Takie tam różniaste sprawy
Neyi nie zostawiam przy ludziach, gdzie przechodzą tylko jest trawnik i ogrodzenie, więc jeśli ktoś się tam zapuści to wiadomo, że szedł do psa. Ale obiecuję jej nie zabierać Mam nadzieję, że będzie łaskawa i nie wyżyje się na domu.
Na dogo ostatnio czytałam (zresztą Iza tu też to przytoczyła) o facecie i jego psie. W górach gdzieś sie działo. Panienka chciała dojśc na szlak a że bliżej było przez czyjąś posesję to tak też uczyniła. Pies faceta na łańcuchu, tabliczka, że jest pies również była. Panienka sama do psa podeszła i została pogryziona. Podała faceta do sądu i... wygrała sprawę.
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Nigdy psa nie przywiązuję pod sklepem czy gdziekolwiek. Zawsze go zabieram do sklepu ze sobą. A jak mnie tam nie chcą z psem to tracą klienta i tyle. W domu chodzimy razem do kiosku i sklepiku osiedlowego przy naszej klatce schodwej. Brutus jest tam lubiany i tolerowany bez problemu. W kiosku często siedzi bernen właścicielki lub spaniel sąsiadki a w spożywczaku asystuje weścik. Jak jesteśmy na wakacjach zabieram psa wszędzie ze sobą. Nie zostawiam go nawet samego w domku. Do spożywczaka, do apteki, do knajpy, na plażę, wszędzie. Od razu po wejściu pies dostaje gromkim głosem kilka komend zeby mnie dobrze usłyszano i zwrócono uwagę na ideał psa (on tam się zachowuje jakby wyższe studia skończył, idealnie). Po pierwszej wizycie, już następnego dnia ekspedientki czy kelnerki lecą do niego z ciumkaniem i komentarzami " o, Brutusik przyszedł, jaki on fajny!" Po dwóch dniach na plaży robi się przy nas ostoja stałych miłośników mojego psa. Głównie z małymi dziećmi. Zresztą rozkładamy się przy samym stanowisku ratowników najczęściej (takie dodatkowe stanowisko przy koloniach, siedzą tam juz od 8 rano). Wszyscy patrzą z rozczuleniem i podziwem jak pies pruje nieustraszenie przez fale i wyciąga Kingę za gacie z wody. A potem tarza się w piasku i wali się kopytami do góry na samym środku koca - my siedzimy na piasku. Plażowicz jeden....
Raz jeden mi się zdarzyło ze musiałam wejść do obecgo nocnego....byłam z psem. Stanęłam w dzrwiach i poprosiłam z tej pozycji i listę zakupów. Nie było problemu.
Ale my jesteśmy po próbie kradzieży Brutusa. W biały dzień, w parku, wśród tłumu ludzi....standartowy numer na sukę. Mało języka nie wyplułam. Wyciągałam go w ostatniej chwili z windy....za futro. miał 8 miesięcy i pierwzsy raz wtedy pokazał człowiekowi zęby. chyba tylko dzięki temu sama nie dostałam w zęby....
Drugi raz na coś takiego się nie narażę. Ledwo doczolgałam się wtedy do domu. Zupełnie na miękkich kolanach
Raz jeden mi się zdarzyło ze musiałam wejść do obecgo nocnego....byłam z psem. Stanęłam w dzrwiach i poprosiłam z tej pozycji i listę zakupów. Nie było problemu.
Ale my jesteśmy po próbie kradzieży Brutusa. W biały dzień, w parku, wśród tłumu ludzi....standartowy numer na sukę. Mało języka nie wyplułam. Wyciągałam go w ostatniej chwili z windy....za futro. miał 8 miesięcy i pierwzsy raz wtedy pokazał człowiekowi zęby. chyba tylko dzięki temu sama nie dostałam w zęby....
Drugi raz na coś takiego się nie narażę. Ledwo doczolgałam się wtedy do domu. Zupełnie na miękkich kolanach
Została. Wkurzyła się, rozszarpała chusteczki.
Pod sklepem nigdy ich nie zostawiam, wejść nie mogą. U nas ekspedientki lubią stwarzać problemy.
Ogólnie suki, w szczególności Neya, pilnują by nikt się nie oddalił. (geny owczarka dają znać o sobie )
Pod sklepem nigdy ich nie zostawiam, wejść nie mogą. U nas ekspedientki lubią stwarzać problemy.
Ogólnie suki, w szczególności Neya, pilnują by nikt się nie oddalił. (geny owczarka dają znać o sobie )
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Kinga wróciła od taty kompletnie zakatarzona. Boli ją głowa, ma totalnie zatkany nos...tatuś żadnych lekarstw nie przywiózł, bo nie pomyślał....że ja nie podniose się i nie pójdę do apteki. Dziecko nie może oddychać, więc płacze zamiast spać. A mnie jest bardzo fajnie....
Kiedy ten cholerny rok sie w końcu skończy?????
Kiedy ten cholerny rok sie w końcu skończy?????
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Nie ma na razie gorączki....ale płaczące dziecko nie jest fajne. Tym bardziej że płacze w nocy, odetkać nosa nie ma jak, do łózka wziąć nie ma jak, dobiec szybko też nie ma jak....Jutro babcia pogna do apteki, bo tatusiowi nowe dziecko mózg wyssało...
Ok jestem otwarta na wszelakie rady w sprawie przeziębień, pochłonę je jak gąbka. Co prawda Marcin jakoś się jeszcze trzyma ale zawsze się przydadzą.No chyba, że łyżwy zadziałają w ten sam cudowny sposób co u mnie i nie będzie chorował dopóki jeździ (to było piękne 3 lata bez choroby).
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Czosnku też w domu nie mialam, strasznie długo już nie byłam na zakupach,
Dziś mamy juz wszystko czego potrzeba więc będzie lepiej. Ale noc w plecy. Jak Kinga oznajmiła że bierze miskę do łóżka bo jest jej niedobrze zaczęłąm mieć mroczki przed oczami z nerwów. Z tego wszystkiego rozbolała mnie jeszcze głowa i noga zaczęła swoje...
Temperatury nadal nie ma....tylko paskudny katar. Humor małej dopisuje. Chyba jutro powędruje juz do szkoły....zobaczymy co będzie wieczorem.
Już naprawdę mam dość...
Dziś mamy juz wszystko czego potrzeba więc będzie lepiej. Ale noc w plecy. Jak Kinga oznajmiła że bierze miskę do łóżka bo jest jej niedobrze zaczęłąm mieć mroczki przed oczami z nerwów. Z tego wszystkiego rozbolała mnie jeszcze głowa i noga zaczęła swoje...
Temperatury nadal nie ma....tylko paskudny katar. Humor małej dopisuje. Chyba jutro powędruje juz do szkoły....zobaczymy co będzie wieczorem.
Już naprawdę mam dość...
Popełnię seppuku. Jak się wali to wszystko.
Iza również mam dość... nie mogę znaleźć pracy, dysk w kompie pada, wczoraj odłączyli prąd a było zapłacone i nie wiem czy przelew nie doszedł czy po prostu nikt nie raczył sprawdzić, najeździłam się w te i we wte. Ciągle jakieś nieprzewidziane wydatki a kasy brak.
Iza również mam dość... nie mogę znaleźć pracy, dysk w kompie pada, wczoraj odłączyli prąd a było zapłacone i nie wiem czy przelew nie doszedł czy po prostu nikt nie raczył sprawdzić, najeździłam się w te i we wte. Ciągle jakieś nieprzewidziane wydatki a kasy brak.
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Seiti, a nie myślałaś o tym żeby chwilowo wyprowadzać psy na spacery? Zapotrzebowanie jest spore (przynajmniej w krakowie), ja w wakacje mogłam przebierać w ofertach - i wybierać te najlepiej płatne. zarobiłam na kilka miesięcy leczenia psa - a praca przyjemna. no i miałam czas dla swojego psa:) czasem dodatkowo brałam na kilka dni jakiegoś psiaka do siebie, jak właściciele wyjeżdżali, zabierałam do weta i takie tam.