Nie zrobiłeś nic złego,naprawdę,a sunia pamięta Cię i kocha nadal. Przeciez sama Twoja rozpacz po odejsciu pieska świadczy o tym jakim ogromnym uczuciem ją darzysz. Antonii,nie rób sobie wyrzutów,ona wie,jak szalenie za nią tęsknisz.Gdybyś był dla niej zły po jej odejściu nie ciepiałbyś tylko poczuł ulgę,a Ty tęsknisz,nie jesz,rozpaczasz-toz to prawdziwa miłość Twoja tuli ją teraz i ona to odbiera. Jesteś dla niej ukochanym Panem,jesteś bo jej duch zyje i stara Ci się powiedziec,nie płacz,łasi się do Ciebie ale my-ludzie zyjący rzadko odbieramy energię ducha.
Wiesz kto jest zły ? ten co idzie w las,bierze pętlę i wiesza swoją sunie tylko dlatego,że bedzie miec szczeniaki,ten,co trzyma psa na łańcuchu bez jedzenia i wody albo ten ,gdy piesek się starzeje oddaje do schroniska czy wyrzuca na ulicę,bo przecież moze wziąć kasę i zakupić sobie nowe, żywe szczęście na parę lat.
Nie widzę powodu ,ŻADNEGO abyś miał sobie coś wyrzucać. Przecież od razu widać ile milionow miłości masz do swojej suni.Znam ludzi,którzy gdy tylko piesek nie domagał fundowali mu zastrzyk śmierci,by pozbyć się kłopotow i nie narażac na wydatki. Jesteś dobrym,kochanym Panem i ona o tym wie
Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No, bo jeśli nie idą do nieba To przepraszam Cię, Panie Boże Mnie tam także iść nie potrzeba
Ja poproszę na inny przystanek Tam gdzie merda stado ogonów
Zrezygnuję z anielskich chórów Tudzież innych nagród nieboskłonu
W moim niebie będą miękkie sierści Nosy, łapy, ogony i kły W moim niebie będę znowu głaskać Moje wszystkie pożegnane psy" B. Borzymowska
No, bo jeśli nie idą do nieba To przepraszam Cię, Panie Boże Mnie tam także iść nie potrzeba
Ja poproszę na inny przystanek Tam gdzie merda stado ogonów
Zrezygnuję z anielskich chórów Tudzież innych nagród nieboskłonu
W moim niebie będą miękkie sierści Nosy, łapy, ogony i kły W moim niebie będę znowu głaskać Moje wszystkie pożegnane psy" B. Borzymowska
Antonii i to specjalnie dla Ciebie.Nie martw się sunieczka ma tam dobrze,kiedyś i my wrócimy do prawdziwego domu i wszyscy będziemy się sobą cieszyć.
Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś „Proście”, rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście szedł do Ciebie mój pies ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością, miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno, bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie, znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba, pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...
Panie Boże, nie jestem aniołem,
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś „Proście”, rzekłeś „Proście, a będzie wam dane”…
Wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście szedł do Ciebie mój pies ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością, miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno, bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie, znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby przy kimś bezpiecznie mógł zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba, pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...
Poryczałem sie czytając co napisałaś.Bardzo chciałbym żeby tak było,i musze w to wierzyć,choc sumienie jest okrutna.oże mnie zapamięta jak nosiłem Kamusie do lecznicy na krolówki bo nie mogła chodzic.Napewno starałem sie byc dla niej dobry,ale człowiek to nie robot,też sie myli i popełnia błędy.Bo jak mówią nie popełnia błędów ten co nic nie robi.Mysle że jesli uchwała sie u nas przez tak długi okres czasu to musiały na to wpłynąć dobre warunki ,w jakich przebywała.Ale w tak tragichnym momencie człowiek zaczyna wyciągac z przeszłosci,i myslec intensywnie o tych troche gorszych rzeczach.Może zaniedbałem to że do konca nie nosiłem jej po schodach,choc widziałem że jest jej ciężko.Jednak bałen sie po operacji,kiedy jeszcze nie było wszystko zagojone żeby tego nie rozwali ponownie,a uszkodzenie kolana mam ogromne.Czytając opis moj lekarz z dializto potwierdził.Ale to są następstwa 21 lat dializ.Organizm sypie sie coraz bardziej.Kosci wypłukane z waonia przez dializy sypią siei są jak durszlak.Dla mnie już w tej chwili ,wzięcie noża i obranie czegoś jest tak trudne że sie odechciewa wszystkiego.Jednak to to drobiazg,gdyż bóle kręgosłupa,barków i nigi są trudniejsze do zniesienia i bez proszków przeciwbólowych nie dał bym rady.I nie jest Apap lecz Tramal,Ketanol czyli już dużo mocniejsze.Przepraszam że tak dużo o sobie napisałem,wiem że to nie miejsce na to,ale porównując mój sytan sprzed roku i terz,wydaje mi sie że za nie za bardzi długi czas spotkam sie z moją Kamusią.Nie nosiłem mojej Sunii po schodach,bo ta noga jest mało stabilna,ból,mniejszy lub większy zalży od tego jak sie stąpnie na tą noge.Bałem sie że sie wywróce i sie potłuczemy oboje.. może moja Kamusia czuła że nie wszystko ze mną jest w porządku,i rozumiała to.A może widziała jak kuleje.A może odeszla moja Zabka ,bo widziała że trudność sprwia mi chodzenie po schodach i chciała mnie od tego uwolnic.Przed operacja przez dlugi okres czasu znosiłem i wnosiłem moją Sunie żeby jej ulżyc.Potem już nie moglam i zle sie z tym czułem
Naprawdę,nie ma nic złego w Twoim zachowaniu,jak moj psiak robił pod siebie juz,a to był duzy doberman,to sie złościłam,to normalna ludzka rzecz,jak musiałam ściagnąc go na dwór po schodach,a on nie chciał-brałam na siłę,bo nie dałabym rady wziąc go na plecy i znieść,a moje emocje,podobnie jak Twoje brały się z bezradności. Jesteśmy tylko ludzmi,nie aniołami,a i sam Pan Jezus zdenerwowal się na kupczących w świątyni.
Nie zaprzątaj sobie tym głowy,wspominaj same dobre chwile i posyłaj jej miłość-ona ją odbierze i będzie jeszcze bardziej szczęśliwa
Nie zaprzątaj sobie tym głowy,wspominaj same dobre chwile i posyłaj jej miłość-ona ją odbierze i będzie jeszcze bardziej szczęśliwa
Pomóżcie mi,błagam!!!!!Jak przes to przejść.Ja sobie nie radze zupełnie.Dzis,po raz pierwszy od srody napilem sie troche gorącej herbaty i zjadlem kromke chleba,z wysiłkiem.W ogóle nie odczuwam potrzeby jedzenia.Organizm sie wcale o to nie dopomina.T chyba nerwy.Widzę moją Kamusie w miejscach w ktorych leżała.Widze jak stoi przy swoich miseczkach,a jak wchodze do domu to żal wyżera mi mózg że juz nie szczeka i nie cieszy sie na moje powitaniećhyba jedynym lekarstwem żeby mniej myslec są proszki.I tak co pare godzin Tramam i hydroksyzyna.Bez tego bym chyba oszalal.Najchętniej to wziołbym taki proszek żeby mnie tompneło na 10 godzi.Ale takiego srodka lekarz mi nie przepisze,bo to juz srodki narkotyczne,ale gdybyn nial pod ręką ,wziołbym bez wachania.Ja musze brac 4 razy dziennie hydroksyzyne,choc w ulotce jest że 2 razy dziennie,to samo z tramalem,biore 4razy po 30 kropki,a zalecana jest dużo mniejsza dawka.Wiem że nie ma sie czym chwalic bo nie robie nic dobrego i szkodze swojemu zdrowiu,którego i tak prawie nie mam.Ale inaczej rozmyslania i mysli mojej Kamusi by mnie doprowadziły do szału
Z własnego dośiwadczenie wiem,że w takim bólu nic nie pomoże,mijał miesiąc a ja szalałam,nikt i nic nie było mi stanie ulżyć dopoki nie wzięłam następnego pieska,wtedy zajęłam się wychowaniem szczeniaka,szczepieniami,karmieniem i ulżyło. Musisz czymś się zająć,sam powiedz do czego prowadzi Twoja rozpacz - Ty się meczysz i pies,który nijak nie może Ci pomoc
Przezyla z Tobą piękne życie,przyszedł czas,że musiała odejść do domu Ojca,wczesniej czy pozniej kazdego to czeka,taka kolej rzeczy,nie poddawaj się rozpaczy,nic to nie da..
Przezyla z Tobą piękne życie,przyszedł czas,że musiała odejść do domu Ojca,wczesniej czy pozniej kazdego to czeka,taka kolej rzeczy,nie poddawaj się rozpaczy,nic to nie da..
Antoni to normalne tak jest i ja też tak miałam ,uspokajałam się a za godzinę szalałam z rozpaczy .Nie ma na to lekarstwa ,nie da się tego przespac bo to musi odbyć się w twojej głowie ,to przebycie żałoby i czasu .Proszę idz do schroniska i obejrzyj chociaż pieski ,może znajdziesz podobną sunię .Tu nie chodzi o zastępstwo tylko o zajęcie dla ciebie .Na pewno ci się przyśni ,mnie się śniła wiele razy .Staram się sobie przypomnieć co jeszcze czułam ale pamiętam tylko rozdzierający ból i oszalałe myśli ,też brałam prochy ale one nic nie dawały .Dopiero czas ,pisanie tu na forum i jakoś ból zelżał .To jest normalne że one odchodzą .Nie stało się to z twojej winy ,nie będzie pamiętać szarpnięc smyczą bo pies nie rozumie takich rzeczy i w odróżnieniu od człowieka nie zapamiętuje ich jako coś złego bo bezgranicznie nam ufa .To tylko my ludzie potrafimy sączyć jad jak ktoś nam zalezie za skóre .......Zacznij jesć bo sobie zaszkodzisz .A tego to ona chyba by nie chciała.Czy ty jeśli odszedł byś z tego świata pierwszy od niej chciałbyś żeby nie jadła ,zadręczała się i martwiła ?Mógłbyś na to patrzeć ?Odpowiedz sobie na to pytanie sam .Posłuchaj nas bo my już mamy to za sobą .
To prawda,i to jest dla mnie pocieszeniem.Porównując ,dożyła wieku 80 letniego człowieka.Poza tym ,psy rasowe żyją krócej od mieszańców,więc chyba powinienen dziękowac Bogu że dał jej tak długie życie i dopiero teraz moja kamusie zabral do siebie.ńie dziwimy sie i nie razi nas gdy umiera człowiek 80 letni,bo to już jest moment w którym należy w każdej chwilibyc przygotowanym do przejscia na drugą strone.I tak samo z moim pieskiem,dożył takiego wieku yrzeba opuscic swojego PanaZresztą wet. już pół roku temu mi mówił żebym był przygotowany na najgorsze,choc wtedy czuła sie dobrze,tylko kulała na łapke.Zdziwiłem sie i pytam dlaczego?przecież czuje sie dobrze.A ona na to bo była to kobieta,że tak może czuc sie dobrze,jeść,miec kontakt z domownikami,ale może raptownie przyjść moment kryzysu,załamania sie zdrowia i nic sie nie poradzi,bo przeciez to ju staruszka.Psy to mądre stworzenia,i może Ona już rozumiała że jej koniec nadchodzi i dlatego częsciej kładła sie obok mnie na wersalce a ja Kamusie głaskałemCzyli można powiedziec że wszystko stało sie prawidłowo,że wypełnil sie w naturalny sposób cykl jej życia.Ale rozpacz jest przeogromna,gdyż przywiązanie i miłość do zwierzęciajest dużo silniejsza niż człowieka do człowieka,więc gdy jej zabraknie jest wielki ból.Ja nie mam chocby jednego procenta szans na przeżycie 80lat,to jest w żaden sposób niemożliwe.Musiałbym sie dializowaz jeszcze 30 lat,czyli miałbym wtedy 51 lat dialiż,lecz żaden organizm takiego czegosnie wytrzyma,chyba że byłby z żelazo,choc i żelazo po jakimś czasie korodujeWięc to jest napewno pocieszenie że moje stworzonka żyło dłużej niż ja,i to sporo dłużej.Zgadzam sie że Twój przypadek jestbardziej tragiczny.Ciężka choroba pieska i konieczność odejscia już w wieku 8 lat to makabra,to jak apokalipsa.To ja wbicie noża prosto w serce.Ale my na to mamy wpływ w pewnym stopniu,a na niektóre rzeczy w ogóle nie mamy wpływu-starość,choroba.Każdy ma swiją swieczke,zarówno czlowiek jak i pies ktora gasnie w pewnym momencie,wtedy kiedy to Bóg osądzi że juz musimy sie udac do Jego Królestwa
Mam swoją Kamusie także na wirtualnym cmentarzu strona wirtualny cmentarz,pl...Kwatera 1304,gdyby ktoś chcial tam zajrzec.wiem że proszki mi nie pomogą,ale gdy głowa jest troche oszolomiona,mniej intensywnie sie mysli o tym co sie wydarzyło.Będe próbował podnieść sie z tego,ale nie mam pojęcia jak długo to bedzie trwało
Ja uśpiłam jedego z jamnków w wieku 3 lat .......miał nosówkę ale z nosówki wyszedł ,zostały ataki padaczki czasem raz na miesiąc czasem 30 na dzień pomimo leków .Pies tylko się trzepał i charczał .Żałuję tego i nigdy sobie tego nie daruję bo mozę by można coś jeszcze zrobić ale wtedy byłam młoda i nie myslałam o tym tak jak teraz .Też to przeżyłam ale on się męczył i nie wiedział co się z nim dzieje ,a było to 18 lat temu i jeszcze nie było dostępu do takich leków jak teraz .Muszę z tym żyć i myślę że on mi wybaczy .Jedno co mnie pocieszało to to że ja też umrę i skończy sie moje zmartwienie .
Będzie trwało długo ale z każdym dniem będzie mniej bolało .najgorzej pierwszy miesiąc .Potem będziej lepiej .Może u ciebie gorzej bo nie przacujesz ?A ja byłam zmuszona iśc i choć przez chwilę my śleć o czymś innym .Najgorzej było rano jak wstawałam z łóżka i jej nie było ....ale to już za mną i u ciebie będzie tak samo .Czas ,czas i jeszcze raz czas .Czasem myśle że lepiej nie mieć nic co zyje .Ale jak tu się obejść bez mokrego nochala koło siebie ?Nie ma jak .Trzeba wziąsc ogon do domu bo życie jest smutne bez tych ogonków .Tylko potem się płaci bardzo wysoką cenę za to .
„Śpij piesku, śpij…
już odpocząć trzeba
Może będziesz miał
swój kawałek nieba
Może będzie tam
piękniej niż tu teraz
Może spotkasz tych, których tu już nie ma…
Śnij, piesku śnij…
w snach jest zawsze pięknie
Ciepły dom, miejsca dość
na twe wierne serce
Przyjdzie czas spotkać się
potarmosić uszy
lub razem na spacer znowu gdzieś wyruszyć
Lecz dziś sobie śnij
a czas łzy osuszy”
już odpocząć trzeba
Może będziesz miał
swój kawałek nieba
Może będzie tam
piękniej niż tu teraz
Może spotkasz tych, których tu już nie ma…
Śnij, piesku śnij…
w snach jest zawsze pięknie
Ciepły dom, miejsca dość
na twe wierne serce
Przyjdzie czas spotkać się
potarmosić uszy
lub razem na spacer znowu gdzieś wyruszyć
Lecz dziś sobie śnij
a czas łzy osuszy”
Czytam to wszystko ze łzami w oczach... moje psy jeszcze żyją, ale jak sobie pomyślę że kiedyś to nastąpi aż mnie ściska w dołku.
Kiedyś miałam króliczka, był kochany, bardzo lubił ludzi... wszyscy go kochali i go rozpieszczali. Pewnego dnia zachorował... jelita przestały pracować... brał kroplówki. 13 marca 2004r przed godziną 4 rano się obudziłam, wzięłam go na ręce i wtedy jego serduszko przestało bić a on łapczywie starał się złapać oddech i wydał z siebie przeraźliwy krzyk... umarł mi na rękach. Już z żadnym królikiem nie potrafiłam nawiązać takiej więzi.
13 marca 2010 roku na świat przyszła jedna z moich suk, byłam pierwszą osobą jaka ją dotknęła (suka była 2, bo zaczęła rodzić na stojąco a ja ją złapałam). Neya traktuje mnie jak swój zasób, nie wolno psom dochodzić do mnie- z czym walczymy, słucha tylko mnie... to tylko mój pies.
Panie Antonii, proszę iść do psychologa... myśli jakie Pan ma... potrzebna panu pomoc.
Może to nie głupi pomysł, żeby odwiedzić schronisko... tylko czy stan zdrowia pozwoli na opiekę nad kolejnym psiakiem?
Kiedyś miałam króliczka, był kochany, bardzo lubił ludzi... wszyscy go kochali i go rozpieszczali. Pewnego dnia zachorował... jelita przestały pracować... brał kroplówki. 13 marca 2004r przed godziną 4 rano się obudziłam, wzięłam go na ręce i wtedy jego serduszko przestało bić a on łapczywie starał się złapać oddech i wydał z siebie przeraźliwy krzyk... umarł mi na rękach. Już z żadnym królikiem nie potrafiłam nawiązać takiej więzi.
13 marca 2010 roku na świat przyszła jedna z moich suk, byłam pierwszą osobą jaka ją dotknęła (suka była 2, bo zaczęła rodzić na stojąco a ja ją złapałam). Neya traktuje mnie jak swój zasób, nie wolno psom dochodzić do mnie- z czym walczymy, słucha tylko mnie... to tylko mój pies.
Panie Antonii, proszę iść do psychologa... myśli jakie Pan ma... potrzebna panu pomoc.
Może to nie głupi pomysł, żeby odwiedzić schronisko... tylko czy stan zdrowia pozwoli na opiekę nad kolejnym psiakiem?
Ja Antoniemu doradzam wzięcie małego starszego pieska żeby nie był ciężki i za szybki ,to wiąże się z szybszym odejsciem ale może te chwile które spędzi w ciepłym domku z kochającym panem i pańcią będą rekompensowac wtedy ten ból .Zresztą teraz nawet młode psy chorują i odchodzą .To nieuchronne tylko kur....ko boli .Ale świadomość pomocy jest większa niż ból .Potężniejsza od śmierci jest tylko miłość .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości