Takie tam różniaste sprawy
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
A my z Noxem mamy pierwszy spacer za sobą. Co trochę przykre kicia boi się ludzi... Nie chcę nawet myśleć co trzeba zrobić kotu, żeby spiranie złamać mu kość... Ale pięknie bawiła się wierzbą, powchodziła na drzewa i pożarła trawki. Natomiast jak pojawia się człowiek to sru do domu...
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
)Okazuje się że tak wiele do złamania nie potrzeba...
A ja właśnie wróciłam z kontroli. Złamania i pęknięcia zaczynają się zwapniać ale na zrost to jeszcze długo trzeba czekać.
Ponadto tyle razy zwracałam uwagę kolejnych lekarzy na ból i opuchliznę kostki i stopy....i strup który na ranie pooperacyjnej jest, schodzi i robi się nowy. Żaden nie zwrócił uwagi. Dziś mamy 7.5 tygodnia od operacji i w końcu jeden się zainteresował pacjentem! Alleluja! Zrobili mi wymaz na antybiogram, wynik za tydzień i antybiotykoterapia. Ponadto skierowanie na USG zeby sprawdzić czy zakażenie dotyczy tylko tkanek powierzchniowych miękkich czy dotarło do śrub....Skierowanie dostałam na cito - w szpitalu cito oznacza termin na koniec grudnia. Oczywiscie trzeba zrobić prywatnie....a znalezienie odpowiedniego miejsca tez nie było łatwe....ale się udało. Jadę po południu do śródmieścia. Wieczorem napiszę co i jak.
Acha, i mam juz zacząć obciążać nogę do 20kg....czyli muszę stoczyć walkę z moim mózgiem bo cały problem mam głownie w głowie....
Sam lekarz stwierdził ze ten szpital to scenariusz to Misia...
A ja właśnie wróciłam z kontroli. Złamania i pęknięcia zaczynają się zwapniać ale na zrost to jeszcze długo trzeba czekać.
Ponadto tyle razy zwracałam uwagę kolejnych lekarzy na ból i opuchliznę kostki i stopy....i strup który na ranie pooperacyjnej jest, schodzi i robi się nowy. Żaden nie zwrócił uwagi. Dziś mamy 7.5 tygodnia od operacji i w końcu jeden się zainteresował pacjentem! Alleluja! Zrobili mi wymaz na antybiogram, wynik za tydzień i antybiotykoterapia. Ponadto skierowanie na USG zeby sprawdzić czy zakażenie dotyczy tylko tkanek powierzchniowych miękkich czy dotarło do śrub....Skierowanie dostałam na cito - w szpitalu cito oznacza termin na koniec grudnia. Oczywiscie trzeba zrobić prywatnie....a znalezienie odpowiedniego miejsca tez nie było łatwe....ale się udało. Jadę po południu do śródmieścia. Wieczorem napiszę co i jak.
Acha, i mam juz zacząć obciążać nogę do 20kg....czyli muszę stoczyć walkę z moim mózgiem bo cały problem mam głownie w głowie....
Sam lekarz stwierdził ze ten szpital to scenariusz to Misia...
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
A noga raz lepiej raz gorzej, ale generalnie doprzodu. Już minęło 8 tygodni od operacji, obciązenie coraz większe...mam nadzieję ze do końca października zacznę stawiać koślawe kroki. No i zaczynam mieć kostki w kostce...a stopa już nie przypomina balona.
Brutus się zaaklimatyzował. Bardzo mi przykro bo on zapewne myśli ze to jego nowy dom i do mnie już nie wróci Ale przynajmniej Kingę widzi w każdy weekend. Jeszcze przynajmniej miesiac do domu nie wróci. Mam nadzieję że jeszcze mnie będzie pamiętać...
W poniedziałek jadę do szpitala po wynik antybiogramu i dostanę antybiotyk, we wtorek pierwsza wizyta w poradni rehabilitacyjnej....i nie mam tam transportu. Niby szpital blisko - cała długość parku, ale dla mnie to za daleki dystans do przejścia. Czekam na info czy znajomym zrobią samochód - mieli stłuczkę i samochód jest u lakiernika. Mój eks wyjeżdża na jakąś konferencję do Francji na 3 dni i nie będzie mnie mógł zawieźć.
USG udało się znaleźć, zrobić, kosztowało stówkę, ale jest ok, zakazenie dotyczy tylko tkanek miękkich i jest powierzchniowe.
Dam radę, przetrwam...muszę...
Brutus się zaaklimatyzował. Bardzo mi przykro bo on zapewne myśli ze to jego nowy dom i do mnie już nie wróci Ale przynajmniej Kingę widzi w każdy weekend. Jeszcze przynajmniej miesiac do domu nie wróci. Mam nadzieję że jeszcze mnie będzie pamiętać...
W poniedziałek jadę do szpitala po wynik antybiogramu i dostanę antybiotyk, we wtorek pierwsza wizyta w poradni rehabilitacyjnej....i nie mam tam transportu. Niby szpital blisko - cała długość parku, ale dla mnie to za daleki dystans do przejścia. Czekam na info czy znajomym zrobią samochód - mieli stłuczkę i samochód jest u lakiernika. Mój eks wyjeżdża na jakąś konferencję do Francji na 3 dni i nie będzie mnie mógł zawieźć.
USG udało się znaleźć, zrobić, kosztowało stówkę, ale jest ok, zakazenie dotyczy tylko tkanek miękkich i jest powierzchniowe.
Dam radę, przetrwam...muszę...
wczoraj przerobiłam kłótnie o Bruna z dwoma starszymi paniami ale zaczynając od początku:
idę sobie wieczorem ok godziny 18tej z Brunem jak zwykle ostatnio-na smyczy ale bez kagańca
nagle wyskakują na mnie dwa wiekowe mieszańce na oko 12kg bez smyczy i kagańca i z zębami do mojego psa (Bruno uznając iż nie ma przewagi liczebnej zaczął się wycofywać-zero agresji, podkulony ogon z z gracją próbuje uciec) . 5 metrów dalej słyszę wołanie Pań w podeszłym wieku ale ich pieski miały je gdzieś i im dalej odchodzę z Brunem tym te psy są coraz bliżej. w końcu panie podbiegły i złapały swoje psy, i co słyszę? z mordom do mnie że mój pies powinien być w kagańcu!
wtedy wybuchłam. nie jestem osobą konfliktową, nigdy nie krzyczę a ni nie przeklinam ale wtedy musiałam powiedzieć coś tym babsztylom!
kiedy zaczęły straszyć mnie strażą miejską powiedziałam że sama mogę po nich zadzwonić, ja zapłacę mandat za brak kagańca ale one za brak kagańca, smyczy, to że ich psy zaatakowały no i ze nie miały woreczków do sprzątania po psach (za to u mnie w mieście jest mandat 200zł ) , stwierdziły że nie muszą bo są na swoim podwórku (które jest przy ruchliwej ulicy, przejścia dla pieszych i nie jest niczym ogrodzone) i że mam nie pyskować (standardowa odpowiedź ludzi bardzo starych na wszystko).
dla mnie jest to jawny objaw dyskryminacji. skoro ustawa o kagańcu oficjalnie obowiązuje wszystkie psy to czemu mój tchórz ma być w kagańcu kiedy jest narażany na ataki małych psów? to nie pierwsze psy które atakują Bruna bo...mogą, normalnie korciło mnie wezwanie straży miejskiej bo są cieci na właśnie na małe psy biegające "nago"
a ja już nie wiem jak inaczej bronić Bruna przed takimi psami
ja zdania nie zmienię. kiedy idę z psem do centrum pies ma zawszę kaganiec ale kiedy poruszam się w swojej okolicy (dzielnicy gdzie policja nie chcę przyjeżdżać, 70% agresywnych psów biega zupełnie luzem a pobicie drugiego człowieka z błachych powodów to coś normalnego)
idę sobie wieczorem ok godziny 18tej z Brunem jak zwykle ostatnio-na smyczy ale bez kagańca
nagle wyskakują na mnie dwa wiekowe mieszańce na oko 12kg bez smyczy i kagańca i z zębami do mojego psa (Bruno uznając iż nie ma przewagi liczebnej zaczął się wycofywać-zero agresji, podkulony ogon z z gracją próbuje uciec) . 5 metrów dalej słyszę wołanie Pań w podeszłym wieku ale ich pieski miały je gdzieś i im dalej odchodzę z Brunem tym te psy są coraz bliżej. w końcu panie podbiegły i złapały swoje psy, i co słyszę? z mordom do mnie że mój pies powinien być w kagańcu!
wtedy wybuchłam. nie jestem osobą konfliktową, nigdy nie krzyczę a ni nie przeklinam ale wtedy musiałam powiedzieć coś tym babsztylom!
kiedy zaczęły straszyć mnie strażą miejską powiedziałam że sama mogę po nich zadzwonić, ja zapłacę mandat za brak kagańca ale one za brak kagańca, smyczy, to że ich psy zaatakowały no i ze nie miały woreczków do sprzątania po psach (za to u mnie w mieście jest mandat 200zł ) , stwierdziły że nie muszą bo są na swoim podwórku (które jest przy ruchliwej ulicy, przejścia dla pieszych i nie jest niczym ogrodzone) i że mam nie pyskować (standardowa odpowiedź ludzi bardzo starych na wszystko).
dla mnie jest to jawny objaw dyskryminacji. skoro ustawa o kagańcu oficjalnie obowiązuje wszystkie psy to czemu mój tchórz ma być w kagańcu kiedy jest narażany na ataki małych psów? to nie pierwsze psy które atakują Bruna bo...mogą, normalnie korciło mnie wezwanie straży miejskiej bo są cieci na właśnie na małe psy biegające "nago"
a ja już nie wiem jak inaczej bronić Bruna przed takimi psami
ja zdania nie zmienię. kiedy idę z psem do centrum pies ma zawszę kaganiec ale kiedy poruszam się w swojej okolicy (dzielnicy gdzie policja nie chcę przyjeżdżać, 70% agresywnych psów biega zupełnie luzem a pobicie drugiego człowieka z błachych powodów to coś normalnego)
gina11, nie złośliwie ale niestety prawda jest taka, że Bruno nie miał kagańca. Ja w miejscu gdzie przechadzają się ludzie zawsze ubieram psu kaganiec, aby nie mogli się mnie czepiać o nic. Jak miniemy ludzi smycz jest przeze mnie puszczana a kaganiec zciagany i mamy spokój - wszyscy myślą, że łajza jest zawsze w kagańcu i na smyczy, więc sie przyczepić nie mogą. Za to ja mam ogromne pole do popisu jak ktoś mnie ze swoim psem wkurza. Podbieganie się skończyło gdy łajzowata dała popis atakując psa kagańcem a kolejnego w tymże kagańcu przeciągając po ulicy (całkiem niedawno).
Niestety, ale osoby z dużymi psami od razu stoją na straconej pozycji i nic z tym nie zrobisz. Nie ważne jak bardzo będzie Cię to wkurzać, Twoje nerwy są bez sensu. Następnym razem zwyczajnie podziękuj Paniom za propozycję i powiedz, że jednak z niej nie skorzystasz i z uśmiechem na twarzy obróć się na pięcie i odejdź. To wkurzy je jeszcze bardziej niż Twoje nerwy i pyszczenie do nich, bo takie zachowanie odebrane zostanie jako brak szacunku do osób starszych a nie uzasadnione pretensje.
Z rzeczy miłych i sympatycznych: Pestucha chyba przestała nienawidzić suk. Wczoraj wieczorem całkiem miło jaedną powitała i nie chciała jej uszkodzić. Sukę co prawda poznała jak jeszcze szczylem była, ale dawno się nie widziały, więc jestem dobrej myśli. Chociaż z drugiej strony już się przyzwyczaiłam do myśli, że kolejny pies będzie samcem.
Niestety, ale osoby z dużymi psami od razu stoją na straconej pozycji i nic z tym nie zrobisz. Nie ważne jak bardzo będzie Cię to wkurzać, Twoje nerwy są bez sensu. Następnym razem zwyczajnie podziękuj Paniom za propozycję i powiedz, że jednak z niej nie skorzystasz i z uśmiechem na twarzy obróć się na pięcie i odejdź. To wkurzy je jeszcze bardziej niż Twoje nerwy i pyszczenie do nich, bo takie zachowanie odebrane zostanie jako brak szacunku do osób starszych a nie uzasadnione pretensje.
Z rzeczy miłych i sympatycznych: Pestucha chyba przestała nienawidzić suk. Wczoraj wieczorem całkiem miło jaedną powitała i nie chciała jej uszkodzić. Sukę co prawda poznała jak jeszcze szczylem była, ale dawno się nie widziały, więc jestem dobrej myśli. Chociaż z drugiej strony już się przyzwyczaiłam do myśli, że kolejny pies będzie samcem.
niestety poturbowanie psa kagańcem nie działa i przy kolejnej okazji obcy pies znowu atakuję (już to przerabiałam ), a gdyby nawet Bruno miał kaganiec i popuściłabym go na te dwa małe to oberwało by mi się że psa nie mogę utrzymać na smyczy i pozwoliłam aby moje bydle "zmiażdżyło" ich małe pieski
to nie tak że uważam że racja byłą po mojej stronie ale wiem że gdyby przyjechała straż miejska to obie dostałybyśmy mandat (ona na pewno większy) i na przyszłość starsze panię już nie były by takie pewne siebie,
taka lekcja życia w której okazuję się że małe pieski wcale nie są ponad prawem
to nie tak że uważam że racja byłą po mojej stronie ale wiem że gdyby przyjechała straż miejska to obie dostałybyśmy mandat (ona na pewno większy) i na przyszłość starsze panię już nie były by takie pewne siebie,
taka lekcja życia w której okazuję się że małe pieski wcale nie są ponad prawem
U mnie w parku jest napisane, że właściciel ma gwarantować bezpieczeństwo... i to już każdy interpretuje jak chce.
Raz byłam z moimi na rowerze, biegły przy mnie na smyczy i w kagańcu. Nagle wystartowała do nas suka ONka, bez niczego, pod opieką grupki dzieci max 13 lat. Pytam się gdzie ma kaganiec, w odp usłyszałam że smycz wystarczy. A że złośliwa czasami bywam w następnej rundzie przejechałam już z sukami bez kagańca, wtedy zaczęli się drzeć gdzie kaganiec, odp im to samo co oni mnie. Potem trzymali już ją na smyczy. Wnerwiają mnie te dzieci a jeszcze bardziej rodzice, że duże, wymagające psy chodzą z dziećmi.
Brutus pewnie wpadnie w euforię gdy Cię zobaczy
Gina, bardziej wnerwia jak ktoś jest spokojny, a jak jeszcze puści ciętą ripostę to dostaną apopleksji wspaniałej
Dardamellku może tu chodzi też o charakter suk? Przyjacielskie są lepiej traktowane, najlepiej jak padną na plecy Liczmy, że to tylko hormony jej rozum odebrały.
Raz byłam z moimi na rowerze, biegły przy mnie na smyczy i w kagańcu. Nagle wystartowała do nas suka ONka, bez niczego, pod opieką grupki dzieci max 13 lat. Pytam się gdzie ma kaganiec, w odp usłyszałam że smycz wystarczy. A że złośliwa czasami bywam w następnej rundzie przejechałam już z sukami bez kagańca, wtedy zaczęli się drzeć gdzie kaganiec, odp im to samo co oni mnie. Potem trzymali już ją na smyczy. Wnerwiają mnie te dzieci a jeszcze bardziej rodzice, że duże, wymagające psy chodzą z dziećmi.
Brutus pewnie wpadnie w euforię gdy Cię zobaczy
Gina, bardziej wnerwia jak ktoś jest spokojny, a jak jeszcze puści ciętą ripostę to dostaną apopleksji wspaniałej
Dardamellku może tu chodzi też o charakter suk? Przyjacielskie są lepiej traktowane, najlepiej jak padną na plecy Liczmy, że to tylko hormony jej rozum odebrały.
a po padnięciu na plecy udają martwe Ale chyba jej prechodzi, mam nadzieję...Seiti pisze:Dardamellku może tu chodzi też o charakter suk? Przyjacielskie są lepiej traktowane, najlepiej jak padną na plecy Liczmy, że to tylko hormony jej rozum odebrały.
Ja najpierw uwarunkowałam dyski - jako mocny sygnał braku nagrody.Seiti pisze:Jak zastosować takie dyski na agresorze? Na psach lękliwych mogą być wykorzystane? I takie brzęczenie Neya ma uwarunkowane do szukania, wchodzi w tryb poszukiwania zguby.
A jam mam pytanie jak już pojawiła się mg... jak mam zniwelować wpływ Sheny na Neyę? Dzisiaj myślałam, że je zatłukę! Podleciał do nas pies, Shena dała sygnał Neyi i ta podleciała do niego, tamten zaczął uciekać...a jak coś ucieka... właścicielka zaczęła piszczeć, miotać się i bóg jeden wie co jeszcze. Nie było sensu krzyczeć, trzeba było poczekać na moment kiedy rozum im wrócił. Neya bez Sheny by nie poszła, zignorowałaby. Powinnam zacząć od Sheny... tylko siły już nie mam żeby chodzić z nimi oddzielnie na każdy spacer Shena kiedyś była strasznie posłuszna, co ja źle zrobiłam nooo?!
Działają lepiej niż "ustne" NIE czy EE,bo NIE skutecznie psują mi i rodzice i obcy ludzie.
Teraz wystarczy, że brzęknę delikatnie dyskami w momencie, kiedy widzę, że Sasza zaczyna wgapiać się w psa, albo napina mięśnie, albo odstawi się ode mnie kiedy ma komendę "RÓWNAJ" albo tylko spojrzy na kupę w krzakach itp. itd.
Ostatnio goldenka koleżanki namierzyła i konsumowała pół ludzkiej kupy w parku -stąd już wiedziałam, gdzie leży to świństwo. Podeszłam z Saszą bez smyczy, a takie śmierdzące ludzkie kupsko to dla niej nie lada rarytas, stanęłam z nią nad kuszącą kupą, ona spojrzała, wciągnęła "aromat " do nochala , a ja tylko wyciągnęłam dyski z kieszeni, cichutko brzęknęły - Sasza odskoczyła od kupska z miną " no przecież nic nie robię, jestem grzeczna"
Czyli ja mam zasadę że reaguję ZANIM pies zrobi coś zakazanego, pokazuję mu "nie, to ci się nie uda, nawet nie próbuj" i natychmiast kiedy się poprawi - chwalę. jeśli trzeba - mówię psu co ma zrobić zamiast tego, co sobie planuje np. idziemy bez smyczy na komendę RÓWNAJ, z drugiej strony nadchodzi obcy pies - luzem albo na smyczy, idzie bardzo blisko nas, Sasza zaczyna na niego patrzeć, widzę, że korci ją żeby wyłamać komendę, odstawia się, zaczyna kombinować - jest brzęk dyskami, komenda RÓWNAJ - pochwała i idziemy dalej.
Widzę, że suka odczuwa ulgę , takie "ufff, nie muszę atakować, pani decyduje, że jest bezpiecznie".
Co do strachulców - stosowaliśmy też dyski do takich psów, ale tu trzeba to robić ostrożnie, od warunkowania przez mądre używanie dysków.
Piszesz, że Neya ma zrobione brzęczenie na szukanie - ale czy to jest brzęczenie dysków Fishera?
Jeśli nie, to nie ma przeszkód żeby jej uwarunkować dyski.
Co jest ważne - NIE używamy dysków przy dwóch /trzech itd. psach jeśli wszystkie mają je uwarunkowane!
Bo... jeśli jeden pies robi coś złego, a drugi coś neutralnego albo dobrego - możesz sobie "popsuć" tego drugiego psa.
Jeśli masz dwa psy , zrób dyski tylko jednemu, temu dla którego bardziej Ci są potrzebne.
Dwa psy - niekoniecznie TY coś zrobiłaś źle, często bywa tak, że kiedy w domu pojawi się drugi pies - rezydent się zmienia, a wynika to także z tego, że my, ludzie, karząc za coś nowego psa - jednocześnie nieświadomie wpływamy na emocje i zachowanie rezydenta. Rezydent nauczył się już odczytywać nasze, ludzkie emocje, to kiedy jesteśmy np. źli czy zdenerwowani i odpowiednio na nie reagować. Kiedy w domu jest drugi pies rezydent może czuć się zagubiony - bo często nie potrafi rozróżnić, że połajanki czy nasza złość dotyczy drugiego psa.
Poza tym zmieniają się relacje pomiędzy rezydentem a właścicielem, właśnie przez obecność i zachowanie drugiego psa.
Moim zdaniem powinnaś bardziej popracować z tym psem, który jest prowodyrem konfliktów, jeśli nie możesz z nią chodzić osobno to chociaż nie puszczaj jej luzem tylko na lince i bardziej jej pilnuj, odwołuj ZANIM na tyle się pobudzi, że będziesz musiała czekać na powrót rozumu.
A jak te dyski uwarunkować?
Myślę, że tu problem jest w Shenie. Neya bez matki potrafi być bardzo grzeczna. Mija ładnie ludzi, mija psy, nie interesuje się kupami, a to był problem straszny. Jedynie jak pies do nas podbiega stanowi problem.
Shena zawsze była tchórzem ale teraz już lekko przesadza! Boi się burzy, petard, księżyca i bóg wie czego jeszcze. Przy ujadaniu na psy widać że Neya obserwuje Shenę, jeśli się ta napnie, zjeży itp wtedy Neya też zaczyna.(dlatego wniosek że to wyuczone) Staram się nie dopuszczać do pobudzenia, czasem ja sama za późno zauważę psa np jak wyskoczy zza rogu.
Gdybym jeszcze miała ochotnika to udałoby mi się Shene oduczyć szczekania na ludzi jak do mnie się odzywają i szczekania na dzwonek(to dość skomplikowane). Jako ciekawostkę dodam, że Neya jak jest bez mamusi to nie reaguje na dzwonek w ogóle.
Myślę, że tu problem jest w Shenie. Neya bez matki potrafi być bardzo grzeczna. Mija ładnie ludzi, mija psy, nie interesuje się kupami, a to był problem straszny. Jedynie jak pies do nas podbiega stanowi problem.
Shena zawsze była tchórzem ale teraz już lekko przesadza! Boi się burzy, petard, księżyca i bóg wie czego jeszcze. Przy ujadaniu na psy widać że Neya obserwuje Shenę, jeśli się ta napnie, zjeży itp wtedy Neya też zaczyna.(dlatego wniosek że to wyuczone) Staram się nie dopuszczać do pobudzenia, czasem ja sama za późno zauważę psa np jak wyskoczy zza rogu.
Gdybym jeszcze miała ochotnika to udałoby mi się Shene oduczyć szczekania na ludzi jak do mnie się odzywają i szczekania na dzwonek(to dość skomplikowane). Jako ciekawostkę dodam, że Neya jak jest bez mamusi to nie reaguje na dzwonek w ogóle.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
http://www.youtube.com/watch?v=3D7muEtWCG8 tu masz filmik, mnie on niestety nie pomógł - albo robiłam coś źle, albo to nie działa. Na Kori lepiej działa zwykłe moje nie, czy EEE - właśnie w tym momencie kiedy pies już zaczyna myśleć o tym aby coś złego (albo coś nie pożądanego w danej chwili) zrobić.
Wczoraj jak bawiłam się z Kori piłką uciekła mi z nią w krzaki i przybiegł pies. Kori broni piłki i kamieni. A wczoraj zamiast zrobić haps (taki doskok z warknięciem, bez zębów) to stwierdziła, że odgoni delikwenta od jej ukochanego przedmiotu. Być może to dlatego, że ostro ćwiczymy z kotem (który nawiasem mówiąc włazi jej do miski jak je), że dobra na podłodze są wspólne. Byłam z niej taka dumna!
A kot tez nie głupi. Muszę mu czyścić uszy i kropić je 2 x dziennie. Nie wiedziałam czy zadziała ale zastosowałam taką metodę jak przy psie. Brałam miskę z mięchem, kładłam tak żeby kot widział, brałam na kolana, zajmowałam się uszami i potem od razu dostawał michę. Minęły 3 dni, a dziś kot rano mruczał nieprzerwanie jak czyściłam uszy - niesamowite!
Wczoraj jak bawiłam się z Kori piłką uciekła mi z nią w krzaki i przybiegł pies. Kori broni piłki i kamieni. A wczoraj zamiast zrobić haps (taki doskok z warknięciem, bez zębów) to stwierdziła, że odgoni delikwenta od jej ukochanego przedmiotu. Być może to dlatego, że ostro ćwiczymy z kotem (który nawiasem mówiąc włazi jej do miski jak je), że dobra na podłodze są wspólne. Byłam z niej taka dumna!
A kot tez nie głupi. Muszę mu czyścić uszy i kropić je 2 x dziennie. Nie wiedziałam czy zadziała ale zastosowałam taką metodę jak przy psie. Brałam miskę z mięchem, kładłam tak żeby kot widział, brałam na kolana, zajmowałam się uszami i potem od razu dostawał michę. Minęły 3 dni, a dziś kot rano mruczał nieprzerwanie jak czyściłam uszy - niesamowite!
Nawet nie wiesz jak pokrzepiające jest dla mnie to co napisałaś! Neyi bardzo częste zachowanie przy pilnowaniu piłeczki, z tym, że jak pies się nie wycofa i nie daj boże warknie to się zaczyna. Ma zawziętość psów w typie bull.. pies leży na deskach a ona ani myśli odpuścić jak się nakręci Na szczęście udaje mi się unikać takich sytuacji coraz częściej.SleepingSun pisze: Kori broni piłki i kamieni. A wczoraj zamiast zrobić haps (taki doskok z warknięciem, bez zębów) to stwierdziła, że odgoni delikwenta od jej ukochanego przedmiotu.
Z nimi to jest tak, że jak pies podlatuje, one ruszą w jego stronę, mogą nawet nie szczekać, tamten zaczyna uciekać a te...w sumie fajna zabawa
Ale muszę je pochwalić bo coraz lepsze mają "patrz" w chodzie Może doczekam się dnia kiedy "patrz" będzie idealne i nie będą zwracać uwagi w tym czasie na otoczenie, zwłaszcza psy.
Ej ej a ktoś używał smyczy behawioralnej? Po zobaczeniu filmiku oniemiałam. Coś się nam zjeb..... chodzenie na smyczy. (podejrzewam osoby trzecie o nieświadome maczanie w tym paluszków).
Zastosowanie dysków wydaję się takie proste, ale pewnie mi nie wyjdzie. No i nie wiem z którą mam je robić... chyba wybiorę Shenę, choć w niektórych sytuacjach Neyi też by się przydały. Ach te dylematy...
Dardamell pośpiesz się z tym 2 psem, czuję się osamotniona
Zastosowanie dysków wydaję się takie proste, ale pewnie mi nie wyjdzie. No i nie wiem z którą mam je robić... chyba wybiorę Shenę, choć w niektórych sytuacjach Neyi też by się przydały. Ach te dylematy...
Dardamell pośpiesz się z tym 2 psem, czuję się osamotniona