Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Gość

14 sierpnia 2012, 21:17

ania05 pisze:Przepraszam za literówki ale pisze na pół leżąco ,w każdym razie pijana nie jestem :roll:
Aniu, wszyscy strzelamy tzw. literówki, tego nie da się uniknąć, więc wszystko spoko.A gdybys nawet byla na fazie to nic ,po robocie nalezy się relaks.Ja własnie wyslałam brata po browar bo muszę sie trochę znieczulić, za duzo dzisiaj płakałam.
A co do poprzedniego postu to wlaśnie ja też znam takie przypadki,że zaniedbane zwierzęta mają sie lepiej niz te wychuchane,
może wlaśnie to chuchanie sprawia ,że sa mniej odporne. Podobnie jest z małymi dziećmi, te które coś zjedzą z podłogi są
zdrowsze od tych pilnowanych. Siostra mojej mamy zmarla w zeszłym roku na raka płuc w wieku 81 l ale do końca życia nie
odmowiła sobie papieroska i mocnej kawy. A moja matka, jej siostra cale zycie zero alkoholu, fajek i innych używek
i ciagle kuleje ze zdrowiem. Nie wiadomo czemu tak jest i chyba się nie dowiemy.
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 21:20

Gość pisze:
ania05 pisze:Przepraszam za literówki ale pisze na pół leżąco ,w każdym razie pijana nie jestem :roll:
Aniu, wszyscy strzelamy tzw. literówki, tego nie da się uniknąć, więc wszystko spoko.A gdybys nawet byla na fazie to nic ,po robocie nalezy się relaks.Ja własnie wyslałam brata po browar bo muszę sie trochę znieczulić, za duzo dzisiaj płakałam.
A co do poprzedniego postu to wlaśnie ja też znam takie przypadki,że zaniedbane zwierzęta mają sie lepiej niz te wychuchane,
może wlaśnie to chuchanie sprawia ,że sa mniej odporne. Podobnie jest z małymi dziećmi, te które coś zjedzą z podłogi są
zdrowsze od tych pilnowanych. Siostra mojej mamy zmarla w zeszłym roku na raka płuc w wieku 81 l ale do końca życia nie
odmowiła sobie papieroska i mocnej kawy. A moja matka, jej siostra cale zycie zero alkoholu, fajek i innych używek
i ciagle kuleje ze zdrowiem. Nie wiadomo czemu tak jest i chyba się nie dowiemy.
Nie wiem czemu wyskoczylam jako gość, wydaje mi się,że się logowalam.
ania05

14 sierpnia 2012, 21:54

Pewnie nie wpisałaś nazwy użytkownika .Ja się nie loguje bo hasła zapomniałąm a nowe które mi przysłali nie działało .Może powinnam zmienić tytuł tematu na JAK sobie radzić po stracie zwierzaka ale nie mam hasła .I już, musi tak być .Moja Funia tez chorowała ,mąż kupił ją z jakijś hodowli diabli wiedza jakiej .Była już duża bo miała chyba 5 miesięcy .W wieku 3 lat zapalenie mięśnia sercowego prawdopodobnie po grypie .Ile myśmy się nawojowali żeby ją wyleczyć .Ostatnie pieniądze poszły na badania i leczenie ,Ale się udało.Potem jakiś guz na skórze ,wycinanie ,na szczęście nic grożnego .Potem znowu w wieku 8 lat widziałam jak wcinała szyszkę i po kilku dniach coś się z nią zaczeło dziać ,nie chciała jesc ,była smutna itp.oczywiście pierwsze co to prześwietlenia z kontrastem które nic nie wykazały .A pies dalej do kitu .Ale na usg coś im się macica nie podobała .Byłam w sobotę po nocnym dyżurze i już był wieczór póżny a pies leżał na fotelu i co pare minut podnosił się dosłownie z fotelem ,obudziłam męża bo już spał i pojechaliśmy do weta .Natychmiast na stół -ropomacicze ,macica wielkości że ledwo zmiesciła się w worku na śmieci .Sunia dosłownie jeszcze kilka godzin i do piachu by poszła .Potem nerki i rok czasu i dowidzenia .Ja razem z lekarzem przy stole przy tym ropomaciczu ,do rana w lecznicy na kroplówce a na 11 do pracy na następny dyżur .Cyrk na kółkach .Koleżankom jak opowiadałam to tylko pukały się w głowę a jedna zapytała czego nie zapomnę do końca życia -A nie taniej by było uśpić ???Bardzo ją "lubię "do dzisiaj za te słowa .....
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 22:09

No to przeszłaś trochę z tą Funią, ale ja w wielu miejscach czytałam,żeby nie kupować zwierząt z żadnych pseudohodowli, bo
bardzo choruja. Głównie dlatego ,że krzyzowane są zwierzęta z bliskim pokrewieństwem i stad te choroby, głownie wlasnie
serce.Dziwię się ludziom,którzy żalują kasy na leczenie zwierząt, to pewnie Ci , którzy je porzucaja ,nie dbają ,glodzą itp.
Ogólnie mowiąc totalna znieczulica. Ja dla moje Katii nie żałowałam kasy, sam antybiotyk ,specjalny przy tego typu trudnych
ranach kosztowal 90 zł. A te opatrunki hydrożelowe + bandaż elastyczny samoprzylepny to 45 zł i tak co 3 dni przez 1,5 mies.
Sama operacja kosztowala 180 zł. Nie wyobrażam sobie zebym mogla postapić inaczej i czegos jej żałować. I widzisz na co mi
to przyszło, tyle kasy, cierpienia jej i mojego stresu i wszystko na darmo.Żeby chociaz to póżniej się stało ( powtarzam się)
ale ciagle nie mogę się z tym pogodzic,że nie dane nam było więcej czasu. Dlatego taka moja totalna załamka.
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 22:12

Piję piwo i znowu beczę, chyba dzisiaj nici ze znieczulenia.....
ania05

14 sierpnia 2012, 22:25

Może po prostu musisz się wybeczec do bólu ....ja ryczałam jedząć ,idąc ulicą ,przed spaniem ,po spaniu ,po prostu ciągle .Obawiam się ze jescze trochę a będziesz chyba musiała wkroczyć z chemią ...
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 22:31

Narazie biorę od kilku dni ten Rhodiolin, może trzeba poczekać aż zadziała, jesli to nie jakaś ściema. Wiem,że trzeba się wybeczeć ale żeby potem moja Katia wrociła tak jak wtedy ,gdy zaginęła.Beczałam i wróciła......Nie wiem jak ja mam dalej bez niej życ.Na każdym kroku ją widzę i brakuje mi jej w każdej sytuacji. To otępienie emocjonalne zabija mnie każdego
dnia po trochę i chyba w końcu mnie zabije, jak tak dalej będzie....
Elenar

14 sierpnia 2012, 22:56

Maria, nie zatrzymuj łez, płacz ile tylko masz ochotę. A wizyta u specjalisty i leki to dobry pomysł. Stan naszego zdrowia bardzo zależy od psychiki, trzeba się czasami wspomóc farmakologicznie żeby się nie wykończyć.
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 22:58

Dzisiaj na WP.pl ogladalam ogłoszenia kotow do adpcji. Jakaś d...a chce sie pozbyc swojej kotki, bo wyprowadza się do nowego
mieszkania, to w nowym mieszkaniu już nie ma miejsca dla tego kota? Mialam ochotę nawtykac jej, bo tam podane są adresy
mailowe. Druga chce się pozbyc równie pięknej kotki, bo jej się alergia nasilila, a czytalam ,że koty nie są główna przyczyną
alergii, jest teraz taki wachlarz lekow na te alergie,że bez problemu zwierzak może byc w domu. Widzisz jacy ludzie są,my
tu walczymy o naszych pupili z takim oddaniem a inni lekką ręką/nogą wykopują swoje zwierzaki z domu.Kilka dni temu
dziewczyna na forum A. Muchy opisala ,jak jechala autobusem i widziala taką akcję: osobowka zwalnia, wyrzucają z niej
pięknego białego pieska, psiak biegnie za ich samochodem, w końcu zostaje potrącony przez inny samochod i umiera a jego
państwo jadą spokojnie na wczasy, bo to było latem. Ona nie mogla zareagowac, bo całą akcję widziala przez okno autobusu.
Wyobrazasz sobie takie rzeczy?Jak moga tacy ludzie spokojnie żyć? To my wypruwamy sobie flaki,żeby naszych pupili ratowac a tam takie akcje?
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 23:01

