jak zabrac psa na badania?

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

asiank
Posty:51
Rejestracja:02 października 2007, 19:50
Lokalizacja:Kraków

04 listopada 2008, 10:11

mam niemały problem z moim psem jest to mieszaniec owczarka niemieckiego wazy ok.50 kg i w żaden sposób nie daje sie zaciagnac do weta..(po okolo 30 minutach walki)4 osoby musza ja trzymac na szczepienie a jak np.jej pobrac krew?dotego mieszkam 20 km od lecznicy i jazda samochodem jest mordęga...
szmaja
Posty:97
Rejestracja:03 listopada 2008, 22:19
Lokalizacja:Wrocław

04 listopada 2008, 19:44

Nie ma innej rady, jak nauczenie psa chodzenia do lekarza. Małymi krokami.
Jazdy samochodem też nie nauczy się sam - nie jeździ, to naturalnie się boi (zacznijcie od podchodzenia do samochodu, potem wchodzenia, potem siedzenia w samochodzie, a dopiero na końcu jazdy).
Jeśli wizyta pilna, to na początek niech lekarz przychodzi do niego.
asiank
Posty:51
Rejestracja:02 października 2007, 19:50
Lokalizacja:Kraków

05 listopada 2008, 11:00

nauczenie w tym przypadku raczej nie jest już możliwe sucz ma już 9 lat i od około 6 lat nie da się jej zaciągnąć do weta raz się wystraszyła i koniec...jak zobaczy igle to dostaje szalu nawet w domu jak wezmę długopis i udaje ze jej zrobię zastrzyk to szaleje.przez 5 lat nie mogliśmy znaleźć lecznicy która się podejmie szczepienia...w ogóle nie toleruje kobiet weterynarzy.
czy można np.uśpić do pobrania krwi?

a samochodem zawsze jeździła tylko niszczy wszystko do tego wyje i szczeka
zależy mi ze pojechać raz i wrócić z kompletem badań
szmaja
Posty:97
Rejestracja:03 listopada 2008, 22:19
Lokalizacja:Wrocław

05 listopada 2008, 11:33

asiank pisze:nauczenie w tym przypadku raczej nie jest już możliwe sucz ma już 9 lat i od około 6 lat nie da się jej zaciągnąć do weta raz się wystraszyła i koniec...jak zobaczy igle to dostaje szalu nawet w domu jak wezmę długopis i udaje ze jej zrobię zastrzyk to szaleje.przez 5 lat nie mogliśmy znaleźć lecznicy która się podejmie szczepienia...w ogóle nie toleruje kobiet weterynarzy.
czy można np.uśpić do pobrania krwi?

a samochodem zawsze jeździła tylko niszczy wszystko do tego wyje i szczeka
zależy mi ze pojechać raz i wrócić z kompletem badań
Nauczenie w tym wieku jest jak najbardziej możliwe - trzeba tylko psa dobrze zmotywować i przede wszystkim oswoić ze źle kojarzonym zjawiskiem (nagradzać przy występowaniu "złego").
Na pewno można podać środek uspokajający - ale to musisz skonsultować z lekarzem.
Skontaktuj się z behawiorystą, bo takich problemów nie da się rozwiązać na forum, bez oglądania psa.
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

05 listopada 2008, 12:34

Zgadzam sie, w każdym wieku możliwe jest odwrażliwienie psa na straszne strachy.
sucz ma już 9 lat i od około 6 lat nie da się jej zaciągnąć do weta raz się wystraszyła i koniec...jak zobaczy igle to dostaje szalu nawet w domu jak wezmę długopis i udaje ze jej zrobię zastrzyk to szaleje
No właśnie chodzi o to, że ją wciągaliście na siłę - kiedy się wystraszyła wy jeszcze wzmagaliście jej lęk, przełamując jej opór fizyczny i tylko pogorszyliście sytuację! Ona po prostu wpada w panikę...

Co ja bym zrobiła - skoro już zaczynasz próby z długopisem i zbliżaniem go do psa jako takiej " niby strzykawki" - najpierw weź ten długopis i poakż jej z daleka i nagródź za to, że jest spokojna, potem coraz bardziej przybliżaj - i dawaj nagrody za spokój.
Absolutnie nie próbuj od razu dotykac jej tym długopisem - na początku może będzies zmusiała trzymać go i metr od psa - ważne, żeby zachowała spokój a ty ją za to nagradzasz super smakołykiem.
Zrób takie próby ze 3 -5 razy i daj jej sposój.
Za jakiś czas - np. w kolejnej przerwie na reklamę w TV - powtarzasz ćwiczenie - znowu z takiej odległości, w jakiej pies zachowuje spokój i tylko do takiej odlegości, w jakiej jest spokojny.
I znowu - kilka razy - i koniec.
Powtarzaj to ćwiczenie dośc często, zawsze nagradzaj za spokój, nie rób nic na siłę, nie łap psa, nie zmuszaj go do niczego, bo znowu się wystraszy. Za każdym razem staraj się choć trochę zmniejszyć odległóść, a wkrótce suczka powinna oswoić się z tym, że masz coś w ręku i że wtedy jest fajnie - dostaje smakołyki.
W końcowej fazie możesz jej dać gryzaka - np. suszone ucho świńskie, niech sobie mamla, a ty ją dotkniesz długopisem.

Co do weta - ja bym zrobiła tak samo - najpierw spacer pod lecznicą, nagrody, jest fajnie, niech pies się oswoi, że to nic strasznego i nie tylko ból związany z tym miejscem. Nie wchodź do lecznicy, weź suczkę na spacer i do domu.
Następnym razem - wchodzimy do poczekalni, są super smaczki, głaskanie, nic się nie dzieje strasznego, siedzimy sobie, jemy smakole ( możesz jej dać gryzaka albo smarować pysk np. pasztetem - będzie go zlizywać a lizanie jest dla psa uspokajające) - wychodzimy, idziemy na spacer, wracamy do domu.
Kolejny raz - może się uda wejśc do gabinetu a może nie, być może trzeba będzie znowu posiedzieć w poczekalni i zjeśc coś dobrego, a następnie wrócić do domu.
No i tak małymi kroczkami do celu.

Dlaczego tak ja bym to zrobiła - bo przez 6 lat zmuszaliście sukę na siłę do czegoś, co jest dla niej straszne, okropne, kojarzy się z bólem i niechcianymi zabiegami. Teraz trzeba ją pzrekonać, że tak naprawdę nic jej nie grozi i wet jest fajny.

Taki trening jest czasochłonny, ale warto.
Skontaktuj się z behawiorystą, bo takich problemów nie da się rozwiązać na forum, bez oglądania psa.
Jest to też pomysł warty przemyślenia - jesteście z Krakowa, macie tam jednego z lepszych behawiorystów tj. Andrzeja Kłosińskiego.
asiank
Posty:51
Rejestracja:02 października 2007, 19:50
Lokalizacja:Kraków

05 listopada 2008, 13:20

moze zle sie wyrazilam z tym zmuszaniem :?
stosowalismy metode malych kroczkow czyli :-podchodznie pod lecznice ze niby spacar nastepnie dodomu
-wchodzenie do holu lecznicy wyjscie
-wchodzenie do gabinetu poglaskanie ,nagroda wyjscie
i tak w kolko od okresu jak miala okolo 2,5 roku :oops: dalej to robimy jesli trzeba do weta na szczepienie wejdzie ale jak sie ktos zbliży to dziki szal i nawet po takiej akcji wroci jeszce raz ale nieda sie dotknac

podobnie z samochodem wejdzie polozy sie tylko problem z tym ze zaraz chce wyjsc a jak wyjdzie to i tak chce jechac

czyli jedynym wyjsciem beda jakies tabletki na uspokojenie...

dodam ze to niejest pies nadpobudliwy w domu jest spokojna stateczna sama ja szkoliłam zna komendy
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

06 listopada 2008, 00:26

Ło matko, zdecyduj się, bo nie wiem, o co chodzi najpierw piszesz tak:
w żaden sposób nie daje sie zaciagnac do weta..(po okolo 30 minutach walki)4 osoby musza ja trzymac na szczepienie ....

nauczenie w tym przypadku raczej nie jest już możliwe sucz ma już 9 lat i od około 6 lat nie da się jej zaciągnąć do weta raz się wystraszyła i koniec...j
czyli ZACIĄGNĄĆ do weta

a teraz tak:
moze zle sie wyrazilam z tym zmuszaniem Confused
stosowalismy metode malych kroczkow czyli :-podchodznie pod lecznice ze niby spacar nastepnie dodomu
-wchodzenie do holu lecznicy wyjscie
-wchodzenie do gabinetu poglaskanie ,nagroda wyjscie
i tak w kolko od okresu jak miala okolo 2,5 roku. dalej to robimy jesli trzeba do weta na szczepienie wejdzie ale jak sie ktos zbliży to dziki szal i nawet po takiej akcji wroci jeszce raz ale nieda sie dotknac
Nie obraź się, ale nie rozumiem...
Czy przez całe te 9 lat stosujecie odwrażliwianie? I nie działa?
Czy też może było jakieś złe doświadczenie psa z - po tym początkowym etapie małych kroczków - które spowodowało strach, a wy zaprzestaliście odwrażliwiania?
Co robicie jak jesteście już w lecznicy?

Co do samochodu - za mało danych, piszesz zbyt ogólnikowo -
podobnie z samochodem wejdzie polozy sie tylko problem z tym ze zaraz chce wyjsc a jak wyjdzie to i tak chce jechac
skąd to wiesz?
jak suczka reaguje?
co przez te 9 lat było robione, żeby szuczka nauczyła się spokojnej jazdy samochodem?

Zastanów się dokładnie zanim odpowiesz, znasz ją dobrze, w końcu już kilka ładnych lat jesteście razem.
:wink:
asiank
Posty:51
Rejestracja:02 października 2007, 19:50
Lokalizacja:Kraków

06 listopada 2008, 10:16

jak wterynarz cos chce zrobic to zaczyna szalec i tak 30 minut az sie uspokoi i zmeczy i w 4 osoby ja czymamy zeby zrobic zastrzyk

odwrazliwienie tyle pomoglo ze wejdzie i siedzi w lecznicy nawet wetrynarz obecny pozwala jej pochodzić po wszystkich pomieszczeniach glaska ją a ona zadowolona tylko jak chce ja zbadac zaszczepic to inteligentna sucz wie o tym i sie zaczyna szał


co do samochodu to czesto z nia jezdziłam za miasto zeby sie wybiegala ona odrazu sie pakuje do samochodu i lezy dopoki sie nie ruszy potem wyje szczeka rzuca sie i chce wyjsc
juz stosowal metode oswajania z samochodem typu:-wchodzenie wychodzenie jak auto stoi
-zapalanie silnika jak juz siedzi
-przejechanie paru metrow i potem jeszcze troche

nic nie skutkuje


problem polega na tym ze musi miec pobrana krew do badan a usypianie tym wieku nie jest za dobrym rozwiazaniem poniewaz po ostaniej narkozie nie mogła sie wybudzic
poradzcie prosze czy srodki na uspokojenie pomoga bo sprawa jest dosc pilna
Awatar użytkownika
ela.66
Posty:125
Rejestracja:19 marca 2008, 14:10
Lokalizacja:Warszawa

06 listopada 2008, 10:37

Od malutkiego szczeniaka woże psy samochodem (juz z gniazda jada u mnie na kolanach do nowego domu). Samochód od małego kojarzy się z przyjemnościa - las, woda itp. (szczeniak dla rozwoju musi poznac wiele miejsc, ludzi, zwierząt, rzeczy.....), z wyjazdami na urlop (morze, góry, jeziora-nigdy nie było problemu urlopu z psem-to tylko tłumaczenia ludzi, którzy chca "mieć święty spokój" na urlopie). Przez ćwierć wieku tylko raz musiałam zmienić lecznicę (popłoch przy samym wejściu do lecznicy - nie zmuszałam psa, poszłam troszkę dalej jest następna i nie było problemu). A pies pamięta długo. Po trzech latach gdy jestem na starej dzielnicy w pobliżu "tej dobrej", leci tam i zagląda przez szybę do środka (twój pamieta tę "złą" i żadnej innej).
Na nowej dzielnicy tez nie mam problemu, leci w te pędy "do ciotki", mimo iż w tej lecznicy przeszła sterylizację, USG, EKG, RTG, badania krwi. Ja do tej pory nie wiem czym kieruje sie pies, ale coś w tym jest (może zapach, higiena..., ciało psa czekające na wywiezienie....).
Skoro już jeździcie 20 km, to może w innym kierunku jest jakaś inna lecznica (pies, który czesto jeździ ma orientacje, gdzie jedziemy). Na początek wyjazdy na bardzo przyjemne dla psa spacery i zabawy (samochód ma się kojarzyć z czymś super przyjemnym).
Czy badania po tabletkach będą miarodajne......
asiank
Posty:51
Rejestracja:02 października 2007, 19:50
Lokalizacja:Kraków

06 listopada 2008, 12:46

to jest wlasnie inna lecznica i jedyna do ktorej wejdzie a teraz mamy 20km bo mieszkamy gdzie indziej i wsumie to jedyny wet ktory ja przyjal
objechalismy chyba z 20 roznych lecznic i progu nie chciala przekroczyc tylko tam...
samochodem,autobusem jezdzila od szczeniaczka nad wode na łąki poza miasto potem juz nie jezdzila bo nie mialam samochodu

czasami mi sie wydaje ze popada w takie skrajnosci lęk weterynarz(próbuje sie obronic)i szczescie samochod(zniecierpliwienie i pobudzenie,juz chce byc na miejscu)

a z wterynarzem to zaczelo sie tak
chodzila do jenego weta od szczeniaczka wszystkie szczepianie,odrobaczanie miala nawet operacje przepukliny i wszytsko ok
przyszedl czas szczepienia wchodzi zadowolona siedzi w poczekalni nastepnie wchodzi do gabinetu zadowolona inagle popatrzyla sie na lekarza mial taka strasznie czerwona twarz(problemy krążeniowe)
i to byl ostatni raz jak dala sie normalnie zaszczepic

na psiego psychologa to raczej mnie nie stac
asiank
Posty:51
Rejestracja:02 października 2007, 19:50
Lokalizacja:Kraków

24 lipca 2009, 11:09

sporo czasu już minęło a ile sie zmieniło :D kiedyś usłyszałam rade pewnej treserki ze pies musi sobie uświadomić kto tu rządzi 8)
czasu nie było na podchody i oswajanie kilka wizyt na siłę totalna ignorancja zachowania i agresji i jestem w szoku moja sucz stała się aniołkiem zrozumiała ze nie dzieje jej sie krzywda sama już mogę z nią jeździć na wizyty wszystko daje sobie zrobić a przeszła dużo obustronna mastektomia powikłania...ale juz jest ok i mam nadzieje ze będzie tak dalej :)
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

26 lipca 2009, 23:15

No to gratki wielkie!
Ale jedno ale - to się udało dlatego, że byłaś stanowcza i zdecydowana i nie odpuściłaś, kiedy pies robił swoje fochy i dąsy.
Pokazałaś jej , że kontrolujesz sytuację i że nie ma się czego bać.
Dałaś jej jasny komunikat, czego chcesz i że nie ma odwrotu.

To jest metoda - tylko niestety, wielu właścicieli w pewnym momencie negocjuje z psem, wystarczy jeden błąd - i cofają się do puntu wyjścia, bo jeśli psu uda się uciec lub chociażby oddalić w czasie taką sytuację , to jest to dla niego niesamowite wzmocnienie i trudno to odpracować.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości