Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

ania05

15 sierpnia 2012, 00:00

Ach nie ma nic gorszego ......nie chcę nawet wspominać ,ale wal śmiało jak ci to pomoźe .Nie zawsze wygląda jak na filmach ,niekiedy zwierzę się rzuca ,mięsnie się kurczą itd.itp.Nigdy nie można przewidziec reakcji organizmu .
ania05

15 sierpnia 2012, 00:07

No dziewczęta ja spadam spać bo mam już dzisiaj też wszystkiego po kokardy .Oby noc i spokojny sen dały wam trochę wytchnienia Gdzieś po drugiej stronie tęczy
Biegnie droga
Jest tam kraina, o której słyszałem
W jednej z kołysanek

Gdzieś po drugiej stronie tęczy
Niebo jest błękitne
Tam twoje nawet najskrytsze sny
Naprawdę spełniają się

Pewnego dnia pragnę znaleźć się na gwiazdce
Obudzić się gdzieś, zostawiając w tyle obłoki
Gdzie problemy jak krople rozpływają się
Gość

15 sierpnia 2012, 00:12

ania05 pisze:Ach nie ma nic gorszego ......nie chcę nawet wspominać ,ale wal śmiało jak ci to pomoźe .Nie zawsze wygląda jak na filmach ,niekiedy zwierzę się rzuca ,mięsnie się kurczą itd.itp.Nigdy nie można przewidziec reakcji organizmu .

Jak wetka usypiala moja kotkę chorą na raka wyprosila mnie z gabinetu. do dzis nie wiem dlaczego. Poprosiła mnie juz po....
i pokazała strzykawkę pelną wody z krwią, którą wyciągnęła z płuc , bo przerzuty objęły rowniez płuca dlatego z powodu tej wody w płucach tak się dusiła, Wlaśnie dlatego odsylam Was do książki " Marley i ja". Tam autor dokładnie opisuje eutanazję
Marley'a, jego stan zdrowia i odczucia jego jako opiekuna. Któras dziewczyna na początku tego forum pisze,że jej bardzo pomogły końcowe rozdziały tej książki. Polecam! Pozwala to duzo zrozumiec i jakoś człowiekowi tak rażniej ,jesli wogóle
coś takiego da się powiedziec w tej sytuacji.
mariantoru1954

15 sierpnia 2012, 00:13

Aniu, piekny wiersz ,a ja znowu jako gość? Życzę dobrej nocki i kolorowych snow.
Elenar

15 sierpnia 2012, 00:30

Przepraszam, ze ja tak przed snem wyciągnęłam temat takiego kalibru... Jednak wiecie co się dzieje w głowie - kotłuje się tyle myśli i rzeczy na raz.

Spróbuję zasnąć. Wam spokojnej nocy życzę. I dziękuję za dzisiejsze rozmowy.
mariantoru1954

15 sierpnia 2012, 00:38

Elenar pisze:Przepraszam, ze ja tak przed snem wyciągnęłam temat takiego kalibru... Jednak wiecie co się dzieje w głowie - kotłuje się tyle myśli i rzeczy na raz.

Spróbuję zasnąć. Wam spokojnej nocy życzę. I dziękuję za dzisiejsze rozmowy.
Ja Tobie tez zyczę spokojnej nocy, oby jutro był lepszy dzień, tylko czy to mozliwe w naszej sytuacji?
Elenar

15 sierpnia 2012, 13:26

Ciężka to była noc. Z powodu prawdopodobnych skutków ubocznych odstawiłam lek nasenny. Kiedy tylko próbowałam zasnąć, do mojego umysłu wciskały się nagle bolesne obrazy cierpienia i umierania mojego maluszka. Działo się to za każdym razem kiedy czułam, ze zapadam w sen. Potem zrywałam się i odczuwałam jakiś ogromny, nieokreślony lęk. Nie wiem czy to wszystko razem nie oznacza już PTSD (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3 ... ourazowego)

Dziś matka zastała mnie płaczącą i dostałam burę. Znowu dowiedziałam się jaka nienormalna jestem...
Tak mi ciężko. Tak mi go brakuje i tak bardzo nie mogę pogodzić się z tym, co się stało. :cry:
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

15 sierpnia 2012, 13:37

Ci którzy nie doświadczyli miłości zwierzaka i przywiązania do niego nie są w stanie zrozumieć bólu po stracie. To przykre, że niektórym z własnej woli nie jest dane doświadczyć więzi ze zwierzakiem. Taka wieź jest cudowna, ale niestety strata jej jest bardzo bolesna. To cena za przyjemność bycia kochanym i kochania miłością bezwarunkową.

Każdy ma prawo do żałoby gdy odchodzi ukochana istota. Każdy ma prawo płakać gdy ból rozrywa serce. Niestety wielu ludzi uważa że tylko człowiek zasługuje na żałobę... to takie... płytkie. Życie to życie nie ważne pod jaką postacią.

Płacz, wyj, wyrzuć z siebie swój ból... szukaj pocieszenia, wsparcia... masz do tego prawo, nikt nie może Wam tego zabronić!
Elenar

15 sierpnia 2012, 14:00

Tyle rzeczy planowałam i robiłam z myślą o nim. Byłam gotowa do wielu wyrzeczeń i poświęceń. A teraz taka pustka, taki jakiś bezsens...
Elenar

15 sierpnia 2012, 14:17

Tak strasznie boli to, ze tak nie musiało się stać. Ze mieliśmy szansę wyjść z tego...
mariantoru1954

15 sierpnia 2012, 15:16

Elenar pisze:Tak strasznie boli to, ze tak nie musiało się stać. Ze mieliśmy szansę wyjść z tego...
A ja wyszłam z tego , czyli wyleczylam moją Katinkę i zobacz co z tego mam? Ona lezy w ziemi zamiast teraz cieszyć się
słońcem i polować na muchy.Nie wiem Elenar, jak zanależć wytłumaczenie na to co stało się Tobie i mnie oraz naszym kochanym pupilom.Ja już dzisiaj też swoje wybeczałam i jak narazie nie widzę nadziei,że to się skończy.Chcę moją Katię
z powrotem albo nie chcę się obudzić.Wiem,że to głupio brzmi ale ja już na wszystkie sposoby opisałam moje emocje na tym
forum,że chyba już wyczerpałam temat. Efekt jest taki,że ból nie zmalał i nie ma końca wycia. Może faktycznie trzeba mi jeszcze dużo czasu i chyba Tobie też.
Elenar

15 sierpnia 2012, 18:59

Ja nie mam obsesyjnego poczucia, ze "muszę go dostać z powrotem". Mogłabym już nigdy nie czerpać z tej relacji dla siebie, bylebym widziała i wiedziała, ze jest zdrowy i szczęśliwy. Gdybym mogła zaczarować rzeczywistość, to mógłby być kompletnie zdziczałym zwierzakiem, który traktuje mnie jak intruza, ale jest zdrowy, zadbany i szczęśliwy. Takie oto miałabym marzenie. Szkoda, ze nie do spełnienia...

Bardzo mi ciężko... Poczucie winy będę chyba dźwigać już do końca swych dni.

Usilnie dzisiaj staram się zajmować czymś żeby jak najmniej myśleć. Nawet to mi nie wychodzi...
mariantoru1954

15 sierpnia 2012, 19:46

Ja nie moglam się zająć niczym, jestem totalnie wyeksploatowana psychicznie i fizycznie. Większość dnia przepłakałam .
Cały czas tak mam,że im więcej czasu upływa tym tęsknota większa. Gdybym mogła opuścić ten przeklęty pokój(miejsce
wypadku) może byłaby taka opcja ,żeby mniej mysleć ale ja tu cały czas tkwię. To tak jak np.wypadek zdarzył się na torach
czy na ulicy i ktoś kto ocalał cały czas siedzialby tam, czy mozliwe byłoby wtedy aby o tym nie myślał i zapomniał? Ja nie mam
możliwości żeby wynieść się z tego mieszkania lub chocby zmienić pokój. Cały czas tkwię na miejscu zdarzenia i non stop
przeżywam horror.Musze teraz iść do córki bo jestem potrzebna przy wnuku.Nawet przy nim nie stać mnie na uśmiech.
Elenar

15 sierpnia 2012, 21:47

"...Tu Ciebie nie ma, lecz jesteś przecież.
I pozostaniesz w jasnym świecie.
Jest coś, co mrokom się opiera,
jest pamięć, a ona nie umiera..."

-znalezione gdzieś w necie
Elenar

15 sierpnia 2012, 23:57

Hmmm, chyba "dyżuruję" tu dziś wieczorem sama...
Tak bardzo to wszystko boli, rany takie świeże. Nie tak miało być, Ślicznusiu :cry:
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości