Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 00:15

Elenar, własnie wróciłam od córki i od razu odpaliłam komp.Tez czasem pełnilam solo dyżur na forum ale jestem i przerywam tę dręczącą ciszę. Trochę mam w czubie bo wrócili z Czech ze śliwowicą i czeskim piwem + jakieś dziwne odmiany serów.
Po tej degustacji może być człowiek w stanie nieważkości ale spoko, jeszcze jestem kumata.Córka mnie zjeb......a gdy
zaczęłam temat Katii i nadziwić się nie może ,jak można po kocie tyle płakać. Ja jej tłumaczę,że ta kicia była ze mną 24 H
na dobę i teraz jej brak tak mnie boli, ale ona ma inne zdanie i na jakiekolwiek pocieszenie z jej strony nie mam co liczyc.
Elenar

16 sierpnia 2012, 00:30

Miło, ze jesteś. Wiem jak przykry jest taki brak zrozumienia. Ludzie czasami mają nawet dobre intencje - np chcą żebyś była już uśmiechnięta i zadowolona, bo kochają i martwią się. Z drugiej strony, jak sama wiesz, nie wszyscy mamy identyczny stosunek do zwierząt. Poza tym, bardzo często ciężko jest znaleźć wsparcie w żałobie nawet po zmarłym bliskim - czasami ludzie chcą pomóc, a nie potrafią. Często tez żałoba wywołuje w drugim człowieku negatywne emocje, które przesądzają o zachowaniu - np bezradność wobec niepoprawiania się stanu żałobnika, irytacja, albo przypomnienie swoich własnych nieodżałowanych i nie przeżytych strat. Nie łatwo jest zatem otrzymać wsparcie w takich sytuacjach jak nasza. Tak w ogóle, to bardzo trudno jest znaleźć człowieka, który przyjmie nas z naszymi uczuciami takimi jakie są, bez oceniania, naprawiana nas. Dlatego bardzo cenię moją przyjaciółkę, która jest niewyczerpanym chyba źródłem akceptacji i tolerancji.
Elenar

16 sierpnia 2012, 00:35

Tak bardzo kochałam to moje Maleństwo. Moja bratowa mówiła, żartobliwie, ze to mój synuś. I dużo w tym prawdy, traktowałam go niemalże jak dziecko. Tak strasznie nieodżałowana to strata dla mnie. Tak straszny ból, ze cierpiał... Tak wielkie poczucie winy, ze nieumiejętnie o niego walczyłam...

Szukałam dziś pocieszenia u moich pozostałych zwierzaków. Tez je kocham i nie zaniedbuję. Starsza sunia jest już wiekowa i o nią tez się boję, dlatego poświęcam jej dużo uwagi. Moje pieski ukoiły już nie jeden mój smutek, dziś tez się bardzo starały. I za to wdzięczna jestem losowi - ze wciąż mogę cieszyć się ich obecnością.
mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 00:49

Jesli jeszcze nie idziesz spac to zaraz coś jeszcze dopiszę.
Elenar

16 sierpnia 2012, 01:05

Jeszcze się nie kładę.
A wracając do braku zrozumienia, to u mnie doświadczam również oprócz tego ataków słownych, propozycji odwiezienia do psychiatryka itp...
mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 01:30

Mnie tez ciągle wysyłają do psychiatry, może jakaś psychoterapia byłaby skuteczna ale ja nie chcę wracać do brania psychotropów, bo wtedy człowiek nie jest sobą i czuję się jak zombee. Moja córka skończyła Wyzszą Szkołę Fizjoterapii we
Wrocławiu-kierunek ,kosmetologia. Teraz pracuje w SPA w luksusowym hotelu nad morzem. Własnie dzisiaj zasugeroawła mi na jutro serię zabiegów odmładzających na moją do nie dawna nieskazitelna twarz- w oczach wielu znajomych nie wyglądałam na osobę w moim wieku. Teraz po śmierci Katii sama zauważyłam na twarzy zmarszczki. Powiedziałam córce,że nie zależy mi na tych zabiegach,że mogę już do końca życia tak wyglądać. Ale ona się upiera tym bardziej,że w piątek i sobotę odbędzie się coroczny festiwal muzyki reage i bedą brać udział zespoły z Niemiec i Francji a mój zięc i jego Stowarzyszenie jest organizatorem tego festiwalu i bierze w nim też udział jego zespół . Oczywiście w stylu reage. Uwielbiam tę muzykę , co roku brałam udział w tej imprezie ale teraz chciałam to olać.Ale córka już o to zadbała abym nie była potrzebna przy wnuku i wyglądała jak najlepiej . dlatego zgodziłam się na te zabiegi upiększające i wyraziłam ochotę na udział w tej imprezie. Może trochę oderwą się moje myśli od rozmyślania o mojej kochanej Katii.
Elenar

16 sierpnia 2012, 01:35

Na pewno warto wyjść i pożyć choć chwilę innym życiem. Katii już nie ma z Tobą, ale Twoje życie jeszcze się nie kończy.
Elenar

16 sierpnia 2012, 01:37

Mnie poczucie winy chyba wykończy. Nie dość, ze zal i tęsknota to jeszcze te męczarnie :cry:
mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 01:42

Ale mnie już nie bawią żadne imprezy tym bardziej,gdy jestem w tak kiepskiej kondycji fizycznej. Cały czas biję sie z myślami i wydaje mi się,że w ostatniej chwili spanikuję i nigdzie nie pójdę, tym bardziej,że w ostatnich dniach coraz częściej dopadają
mnie dolegliwości ze strony serca, na które nie domagam juz od ładnych paru lat.
mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 01:55

Elenar pisze:Na pewno warto wyjść i pożyć choć chwilę innym życiem. Katii już nie ma z Tobą, ale Twoje życie jeszcze się nie kończy.

Nawet mi tak nie mów,że Katii nie ma i moje życie się nie kończy.Ja nigdy w żadnej sytuacji nie przestaję o nie j myśleć i żadna zabawa nie jest w stanie przycmić mysli o niej. Tak bardzo ja kocham i ciagle tęsknię za nia,że niemozliwe jest nie myslenie o niej w zadnej sytuacji.
Elenar

16 sierpnia 2012, 01:57

Ale ja nie każę Ci przecież zapominać. Mówię o życiu dalej z Katią w sercu...

Zawsze możesz opuścić imprezę wcześniej jeśli poczujesz się źle...

Ja kładę się, postaram się zasnąć.
mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 02:00

W takim razie życzę Ci spokojnego snu. Odpoczywaj i do jutra. Oby nasze mysli jutro okazały się mniej bolesne, wszak czas ma podobno leczyć rany.
mariantoru1954

16 sierpnia 2012, 10:49

Odwołałam wszystko czyli imprezę i te zabiegi. A,w tamtym poście zapomniałam słowa "nieskazitelna twarz" wziąć w cudzysłów, bo to oczywiście był żart. Ale faktem jest ,że moja długa rozpacz po kici zostawiła niekorzystne zmiany na mojej
twarzy. Mam to w nosie,mój smutek jest jeszcze tak wielki,że nie pozwala mi na strojenie się i imprezowanie. Nawet nie
stać mnie na uśmiech,więc jak można komus pokazywać taką twarz, lepiej się okopać w domu.
Elenar

16 sierpnia 2012, 11:06

Ja ciągle "chodzę po ścianach". Zdarza mi się modlić żeby to wszystko było nieprawdą, żeby to był jakiś koszmarny sen... :cry: Nie daję sobie rady...
ania05

16 sierpnia 2012, 11:19

Widzę zę dziweczyny na dyżurze ....Szkoda Mario że nie pójdziesz na koncert ,to naprawde dało by chociaz chwilę zapomniania .Elenar pocieszasz Marię a sama się pogrążasz w rozpaczy ...Wiem coś na ten temat ,ja ryczałam jak krowa to maz mnie pocieszał ,więc ryczałam jeszcze bardziej a jak on szedł na podwórko ryczeć to ja za nim ciekłam i jego pocieszałam żeby on przestał i tak w kółko po prostu jak wariaty .Szkoda mi was jak cholera ,chciałaby jakoś pomóc bo wiem co czujecie ale nie da się .Mogę tylko jak mantre powtarzać że to minie .Ja do dziś po tych wszystkich przeżycia ch nie tylko z psami mam jakąś nerwice która odzywa się co jakiś czas .Jak zaczęłam się interesowac koniami wywożonymi na rzeż i śledzić to na FB to musiałąm iśc do lekarza po leki przeciwlękowe bo dostałam tak na łeb że nic nie jadłam ani nie mogłam normalnie funkcjonować .To co się dzieje w tych transportach i na końskich targach to jest piekło w najgorszym wydaniu .Musiałam przestac w ogóle czytac te informacje bo na 100 % wylądowałaby w szpitalu bez klamek .Cieszmy się że nasze zwierzęta miały dobre życie czy żyły rok czy 2 czy nawet 20 .Nie czuły strachu ,bólu i miały pełne miseczki .A choroba czy wypadek to już nie z naszej winy ,każdy będzie cierpiał przed końcem ,my też .
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości