Jak sobie poradzić po stracie psa.....
Rikula zgadzam się z tobą w 100% , weterynaria w naszym kraju to dno . Większość wetów jest niedouczonych , którzy nie dokształcają się na bieżąco ,olewających pacjentów i dobrych tylko w kasowaniu.Leczą w ciemno , bez badań diagnostycznych - uda się lub nie . Mówię to na podstawie własnego doświadczenia . Nigdy , ale to nigdy w poważniejszym schorzeniu nie zaufam tylko jednemu weterynarzowi . Mojego psa diagnozuję już u 7 ( siódmego ) weterynarza .
-Chyba dobrze się zalogowalam , bo wiadomość moja widnieje ,a już myslałam że nie dam rady ..Generalnie nie lubę klikania , pożeracz czasu . A może odezwalibyście sie na GG ALBO NA SKYPE ? dla mnie byloby ulatwienie a nie ukrywam chciałabym z wami podzielić sie wielkim smutkiem i doswiadczeniem -jednym ale wielkim . Może komuś pomogę . Tak jak wspominałam wcześniejszym poście ,ze nie wiem czy następnym razem bedę umiała odnależć ta stronę aby z wami pisać , trafiłam tutaj dzisiaj przypadkiem ,szukając czegokolwiek o smierci psa .3.5 miesiąca chodziłam jak naćpana , od dwoch dni jest lepiej .
Nie chce tutaj o tym pisać , bo zapisze się na śmierć -tak duzo opowiadania by było , a raczej pisania .Pisze znowu do Elenar bo mi Ciebie bardzo żal , powtórzę : miałaś do du..y weterynarza i tyle ..mam nadzieję ze się odezwiesz .Każdy kto bedzie chciał porozmawaić proszę bardzo , wyżej podałam mail , teraz podaję GG 26434954 i skypa aga100aga.Trzymajcie się wszyscy ciepło z nadzieją do usłyszenia .
Nie chce tutaj o tym pisać , bo zapisze się na śmierć -tak duzo opowiadania by było , a raczej pisania .Pisze znowu do Elenar bo mi Ciebie bardzo żal , powtórzę : miałaś do du..y weterynarza i tyle ..mam nadzieję ze się odezwiesz .Każdy kto bedzie chciał porozmawaić proszę bardzo , wyżej podałam mail , teraz podaję GG 26434954 i skypa aga100aga.Trzymajcie się wszyscy ciepło z nadzieją do usłyszenia .
Gościu miły. Weterynarz który leczył mojego Rikusia a był to -kochany ,mały czarny kundelek ,wykończył go . Leczył na zupełnie coś innego , spowodował jego wielkie cierpienie , straszne !!! To był moj jedyny , pierwszy pies . Nie miałam doświadczenia ani w temacie psiego życia ani w weterynarii . Ten jeden mały pies ,przez całe 13 lat i swoją smiercią uzmyslowił mi wszystko.Mój wielki żal , moja rozpacz uruchomiła potrzebe poznania wszystkiego . Zaineresowałam się wszystkim , wnikanie w rózne tematy , lacznie w kwestii weterynarii , och ile ja się dowiedziałąm , jak ludzie są bardzo nieswiadomi , ale tutaj pisać nie mogę. Przeczytałam wiele ksiązęk , to one dały i ukojenie ,mam na mysli mądre książki ,poatre na badaniach i na faktach . Podam Ci kilka tytułów : "Powiedz gdzie CIe boli " autor Nick Trout -to amerykański lekarz weterynarii -chuirurg . napisał tylko dwie , druga to " Milość jest najlepszym lekarstwem " ta druga jest cudowna -ona pomoże ludziom zrozumieć stratę przyjaciela ..przeczytaj a na pewno odezwiesz się do mnie po nastepne tytuły . Co prawda innych autorów ale równie ciekawe i pomocne .....och znowu nie wiem czy dobrze wyslę to co napisaąłm
Chyba moja wiadomość nie przeszła .Podaję raz jeszcze GG 26434954 i skypa aga100aga
Matko boska , niech mi ktos pomoże , bo nie potrafię się tutaj poruszać ,, ale ja ciemna jestem .
Matko boska , niech mi ktos pomoże , bo nie potrafię się tutaj poruszać ,, ale ja ciemna jestem .
Rikula, i co mi po świadomości, ze miałam do dupy weta? Całą chorobę prowadziła dobra, sprawdzona i zaufana wetka. Ja się bardzo starałam o to, by moje ukochane zwierzątko było dobrze leczone. Maria gdzieś wyżej pisała o komplecie badań, ze nie wiadomo co mu było, bo pewnie nie był nigdy badany. Otóż nie. Zakres badań jakie można zrobić szynszylowi nie jest duży, to nie jest pies czy kot. Oprócz badań krwi, miał wykonane wszystkie badania - obrazowe, moczu, ocena stanu pyszczka i uzębienia pod narkozą. Był dobrze zdiagnozowany. Problem w tym, ze jego stan pogorszył się w sobotę w nocy/niedzielę rano. Pogorszenie było gwałtowne - on się dusił od wzdęcia! Jechałam do pierwszej otwartej lecznicy (ta moja nie była czynna), a czas grał ogromną rolę. Byłam sparaliżowana lękiem do tego stopnia, ze z trudem w ogóle mówiłam. Wszystko działo się bardzo szybko już wtedy. Czy myślisz, ze był czas na dyskusje z wetem, na dogłębną diagnostykę, szukanie innego weta? Ja byłam zmuszona sytuacją by zaufać temu, do którego pojechaliśmy. I powiem Ci, ze każdego jednego dnia biczuję się z powodu poczucia winy, ze ja tej lekarce na ostrym dyżurze zaufałam! Nie ma dnia bym nie przezywała tego na nowo. Nie ma dnia bym nie wyrzucała sobie, ze nie zakwestionowałam diagnozy i byłam jak to cielątko prowadzone na rzez. Bo to ja byłam jego opiekunem, to na mnie ciążyła odpowiedzialność. I zwykle w takich sytuacjach działam, myślę, walczę. A tym razem ja byłam jak ostatnia sierota - przerażona i sparaliżowana... Nie umiem z tym dalej żyć, moje życie stało się koszmarem. Jak chcesz mi w tym pomóc? Mi w niczym nie pomoże obwinianie weterynarza. Nie ma sposobu na skrócenie moich męczarni.
-
- Posty:193
- Rejestracja:04 września 2010, 12:34
Rikulo ,Elenar nie miała psa tylko szynszyla .Jeśli chodzi o to forum to widze ze sobie radzisz .Ze skype jest tak że nie zawsze ma się czas ,tutaj mozesz napisac coś nawet o 2 w nocy i my przeczytamy i odpowiemy .Wiem z własnego doświadczenia ze takie wylanie na "papier "żali też pomaga .
Elenar , Moze Ci nie pomogę ,ale bardzo chciałam ,chyba pomyliłam nicki tak jak zauważyła ania05 , bardzo przepraszam .Ale o Twoim szynszylu tez myślalam , może coś zjadł dlatego miał wzdęcia .Rozumiem też ,że liczył się czas ,nie miej wyrzutów , z tego co czytałam bylaś doskonała odpowiedzialna opiekunką , poza tym , nic odkrywczego nie napiszę ,że w naszym kraju trudno leczyć zwierzęta a co dopiero szynszyle.Proszę nie weż się w garść , mozna to zrobić ..znam to z autopsji ..
fakt , lepiej mi idzie ..ale ta segregacja warzyw i owoców mnie irytuje , czy musze to robić za kazdym razem żeby wyslać napisany tekst ? ania05 powiedz , kto tutaj pisał o skręcie żoładka u psa , bo nie mogę sie doszukać
ania05 napisz mi co mam wpisać w google aby was odnaleźć, mam obawy ze po zamnieciu stron jutro was nie znajdę .
Trzeba wpisać - krakvet forum- i najlepiej się zaloguj , to wtedy nie trzeba nic segregować .
-
- Posty:193
- Rejestracja:04 września 2010, 12:34
Właśnie dodaj do ulubionych stronkę i się zarejestruj ,wtedy się logujesz i nie segregujesz owoców ani innych fok i krokodyli .
Ostatnio zmieniony 09 września 2012, 21:46 przez ania05111971, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty:193
- Rejestracja:04 września 2010, 12:34
O skręcie żołądka pisała Elenar ale to chodzi o szynszylka .Może wczesniej tez ktoś pisał ale w tej chwili nie kojarzę .
Nie było mnie cały dzień i widzę,że forum powiększyło się o Rikulę. Witaj, im więcej nas tym lepiej. Pisz o wszystkim co lezy Ci na wątrobie tak jak my wszyscy to czynimy tu na forum. Jednym to pomaga a innym nie. Właśnie ja zaliczam sie do tych upierdliwców ,do których nic nie dociera. Jeśli Rikula myslisz ,że jestes wyjątkiem to się mylisz. Czytałaś całe forum?Zobacz jak długo ja i np. Elenar wylewamy swoje żale i nic nam nie pomaga.To chyba zależy od przypadku w jaki odszedł nasz pupil i od naszej psychiki. Ja właśnie wróciłam od córki, oni wyjechali na wesele a ja opiekowałam się ich kotką.Zaliczyłam 4 piwa żeby się znieczulić i ni hu hu, nie jest mi lepiej.Zaraz otworzę piąte piwo, bo calą drogę do domu beczałam a zwłaszcza gdy mijałam miejsce, w którym ją niedawno znalazłam. Nigdy nie dojdę do siebie, bo nie mam innej drogi do domu aby ominąć to miejsce. I co mam zrobić, jak z tym żyć?Ciągle na całym mieście mijam miejsca,gdzie niedawno wieszałam ogłoszenia o zaginięciu mojej kici. To tak boli, czasem wydaje mi się,że to był tylko sen,że ona nigdy nie istniała bo tak krótko ze sobą byłyśmy. Nie chcę się dzisiaj rozwodzic bo jestem nawalona ale może jutro coś dopiszę. Wspólczuję Ci i wszystkim innym na forum.
Wiesz Mario, bo my dwie chyba ciągle pozostajemy na etapie ratowania naszych zwierząt. Łączy nas to, ze uparcie walczyłyśmy o nie przez długi czas wierząc, ze wszystko będzie dobrze, ze jeszcze tylko tylko troszkę i nasze zwierzątko będzie zdrowe i szczęśliwie. I tak nam zostało... Zatrzymałyśmy się na tym etapie... Gdyby w grę wchodziła długa, nieuleczalna choroba, to wtedy nawet nieświadomie człowiek przygotowuje się na najgorsze. A w naszym przypadku była najpierw długa walka połączona z wiarą no i wielką miłością, a tu nagle sprawy przybrały inny obrót. A my wciąż tkwimy w tej walce i nie godzimy się na jej zakończenie... Może już bredzę i piszę niezrozumiale, tez jestem pod wpływem, z tym, ze leków uspokajających.
Dobrej nocy wszystkim.
Dobrej nocy wszystkim.
Elenar, trafnie oceniłaś nasze uczucia, jest w tym dużo prawdy. Ja piszę to i znowu beczę bo w wielu sytacjach przypomina mi się Katia i bardzo odczuwam jej brak. Nie chcę się rozwodzić nad szczegółami bo nie chcę nikogo zanudzać ,poza tym już bardzo dużo pisałam na ten temat. Dodam tylko,że nadal jest mi bardzo ciężko i nie czuję ulgi z upływem czasu. Ale widocznie tak musi być,nie ma możliwości aby było inaczej bo i realia są nie do odwrocenia.Elenar pisze:Wiesz Mario, bo my dwie chyba ciągle pozostajemy na etapie ratowania naszych zwierząt. Łączy nas to, ze uparcie walczyłyśmy o nie przez długi czas wierząc, ze wszystko będzie dobrze, ze jeszcze tylko tylko troszkę i nasze zwierzątko będzie zdrowe i szczęśliwie. I tak nam zostało... Zatrzymałyśmy się na tym etapie... Gdyby w grę wchodziła długa, nieuleczalna choroba, to wtedy nawet nieświadomie człowiek przygotowuje się na najgorsze. A w naszym przypadku była najpierw długa walka połączona z wiarą no i wielką miłością, a tu nagle sprawy przybrały inny obrót. A my wciąż tkwimy w tej walce i nie godzimy się na jej zakończenie... Może już bredzę i piszę niezrozumiale, tez jestem pod wpływem, z tym, ze leków uspokajających.
Dobrej nocy wszystkim.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości