2 psy w domu
Witam mam problem mam rocznego Yorka i tydzien temu zadomowił sie u nas nowy pies maltanczyk (2 miesiące),problem twki w tym ,że mały ciągle podrgryza yorka i ten sie denerwuje i zaczyna małego gryź ;/ ,moje pytanie brzmi czy one sie przyzwyczają? czy mieliscie podobny problem ?prosze o rade.pzdr
Spokojnie, nic nienormalnego się nie dzieje. Mały dokazuje, starszy go karci. Wg mnie staraj się nie ingerować, psy sobie ustalą hierarchię i starszy psiak poaze małemu na ile ten sobie może w szalonej zabawie pozwolić. Jednocześnie pokaż starszemu więcej zainteresowania, okaż, że jest ważny, ważniejszy niż nowy przybysz.
A co jeśli starszy pogubi sie w tym i zagryzie małego ?? jest taka szansa? bo boje sie strasznie o niego .(zapomnialem sie zalogowac)
Nie należy zapominać, że york to terier - jego przodkowie pracowali.
Więcej karności dla yorka za zarazem szanowanie hierarchii - a york jest przed szczeniakiem, on ma pierwszy dostać miskę, on ma pierwszy zostać pogłaskany, zawołany itd.
Więcej karności dla yorka za zarazem szanowanie hierarchii - a york jest przed szczeniakiem, on ma pierwszy dostać miskę, on ma pierwszy zostać pogłaskany, zawołany itd.
Witam serdecznie
Ja również mam problem tego rodzaju. Mam rocznego owczarka niemieckiego. Niedawno na urodziny dostałam ślicznego 3-miesięcznego bolończyka. Na początku owczarek nawet zaakceptował malucha (oddawał mu nawet swoje ulubione przysmaki oraz zabawki) lecz z biegiem czasu jest coraz gorzej. Cały czas chodzi za maluchem i bierze jego główkę w pysk - tak jak to robią matki ze swoimi szczeniętami. Nie wiem jednak czy sprawia małej tym ból, ale ona zaraz piszczy, więc myślimy że tak, i owczarek dostaje burę. Boimy się zostawić ich nawet na moment same. Nie wiem co robić, interweniować czy nie, czy dogadają się same, ale boję się że starsza zrobi młodszej krzywdę.
Proszę o pomoc
Ja również mam problem tego rodzaju. Mam rocznego owczarka niemieckiego. Niedawno na urodziny dostałam ślicznego 3-miesięcznego bolończyka. Na początku owczarek nawet zaakceptował malucha (oddawał mu nawet swoje ulubione przysmaki oraz zabawki) lecz z biegiem czasu jest coraz gorzej. Cały czas chodzi za maluchem i bierze jego główkę w pysk - tak jak to robią matki ze swoimi szczeniętami. Nie wiem jednak czy sprawia małej tym ból, ale ona zaraz piszczy, więc myślimy że tak, i owczarek dostaje burę. Boimy się zostawić ich nawet na moment same. Nie wiem co robić, interweniować czy nie, czy dogadają się same, ale boję się że starsza zrobi młodszej krzywdę.
Proszę o pomoc
Jak owczarek będzie dostawał burę to niestety któregoś dnia może dojść do ostrzejszej konfrontacji. Wiadomo kto wygra.
Starszy pies był pierwszy i ma być pierwszy, szczeniak zajmuje w stadzie ostatnie miejsce. I nie wolno tego zmieniać.
Starszy pies był pierwszy i ma być pierwszy, szczeniak zajmuje w stadzie ostatnie miejsce. I nie wolno tego zmieniać.
U mnie też najmłodsza w pewnym momencie uzyskała władzę - miała jakoś ponad rok, ale nie ingerowałam w stosunki stadne, ingerencja w poprzedniej zmianie przyczyniła się do długiego okresu ustalania kto jest alfa i bitek było o wiele więcej.
ja musiałam bo Neya nie odpuszczała, Shena się wycofała a ta nie przestawała atakować. Neya jak już atakuje to wpada w amok, pies może leżeć a ona nie przestaje. Na szczęście teraz ciężko wpada w szał, dopiero jak Shena przekroczy granice. (a wcześniej w odpowiedzi na warczenie był atak)Szczerze to jakby ktoś się mnie zapytał która "rządzi" to nie umiałabym wskazać, bo ich relacje opierają się na przestrzeganiu własnych granic i moich wyznaczonych zasad. Już nie ma sprzeczek, co przy jedzeniu było ciężkie do osiągnięcia.
Witam
Mieliśmy wczoraj bardzo przykre doświadczenie.
Posiadaliśmy do wczoraj 3 psy pięcioletniego bernardyna "BULI" , trzyletniego mieszańca (przygarniętego od szczeniaka) brązowego z białą krawatką wagi około 9-10kg " Tobi" oraz sunię pinczera miniaturę.
Od pewnego czasu Tobi zaczął podwarkiwać i podgryzać Bulika za tylne łapy co nam się bardzo nie podobało. Pewnego razu doszło do tego że Tobi rzucił się na Bulika i psy zaczęły się gryźć. Natychmiast je rozdzieliliśmy. Przez następne dni zaobserwowaliśmy że sytuacja się zaostrza. Po następnym takim zajściu zadzwoniliśmy do schroniska w Łodzi na ul. Marmurowej żeby nam poradzili co mamy zrobić ponieważ nie chcieliśmy doprowadzić do tragedii byliśmy w stanie go oddać. Pani w schronisku dała nam telefon do psiego psychologa do którego zadzwoniliśmy i Pan przyjechał w tym samym dniu. Nauczył nas na żywo wielu ciekawych rzeczy co nas trochę uspokoiło nie mniej zachowaliśmy czujność. Ponieważ musieliśmy wyjechać następnego dnia do Bydgoszczy postanowiliśmy zabrać Tobika ze sobą.
Po powrocie po południu zaczeliśmy stosować się do rad tresera (psychologa) niemniej wieczorem doszło do ponownego zajścia i Tobi został poturbowany. Umówiliśmy się z treserem na następny dzień oczywiście zastosowaliśmy się do jego wskazówek, rano żona wyszła na spacer z tobikiem na smyczy. wszystko było pod kontrolą Mały przestał podwarkiwać duży natomiast załatwiał swoje sprawy w pewnym momencie
podszedł do nas i wydawał nam się że chce powąchać małego a on złapał go nagle za grzbiet razem z obrożą i nim oderwaliśmy dużego Tobi został tak pogryziony że musieliśmy go zawieźć go do weterynarza i uśpić.
Oczywiście po rozmowie (konsultacji) z Panem psychologiem doszliśmy do wniosku że oboje popełniliśmy błędy. Błędem tresera było to że powiedział że psy następnego dnia nie pamiętają co było poprzedniego.
A mi Pan Bóg rozum odebrał i po fakcie przypomniałem sobie że istnieje coś takiego jak elektroniczne obroże i to podwójne dla dwóch psów.
Psycholog również przyznał że nie przyszło mu to do głowy. Przyznał że używanie obroży elektrycznej nie jest niehumanitarne i bardzo pomaga w szkoleniu. Jesteśmy teraz z żoną bardzo rozdarci bo oba pieski kochamy jednakowo A Tobi był taki pełen radości jak przyjężdżaliśmy z zakupów zawsze nas najradośniej witał .
Moja rada to dużo wcześniejsza ingerencja bo w tym przypadku może dojść do podobnej tragedii.
W tej chwili Buli zachowuje się normalnie Aśka (sunia pinczerka miniatury) łazi mu po głowie .Dodam że mamy również dwie dziewięcioletnie kotki syjamskie na które Buli nie reaguje nawet kiedy pod nim przechodzą.
Trzeba żyć dalej.
Mieliśmy wczoraj bardzo przykre doświadczenie.
Posiadaliśmy do wczoraj 3 psy pięcioletniego bernardyna "BULI" , trzyletniego mieszańca (przygarniętego od szczeniaka) brązowego z białą krawatką wagi około 9-10kg " Tobi" oraz sunię pinczera miniaturę.
Od pewnego czasu Tobi zaczął podwarkiwać i podgryzać Bulika za tylne łapy co nam się bardzo nie podobało. Pewnego razu doszło do tego że Tobi rzucił się na Bulika i psy zaczęły się gryźć. Natychmiast je rozdzieliliśmy. Przez następne dni zaobserwowaliśmy że sytuacja się zaostrza. Po następnym takim zajściu zadzwoniliśmy do schroniska w Łodzi na ul. Marmurowej żeby nam poradzili co mamy zrobić ponieważ nie chcieliśmy doprowadzić do tragedii byliśmy w stanie go oddać. Pani w schronisku dała nam telefon do psiego psychologa do którego zadzwoniliśmy i Pan przyjechał w tym samym dniu. Nauczył nas na żywo wielu ciekawych rzeczy co nas trochę uspokoiło nie mniej zachowaliśmy czujność. Ponieważ musieliśmy wyjechać następnego dnia do Bydgoszczy postanowiliśmy zabrać Tobika ze sobą.
Po powrocie po południu zaczeliśmy stosować się do rad tresera (psychologa) niemniej wieczorem doszło do ponownego zajścia i Tobi został poturbowany. Umówiliśmy się z treserem na następny dzień oczywiście zastosowaliśmy się do jego wskazówek, rano żona wyszła na spacer z tobikiem na smyczy. wszystko było pod kontrolą Mały przestał podwarkiwać duży natomiast załatwiał swoje sprawy w pewnym momencie
podszedł do nas i wydawał nam się że chce powąchać małego a on złapał go nagle za grzbiet razem z obrożą i nim oderwaliśmy dużego Tobi został tak pogryziony że musieliśmy go zawieźć go do weterynarza i uśpić.
Oczywiście po rozmowie (konsultacji) z Panem psychologiem doszliśmy do wniosku że oboje popełniliśmy błędy. Błędem tresera było to że powiedział że psy następnego dnia nie pamiętają co było poprzedniego.
A mi Pan Bóg rozum odebrał i po fakcie przypomniałem sobie że istnieje coś takiego jak elektroniczne obroże i to podwójne dla dwóch psów.
Psycholog również przyznał że nie przyszło mu to do głowy. Przyznał że używanie obroży elektrycznej nie jest niehumanitarne i bardzo pomaga w szkoleniu. Jesteśmy teraz z żoną bardzo rozdarci bo oba pieski kochamy jednakowo A Tobi był taki pełen radości jak przyjężdżaliśmy z zakupów zawsze nas najradośniej witał .
Moja rada to dużo wcześniejsza ingerencja bo w tym przypadku może dojść do podobnej tragedii.
W tej chwili Buli zachowuje się normalnie Aśka (sunia pinczerka miniatury) łazi mu po głowie .Dodam że mamy również dwie dziewięcioletnie kotki syjamskie na które Buli nie reaguje nawet kiedy pod nim przechodzą.
Trzeba żyć dalej.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
A jakimi dyplomami odznaczał się ten psi psycholog? czy on zalecił psu jakieś badania? jeśli nie, to popełnił duży błąd. Taka nagła agresja nie rodzi się z powietrza. Znajdźcie dobrego behawiorystę, który doradzi jakie badania trzeba zrobić. Obroża elektryczna niczego nie rozwiązuje i wcale nie jest dobrym narzędziem szkoleniowym. Nie chcę was straszyć, ale jeśli waszemu psu coś dolega, to takie zachowanie może się powtórzyć względem drugiego waszego psa. Także ktoś mający odpowiednie kompetencje powinien waszego psa zdiagnozować.
Ale agresja pojawiała się w jakiejś konkretnej sytuacji? Przy zabawie, przy karmieniu, przy głaskaniu jednego z nich? Jak słyszę Marmurowa to mi się słabo robi... Jak przeczytałam obroża elektroniczna to już prawie mdlałam... A ten psycholog to o kant d*** potłuc jak przytaknął o obroży. Psy są jak 2 letnie dzieci, dziecku obrożę byście założyli i razili prądem? Popieram SleepingSun, dobry behawiorysta i to dość szybko bo nie wiadomo co się tak na dobrą sprawę dzieje.
Witam. Mam pewien problem, więc postanowiłam o tym poczytać i akurat natrafiłam na to forum. Do dzisiaj moja 2,5-letnia suczka Labladorka o wyrafinowanym imieniu "Peppa", (nadane przez mojego brata jak miał 4 lata) była jedynym i najbardziej kochanym przez wszystkim psem w domu i razem z moim ogroomnym dachowcem "Cimi" żyli sobie spokojnie. Jednak od około miesiąca po moim osiedłu błąkał się wychudzony kundelek, któremu ktoś kiedyś musiał zrobić krzywdę bo bardzo bał się ludzi. Próbowaliśmy go dokarmiać, lecz jak tylko zobaczył, że ktoś idzie w jego stronę to uciekał z podkulonym ogonem, więc jedzenie trzeba było mu stawiać w dość dużym dystanie od domów. Z dnia na dzień kundelek zbiliżał się do nas coraz bardziej, aż w końcu dzisiaj wszedł na nasze podwórko. Dostał jak codziennie jedzenie i wodę, a także koc do spania. Dał mi się nawet dzisiaj pogłaskać;) Pies jest przeuroczy i mamy zamiar go przygarnąć. Jednak zastanawiam się co na to mój od szczeniaka rozpieszczany pies? Narazie jest OK, lecz kiedy pogłaskałam przy nim małego skoczył na niego i odepchnął go zazdrośniak:) Jak myślicie nie będzi żadnych problemów między moim kotem i psem, a nowym lokatorem? Pozdrawiam
Przygarnięcie psiaka oznacza , że Peppa miała szczęscie co do właścicieli I może jednak ten bidul znajdzie u Was w końcu swój ostateczny dom
Peppa będzie zazdrosna jakiś czas, trzeba najpierw ją pogłaskać bo ona jest na razie pierwsza, a potem bidula, zawsze należy zaczynać od dominanta, a labka jest na swoim terytorium.
Nie piszesz jakiej płci jest bidulek, większy problem bywa między tą samą płcią, jeżeli to samczyk to sprawa teoretycznie jest łatwiejsza, tym bardziej, że jak zostanie trzeba by pomyśleć o kastracji a to wtedy zmniejsza chęc dominowania a także agresję idącą z chęci dominowania.
Pierwsze spotkania jednak zachęcam kontrolowania, nie narzucania co psy mają robić ale obserwacji czy któryś nie chce się postawić do drugiego.
W końcu też ustalą między sobą zakres obowiazków, terytorium i przywilejów - ważne żebyście jako właściciele zaakceptowali ich hierarchię.
Natomiast co do kota - może być różnie, kot ma swoje widzimisię niezależne od człowieka, to pies w końcu posłucha człowieka w zakresie akceptacji kiciora .
Peppa będzie zazdrosna jakiś czas, trzeba najpierw ją pogłaskać bo ona jest na razie pierwsza, a potem bidula, zawsze należy zaczynać od dominanta, a labka jest na swoim terytorium.
Nie piszesz jakiej płci jest bidulek, większy problem bywa między tą samą płcią, jeżeli to samczyk to sprawa teoretycznie jest łatwiejsza, tym bardziej, że jak zostanie trzeba by pomyśleć o kastracji a to wtedy zmniejsza chęc dominowania a także agresję idącą z chęci dominowania.
Pierwsze spotkania jednak zachęcam kontrolowania, nie narzucania co psy mają robić ale obserwacji czy któryś nie chce się postawić do drugiego.
W końcu też ustalą między sobą zakres obowiazków, terytorium i przywilejów - ważne żebyście jako właściciele zaakceptowali ich hierarchię.
Natomiast co do kota - może być różnie, kot ma swoje widzimisię niezależne od człowieka, to pies w końcu posłucha człowieka w zakresie akceptacji kiciora .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości