tak dokładnie pamiętam...
Dzisiaj dwa tygodnie mijają ...już trochę spokojniej do tego podchodzę .Przypominają mi się już dobre czasy a nie tylko te złe godziny .Na dodatek pojechałam zobaczyć małe bullteriery ....trafiłam na pseudo .....ah ...moja miała życie jak w Madrycie ....te biedne sunie produkcyjne .....
trudno się pogodzić ze strata to normalne jak ktoś kocha zwierzęta mam42lata prawie dorosłych synów męża i dom pełen zwierząt mały królik, 2papugi nimfy do niedawna 2 owczarki niemieckie długowłose i zawsze był kot w marcu jak to kocur uciekł na panny jechałam z pracy wieczorem daleko od domu patrze leży kot auto go potraciło hm myślę biedak podobny do naszego rano syn dzwoni i mówi ze to nasz Majki pojechałam pozbierałam go z pobocza serce mi pękało po jakimś czasie w maju pojechaliśmy na sielankę przywieźliśmy kotkę tinke była z nami40 dni zginęła zagryzła ja przy nas nasza suczka tragedia psa zamknęłam do kojca miala6lat kochana ale coś jej odbiło nie było powodu do takiej agresji choć była agresywna po rozmowie z weterynarzem postanowiliśmy ja uśpić najcięższa decyzja w moim życiu do dziś mnie boli i będzie bolało ale zrobiła się nie bezpieczna a za płotem małe dzieci musiałam wybierać w kojcu byla2 tygodnie nim ja uśpiliśmy zachowywała się coraz gorzej sama już miałam jej strach drugi pies to spokojny olbrzym od tygodnia mamy mała neve syberyjska i jakoś się godz nie ma agresji inny charakter kochamy nasze zwierzęta trudno pogodzić się z ich odejściem ale czasami trzeba tez myśleć co by było gdyby nie myślałam nigdy o tym ze tak stracę psa ale trudno muszę z tym żyć pozdrawiam
-
- Posty:193
- Rejestracja:04 września 2010, 12:34
To rzeczywiście bardzo trudna sprawa ....ah nie zazdroszcze takiej decyzji .Tragedia .
-
- Posty:193
- Rejestracja:04 września 2010, 12:34
Mogę to sobie tylko spróbować wyobrazić .....uspienie z powodu nieuleczalnej choroby w końcowym jej stadium a uśpienie z powodu agresii ...dwie bardzo różne rzeczy ale ból pewnie taki sam a jeszcze podjęcie takiej decyzji przy zdrowym psie .Nie wiem dlaczego lekarz nie zaproponował wam sterylizacji ...chyba że już była po .Na nic teraz gdybanie jak już po fakcie .Współczuje .Ale ryzyko przy takiej bombie zegarowej ,cały czas byście byli w strachu ...
tak nigdy latem nie zamykałam tarasu na noc psy pilnowały a przez te 2 tygodnie zamykałam taras znałam ja od 2miesiaca życia kochałam całym sercem ale widziałam ze nie ma żartów nawet oczy dostała inne na mnie nie warczała ale syna przestraszyła hm a co by było gdy by musiał zanieść jej do kojca jeść i jak by mu doskoczyła do twarzy i co wtedy dlatego bijać się z myślami zrobiłam to czego tak naprawdę nigdy bym nie zrobiła jeśli by był cień nadziej ze będzie lepiej z każdym dniem było gorzej
Diabli wiedzą może miała jakiegoś guza w mózgu że jej zachowanie się tak zmieniło ?Bo to nie jest normalne u psa w tym wieku ,taka zmiana charakteru .Wydaje się że podjełaś słuszną decyzję póki nie było za pózno ...chociaz cholernie trudną ale słuszną .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości