Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

ania05

22 sierpnia 2012, 21:12

Chodzi mi o to że cokolwiek bym zrobiła babunia by umarła ,ku zdziwieniu rodziny .Analogia dotyczy nieuchronności końca w obliczu choroby a nie jednostki na jaką się choruje .Nie znam się na gryzoniach ale z tego co czytałam u takich stworków choroba postępuje bardzo szybko .
Elenar

22 sierpnia 2012, 21:34

Nie wiem Aniu, już momentami nic nie wiem... Potrzebuję tej rozmowy z wetem. Jednak poczekam jeszcze trochę, jak będę w lepszym stanie. Bo boję się, ze jeśli wet potwierdzi, ze coś zrobiłam nie tak, to zejdę na zawał w lecznicy... Dziękuję Ci, ze nieustannie mnie wspierasz, to bardzo dużo dla mnie znaczy.

A odbijając się na moment od tego, co bardzo boli - przed chwilą byłam pod domem nakarmić kicię :) Nie tą moją, tylko inną - malutką kilkumiesięczną. Mamy takie kocie dziecko na osiedlu, które uwielbia ludzi i pcha się wszędzie. A najbardziej lubi grać z dzieciakami w siatkówkę. Jak tylko usłyszy, ze dzieciaki grają na boisku, od razu przybiega. Nikt nie jest w stanie jej stamtąd przegonić. Przesłodkie stworzenie.
ania05

22 sierpnia 2012, 21:45

Ojej tylko żeby nic jej się nie stało ... :) Kurcze ,Marii trzeba ją podesłać ....zaraz by miała zajęcie . :mrgreen:
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 22:29

ania05 pisze:Ojej tylko żeby nic jej się nie stało ... :) Kurcze ,Marii trzeba ją podesłać ....zaraz by miała zajęcie . :mrgreen:
Ja jeszcze nie jestem gotowa na nowego kota.Nie wiem czy kiedykolwiek będę bo mojej Katinki nikt mi nie zastąpi.A Elenar może adoptuje tą kicię bo szkoda aby jej się stała krzywda.Albo może komus znajomemu ja polecić.
Elenar

22 sierpnia 2012, 22:56

Muszę sprostować. Kicia ma swój dom, tylko jakoś rzadko w nim przebywa... Dziś odnosiłam ją do jej domu, ale i tak potem pobiegła na boisko, bo dzieciaki jeszcze grały.
Elenar

22 sierpnia 2012, 23:13

Dziś udało mi się wreszcie zjeść cały normalny posiłek. To już postęp.

Dziewczynki, biorę zaraz swojego usypiacza psychotropowego i odpływam do krainy snów. Oby dobrych i kolorowych. Czego i Wam życzę.
mariantoru1954

22 sierpnia 2012, 23:21

Ja Tobie też życzę kolorowych snów. Sama jeszcze się nie kładę bo i tak nie zasnę. A Ci opiekunowie tej kici są nieodpowiedzialni skoro ją tak puszczają samopas.
mariantoru1954

23 sierpnia 2012, 19:38

"W życiu nie ma prób,od razu zaczyna się przedstawienie"- Marianne Faithfull

Mądre słowa, dlatego ,że często nie mamy drugiej szansy nie możemy wielu rzeczy naprawić.Gdybyśmy moglli jeszcze raz spróbować ,ja mam nadzieję,że tym razem uratowałabym Katię, Elenar moglaby wrocić do soboty i pomóc Pimpusiowi,Ania
i dżunia ,gdyby wiedziały wcześniej o chorobach swoich pieskow itd.....Przykładów można by mnożyć więcej.Właśnie ,że nie dana nam była druga szansa, czyli jak w cytacie nie było próby, tylko od razu przedstawienie musimy teraz tak cierpieć, nie znajdując ukojenia, zrozumienia, wytłumaczenia tego co nam się przydarzyło. Jak teraz z tym żyć? Są tacy co potrafią sobie to wytłumaczyć i pogodzić się z tym .Ja jeszcze cierpię katusze i nie ma konca żalu,płaczu i zrozumienia.....
ania05

23 sierpnia 2012, 20:01

Dobry cytat Mario ,i dlatego własnie że jest on prawdą powinnaś znależć ukojenie .O ileż łatwiej było by nam w życiu gdybyśmy mogli cofnać czas i wszystko naprawić ?Ale czy wtedy szanowalibyśmy życie i zdrowie nasze i naszych pupili ?Wydaje mi się że nie ...a to dlatego ze przecież zawsze można by było cofnąc wszystko ...Słyszałas wczoraj o tych dwóch dziewczynakach porażonych prądem ,wyobraż sobie rozpacz ich rodziców .......nie umniejszam twojej czy mojej czy czyjej kolwiek ..wielu ludzi przeżywa rozpacz ale trzeba nauczyć się z tym życ .Nie możesz teraz do końca życia się biczowac .Wyobrażam sobie co przeżyłaś i jedynie w zasadzie mogę próbować sobie wyobrazić o przechodzisz teraz ....ale albo umrzesz z żalu albo będziesz żyć dalej .Wybór nalezy do ciebie .
mariantoru1954

23 sierpnia 2012, 20:16

Wiem Aniu,że masz racje,ale ja po prostu sama jestem ciekawa jak to dalej będzie z tym bólem. Ja w tej chwili niczego nie mogę przyspieszyć, gdybym powiedziała,że jest lepiej lub OK, to bym skłamała, bo jeszcze niczego takiego nie czuję.
Słyszalam o tych dziewczynkach ,wcześniej niz podały wiadomości, czytalam o tym w necie. To straszne i takie niespodziewane.Wyobrażam sobie co czują rodzice. Był jeszcze jeden koszmarny przypadek: młode małżeństwo zamykało
w łazience 3 mieś.coreczkę, wciskali jej smoczek do buzi i zawiązywali pielucha,żeby smok nie wypadł.A gdy dziecko mimo
to płakało to ojciec potraktował je pięścią w głowę. dziecko nie żyje.Brak słów.....To my tak dbamy, leczymy nasze zwierzaczki a im dziecko przeszkadzało w grach na kompie dlatego tak je załatwili.
ania05

23 sierpnia 2012, 20:25

No właśnie to jest przekora losu i tajemnica tego świata ...jedni nie mogą mieć dzieci i oddali by wszystko a drudzy katują albo zabiją .Tak samo jak ktoś ma zwierzę i nie dba o nie ,nic się nie dzieje i zwierzę żyje 20 lat ,człowiek patrzy jak w obraz i masz nieszczęście gotowe .
mariantoru1954

23 sierpnia 2012, 20:40

ania05 pisze:No właśnie to jest przekora losu i tajemnica tego świata ...jedni nie mogą mieć dzieci i oddali by wszystko a drudzy katują albo zabiją .Tak samo jak ktoś ma zwierzę i nie dba o nie ,nic się nie dzieje i zwierzę żyje 20 lat ,człowiek patrzy jak w obraz i masz nieszczęście gotowe .
Dokładnie jest tak jak mowisz, chuchamy na tych pupili a oni nie domagają.Zauważylas,że bardzo często na dodatek te dramatyczne przypadki zdarzają sie tym najukochańszym przez nas? Jakby było mało,że wogóle wydarza się tragedia to trafia na to nawazniejsze dla nas. Jak to wytłumaczyc? A może tak się dzieje,żeby nami silniej potrząsnąć? Ale ja już wcześniej wspominalam,że żyję skromnie i uczciwie, nikogo nie krzywdzę więc jesli Bóg chciał mnie bolesnie doświadzczyć to mógl zeslać na mnie jakąś chorobę lub wypadek. Po co mu była moja niewinna kicia jeszcze ledwie do mnie wrocila i juz tak szybko zabrana.Jestem pewna,że gdyby to przydarzyło się innemu z moich kotów albo nie miałoby wcześniej miejsca zaginięcie a potem odnalezienie i wyleczenie z pewnością udałoby mi się z tym szybciej uporac.Jestem tego pewna ,bo dużo o tym myślałam.
Elenar

23 sierpnia 2012, 20:54

Nawet nie mam dzisiaj siły niczego napisać. Nie mam tez słów. Pozdrawiam Was.
Elenar

23 sierpnia 2012, 21:45

Aniu, mam do Ciebie pytanie - jako osoby już "doświadczonej" i pielęgniarki. Chodzi o eutanazję... Czy po tym pierwszym zastrzyku, który dostaje zwierzę - czy ono nie odczuwa już bólu? Proszę Cię powiedz, ze ono już nie czuje...
ania05

23 sierpnia 2012, 22:00

Tak własnie jest i po to on jest dawany żeby nic nie czuło .Niekiedy się z niego rezygnuje i zwierzę tez nie cierpi .Nie martw się to trwa sekundy ,na pewno nic nie czuł .
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości