03 marca 2013, 16:15
Jestem wściekła, ale od początku.
Poszłyśmy sobie z Neyą do parku. Ćwiczyłyśmy mijanie psów, szło jej świetnie. Potem położyłam ślad, następnie rzucanie piłki i aport. Pewna para podeszłą do nas wyraźnie zainteresowana tym co robimy, Neya chodziła na kontakcie. Stali i się wpatrywali, po jakimś czasie poszli. Napatoczyły się jakieś dzieci z małym psem. Jak rzucałam piłkę ich pies ciągnął małą dziewczynkę za Neyą, ledwo go trzymała. Krążyli wokół nas dobre pare minut, ale widziały, że Neyi nie pozwalam podejść więc sobie poszli. Dalej idziemy, mijamy setera, suka tak wpatrzona we mnie, że go minęła w odległości pół metra bez smyczy. Potem podlatuje do nas jakiś pies, suka w oddali ode mnie. Wyraziła dosadnie, że nie życzy sobie jego obecności, na komendę przestała go gonić, 3 razy chyba podlatywał. Idziemy do skrzyżowania głównych alejek, a tam spotkanie grupy psów. Ok, mijamy ich łukiem, suka grzeczna. Oddalamy się od nich a tu nagle grupa psów za nami od tyłu. Ja ich nawet nie widziałam. Reakcji ze strony właścicieli oczywiście zero. Niech se biegną, co tam! Jeden miał farta, że miał długą sierść. Jestem wściekła, takie akcje niweczą moją ciężką prace z agresją Neyi! Nikt się nie pytał o moje zdanie czy sobie życzę by ich pies do nas podszedł, mam tego dość. Już się nie dziwię jej, ze tak reaguje jak psy do niej podłażą, bo mnie samą to wkurza!
A może jestem przewrażliwiona, co?