Elenar pisze:Maria, nie zatrzymuj łez, płacz ile tylko masz ochotę. A wizyta u specjalisty i leki to dobry pomysł. Stan naszego zdrowia bardzo zależy od psychiki, trzeba się czasami wspomóc farmakologicznie żeby się nie wykończyć.

Właśnie rozważam jakąś psychoterapię bo czuję,że sama sobie nie poradzę a beczenia i tak narazie nie mogę opanowac,bo to silniejsze ode mnie.
ania05

14 sierpnia 2012, 23:23

To co ludzi wyprawiają ze zwierzętami to jakaś masakra ,powinny być takie kary finansowe żeby się zesrali w locie .Jak można psa wyrzucić z samochodu ???Potwory to mało .Ale świat im odpłaci prędzej czy póżniej .Pokazują swoim dziecio co trzeba robić żeby pozbyć się niechcianego stworzenia ,oby ich spotkało to samo .Ja nawet czytac ani oglądac takich rzeczy nie mogę bo mój system nerwowy nie wytrzymuje .
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 23:42

Na tym samym forum dziewczyna pisze,że u nich na Mazurach teraz setki kotów i psow do wzięcia ,bo wczasowicze zostawili
a sądząc po ich wieku to pewnie jakies prezenty na dzień dziecka. Wlasnie ogladam Animal Planet- Policja dla zwierząt.
O zgrozo, to woła o pomstę do nieba, jak można tak traktowac zwierzeta i doprowadzić je do takiego stanu, ze jedynym
wyjściem jest eutanazja. Boga chyba nie ma, bo jak moga dziac się takie rzeczy?
Elenar

14 sierpnia 2012, 23:47

Dziewczyny, chciałabym porozmawiać o tych ostatnich chwilach... Jednak na razie nie jestem w stanie. Tam wtedy w lecznicy, kiedy nic nie działało i wet rozłożył ręce, zażądałam szybkiej eutanazji. Nie było czasu na zaplanowanie, na rozmowę z wetem o tym jak to ma wyglądać. Miałam tylko jeden cel: ulżyć mu jak najszybciej. I właśnie o samej eutanazji chciałabym z kimś porozmawiać... Jednak jeszcze nie teraz, nie dam rady.
mariantoru1954

14 sierpnia 2012, 23:55

Elenar pisze:Dziewczyny, chciałabym porozmawiać o tych ostatnich chwilach... Jednak na razie nie jestem w stanie. Tam wtedy w lecznicy, kiedy nic nie działało i wet rozłożył ręce, zażądałam szybkiej eutanazji. Nie było czasu na zaplanowanie, na rozmowę z wetem o tym jak to ma wyglądać. Miałam tylko jeden cel: ulżyć mu jak najszybciej. I właśnie o samej eutanazji chciałabym z kimś porozmawiać... Jednak jeszcze nie teraz, nie dam rady.
Ok, jestesmy z Ania gotowe, może jutro skoro dzis nie czujesz się na silach. obie z Ania mamy na swoim koncie eutanazję naszych pupili.To bardzo ciężkie przeżycie ale czasem wobec cierpienia zwierzęcia jedyne sensowne wyjście.Człowiek i tak wtedy czuje się jak morderca. To bardzo przykre i traumatyczne przezycie.
Elenar

14 sierpnia 2012, 23:59

Dziękuję Maria. Nie wiem czy nawet jutro to nie będzie dla mnie za wcześnie...
Dotychczas dwukrotnie uczestniczyłam w eutanazji swoich psów. W obu przypadkach zaawansowany nowotwór. Jednak żadnej tak bardzo nie przeżyłam jak tej, również z powodu tego co się wtedy działo w klinice i jak to wyglądało. Na razie nie jestem jednak w stanie o tym rozmawiać.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości