Takie tam różniaste sprawy

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

12 lipca 2012, 13:54

Jakieś 6 lat temu normalnie nas przewieźli, nas 4 sztuki i Shena z Irysem (co prawda średniej wielkości). Bądźcie dobrej myśli :)
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

12 lipca 2012, 16:21

Noż kurczę!! Neya wrzuciła kolejną piłkę do stawu. Szlag mnie trafi! Nie zdążyłam jej chwycić i chlup. Dopingowałam, błagałam... a Neyka stała i się gapiła jak odpływa. Sytuacja z jednej str komiczna bo stoją dwa psy na brzegu i oby dwa się boją wejść (Neya i jej nowy kolega). Piłka była super, niezniszczalna :(
Ale brawa dla suki że zdobyła kolegę mimo mało obiecującego początku. Potem ładnie podeszła do spanieli, bez agresji, bez zjeżonego karku...
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 lipca 2012, 13:11

Piłka odzyskana kosztem wyjścia na wariatkę ;)
isabelle30
Posty:3475
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

13 lipca 2012, 21:17

Oj pańcia....zaraz na wariatkę! Ty tylko zadbałaś o to by dobro materialne nie opuściło twoich własnych zasobów...
Moja matka kiedyś szukała w śmieciach - kontner postawiony przed blokiem - nowiutkiej patelni, bo ojciec wywalił torby i tobołki przywiezione z działki, z patelnią w środku...
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 lipca 2012, 21:24

No tak stały dwie wariatki na brzegu i się darły : w lewo, w prawo, tam, dobry pies, płyń itp. Shena przepłynęła obok, na szczęście Sierżant ją dostrzegł. Koleżanka tak skakała krzycząc że aż do stawu wpadła. Ludzie na drugim brzegu szczerze wątpili w naszą normalność...
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

13 lipca 2012, 22:16

Jak Pestucha wkońcu zaczęła pływać to ze znajomym i jego córką cieszylismy się jak kretyni klaszcząc, piszcząc, podskakując i chwaląc. Ja sie prawie popłakałam z radości, ze łajzowata pływa...
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

13 lipca 2012, 22:22

No wczoraj też wyszłam na niespełna rozumu jak Neyę chciałam zachęcić do pływania. Ludzie nawet się nie kryli, że się śmieją. Niestety strach przed pójściem na dno okazał się silniejszy. Nie ma dna, nie idę dalej i kropka.
Wyłowili jedną piłkę to za parę minut zgubili następną...

A Neya dzisiaj stwarzała pozory zrównoważonego psa, aż mi się łza w oku zakręciła.
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

16 lipca 2012, 14:19

mój bruno też długo pływał stylem warszawskim. jak tylko gubił grunt pod nogami to panikował choć wodę lubił, aż do tego dnia:

http://www.fotosik.pl/video/7063c7c258806507.html

pamiętam jak całe życie przeleciało mi przed oczyma. bałam się że utonie, przewróci kajakarza itd.
od tamtej pory dzień po dniu robił się coraz to bardziej odważny, teraz śmiga po wodzie jak wydra
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

16 lipca 2012, 14:32

Mowy nie ma żeby Neya tak wskoczyła. Może jakbym ja weszła do głębszej wody to i ona by się przełamała, ale nie mam gdzie sprawdzić ;) Może to i lepiej bo sama pływać nie umiem.
Z Sheną jakoś poszło mimo jej początkowego strachu przed tymi strasznymi kaczkami. Swoją drogą się zastanawiam czy jest jakaś rzecz której Shena się nie boi/bała.
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

16 lipca 2012, 14:46

on wcześniej też tego nie robił. taplał się przy brzegu w wodzie która nawet łap mu nie zasłaniała. teraz na widok wody to się trzęsie i rwie do przodu-to jego żywioł a najbardziej lubi robić za głodną kaczkę tzn. czekać w wodzie aż rzucę mu psie ciastko do wody. mój bruno to w ogóle same przeciwieństwa. atakuje psy większe od siebie jak te próbują zaatakować jego ale ucieka na widok psa który chce się bawić, ostatnio przed pekińczykiem. miałam problem żeby go dogonić...
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

17 lipca 2012, 08:36

tego jest pełno. w ostatnim tygodniu szukałam psa dla byłego chłopaka, na wieś ale warunki psy tam mają dobre, miał być młody-zeby dwa inne psy go przyjeły i być wilczuro-owczarko podobny. po tygodniu siedząc tylko na tablicach miałam wode z mózgu ile tam jest idealnych psów do oddania :cry: . w każdym wieku, każdej maści i każdej wielkości. po opisach wychodziło że większość to chodzące ideały, oddawane z tego czy tamtego powodu. w jednym się zakochałam, szukałam mu domu na własną ręke ale nie wyszło :evil:

http://tablica.pl/oferta/husky-w-schron ... 8;r:9;s:56

oraz drugi, rasa którą zawsze chciałam mieć i aż smutne że takie cudo nie ma domu

http://tablica.pl/oferta/lessi-stracila ... 1;r:9;s:56

ludzi coraz bardziej się uświadamia, coraz więcej i głośniej mówi się o cierpieniu psów a schroniska coraz pełniejsze, ludzie oddają psy bo nie żyją tak długo jak chomiki-2lata i do trumny, pora kupić nowego...
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

17 lipca 2012, 10:44

Tak sezon letni uważam za otwarty.
Po wakacjach moja koleżanka będzie szukać psa, na rzęsach stanę żeby wzięła bidę ze schronu. Ukatrupię ją jak weźmie psa w typie za zwrot kosztów.

Co wchodzę to nowe psy
http://schronisko.doskomp.lodz.pl/index ... sy&nr=7886
http://schronisko.doskomp.lodz.pl/index ... sy&nr=7884 - bardzo podobny do Neyi, z tym że moja ma bardziej skośne oczy i jest b. umięśniona.
Widzę stare psiaki i ostatnio młode 1-2 lata...
gina11
Posty:329
Rejestracja:24 marca 2012, 17:02

18 lipca 2012, 10:00

muszę o tym napisać aby uszła ze mnie wściekłość :evil: . moi kochani sąsiedzi mają nie ciekawie w domu...40m2, 3 średnie psy, dwa kocury, 6dorosłych osób nadużywających alkoholu i 4małych dzieci od 5lat w dół... opieka od dawna ma ich na oku itd. itp.
a o co mi chodzi? mają suczkę w wieku mojej starszej suni, suczka jest kochana i wierna ale ma wadę...epilepsjię. nigdy nie była leczona a ataki nie zdarzały się często. obecnie w wieku ok11lat zaczęła mieć je coraz częściej. w ich trakcie traciła panowanie nad kończynami, zwieraczami....psy są puszczane luzem i nie wiedzą co to smycz. parę dni temu suczka wyszła z domu i nie wróciła. podejrzewali (jej właściciele) że dostałą ataku i gdzieś zdechła... po paru dniach zadzwonili do schroniska. okazało się że pies tam jest... sparaliżowany... i co zrobili? z braku pieniędzy na leczenie powinni psa chociaż humanitarnie uśpić.. kasę na to miała dać opieka. a co zrobili? uznali że lepiej będzie jak tam zostanie....
najgorsze jest to że chodzą sobie po sąsiadach i użalają się nad sobą jak to cały czas za nią płaczą, jak spać nie mogą i wogóle jak cierpią. tak jakby ten pies już nie żył. a czemu jej nie odbiorą? bo nie chcą widzieć jak cierpi...
wg. niech nie ma w tym nic złego, dla nich to przejaw prawdziwej miłości
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

18 lipca 2012, 10:59

Jak napiszą zrzeczenie się psa to schronisko może ją uśpić z uwagi na stan zdrowia.
P.S. Nie opieka społeczna a pomoc społeczna.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości