Wtrącę swoje 3 gr. Treser dla mnie ma pejoratywne zabarwienie, kojarzy mi się z szarpaniem, ciągnięciem, karaniem psa. W sumie przed oczami mam Pana Cesara.
Zgadzam się pies nie zawsze merda ogonkiem ze szczęścia. Co do ataku bez ostrzeżenia, nie raz tego doświadczyłam np jak amstaff ni z tego ni z owego zaatakował Shene i prawie przewrócił wózek z moim synem, zdecydowanie to jest najniebezpieczniejsze. Chyba z psami uznanymi za agresywne jest troszkę inaczej, ja bym nie ryzykowała i sprzeczki rozdzielała
Generalnie psy wysyłają do siebie sygnały i starają się unikać bójek, można wyczytać z ich zachowani czy się pogryzą. Kiedyś czytałam że pity nie potrafią odczytywać sygnałów uspokajających i stąd walki, ale nie wiem czy to prawda (musiałby się wypowiedzieć ktoś kto ma z nimi do czynienia:))
jak walczyc z agresja mojego psa wobec innych psów
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
walki są stad, że ta rasa tworzona była do walk. DO hodowli wybierano egzemplarze wyjątkowo agresywne, nie mające żadnych zahamowań.I tak powstała rasa. Do tego odpowiednie kształtowanie charakteru i mamy psa morderce. Co ciekawe te czyste rasy nigdy nie atakowały ludzi. Psy mogły zagryzać się na śmierć, ale jak człowiek wchodził na ring to nie było w ogóle takie opcji żeby chociażby chwycić człowieka za rękę. Niestety z racji tego, że powstała moda na amstaffy, czy też bulle zaczęto je rozmnażać bez zupełnej kontroli w pseudo hodowlach i te osobniki są już bardzo niebezpiecznie nie tylko dla innych psów, ale też dla ludzi. Osoby które hodują (hodują, nie rozmnażają) amstaffy dobierają psy nie tylko cechujące się odpowiednim wyglądem, ale też zrównoważonym charakterem.
Co do sygnałów to całkiem możliwe, że zatracił się w nich ten naturalny odruch. Nie da się wystawić do walki psa, który chce unikać konfliktów. No i też nie można generalizować, znam amstaffkę która bawi się z innymi psami, ale jest ona z dobrej hodowli, myślę że to plus odpowiednie prowadzenie to gwarancja sukcesu w trzymaniu takiego psa.
Co do sygnałów to całkiem możliwe, że zatracił się w nich ten naturalny odruch. Nie da się wystawić do walki psa, który chce unikać konfliktów. No i też nie można generalizować, znam amstaffkę która bawi się z innymi psami, ale jest ona z dobrej hodowli, myślę że to plus odpowiednie prowadzenie to gwarancja sukcesu w trzymaniu takiego psa.
- MaximusKennel
- Posty:87
- Rejestracja:13 listopada 2011, 13:19
Pit Bulle jak każda inna rasa potrafią odczytywać CS-y(tak samo jak potrafią je wysyłać), ale to czy je uszanują i przyjmą do wiadomości czy nie, to już inna sprawa. Psy tzw. walczące to raczej psy pozbawione instynktu samozachowawczego, ale to też osobna kwestia.Seiti pisze:Wtrącę swoje 3 gr. Treser dla mnie ma pejoratywne zabarwienie, kojarzy mi się z szarpaniem, ciągnięciem, karaniem psa. W sumie przed oczami mam Pana Cesara.
Zgadzam się pies nie zawsze merda ogonkiem ze szczęścia. Co do ataku bez ostrzeżenia, nie raz tego doświadczyłam np jak amstaff ni z tego ni z owego zaatakował Shene i prawie przewrócił wózek z moim synem, zdecydowanie to jest najniebezpieczniejsze. Chyba z psami uznanymi za agresywne jest troszkę inaczej, ja bym nie ryzykowała i sprzeczki rozdzielała
Generalnie psy wysyłają do siebie sygnały i starają się unikać bójek, można wyczytać z ich zachowani czy się pogryzą. Kiedyś czytałam że pity nie potrafią odczytywać sygnałów uspokajających i stąd walki, ale nie wiem czy to prawda (musiałby się wypowiedzieć ktoś kto ma z nimi do czynienia:))
W kwestii psa agresywnego do innych psów, zwłaszcza jeśli jest to pies NN, nie ważne jakiej rasy, zawsze należy podchodzić indywidualnie. Jedne psy pewne cechy charakteru, czy jak ja to nazywam "aspołeczność" mają zakodowane w genach, i to nie tylko psy tzw. "ras agresywnych", u innych wynika to z błędów wychowawczych i niewłaściwej socjalizacji. Czesto jest niestety tak, że to człowiek za bardzo miesza psom w głowach i nieświadomie zaburza hierarchię jaka panuje w psim stadzie, faworyzując na przykład tego, który powinien być na końcu. Czasem też jest tak, że ze względu na wiek, hierarcha w stadzie sama zaczyna się zmieniać, bo np. młodszy pies w pewnym momencie przejmuje przywództwo.
Wracając jednak do tematu: pies, który nie darzy sympatią innych psów, zawsze powinien być pod kontrolą, czyli na spacerze smycz plus kaganiec. Spuszczać ze smyczy można psa tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zawsze i bez względu na okoliczności można go 1 komendą odwołać. Jeśli pies nie wraca, to albo trzeba nad nim (i nad sobą) popracować, albo niestety pozostaje tylko trzymać go na smyczy bądź 10-20metrowej lince. Bo kiedyś albo on oberwie, albo zrobi innemu psu kuku. Niestety, takie jest moje zdanie. Psy ze schroniska niestety często zanim się na dobre zadomowią, nie są sobą, często dopiero po czasie wychodzi z nich ich prawdziwa natura. I trzeba brać na to poprawkę. Ja mam psy agresywne do innych psów, z czego 1 to typowy socjopata, który nie toleruje żadnego psa/suki, z żadnym psem się nie lubi, z żadnym psem nigdy się nie bawił (poza swoją matką, ale to sporadycznie i jak był jeszcze mały), nawet miotowe rodzeństwo bardzo szybko przestał tolerować, tak że już w wieku coś ok 6-7 tygodniu musiałam go wywalić z "pokoju dziecięcego" do domu na górę, bo zaczął ciąć rodzeństwo wcale nie na żarty...
Taki przypadek to oczywiście skrajność, ale i z tym da się żyć. Ja nie wymagam od moich psów, żeby kochały inne pieski, bo się nie da, ale mam prawo od nich wymagać, żeby się zachowywały. I tego właśnie wymagam: nie życzę sobie szopek na ulicy, wyrywania ręki z barku i niedźwiedziego ryku na pół osiedla. I tego nie ma. Życzę sobie za to ignorowania obcych psów w miejscach publicznych i tak jest, bo moim psom się opłaca trzymać nerwy na wodzy. Trzeba przy tym pamiętać, że pies to robotnik najemny: obce są mu wzniosłe uczucia i altruizm i wszystko co robi, robi żeby zadowolić siebie, nie Pańcia. Jeśli dymienie do psów uchodzi mu na sucho, jeśli dodatkowo znajduje w tym przyjemność (a często tak jest, że nakręcony przez agresję właściciela wnerwionego całą sytuacja, dymi jeszcze bardziej i włącza mu się mechanizm samonagradzania, czyli generalnie równia pochyła...). Czasem naprawdę wystarczy zaoferować psu możliwość wyboru, zaoferować inne zachowanie, takie które my akceptujemy i które psu przyniesie bezpośrednią korzyść. Przykład? Moje psy są nauczone (są celowo tak prowadzone, od szczenięcia), że to ja mam najlepsze zabawki i to ja oferuję najlepszą zabawę (zabawa w tropienie, polowanie, aportowanie itp), czytaj: ze mną jako przewodnikiem lepiej trzymać sztamę, bo się opłaca, i już to powoduje, że moje psy na spacerach (jak by nie było, ich spacerach) na mnie są skoncentrowane, a inne psy na horyzoncie tracą na atrakcyjności w porównaniu ze mną. Są niemile widziane, a jakże, ale mając do wyboru szarpać się bezsensownie na smyczy (z którego szarpania i tak nic nie wyniknie, bo smycz nie puści, a ja się nie dam przeciągnąć nawet o centymetr) wolą zostać przy mnie i skoncentrować się na moim poleceniu i tym co ja mówię (wystarczy zwykłe noga czy zostań), tym bardziej, że za prawidłowo wykonane polecenie będzie nagroda. Taka, że im się to opłaca. Za darmo dzisiaj nic nie ma.
btw. podobną metodę, dającą psu możliwość wyboru, ale takiego, który nam odpowiada (choć psu i tak wydaje się być jego wyborem, bo jest to wybór najbardziej dla niego opłacalnego działania) staram się stosować również u psów ze schroniska, chociaż u dorosłych psów, które mają już swoje nawyki to znacznie dłużej trwa. Najpierw trzeba znaleźć kontakt z psem, nauczyć go nawiązywać kontakt wzrokowy, potem znaleźć coś, na czym mu zależy (to są różne rzeczy, dla jednego piłka,dla jednego gryzak, dla innego żarcie, a dla jeszcze innego poklepanie po tyłku...) i dopiero potem można modulować jego zachowania w tę stronę, która nam odpowiada i tak dawać mu możliwość wyboru (wiadomo, że wybierze korzystniejszą opcję dla siebie) żeby jego wybór korzyści był i korzyścią dla nas. Z czasem jak pies ileś tam razy dokona korzystnego w jego mniemaniu wyboru, to zaniecha zachowań, które korzyści nie przynoszą.
Niestety nie pamiętam gdzie ja to czytałam, ale mnie to zdziwiło troszkę, czemu miałby nie odczytywać. Cieszę sie z tej wypowiedzi, po cichu liczyłam na nią:). Moje kundle pięknie ignorują psy np przy aporcie. Zauważyłam też różnicę w zachowaniu na smyczy a luzem przy komendzie noga. Idą luzem ale obowiązuję je noga i już nie biegną do psa ani nie szczekają. Każdy pies powinien być przekonany że fajniej jest z panią/panem niż z innymi psami, życie wszystkich byłoby łatwiejsze.
Moja młodsza ma w genach asta bądź pita, ona jak zaczyna walczyć nie odpuszcza, pies się może wycofać a ona dalej swoje. chociaż ciężko ją sprowokować do prawdziwej walki ale jak wpadnie w amok to nic tylko ją odciągać i mam wrażenie że ona jest na bakier z cs'ami:( i tak jest lepiej niż było, ale ciężka praca i jeszcze raz ciężka praca jest w stanie poprawić jej funkcjonowanie w społeczności.
Moja młodsza ma w genach asta bądź pita, ona jak zaczyna walczyć nie odpuszcza, pies się może wycofać a ona dalej swoje. chociaż ciężko ją sprowokować do prawdziwej walki ale jak wpadnie w amok to nic tylko ją odciągać i mam wrażenie że ona jest na bakier z cs'ami:( i tak jest lepiej niż było, ale ciężka praca i jeszcze raz ciężka praca jest w stanie poprawić jej funkcjonowanie w społeczności.
-
- Posty:3
- Rejestracja:21 stycznia 2012, 09:53
Dzień dobry. Mam pytanie .
Mój pies ma ponad rok, jak miał ok. 2 miesięcy wzięłam go ze schroniska. Od jakiegoś czasu jak wychodzę z nim na spacer zaczyna się rzucać na psy. Gdy w lesie go spuszczam ze smyczy i są jakieś psy to jest ok, bawi się z nimi i nie wykazuje agresji. Słyszałam, że może być coś takiego jak agresja smyczowa. Specjalnie kupiłam mu dłuższą smycz (automatyczną 5 m.)
ale to nie pomaga. Moje pytanie. Czy mam go trzymać krótko jak przechodzimy obok innych psów czy jakoś próbować go oswajać (tylko jest taki problem, że nie wiem jak to zrobić). Mój pies był kastrowany jak miał pare miesięcy. Z góry dziękuje za wszystkie rady.
Pozdrawiam
Mój pies ma ponad rok, jak miał ok. 2 miesięcy wzięłam go ze schroniska. Od jakiegoś czasu jak wychodzę z nim na spacer zaczyna się rzucać na psy. Gdy w lesie go spuszczam ze smyczy i są jakieś psy to jest ok, bawi się z nimi i nie wykazuje agresji. Słyszałam, że może być coś takiego jak agresja smyczowa. Specjalnie kupiłam mu dłuższą smycz (automatyczną 5 m.)
ale to nie pomaga. Moje pytanie. Czy mam go trzymać krótko jak przechodzimy obok innych psów czy jakoś próbować go oswajać (tylko jest taki problem, że nie wiem jak to zrobić). Mój pies był kastrowany jak miał pare miesięcy. Z góry dziękuje za wszystkie rady.
Pozdrawiam
Jeśli TY się denerwujesz, napinasz smycz, a pies nie ma możliwości wysyłania tzw. CS ów ani komunikacji z drugom psem to może być agresja smyczowa.
Tu masz przykład agresji smyczowej - wszystko jest Ok, sygnały uspokajające, rytuał powitania, mały pies pokazuje gesty uległości i prawdopodobnie wszystko byłoby OK, psy by się dogadały, gdyby właścicielka psa dużego w pewnym momencie nie napięła smyczy - po tym następuje atak:
http://www.youtube.com/watch?v=mSRQ9o22 ... ure=fvwrel
Masz smycz flexi?
Czy pies potrafi chodzić na luźnej smyczy?
Czy potrafi się na Tobie skupić?
Co możesz wykorzystać jako nagrodę - lubi jedzenie? zabawę? zna słowo pochwały np. dobry pies?
Czy pies zna komendę na ruch, że ma iśc z Tobą np. chodź albo równaj?
Czy znasz tzw. sygnały uspokajające psów i sygnały komunikacyjne?
Tu masz przykład agresji smyczowej - wszystko jest Ok, sygnały uspokajające, rytuał powitania, mały pies pokazuje gesty uległości i prawdopodobnie wszystko byłoby OK, psy by się dogadały, gdyby właścicielka psa dużego w pewnym momencie nie napięła smyczy - po tym następuje atak:
http://www.youtube.com/watch?v=mSRQ9o22 ... ure=fvwrel
Masz smycz flexi?
Czy pies potrafi chodzić na luźnej smyczy?
Czy potrafi się na Tobie skupić?
Co możesz wykorzystać jako nagrodę - lubi jedzenie? zabawę? zna słowo pochwały np. dobry pies?
Czy pies zna komendę na ruch, że ma iśc z Tobą np. chodź albo równaj?
Czy znasz tzw. sygnały uspokajające psów i sygnały komunikacyjne?
-
- Posty:3
- Rejestracja:21 stycznia 2012, 09:53
Tak smycz mam flexi. Z psem chodziłam na szkolenie. Na automacie tak naprawde nie ma luźnej szmyczy. Jak wychodzimy z domu do strasznie ciagnie, ale juz jak załawi swoje potrzeby idzie ładnie na smyczy. Na dworzu nie potrafi skupić uwagi na mnie, bo wszystko go rozprasza. Na początku jedzenie działało. Teraz nawet moge mu najlepszą kiełbasą przed nosem machać, a on nic.
Z moim psem jest taki problem, że jak widzi psa to staje i się napina. (przy psach które już zna jest ok) Gdy podchodzimy bliżej to zaczyna się jeżyć i wtedy smycz blokuje, on zaczyna warczeć i szczekać. Omijamy psa i jest normalnie. Nie wiem czy to we mnie jest problem czy w nim ?
Z moim psem jest taki problem, że jak widzi psa to staje i się napina. (przy psach które już zna jest ok) Gdy podchodzimy bliżej to zaczyna się jeżyć i wtedy smycz blokuje, on zaczyna warczeć i szczekać. Omijamy psa i jest normalnie. Nie wiem czy to we mnie jest problem czy w nim ?
Powiem Ci, że ja mam podobny problem tylko u mnie się nasila jak moje dwie suki idą razem. Zawsze staram się by szły przy mnie na luźnej smyczy, ale z różnym efektem. O dziwo bez smyczy, przy nodze nawet Shena nie szczeknie.
Kiedyś było tak że jak wychodziłyśmy z parku ja miałam tylko w głowie żeby nie obszczekiwały ludzi(chodnik jest wąski a starszej zawsze coś się nie spodobało) i tak się niepokoiłam że im się udzielało i zawsze znalazły sobie jakąś ofiarę. Teraz jestem spokojna i normalnie mijają.
Teraz zaczynamy od początku...od skupiania.
Kiedyś było tak że jak wychodziłyśmy z parku ja miałam tylko w głowie żeby nie obszczekiwały ludzi(chodnik jest wąski a starszej zawsze coś się nie spodobało) i tak się niepokoiłam że im się udzielało i zawsze znalazły sobie jakąś ofiarę. Teraz jestem spokojna i normalnie mijają.
Teraz zaczynamy od początku...od skupiania.
Na szkoleniu na pewno była mowa o motywacji psa do pracy , prawda?blueangel28 pisze:Tak smycz mam flexi. Z psem chodziłam na szkolenie. Na automacie tak naprawde nie ma luźnej szmyczy. Jak wychodzimy z domu do strasznie ciagnie, ale juz jak załawi swoje potrzeby idzie ładnie na smyczy. Na dworzu nie potrafi skupić uwagi na mnie, bo wszystko go rozprasza. Na początku jedzenie działało. Teraz nawet moge mu najlepszą kiełbasą przed nosem machać, a on nic.
Z moim psem jest taki problem, że jak widzi psa to staje i się napina. (przy psach które już zna jest ok) Gdy podchodzimy bliżej to zaczyna się jeżyć i wtedy smycz blokuje, on zaczyna warczeć i szczekać. Omijamy psa i jest normalnie. Nie wiem czy to we mnie jest problem czy w nim ?
I o sygnałach komunikacyjnych psów?
Młody jest teraz w okresie buntu, ma około roku,dojrzewa i może mieć Cię w nosie - ale co TY robisz kiedy machasz mu kiełbasą przed psykiem , prosisz o coś a on Cię olewa?
Skoro masz znajomego szkoleniowca blisko - to może poprosisz go bezpośrednio o pomoc - nie byłoby to najprostsze wyjście?
No i czy kojarzysz od czego zaczęły się te wyskoki do psów?
Czy on atakuje wszystko - psy, suki, szczeniaki?
Jak TY na to reagujesz - co robisz?
-
- Posty:3
- Rejestracja:21 stycznia 2012, 09:53
Tak, ma na mnie totalną olewkę. Mówię do niego po "imieniu" ale on jakby tego nie słyszał, jego oczy się błyszczą ma w nich pomieszanie podniecenia z adrenaliną. Szkoleniowca nie mam niestety w tym samym mieście, a że jestem nie pełnoletnia jeszcze to i samochodu nie mam by tam dojechać. Właśnie jakieś 2 miesiące temu zaczął się tak zachowywać w stosunku do psów (właśnie nie kojarzę by któryś pies mu coś zrobił, więc dlatego nie rozumiem czemu zaczął się tak rzucać), ale tylko jak jest na smyczy, bo jak jest spuszczony ze smyczy to jest ok. Psów których nie zna atakuje. Nie ma znaczenia czy to psy czy suki. Blokuje smycz i przechodze obok. Jak już miniemy psa to on się uspakaja i zachowuje się jakby nic sie nie stało. Nie wiem czy powinnam go jakoś karać za to, że się tak zachował czy próbować nie dopuszczać do sytuacji by się tak zachowywał (i jak to zrobić?) ?
Wprowadź mu zasadę "nic za darmo" -zanim pies dostanie to, czego chce, niech coś zrobi dla Ciebie.Tak, ma na mnie totalną olewkę. Mówię do niego po "imieniu" ale on jakby tego nie słyszał, jego oczy się błyszczą ma w nich pomieszanie podniecenia z adrenaliną.
Byliście na szkoleniu, więc wiesz, że masz tylko 4 rzeczy, które stanowią dla psa nagrodę:
- jedzenie,
- kontakt socjalny - nasza uwaga, głaskanie, mówienie do psa, to co z psem robimy,
- zabawa - z przewodnikiem, z psami, z innymi osobami
- środowisko - czyli wszystko to, co jest w domu i na spacerach, gdzie pies może wejść, dojść, co może powąchać, z kim może się przywitać, z jakimi psami może się pobawić itp.
Jeśli pies dostaje to za darmo - nie ma motywacji, żeby coś zrobić dla przewodnika. Np. jedzenie cały czas leży w misce ( pies decyduje kiedy i ile je), pies przyłazi z zabawką, naprasza się, człowiek się z nim bawi, psu się znudziło i idzie się położyć ( pies zadecydował czym, kiedy, jak długo się bawicie), pies przyłazi, wpycha łeb na kolana człowieka, trąca łapą - człowiek go głaszcze, psu się znudziło i odchodzi ( pies zadecydował kiedy, po czym i jak długo człowiek go mizia), na spacerze pies chce przywitać się z innym psem, ciągnie na smyczy, człowiek dla świętego spokoju odpina smycz ( znowu pies o wszystkim decyduje)....
Ale jeśli pies za każdym razem, kiedy czegoś od nas chce będzie musiał coś dla nas zrobić - wtedy sytuacja wyglądać będzie zupełnie inaczej.
Przykładowo - zanim podasz psu miskę z żarciem poproś go żeby zrobił chociażby siad albo waruj.
Zanim się z nim pobawisz - poproś o wykonanie jakieś komendy, na przykład skupienie na Tobie. To samo w trakcie zabawy.
Jeśli chce być głaskany - to samo, najpierw niech zrobi to, o co go prosisz.
I na spacerze to samo - nic za darmo, o wszystkim co fajnego spotka psa decydujesz TY.
Zmieniaj komendy, niech nie zawsze będzie to siad czy waruj, żeby pies nie wykonywał tego "z automatu" ale nigdy nie widział, co tym razem musi zrobić żeby dostać to, czego chce.
Popracuj nad skupieniem - ale jeśli do tej pory używałaś imienia psa, zmień to na inną komendę , bo imienia używasz w 100 różnych sytuacjach, pewnie także wtedy, kiedy jesteś na psa zła i on nie bardzo na to reaguje. Popracuj nad tym najpierw w domu, potem na spacerach w spokojnym miejscu, kiedy pies jest już trochę wybiegany, a dopiero na końcu - w rozproszeniach. Chwal go często kiedy jest grzeczny.
Co do mijanie innych psów - karanie to nie jest metoda, powinnaś go nauczyć JAK ma się zachowywać w ich obecności czyli popracować nad jego emocjami jakie odczuwa na ich widok, a w konsekwencji nad zachowaniem.
Postaraj się nie napinać smyczy, a wręcz przeciwnie - poluzować ją, żeby miała kształt zwisającej literki U.
Omińcie drugiego psa szerokim łukiem - psy które się nie znają nigdy nie podchodzą do siebie na wprost, zawsze po łuku.
Staraj się iść tak, żebyś TY była między psami - to naturalny sygnał rozdzielający psów.
Masz jakąś komendę na ruch np. równaj?
To ją wydaj i idź, TY decydujesz czy pies może podejść do innego psa, a nie pies. Idzie z Tobą - pochwal go.
Wprowadź jakąś inną komendę kiedy pozwalasz psu się witać z psami np. przywitaj się czy biegaj.
Staraj się tak dawkować odległość, żeby pies nie wszedł na nadmierny poziom pobudzenia - pies ma być skupiony na przewodniku, a nie działać na własną łapę.
A ja mam takie pytanie... jak muszę minąć jakiegoś psa na chodniku? Z pewnej odległości jest ok, ale jak muszę minąć psa na ciasnym chodniku to jak mam się zachować? Często jest tak, że mam psy po dwóch stronach ulicy, albo sznurek aut i nie mogę przejść na drugą stronę. Próbowałam np siad i patrz ale jeszcze patrz nie jest doskonałe a pies jest za blisko i nic mi z tego nie wychodzi Zwłaszcza jak są obie razem.
NIE WALCZ! :) Kochaj go i panuj nad nim to wystarczy! a i przede wszystkim więcej miłości
Też mam problem z mix-em amstaffa. To znajda niewiadomego pochodzenia. Jak trafił do nas to umiał juz siad i łapa. Niestety nie toleruje innych psów. Spacer z nim to wieczne rozgladanie sie czy nie ma gdzieś innego psa w pobliżu. Chciałabym go spuścić ze smyczy, bo mi go żal ,( a bardzo lubi biegać), ale się boje . 3 kagańce już zgubił w krzakach, bo ma budowe tzw.ABS-a czyli potężne karczycho , a mała główka i sciąga kaganiec nawet jak ma ciasno zapiety. W domu u nas mieszkał ze starszą sunia sznaucerka średnią, której musiał sie podporządkować (i co dziwne-ustepował jej). Natomiast na spacerze jak tylko zobaczy innego psa nawet daleko to juz postawa bojowa i nie pomaga smakołyk, skupianie na sobie czy komenda "siad". A do ludzi po prostu pluszak. No kochane grzeczne stworzenie w domu. Nic tylko miziaj mnie i miziaj. Jak nauczyć go skupienia jak na nic nie reaguje jak widzi psa??
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości