To święta prawda z tą "kocią zarazą"

Nigdy nie przypuszczałam,że tak wsiąknę. A wszystkiemu winien mój ukochany Olek. Bywa "paskudny" - budzi mnie w nocy, kręci się, wychodzi, wchodzi do domu, uprawia nocne koncerty pod oknami i długo by jeszcze pisać ale kocham Go na zabój
