nie ma ochoty się przyłączyć czy jej Shena nie pozwala?
u mnie podobnie, Bruno kopie a Gina je trawe, Bruno szuka, wącha, wypróżnia się a ona je trawe.
Takie tam różniaste sprawy
Jak jedna coś robi czy ma to druga raczej nie podchodzi. Fakt, że Neya ma zapędy to prób zabierania np maskotki, ale jak teraz Shena na nią warknie to odchodzi. Dzisiaj Shenisko bawiło się trupem Pana Reniferka to Młoda krążyła nad nią, no ale okazja do zabrania się nie trafiła. Obie w końcu się położyły, ale Pan Reniferek leżał przy Shenie. Jakieś 20 minut później jak starsza się odsunęła, żeby się podrapać to Neya wykorzystała okazję i czołgając się denata zarąbała. Ona nie daruje jak coś chce, będzie czekała tak długo aż okazja się nadarzy.
mój bruno tak ma, mimo że 40kg cięższy jak gina coś ma, nie podchodzi. krąży, przyczaja się i czeka na jej moment nie uwagi (głównie chodzi o jedzenie z którym gina dłużej się męczy) a jak już jej zabierze to ucieka z przerażeniem wymalowanym na pysku
Takie zachowanie jest tylko przy Shenie. Inne po prostu dostają wciry. Jak widzi psa z czymś atrakcyjnym dla niej to jest gotowa po to lecieć, choćby miała przynieść to razem z tym psem. Raz mi tak na ONkę się rzuciła bo tamta piłeczkę miała, a suce się spodobała. Wtedy do mnie dotarło, że Neya jest kwadratem.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 17 listopada 2013, 21:39 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 17 listopada 2013, 21:38 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
u nas nie ma etyki, w żadnym znanym mi gimnazjum, podstawówce czy liceum.
jak dziecko nie chce chodzić na religię to po prostu kartka od rodzica, jak religia jest w środku zajęć to dziecko idzie na świetlicę czy do biblioteki a jak na końcu to idzie wcześniej do domu i tyle, zero stresu
jak dziecko nie chce chodzić na religię to po prostu kartka od rodzica, jak religia jest w środku zajęć to dziecko idzie na świetlicę czy do biblioteki a jak na końcu to idzie wcześniej do domu i tyle, zero stresu
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Jak byłam w liceum, to musiałam wybrać czy etyka czy religia. Jako, że mi z religią nie podrodze bardzo to poszłam na eytkę. Z tym, że u nas była w tym samym czasie co religia.
Jestem zua młahahaha.
U mnie na podwórku jest kasztanowiec. Zbierałam sobie kasztany razem z Shenusią, a tu jakieś dwie baby chciały mi moje osobiste kasztany zarąbać! Do akcji wkroczyła Shenosława. Stanęła w bramie i ich nie wpuściła. Nasze kasztany, nie ich!
U mnie na podwórku jest kasztanowiec. Zbierałam sobie kasztany razem z Shenusią, a tu jakieś dwie baby chciały mi moje osobiste kasztany zarąbać! Do akcji wkroczyła Shenosława. Stanęła w bramie i ich nie wpuściła. Nasze kasztany, nie ich!
żeby nie mieszać napiszę tu
wczoraj wdałam się po raz kolejny w ciekawą dyskusję z mamą i tak:
-mama ustąpiła w kwestii szkodliwości podawania psu surowizny ale za to nie rozumie czemu ma wywalać (czyt. marnować) resztki z gotowanego mięsa skoro w domu ma dwa psy (dokładnie chodzi o kości)
jej argument to to że gina przez lata jadła gotowane kości, wszyscy sąsiedzi dają gotowane , ba ludzie od lat karmią psy gotowanymi kośćmi i psy jakoś to przeżyły
-kolejna ciekawostka, grzyby (w związku z ostatnią aferą o zatruci grzybami) mama szczerze wieży że grzyby mają wartości odżywcze, że są zdrowe i że człowiek nie ma problemów z ich trawieniem (mama jest tego najlepszym przykładem, zwijając się z bólu brzucha za każdym razem po ich zjedzeniu )
-ostatnio pytałam kilka osób co podało by psu gdyby weterynarz kazał zastosować lekko strawną dietę (bo chora wątroba lub nerki) póki co usłyszałam standard: marchew, ryż, gotowane chude mięso.
tochę pozytywnie zaskoczyła mnie mama, mówiąc marchew gotowana, chude mięso bez skór i na tym koniec. na pytanie o ryż uznała ze jest on przecież ciężko strawny, tak jak kasza i ziemniaki.
-no i perełka, krowie mleko. jak się okazuje prawie wszyscy byliśmy na nim chowani od niemowlęcia,(mama z rodzeństwem zresztą też) zagęszczany był czymś tam kukurydzianym kupowanym w zwykłym sklepie spożywczym (zapomniałam nazwy), co do mleka modyfikowanego uznała że to sama chemia, w tej kwestii nie mam zdania, bo się nie znam, nie mam dzieci i nie planuję
-jest też jeszcze żywienie małych dzieci: wg. mamy lepsze jest dawanie samemu ugotowanych zupek czy dań (zwłaszcza jak ma się dostęp do nie sklepowych warzyw) niż słynne gerberki jednocześnie takie zupki, słodycze, ciepłe parówki wprowadzała do naszego menu w wieku który doprowadził by do zawału nie jedną matkę.
wczoraj wdałam się po raz kolejny w ciekawą dyskusję z mamą i tak:
-mama ustąpiła w kwestii szkodliwości podawania psu surowizny ale za to nie rozumie czemu ma wywalać (czyt. marnować) resztki z gotowanego mięsa skoro w domu ma dwa psy (dokładnie chodzi o kości)
jej argument to to że gina przez lata jadła gotowane kości, wszyscy sąsiedzi dają gotowane , ba ludzie od lat karmią psy gotowanymi kośćmi i psy jakoś to przeżyły
-kolejna ciekawostka, grzyby (w związku z ostatnią aferą o zatruci grzybami) mama szczerze wieży że grzyby mają wartości odżywcze, że są zdrowe i że człowiek nie ma problemów z ich trawieniem (mama jest tego najlepszym przykładem, zwijając się z bólu brzucha za każdym razem po ich zjedzeniu )
-ostatnio pytałam kilka osób co podało by psu gdyby weterynarz kazał zastosować lekko strawną dietę (bo chora wątroba lub nerki) póki co usłyszałam standard: marchew, ryż, gotowane chude mięso.
tochę pozytywnie zaskoczyła mnie mama, mówiąc marchew gotowana, chude mięso bez skór i na tym koniec. na pytanie o ryż uznała ze jest on przecież ciężko strawny, tak jak kasza i ziemniaki.
-no i perełka, krowie mleko. jak się okazuje prawie wszyscy byliśmy na nim chowani od niemowlęcia,(mama z rodzeństwem zresztą też) zagęszczany był czymś tam kukurydzianym kupowanym w zwykłym sklepie spożywczym (zapomniałam nazwy), co do mleka modyfikowanego uznała że to sama chemia, w tej kwestii nie mam zdania, bo się nie znam, nie mam dzieci i nie planuję
-jest też jeszcze żywienie małych dzieci: wg. mamy lepsze jest dawanie samemu ugotowanych zupek czy dań (zwłaszcza jak ma się dostęp do nie sklepowych warzyw) niż słynne gerberki jednocześnie takie zupki, słodycze, ciepłe parówki wprowadzała do naszego menu w wieku który doprowadził by do zawału nie jedną matkę.
Ja tam lubię mleko, to jedna z niewielu rzeczy po których nic mi nie jest. Mój brzusio daje do zrozumienia, że woli dietę wegetariańską. ;P
Marcin był na mleku modyfikowanym... nie uważam tego za zuo. Przewertowałam wiele artykułów na ten temat, że niby po tym mleku ma być głupszy, chorowity, a nawet, że w przyszłości nie będzie umiał się całować. Do karmienia mlekiem modyfikowanym i z cyca mam specyficzne podejście i wiele osób może się z nim nie zgodzić. (jestem egoistką)
Marcin był na mleku modyfikowanym... nie uważam tego za zuo. Przewertowałam wiele artykułów na ten temat, że niby po tym mleku ma być głupszy, chorowity, a nawet, że w przyszłości nie będzie umiał się całować. Do karmienia mlekiem modyfikowanym i z cyca mam specyficzne podejście i wiele osób może się z nim nie zgodzić. (jestem egoistką)
U mnie było tak, ani ja nie umiałam podać ani on wziąć i ssać. Ściąganie... jadł godzinę albo lepiej i po kilku minutach znowu głodny i tak w kółko. Nie wytrzymałam, to było nie na moje nerwy. (w dodatku przez brak snu byłam nieznośna, nerwowa i marudna) Przeszedł na modyfikowane... a ja zaznałam spokoju. Kolek nie miał więc mogłam w miarę spać.
Koleżanka karmiła do 2 roku bo też nie umiała oduczyć. Siedziała ze mną i pijemy herbatkę, a tu nagle jej córa podchodzi i łap za cyca i go wyjmuje. Myślałam, że ta się pod ziemię zapadnie.
Koleżanka karmiła do 2 roku bo też nie umiała oduczyć. Siedziała ze mną i pijemy herbatkę, a tu nagle jej córa podchodzi i łap za cyca i go wyjmuje. Myślałam, że ta się pod ziemię zapadnie.
koleżanka miała mniej skrupułów zwłaszcza jak mała zaczynał płakać, karmiła na ulicy,w toaletach w centrach handlowych, zimą nawet na klatkach schodowych. najgorsze były noce-mała nie zasnęła bez cyca w buzi a i w nocy budziła się kilkadziesiąt razy tylko po to by sobie possać, nie była głodna a mała smoczka nie tolerowała.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 60 gości