Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Elenar

21 sierpnia 2012, 14:45

U mnie ciągle jest tamta sobota... Masuję brzuszek, podaję leki :cry:
ania05

21 sierpnia 2012, 14:55

Elenar ,Pimpusia już nie ma ,i nie ma już tamtej soboty .Zacznij żyć bez niego ,wiem ze to nie łatwe ale innego wyjścia nie masz .Miałaś cudownego przyjaciela ,choroba go zabrała .Koniec ,kropka .Zajmij się żyjącymi .On już nic nie czuje ,nic go nie boli .Jest w swoim szynszylkowym niebie wolny i szczęśliwy .
Elenar

21 sierpnia 2012, 15:01

No właśnie nie mogę... Mam tez poczucie, ze nie zasługuję na to, by dalej normalnie żyć. Wiem jak bardzo irracjonalne to się wydaje w odbiorze. Pewnie piszę już jak czubek.
mariantoru1954

21 sierpnia 2012, 15:08

U mnie to samo, dół nadal nie odpuszcza, totalna niemoc psycho-fizyczna i do tego beczenie.Ja chyba tego nie wytrzymam.
Jesteśmy ciężkimi przypadkami ale to chyba świadzczy o tym jak bardzo kochałyśmy nasze skarby i do tego chyba nadwrażliwość, może jeszcze słabsze radzenie sobie z traumatycznymi przeżyciami. Czasem chciałabym być taka zimnokrwista
ale czy wtedy byłabym z tym szczęśliwa? Zaglądałam ponownie na inne tego typu fora i widzę,że mnóstwo ludzi przeżywa podobnie jak my stratę pupila. Więc nasza rakcja i niemożność pogodzenia się z tą utratą nie jest niczym nienormalnym.
Elenar

21 sierpnia 2012, 15:12

Ciągle nie byłam na USG węzłów ani na badaniach krwi. Nie mam ochoty się badać i leczyć, mam to wszystko w d...ie i to bardzo głęboko.
Gość

21 sierpnia 2012, 15:12

ania05 pisze:Elenar ,Pimpusia już nie ma ,i nie ma już tamtej soboty .Zacznij żyć bez niego ,wiem ze to nie łatwe ale innego wyjścia nie masz .Miałaś cudownego przyjaciela ,choroba go zabrała .Koniec ,kropka .Zajmij się żyjącymi .On już nic nie czuje ,nic go nie boli .Jest w swoim szynszylkowym niebie wolny i szczęśliwy .
Aniu, to święte słowa ,masz 100% racji. Tak powinnyśmy zrobić , tylko od postanowienia do wykonania czasem jest długa droga.Myślę,że tu tylko czas coś może zdziałać. I tyle w temacie, żeby nie przynudzać i nie wkurzać......
Elenar

21 sierpnia 2012, 15:15

Ja tego zrobić nie mogę. Wyobrażanie sobie, ze udaje mi się zrobić wszystko jak należy i ratuję go, daje tak wspaniałe uczucia i taką ulgę, ze niedługo zacznę chyba żyć wyłącznie wyobrażeniami. A niedługo odwiozą mnie w kaftanie tam, gdzie nie ma klamek.
mariantoru1954

21 sierpnia 2012, 15:34

Wiem napewno,że wpisywalam nazwę użytkownika a wyskoczyłam jako gość....
Elenar,wiem co czujesz, bo mnie też ból nie odpuszcza ale czasami mam obiekcje z wylewaniem tego wszystkiego na forum, chociaż po to ono jest. Ale po prostu żal mi Ani, zobacz ile ona ma do nas cierpliwości, chyba często brakuje argumentów aby nas pocieszyc i uspokoić.Ja też wolałabym zabierać głos na weselszym forum ale gdyby nie tragedia z Katią nigdy bym tu nie
zajrzała i Was nie poznała. Szkoda tylko,że odkąd nie ma mojej kicuni to buszowanie po forum stało się głownym zajęciem w ciągu dnia a można by tyle innych rzeczy zrobić. Pamiętam jak już Katia wyzdrowiała snulam takie plany,co teraz .Na pierwszym planie było lepsze zabezpieczenie balkonu, potem długa smycz na spacery z nią itd.Odnośnie siebie tez miałam plany,przede wszystkim planowalam wreszcie pojeżdzić na moim jeszcze nie uzywanym rowerku, chciałam trochę zadbać
o zdrowie, nie chcę zanudzać i wszystkiego wymieniać. Ale napewno nie brałam pod uwagę takiego scenariusza,że cale lato spędzę w chałupie na rozpaczy.A teraz nie mam siły,żeby się z tego otrzepać, tylko żal d.....ę ściska ,że tak wyszło i zamiast
poprawiać stan zdrowia ja się pogrążam fajami, piwem, nie dojadaniem i brakiem ruchu. Wiadomo do czego to może doprowadzić.
mariantoru1954

21 sierpnia 2012, 21:28

Gość pisze:
ania05 pisze:Elenar ,Pimpusia już nie ma ,i nie ma już tamtej soboty .Zacznij żyć bez niego ,wiem ze to nie łatwe ale innego wyjścia nie masz .Miałaś cudownego przyjaciela ,choroba go zabrała .Koniec ,kropka .Zajmij się żyjącymi .On już nic nie czuje ,nic go nie boli .Jest w swoim szynszylkowym niebie wolny i szczęśliwy .
Aniu, to święte słowa ,masz 100% racji. Tak powinnyśmy zrobić , tylko od postanowienia do wykonania czasem jest długa droga.Myślę,że tu tylko czas coś może zdziałać. I tyle w temacie, żeby nie przynudzać i nie wkurzać......
Aniu, mam na myśli,że wlaściwie zostały odebrane moje słowa tzn. "żeby nie przynudzać i nie wkurzać". Mam tu na myśli
Twoją cierpliwość jako pocieszycielki i że czasem to może być męczące przy niektórych "uparciuchach" do których nic nie
dociera a do których ja też się zaliczam. Pozdrawiam!
Elenar

21 sierpnia 2012, 21:30

Nie chciałabym nikogo męczyć. Niczego nie oczekuję. Wylałam tutaj trochę bólu, który momentami nie jest w stanie nigdzie się pomieścić.
mariantoru1954

21 sierpnia 2012, 21:37

Elenar pisze:Nie chciałabym nikogo męczyć. Niczego nie oczekuję. Wylałam tutaj trochę bólu, który momentami nie jest w stanie nigdzie się pomieścić.
Elenar, nie musisz czuc się urażona, ja tez długo zmagam się z moim bólem . Po prostu zauważylam,że dużo postów tu zamieściłyśmy i może Ania nie zawsze ma siłę nas pocieszać. Ale jak już wspomniałam forum po to jest ,żeby wylewać swoje żale. Żal mi tylko Ani bo pracuje nad nami jak może a nam nic nie poprawia się. Ale juz pisałam, widocznie potrzebujemy więcej czasu. Nie obrażaj się i właściwie zrozum,bo nikogo tu nie oceniam ani nie ganię.
Elenar

21 sierpnia 2012, 21:52

Mario, nie obrażam się. Aniu, nie czuj się zobowiązana do pomagania.
mariantoru1954

21 sierpnia 2012, 21:59

Zmęczenie psychiczne i fizyczne każdego osłabia, jestesmy tylko ludzmi i nie ma tu winnych.....
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 00:34

Elenar, śpisz już?
Elenar

22 sierpnia 2012, 00:37

Nie, nie śpię. Właśnie miałam napisać posta z tym samym pytaniem do Ciebie :wink:
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości