ło, gratuluję.
Bażanty są naszą zmorą, bo te dziwne ptaszyska czekają z ucieczką do ostatniej chwili. Jeden suce spod tyłka kiedyś wyleciał, bo go nie zauważyła (wgapiała się w kaczki) i prawie na nim usiadła.
Takie tam różniaste sprawy
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
no zgadza się i uciekają zamiast odfrunąć od razu ale latają pięknie.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
ja mam sporo, mogę się podzielić są jeszcze zające (ostatnio latają zajęcze dzieci), lisy i kuny. a to wszystko w krakowie:D
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Kori jak pierwszy raz zobaczyła krowę to stanęła i nie chciała się ruszyć. trzeba było ją przenieść koło tego strasznego stworzenia
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Seiti, ja Ci oddam wszsytkie bażanty ode mnie. Ale potem nei marudź i nie miej do nikogo pretensji.
jeden bażant o mało co mi barku nie zwichnął. Biegnie to bezmózgie stworzenie przed nami aby przed psem uciec. Nie odfrunie, będzie biec! A suka za nim a ja za suką. Suka mi ogłuchła totalnie bo tylko bażant się liczył, nic więcej. Gdyby nei to, ze więcej mi to problemów sprawi to bym ją puściła, niech se upoluje.
Krowa. Raz spotkałyśmy - na wsi to nie trudne - suka stała wpatrzona. A po chwili... widziałam ten ruch mięśni i przygotowanie do pogoni. No cóż, geny przodków dały o sobie znać.
jeden bażant o mało co mi barku nie zwichnął. Biegnie to bezmózgie stworzenie przed nami aby przed psem uciec. Nie odfrunie, będzie biec! A suka za nim a ja za suką. Suka mi ogłuchła totalnie bo tylko bażant się liczył, nic więcej. Gdyby nei to, ze więcej mi to problemów sprawi to bym ją puściła, niech se upoluje.
Krowa. Raz spotkałyśmy - na wsi to nie trudne - suka stała wpatrzona. A po chwili... widziałam ten ruch mięśni i przygotowanie do pogoni. No cóż, geny przodków dały o sobie znać.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Ja wolę krów nie spotykać...byłaby zadyma na bank a krowa uciekac nie będzie tylko zacznie wierzgać i nadstawiać rogi...dzięki, to nie na moje nerwy.
Konie czasem mamy przyjemność spotkać - Brutus ma w oczach na ich widok bardzo wielki apetyt... za dużo koniny w misce ląduje
Natomiast od pewnego czasu mamy układ z jeżem. Codziennie o tej samej porze spotykamy chyba tego samego jeża. Brutus tylko spojrzy na niego i poniucha i idzie dalej bez żadnej podniety, jeż się nie zwija w kulkę tylko stoi i czeka i idzie sobie dalej. Do mnie też się zwierzatko przyzwyczaiło - też nie robi kulki. Na innych takich tolerancyjnych reakcji nie ma. Chyba zacznę zwierzątkowi wynosić jakies mięsko na kolację
Od paru tygodni mamy wielki problem z jaskółkami - latają jak ślepe komendy i wpadają mi do domu przez balkon. Nie dość że rozbija się toto o ścianę i wpada za fotel - ten który jest wciśnięty między komodę a ławę. Żeby się do ptaszka dostac muszę zwinąć dywan, wysunąć fotel i jeszcze trzymać Brutka z dala bo chce pacać łąpą... nie jest to łatwy wyczyn. To na dokładkę taki ptaszor wydziera się jakby go ze skóry obdzierali - można ogłuchnąć, dziobie mnie w palce z całej siły a dziobek ma ostry, i wbija mi szpony w rękę. Chyba zacznę je traktowac jako barfowy deser po obiadku i będzie spokój. W końcu mam psa myśliwskiego to niech się nauczy sobie plować...
Konie czasem mamy przyjemność spotkać - Brutus ma w oczach na ich widok bardzo wielki apetyt... za dużo koniny w misce ląduje
Natomiast od pewnego czasu mamy układ z jeżem. Codziennie o tej samej porze spotykamy chyba tego samego jeża. Brutus tylko spojrzy na niego i poniucha i idzie dalej bez żadnej podniety, jeż się nie zwija w kulkę tylko stoi i czeka i idzie sobie dalej. Do mnie też się zwierzatko przyzwyczaiło - też nie robi kulki. Na innych takich tolerancyjnych reakcji nie ma. Chyba zacznę zwierzątkowi wynosić jakies mięsko na kolację
Od paru tygodni mamy wielki problem z jaskółkami - latają jak ślepe komendy i wpadają mi do domu przez balkon. Nie dość że rozbija się toto o ścianę i wpada za fotel - ten który jest wciśnięty między komodę a ławę. Żeby się do ptaszka dostac muszę zwinąć dywan, wysunąć fotel i jeszcze trzymać Brutka z dala bo chce pacać łąpą... nie jest to łatwy wyczyn. To na dokładkę taki ptaszor wydziera się jakby go ze skóry obdzierali - można ogłuchnąć, dziobie mnie w palce z całej siły a dziobek ma ostry, i wbija mi szpony w rękę. Chyba zacznę je traktowac jako barfowy deser po obiadku i będzie spokój. W końcu mam psa myśliwskiego to niech się nauczy sobie plować...
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Iza, daj mu pacać łapą. Zapaca na śmierć to zeżre. Część posiłku z głowy.
Jak suka se coś takeigo upoluje (w sensie kotu z pyska ukradnie) to ja się tylko cieszę. Mięska mi na dłużej wystarczy.
Jak suka se coś takeigo upoluje (w sensie kotu z pyska ukradnie) to ja się tylko cieszę. Mięska mi na dłużej wystarczy.
najlepsze zdanie jakie w życiu przeczytałam: "zapaca na śmierć" super!Snedronningen pisze:Iza, daj mu pacać łapą. Zapaca na śmierć to zeżre. Część posiłku z głowy.
Jak suka se coś takeigo upoluje (w sensie kotu z pyska ukradnie) to ja się tylko cieszę. Mięska mi na dłużej wystarczy.
moja gina uwielbia krowy i konie, wogóle ich nie widzi za to do ich odchodów trafia jak po sznurku. bruno spotkał krowe dwa razy w życiu, najpierw robił podchody później uciekła (ale z godnością) szczekając pod nosem. na konie wole uważać, u mnie są dość dzikie i potrafią pogonić. za to królików i ptaków bruno nie widzi, potrafią wyskoczyć metr od niego z krzaków a on zawsze patrzy w innym kierunku, gorzej z kaczkami w wodzie, zwłaszcza jak są młode, choć małe są daleko to rodzic zamiast płynąć do nich woli drzeć gębę wymachując skrzydłami tuż przed nosem psa, ku oczywiście jego wielkiej radości
Dzisiaj Neya miała okazję zobaczyć konie. I jej reakcja mnie zbiła z tropu, okazuje się, że nie znam swojego psa.
Konie nas mijały, suka memłając piłkę nawet nie wiem czy je zauważyła.(!)
Później konie stały, my przechodziliśmy obok... spojrzała, zatrzymała się, wypluła piłkę, popatrzyła, wzięła piłkę, poszła dalej.
Nawet ćwiczyłyśmy tuz przy koniach i w ogóle jej nie obeszły. Zakładam, że jej spokojna reakcja wynika z tego, że szła bez Sheny.
Konie nas mijały, suka memłając piłkę nawet nie wiem czy je zauważyła.(!)
Później konie stały, my przechodziliśmy obok... spojrzała, zatrzymała się, wypluła piłkę, popatrzyła, wzięła piłkę, poszła dalej.
Nawet ćwiczyłyśmy tuz przy koniach i w ogóle jej nie obeszły. Zakładam, że jej spokojna reakcja wynika z tego, że szła bez Sheny.
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Mój dziabuszek, w sprawie którego jeszcze niedawno pisałam maila do hodowcy i nie mogłam się doczekać przywiezienia do domu, dziś ma już dwa lata.
Czas tak szybko zasuwa, że nawet nie zauważyłam kiedy to minęło. A to już dwa lata jak pisałam maila do hodowcy czy jest suczka...
Czas tak szybko zasuwa, że nawet nie zauważyłam kiedy to minęło. A to już dwa lata jak pisałam maila do hodowcy czy jest suczka...
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości