Brutus ma urodziny 3 maja...
Jego matka bedąc szczenna jadała surowiznę - to najbardziej wartosciowy pokarm. Potem w czasie laktacji też. Pierwsze jedzenie jakie dostały szczeniaki oprócz mleka matki - mięso. Potem były karmione na zmianę - sucha karma (bo nowy właściciel może mieć kłopot z karmieniem) i mięsem. Jak trafił do mnie w wieku 4 miesięcy był wszystko - zerny. Jadał i suchą karmę, i gotowane i surowe. Jak się zaczęły hocki-klocki ze skórą to weci zalecali suchą karmę - zaczął się strajk - potrafił tygodniowo zjeść 50g (ważył już 35kg). W końcu przeszłam na Barf a kolejna - tym razem kompetentna wetka zdiagnozowała niedoczynność tarczycy oraz w testach alergicznych wyszło uczulenie na wołowinę i krowę jako taką oraz owcę.
Zgadnijcie....kto śpi sobie smacznie posapując w przedpokoju?
Takie tam różniaste sprawy
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
radość pewnie była przeogromna? jak sobie radzisz ze spacerami? nie zmarnowali Ci psa?
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Na spacer dopiero idziemy...zobaczymy co będzie. Pogoda łaskawie nam zafundowała taflę lodu na chodnikach. Park - istny horror.
Radość była, dziki szał...ale też pewna konsternacja. On się przyzwyczaił do innych ludzi i innego domu. Teraz już zostaliśmy sami i spokojnie śpi. Zobaczymy. Wyjdę z nim po 22 gdy już wszyscy siedzą w domu. Sprawdzimy posłuszeństwo.
Uszy miał koszmarne - od razu zafundowałam mu czyszczenie. No i genialny eks obciął mu pióra na brzuchu! Mało mnie szlag nie trafił. Zabiegi pielęgnacyjne jutro. Dużo tego - manicure, pedicure, obcinanie włosków, szczotkowanie i to przyzwoite. Smarowanie modzeli.
Brutusowi się utyło. Podejrzewam, że resztki ze stołu często lądowały w jego misce...
Radość była, dziki szał...ale też pewna konsternacja. On się przyzwyczaił do innych ludzi i innego domu. Teraz już zostaliśmy sami i spokojnie śpi. Zobaczymy. Wyjdę z nim po 22 gdy już wszyscy siedzą w domu. Sprawdzimy posłuszeństwo.
Uszy miał koszmarne - od razu zafundowałam mu czyszczenie. No i genialny eks obciął mu pióra na brzuchu! Mało mnie szlag nie trafił. Zabiegi pielęgnacyjne jutro. Dużo tego - manicure, pedicure, obcinanie włosków, szczotkowanie i to przyzwoite. Smarowanie modzeli.
Brutusowi się utyło. Podejrzewam, że resztki ze stołu często lądowały w jego misce...
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Ja tylko się boję czy ja dam radę na tej ślizgawce....gdyby było jak 3 dni temu to chodziłabym na spacery ze śpiewem na ustach
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
trzymamy kciuki. Brutek masz być grzeczny!
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Wyszliśmy wczoraj po 22 na spacer. Na drodze do parku sypią solą więc lodu nie było. Szło mi się dobrze. Jak zwykle nie byłam w stanie NIE patrzeć na psa wiec siłą rzeczy nie miałam jak wyszukiwać każdego paproszka na chodniku. Jak doszliśmy do parku - masakra - gruba warstwa świecącego lodu...weszłam na trawnik i dalej do przodu (jeszcze przed chwilą na trawnik nie mogłam wejść bo nierówno). Ale jak się trawnik skończył to nie było mowy żeby dalej iść i trzeba było wracać. Patrze - idzie facet z suczką husky. Spuszczona ze smyczy. Panienka zaczęła obskakiwać Brutka a ten chetny do zabawy. No to ja "biegiem" do drzewa i sie do niego przytuliłam. Facet patrzy na mnie jakoś dziwnie, a ja się modlę. W końcu zapytał czy wszystko ok. Ja mu wyjaśniłam śmiejąc się o co chodzi. Pokiwał głową ze zrozumieniem, zabrał suczkę i poszli.
Na spacerze Brutek pobiegał trochę za laserkiem. Kondycję ma słabą. Wrócił do domu zdyszany - a to był bardzo spokojny 30minutowy spacerek tylko! Był grzeczny, ładnie się słuchał, ładnie pilnował. Pilnie czytał parkową gazetę.
Jak się kładłąm spać spojrzał tylko z westchnieniem na łózko. A na gest zaproszenia wlazł i sie układał, sapał, mruczał, stękał. W końcu się przytulił, zażądał głąskania i tak sobie spaliśmy do rana. Wyspałam się jak nigdy. Rano znowu poszliśmy na spacer. W nocy padał śnieg więc przykrył lód. Poszliśmy więc na dłuższy spacer do parku. Brykanie, tarzanie w śniegu, zjadanie śniegu, czytanie gazety...
Jest ok. Trzeba go trochę odchudzić - jakieś 1.5-2kg. Poprawić kondycję. Czeka nas porządne szczotkowanie bo kłaki mu kępkami wychodzą.
Dostał do zjedzenia nutrię od której uciekł. Jest gorsza niż kaczka....Duffel zje.
Wogóle jakiś ma marny apetyt i chyba trzeba mu zrobić głodówkę. Zbyt mało ruchu daje znać.
Na spacerze spotkaliśmy koleżankę ze znajomym psem. Byłą radość.
Zobaczymy co będzie dalej.
Teraz mały śpi sobie w swoim ulubionym kącie w przedpokoju.
Na spacerze Brutek pobiegał trochę za laserkiem. Kondycję ma słabą. Wrócił do domu zdyszany - a to był bardzo spokojny 30minutowy spacerek tylko! Był grzeczny, ładnie się słuchał, ładnie pilnował. Pilnie czytał parkową gazetę.
Jak się kładłąm spać spojrzał tylko z westchnieniem na łózko. A na gest zaproszenia wlazł i sie układał, sapał, mruczał, stękał. W końcu się przytulił, zażądał głąskania i tak sobie spaliśmy do rana. Wyspałam się jak nigdy. Rano znowu poszliśmy na spacer. W nocy padał śnieg więc przykrył lód. Poszliśmy więc na dłuższy spacer do parku. Brykanie, tarzanie w śniegu, zjadanie śniegu, czytanie gazety...
Jest ok. Trzeba go trochę odchudzić - jakieś 1.5-2kg. Poprawić kondycję. Czeka nas porządne szczotkowanie bo kłaki mu kępkami wychodzą.
Dostał do zjedzenia nutrię od której uciekł. Jest gorsza niż kaczka....Duffel zje.
Wogóle jakiś ma marny apetyt i chyba trzeba mu zrobić głodówkę. Zbyt mało ruchu daje znać.
Na spacerze spotkaliśmy koleżankę ze znajomym psem. Byłą radość.
Zobaczymy co będzie dalej.
Teraz mały śpi sobie w swoim ulubionym kącie w przedpokoju.
z Brunem coś jest nie tak:
wczoraj wieczorem nasikał w domu (nie zdażyło mu się to od kiedy skończył 3 miesiąc), potem jak zawsze na dworze, w nocy dwókrotnie nasikał w mieszkaniu a rano o siódmej musiałam biec na dwór w kapciach bez kurtki bo nie mógł czekać aż sie ubiorę-ciekło mu już po łapach,
nie mówię tu o małych plamkach i lekkim nie trzymaniu moczy ale o naprawdę dużych kałużach takie jakie robi na dworze po 4 godzinach przerwy na siusiu.
dodatkowo pies jest jakby taki osowiały i dyszy.
mam zamiar o dziesiątej iść z jego próbką moczu do weta
boję się już jego badania-bruno nie lubi jak ktoś przy nim majstruje
wczoraj wieczorem nasikał w domu (nie zdażyło mu się to od kiedy skończył 3 miesiąc), potem jak zawsze na dworze, w nocy dwókrotnie nasikał w mieszkaniu a rano o siódmej musiałam biec na dwór w kapciach bez kurtki bo nie mógł czekać aż sie ubiorę-ciekło mu już po łapach,
nie mówię tu o małych plamkach i lekkim nie trzymaniu moczy ale o naprawdę dużych kałużach takie jakie robi na dworze po 4 godzinach przerwy na siusiu.
dodatkowo pies jest jakby taki osowiały i dyszy.
mam zamiar o dziesiątej iść z jego próbką moczu do weta
boję się już jego badania-bruno nie lubi jak ktoś przy nim majstruje
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
pewnie zapalenie pęcherza niekoniecznie musi wyjść w badaniu moczu.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Kori tak już parę razy kaganiec znalazła
dziś pojechałyśmy na chemię i przy okazji z kotem na kastrację. byłam zadowolona bo 4.01 leukocyty wzrosły jej do 4,4 (norma od 6), robimy badania - a tu 2,4
dziś pojechałyśmy na chemię i przy okazji z kotem na kastrację. byłam zadowolona bo 4.01 leukocyty wzrosły jej do 4,4 (norma od 6), robimy badania - a tu 2,4
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Od pojedynczych postów jest zdaje się temat?
Słabo szukałeś...
Słabo szukałeś...
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości