Jak sobie poradzić po stracie psa.....

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

mariantoru1954

14 września 2012, 21:54

ania05 pisze:Dzięku Mario .A jak u córki ?Myślę ze dopiero w poniedziałek się wezmą za nią .
Tak po niedzieli będzie cos wiadomo. Na wieczornym obchodzie była jakaś stara pani ordynator i nie była rozmowna. Jak córka spytała o wyniki to powiedziała,że nie ma hasła do komputera i tyle sie dowiedziała. Bóle sie znacznie zmniejszyły tylko ma jakies drętwienie w czubkach palców. Mnie to wyglada na brak magnezu.
ania05

14 września 2012, 22:17

Wiesz co ręce opadają ...........nie ma hasła do komputera ............Jezu .A jakby kogoś przyszło ratować i trzeba by było sprawdzić wyniki to co ?Ja pierdzielę szkoda słów po prostu ............To będzie biedna leżała przez weekend .Możliwe .brak magnezu przy dzisiajszym trybie życia to norma .
mariantoru1954

14 września 2012, 22:38

ania05 pisze:Wiesz co ręce opadają ...........nie ma hasła do komputera ............Jezu .A jakby kogoś przyszło ratować i trzeba by było sprawdzić wyniki to co ?Ja pierdzielę szkoda słów po prostu ............To będzie biedna leżała przez weekend .Możliwe .brak magnezu przy dzisiajszym trybie życia to norma .
Ja też się wkur.......m jak to usłyszałam, to w koncu pani ordynator, która przede wszystkim powinna miec dostep do wszystkiego. Może jest nie kumata i nie umie się poslugiwac komp. i stad takie głupie tłumaczenie. A magnezu może jej brakowac bo pije sporo kawy, w lecie zawsze częsćiej piwo i cola i mogła to po prostu wysikac. Ale dziwi mnie,że chcieli podjechac ze sterydami nie mając diagnozy? Nie wiem co oni wymyslą i czy wogóle dojdą co jej jest.
Elenar

15 września 2012, 00:51

Aniu, współczuję z powodu kręgosłupa. Wiem co to znaczy, bo moja mama ma kręgosłup w takim stanie, ze tylko leczenie objawowe. Jej pomaga dobre sanatorium od czasu do czasu, leki przeciwzapalne, masaże.

Mario, postaraj się nie martwić. To wszystko wygląda tak jakby córce przemycili sterydy w kroplówce. Cokolwiek by to było, ważne, ze działa. Jeśli faktycznie sterydy, to warto drążyć kwestie reumatologiczne. Najważniejsze, ze choroba nie postępuje, ze jest coś, co ją zatrzymało.

Ja mam mnóstwo problemów, spraw na głowie, teraz jeszcze kotka. I chociaż staram się pozbierać, chodzę do tego psychologa, to w sercu mam wielką, krwawiącą ranę... Czuję ogromny zal... Mój najukochańszy brzuszek na świecie, brzuszek, o który tak dbałam, który nieustannie masuję w myślach - nie dał rady... Tak strasznie to wszystko boli...
mariantoru1954

15 września 2012, 13:54

Właśnie wróciłam ze szpitala od córki. Oczywiście nic jeszcze nie wiadomo,przez ten weekend wszystko sie opóżnia. Ja nadal obstaję przy niedoborze magnezu, wszystkie objawy pasuja do tego jak ulał.Juz corka nie odczuwa bólu tylko chwilami lekkie mrowienie w dłoniach a ostatnio nie dostaje żadnych kroplówek ani leków i mimo to jest poprawa.Ale dobrze ,że trafila do szpitala bo przynajmniej skorzysta z wielu badań ,których w przychodni nie miałaby szans zrobić.
Elenar ja nadal codziennie beczę za Katią, nie wspominałam o niej ostatnio. Ale mimo zmartwienia z powodu córki nie mogę tak na komendę przestac mysleć o mojej kochanej dziewczynce. Nadal odczuwam ogromną tęsknotę.Właśnie w tej chwili gania sie po chałupie najstarsza kotka z ta najmłodszą, kumpelką Katii i jest mi tak przykro,że aż się rozbeczałam bo takie harce Zuzia urządzała wlasnie z Katią a teraz mojego biedactwa brakuje i nadal to bardzo boli.Ta moja znajoma co jej kot udusił się w oknie uchylnym tez nie może dojść do siebie. Oba nasze kotki były pręgowane, miały tylko rok i oba zginęły przez uduszenie w czerwcu.Ona też mówi,że chyba nigdy się z tym nie pogodzi, może tylko z czasem przyzwyczai się do bólu.Ja mam podobnie i tak jak Ty ciagle robię sobie wyrzuty,że to moja wina bo jej nie dopilnowałam, nie uratowalam a codziennie jej obiecywałam po odnalezieniu,że juz nie dopuszczę,żęby jej się stała krzywda.Ciagle przylapuję się na tym,że czekam na nią tzn.że jeszcze daleko mi do akceptacji. Ale co mam zrobic,widocznie taki ten pieprzony rok okrutny dla mnie, ciekawe co jeszcze mi zgotuje. Po odejściu Katii, chyba w lipcu mowiłam do mamy,że czemu Bóg mi to zrobił, zabrał najukochańszego kota i pewnie teraz coś zlego przytrafi się moim dzieciom i długo nie musiałam czekać, bo z córka już mam zmartwienie.
Elenar

16 września 2012, 17:17

mariantoru1954 pisze: Po odejściu Katii, chyba w lipcu mowiłam do mamy,że czemu Bóg mi to zrobił, zabrał najukochańszego kota i pewnie teraz coś zlego przytrafi się moim dzieciom i długo nie musiałam czekać, bo z córka już mam zmartwienie.
Mario, ten cytat odzwierciedla bardzo fatalistyczny sposób myślenia u Ciebie. Jest on bardzo znamienny... Nie dziwi mnie, ze towarzyszy Ci lęk (bóle w klatce piersiowej itp). Osobiście uważam, ze dobrze byłoby dla własnego dobra zająć się tym w psychoterapii. Nie chcę Cię w żaden sposób oceniać, po prostu uważam, ze zatruwasz sobie życie tym w jaki sposób myślisz. Za tym idzie mnóstwo negatywnych emocji. Jest jakaś przyczyna takiego, a nie innego postrzegania tego co Cię spotyka, a to można rozpracować i zmienić w terapii. Po to by żyło się lepiej.
mariantoru1954

16 września 2012, 17:52

Masz prawo mieć wlasne zdanie i tak mnie oceniać. Ale ja uważam,że jedni rodzą się jako pesymiści a inni są optymistami. Ja zawsze należałam do tych pierwszych, widocznie mam slabą psychikę.Czytalam sporo na temat psychoterapii i nie podoba mi sie to. Widocznie mam już taki charakter i musiałabym się drugi raz urodzic aby diametralnie zmienić moje myslenie.Znam taki cytat- " W blasku życia zawsze towarzyszą nam cienie śmierci"- S. KIng. Właśnie mówi on o tym, ze każde życie skończy się śmiercią,tylko jeżeli ma to miejsce we własciwym czasie czyli po przeżyciu calego życia. Wtedy godzimy się z tym i znajdujemy zrozumienie bo taki koniec jest dla wszystkiego co żyje na tej ziemi. Ale gdy umiera dziecko ,jak się z tym pogodzić? Bo takie jest życie? To żadna pociecha. Jak umiera babcia szkoda nam bo ją długo mieliśmy i kochaliśmy ale nigdy po babci nie będę tak plakać jak po dziecku lub młodym zwierzaku.Dlatego codziennie zadaję sobie pytanie w związku z odejściem Katii, dlaczego ona?....Dlaczego tak szybko?....I nie znajduję odpowiedzi, nie mogę pogodzić się z tą niesprawiedliwością i wtedy obwiniamy Boga bo podobno on tym wszystkim steruje. Wiele osób w obliczu rozpaczy obraża się na Boga i złorzeczy mu. Mówią też o tym liczne wypowiedzi psychologów,że to jest jakby normalna kolej rzeczy, czyli w bólu mamy żal do Boga.A może pesymiści tak zawsze na zapas się martwią, bo nie chcą być zaskoczeni czymś złym i chcą jakby na zapas przygotować się na najgorsze,żeby zebrać w sobie siły i w razie czego móc działać. Nie wiem ,ale jedno jest pewne,że znam sporo ludzi którzy cale życie są skrajnymi pesymistami i znam takich,którzy mimo wszystko są tak silni,że radzą sobie ze wszystkim i uważani są za niepoprawnych optymistów i ludzi ,którzy nigdy nie mają problemów.Coś w tym musi być.I moim zdaniem niewiele tu może zmienić psychoterapia bo każdy ma swój charakter, podejście do życia i nie da się przeprogramować mózgu na zawołanie.Takie jest moje zdanie.
ania05

16 września 2012, 18:08

Wiatam dziewczeta .Nie wiem Mario czy czytałaś książkę Potęga podświadomości .Dla jednych to bajki ale dla innych sposób na życie .Generalnie chodzi o to że sami mozemy mieć wpływ na nasze życie ,a przynajmniej na jego część .My Polacy mamy w genach narzekanie -nie zrozum mnie żle nie mówię tu o tobie -i cokolwiek by się nie działo narzekamy .Mamy pracę narzekamy na marne zarobki ,na to że musismy do niej chodzić ,na szefa ,na nawał pracy itd.itp.Narzekamy na pogodę -a to za gorąco a to za zimno .Narzekamy na wszystko .I tak zatruwamy swoje życie .Wstając rano już narzekamy więc nie dziwmy się ze cały dzień będzie do dupy .Ale co gdy stracimy pracę -wtedy dostrzegamy plusy tej którą mieliśmy ,co jesli wstajemy rano i leje deszcz a musimy wyjśc do pracy czy gdziekolwiek -wtedy dostrzegamy dobroć upałów 40 stopniowych .Oczywiście jeżeli chodzi o tragedie nasze typu .śmierć bliskiej osoby czy naszego pupila nie mozna machnąc ręką i miec to w dupie .Czasem po prostu kraczemy jak wrony na zasadzie "na pewno będe chora ","na pewno mi się to nie uda ","na pewno nie zdąże "i tak dalej .Ja mma przykład u siebie w rodzinie ,moja mamm jest wieczną pesymistką ,wiele jej czarnych wizji sprawdziło się .nie raz na nią huknę bo naprawde boję się tych jej scenariuszy .Znam ludzi którzy zawsze myślą pozytywnie i udaje im się wszystko ,nawet jak mają jakiś problem -potrafią z niego wybrnąc obronną ręką .Tak na prawdę ludzki mózg jest zbadany tylko w iluś tam procentach i nie wiemy jaką moc posiadamy .Ten świat nie jest stworzony z przypadku .Jesli nie czytałas książki przeczytaj ,powiem ci że potrafi ponieśc na duchu .nawet jesli komuś wydaje się to bajką to coż nią nie jest ?Ile rzeczy tak na prawdę ma sens ?
mariantoru1954

16 września 2012, 18:36

Aniu ja mam tę książkę i weszłam w jej posiadanie w latach 90-tych, gdy jeszcze miałam w miarę szczęśliwe życie a polecili ją ludzie , którzy prowadzili spotkania Amway itp. networków, ja to nazywałam praniem mózgu. Ja wiem,że można sterowac psychiką bo np. udaje się to wszelkim guru-przywodcom sekt. Zgodzę się,że potęga podświadomości jest ogromna ale nie każdy sie do tego nadaje tak jak nie każdego udaje się zachipnotyzowac. wszystko zależy od podatności naszego mózgu. Bardzo trafne są Twoje spostrzeżenia,że gdy coś stracimy wtedy to doceniamy i potrafimy powiedzieć,że już bym wolał to co było niz to co mam teraz.Ja mam tak jak Twoja mama, wielokrotnie sprawdziły się moje sny, wiele rzeczy potrafilam przewidzieć. Kiedys mój mąż mowil do mnie, ty czarownico, zawsze coś wykraczesz i bardzo bał się moich przeczuć bo w większości przypadkow miałam rację. Może Katia przeze mnie odeszla bo za bardzo o nią dbałam i jej pilnowałam Zauważyłyście,że ludzie często tracą to co najbardziej kochają? Może tak się dzieje ,żebyśmy zwrócili uwagą na to co mniej kochamy? To wszystko jest takie trudne, cale to życie i podejście do niego.Prawdę mowią ci,którzy twierdzą,że do końca życia się uczymy na błędach wlasnych i cudzych.Dlatego chyba jest powiedzenie " nigdy nie mow nigdy" bo nigdy nie wiemy jak zachowamy się w sytuacji, którą niespodziewanie ześle nam życie. Dlatego może warto życ dniem dzisiejszym, cieszyć sie tym co mamy TU i TERAZ bo jak juz nieraz mówiłyśmy ,tego jutra może nie byc. Żeby tylko w razie bólu psychicznego dało się wyłączyc mózg, wtedy byłoby łatwiej znieść wiele cierpienia i radzić sobie z tym w racjonalny sposób. Oj....ale się rozpisalam..
Jeszcze dodam takie stwierdzenie, które dawno temu usłyszałam , mianowicie-'Negatywne mysli przyciagają negatywne okoliczności"- chyba tez do tego można dopasowac jakąś prawdę.Dzisiaj chyba ja jestem jakimś kaznodzieją......a może już bredzę. Chyba trzeba iść po paliwo i browar ,będzie umysł jasniejszy.......hi hi
ania05

16 września 2012, 19:16

Mario ja tez mam sny które mnie przerażają bo jak wytłumaczyć np.to że śnił mi się mój mąż bez zębów "jedynek "i za 2 godziny dowiedzieliśmy się ze zmarła w nocy jego chrzestna ?Dlaczego dzień przed czy rok przed nic takiego mi się nie śniło tylko akurat w tą noc ?Często mam takie sny i się coś wydarzy złego albo ktoś zachoruje .Ja kiedyś też starałam się myśleć pozytywnie i powiem ci że przynosiło to jakieś pozytywne skutki ,Chyba jednak coś w tym jest bo tak na prawde nie wiemy co w nas siedzi .I prawda że gdy coś tracimy doceniamy to dopiero w momencie straty .
mariantoru1954

16 września 2012, 19:50

Ja tez lata temu miałam sen ,który sie sprawdzil w 100%.Moja mama pracowala wtedy w kiosku "Ruchu" i mnie się sniło,że byl napad i został okradziony. I rzeczywiście , mama rano poszła a tam drzwi rozwalone, towar ukradziony w duzym stopniu. Ojciec moj wtedy zadzwonil do mnie,żebym przyszła z jakimis srodkami na uspokojenie bo byl napad i matka zdenerwowana.To nie jedyny sen ,który się sprawdził ale nie będę się rozpisywać.Dzisiaj za to snila mi się Katia, wyszlam na balkon a ona siedziala pod nim i patrzyla w górę na mnie. Zawołalam ją a ona uciekła w bok za muchą w taką wysoką trawę. Obudzilam sie i rozbeczałam,że nawet we śnie nie mogę jej poprzytulać. potem przysnęłam. Śnila mi się moja córka, ze podjechała pod mój blok, jej samochód miał przednie światla zaklejone taką wielką czarna tasmą, mały siedział w foteliku na tylnym siedzeniu a z przodu na takim samym foteliku siedziała jej malutka córeczka a przeciez córka ma tylko synka. Mowiłam jej o tym jak dzisiaj dzwonila, śmiała się z mojego snu.Ciekawe czy to byl jakis proroczy sen?
ania05

16 września 2012, 20:07

Ja to nawet nie chcę potem pamiętać bo nieraz mam takie koszmary że aż skóra cierpnie .....Jutro mozę wreszcie wezmą się za twoją córkę i zrobią jakieś badania i może wyjdzie do domu bo leżęć w szpitalu to można jajo znieśc .Moze pani ordynator będzie miała hasło do komputera .......swoją drogą to to sie nadaje do prasy jak to mówili w " Czterdziestolatku ".Musisz myśleć pozytywnie i wyobrażać sobie jak wychodzi ze szpitala zdrowa .Ja w to wierzę bo lepiej wyobrażac sobie dobre rzeczy niż złe .J ajuż w piżamie i po zażyciu mojje cudownej tabletki na kręgi ......lepsza niż 5 piw .Jeszcze tylko pożrę kukurydzę bo sobie kupiłam i ugotowałam ,i chyba pójdę spać bo jutro rano trzeba wstać do kochanej pracy którą tak lubię i w której zarabiam ukochane pieniążki :wink:
mariantoru1954

16 września 2012, 20:15

Dzisiaj córka na obchodzie rozmawiała z lekarzem, jakiś młody i rozmowny byl. Miał ze soba jej kartę i badania. Podobno te wszystkie badania z krwi, które robili wyszły dobrze. Jeszcze brak wyniku z prześwietlenia płuc i w czwartek mają robic USG ale córka ma zagadac jutro żeby ją wypuścili, najwyżej na to USG przyjedzie. Bóle i dretwienie już jej minęło i to bez lekow. Mnie to wyglada na brak magnezu i przemęczenie. Powinni to CPK powtórzyć teraz ,gdy już ja nie boli, może już wrociło do normy.Taką mam nadzieję,że wszystko będzie OK, obym się nie myliła. W takim razie ,życzę Ci spokojnej i bezbólowej nocy.A moze cos fajnego Ci sie przyśni?
Elenar

16 września 2012, 20:59

Mario, to co pisałam, to nawet nie była ocena. Po prostu zauważyłam coś, co moim zdaniem zasługuje na uwagę. To już nawet nie chodzi o pesymizm w tym myśleniu. Uważam, ze bardziej szkodliwe dla Ciebie samej jest to, ze szukasz związków przyczynowo-skutkowych tam, gdzie ich nie ma. Jest to bardzo irracjonalne. Piszesz o tym, co się dzieje w Twoim życiu tak jakby wszystko miało związek z Twoją osobą. I śmierć Katii i choroba córki. Mario, to trochę tak jak u małego dziecka, które tłumaczy sobie, ze słońce zachodzi, bo dziecko idzie spać. Jest tez jakieś takie jakby oczekiwanie na karę, tak jakby wydarzenie z Katią oznaczało, ze teraz spotka Cię coś złego, bo jesteś czemuś winna...

Twoja sprawa czy chcesz coś zmieniać w swoim myśleniu czy nie. Ja tylko chciałam napisać o czymś, co zauważyłam. Zrobisz z tym co uważasz za słuszne.
mariantoru1954

16 września 2012, 21:10

Wiem co mialas na mysli ale ja zadaję sobie pytanie co Bóg chciał ode mnie,że tak mnie ukarał? Za co? Że dalam Katii dom, milość,opiekę i nie żałowałam kasy na leczenie? Po tym wszystkim aż sie prosiło,żeby teraz tylko piękne chwile przed nami były bo obie na to zasłużyłyśmy. Byc może ona dla świata była tylko kotem ale dla mnie była całym swiatem. Mam żal do Boga i nie wiem kiedy mi to minie, może spotka mnie kara za takie myślenie ale nie będę pisać ,że jest inaczej skoro tak wlasnie czuję. Gdybym napisala,że czuję inaczej to bym klamała. Nic na to nie poradzę, widocznie jest jeszcze we mnie tyle zlości za to co się stało i nie wiem kiedy ta złość odpuści, może już nigdy. Nie będę sobie nic na siłę wkręcać skoro czuję tak jak czuję i nic na to nie poradzę.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości