Pewnie głupie pytanie o wściekliznę
Witam, zaznaczę na wstępie, że jestem hipochondrykiem i przerażają mnie wszelkie choroby śmiertelne,w tym przede wszystkim wścieklizna. Przez to unikam jak ognia kontaktu z wszelkimi zwierzętami, a jeśli jakieś przypadkowo mnie dotknie, to od razu myję i dezynfekuję to miejsce. Nie daj boże żebym miała akurat przerwana ciągłość skóry, bo to kończy się wizytą na ostrym dyżurze. Jednak nie dostałam jeszcze nigdy szczepionki, ponieważ zwierzęta, z którymi miałam kontakt są zwierzętami domowymi i były szczepione regularnie, także lekarz nie dostrzegał ryzyka. Wczoraj jednak sytuacja była inna, ponieważ znalazłam się w odwiedzinach u znajomych znajomych, którzy mieszkają przy lesie i jak się okazało mają w domu zwierzyniec, a w tym wpuszczają do domu także dzikie koty, które wałęsają się po okolicy. Spędziłam tam prawie godzinę, wszystkie meble były oblepione sierścią, sierść fruwała też w powietrzu. Jeden kot lizał sierść drugiego. Po wyjściu stamtąd czułam dyskomfort w oku, jakby coś mi do niego wpadło. Wypłukałam oko wodą, ale nie znalazłam winowajcy. Teraz boję się, że mogła to być sierść i to na dodatek ta polizana i martwię się czy istnieje ryzyko zarażenia wścieklizną i czy w takiej sytuacji powinnam znowu zgłosić się do lekarza? Pozdrawiam
nie istnieje , już przez 22 lata pracy ze zwierzętami umarłbym setki razy.