fakt - moj blad nieprezycyjnego sformulowania zdani
jest nieprawdziwa w rozumieniu tych, ktorzy jej nie zglebia, nie pojma...
ze strony -
http://pies.onet.pl/13,13884,41,mit_dom ... tykul.html
kopiuje artykul Pana Andrzeja Klosinskiego:
"Andrzej Kłosiński
Nieżyjący Fisher przed śmiercią wycofał się z teorii dominacji, uznając ją za błędną. Badania m.in. R. Coppingera wykazały, że psy domowe nie tworzą stada. Więc mój pies nie jest dominantem, za którego go do tej pory uważałam? Opierając się na teorii dominacji zachowanie psa, który warczy na dwa moje pozostałe psy i obsikuje mi każdy kąt w mieszkaniu, uznałam za dominujące. Więc, co z moim psem? Dlaczego warczy i ustawia po kątach pozostałe psy? Jeśli teoria dominacji jest nieprawdziwa, czym spowodowane jest jego zachowanie?Jak z nim postępować? Do tej pory uważałam go za psa alfa i starałam się obniżyć jego pozycję w stadzie - bez jakichkolwiek kar, na zasadzie - nikogo nie wyróżniam, głaszczę wszystkie psy w tym samym czasie, nikt nie jest lepszy ani gorszy. Pies nadal warczy, ale jednak mniej i wciąż obsikuje mieszkanie. M jak maruda
Cieszę się, że poruszyłaś problem teorii dominacji, bo bardzo wiele osób postrzega swoje relacje z psami właśnie w kategoriach tej teorii. Aby odpowiedzieć na postawione pytania spróbujmy krótko powiedzieć, jakie były główne tezy tzw. teorii dominacji. Otóż zakładała ona, że każdy pies w mniejszym lub większym stopniu dąży do tego, by stać się osobnikiem alfa. Osobnik alfa ma największe przywileje, a reszta „sfory”, do której psy zaliczają także ludzkich domowników, musi mu ustępować w dostępie do jedzenia, najbardziej pożądanego miejsca czy w sytuacji przechodzenia przez drzwi. Alfa kontroluje resztę grupy wymuszając (niekoniecznie w formie otwartej agresji) posłuszeństwo i realizację swoich przywilejów. Dlatego też, aby człowiek mógł prawidłowo ułożyć swoje relacje z psem powinien postępować jak osobnik alfa konsekwentnie egzekwując przewagę nad psem w różnych życiowych sytuacjach. Nie wolno zatem pozwalać psu jeść przy stole, zajmować miejsca na kanapach i sofach lub na szczycie schodów, wygrywać w zabawach siłowych, takich jak przeciąganie, pozwalać ciągnąć na smyczy (według teorii dominacji pies idąc przodem i ciągnąc „prowadzi” swoją sforę), przechodzić pierwszemu przez drzwi.
Tymczasem ani psy, ani watahy wilków nie tworzą tak sztywnych opartych na wymuszaniu przywilejów i posłuszeństwa struktur społecznych. Leżące u podstaw teorii dominacji obserwacje wilków były poczynione w niewoli, a więc w sytuacji presji obcego środowiska oraz znacznego ograniczenia możliwości zaspokojenia naturalnych potrzeb (polowanie, przestrzeń). To trochę tak jakby próbować opisywać relacje zachodzące w ludzkich społecznościach na podstawie badań i obserwacji przeprowadzonych w więzieniach lub koszarach.
Współczesne obserwacje wilczych rodzin, na przykład te, przeprowadzone przez zespół Dougha Smitha w Yellowstone National Park, wskazują, że choć wilki tworzą zhierarchizowane grupy społeczne (jest to konieczne dla polowania i reprodukcji), wzajemne relacje między osobnikami nie opierają się na presji i przemocy i są daleko bardziej skomplikowane niż sądzono dotychczas. Na przykład młodsze osobniki mają większe przywileje w dostępie do jedzenia, a starzejące się i przez to słabsze podlegają ochronie ze strony innych członków grupy. Dlatego właśnie współcześni badacze wolą używać terminu „wilcza rodzina” zamiast „wataha” czy „sfora”.
Wróćmy teraz do psów. Jak argumentuje wspomniany przez Ciebie Ray Coppinger, od tysięcy lat nie muszą one zdobywać pożywienia w taki jak ich przodkowie sposób – polując. Ich reprodukcja nie podlega wszechobecnym w świecie dzikich zwierząt prawom doboru naturalnego. Dlatego udomowione psy, nawet te żyjące na wpół dziko, nie tworzą podobnych do wilczych struktur społecznych. Nie znaczy to, że nie potrafią rywalizować w konkretnych sytuacjach, bronić tego co dla nich korzystne czy też okazywać płciowe zachowania, jak na przykład znaczenie terenu moczem przez samce. Zachowania te nasilają się w sytuacji stresu lub deficytu zaspokojenia potrzeb związanych z aktywnością lub choćby nadmiernego zagęszczenia. Według moich obserwacji to właśnie w domach, gdzie jest kilka lub wiele psów ras lub typów użytkowych (np. owczarki niemieckie) na niewielkiej przestrzeni z ograniczoną możliwością realizacji naturalnych wzorców zachowania, dochodzi do eskalacji agresji, problemów ze znaczeniem terenu lub nadmierną obroną zasobów (pożywienie, terytorium). Właściciele takich „sfor” nieodmiennie tłumaczą takie zachowania psów w kategoriach teorii dominacji, postrzegając naturę psów podobnie jak ludzką naturę rozumiał jeden z bohaterów powieści „Nędznicy” Victora Hugo, prokurator Javert.
Kończąc ten zbyt długi, jak na internetową poradę, wywód i stawiając się w roli adwokata Twojego psa, proponuję spojrzeć na jego zachowanie z innej perspektywy i zadać sobie kilka pytań. Czy pewny siebie i ”dominujący” pies ma ciągłą potrzebę potwierdzania swojej pozycji i utrzymywania pozostałych członków swojej grupy w ryzach? Czy zarówno warczenie, jak i nieustanne znaczenie terenu moczem nie jest związane z napięciem, jakie pies przeżywa? Jeśli tak, to jakie mogą być źródła tego napięcia – warunki w jakich pies przebywa (np. ciasne mieszkanie), reakcje opiekunów w konfliktowych sytuacjach, niezgodność charakterów z innym (lub innymi) psami, niedostateczne zaspokojenie potrzeb związanych z ruchem, aktywnością i realizacją naturalnych wzorców zachowania (tropienie, aportowanie, zabawy), kontakt z opiekunami czy nawet dolegliwości fizyczne? Jaki wpływ na samopoczucie i emocje psa mają działania polegające na „obniżaniu pozycji w stadzie”, nawet jeśli nie są to działania represyjne?
Dopiero mając jasność w powyższych kwestiach możemy zastanowić się jak postępować w opisywanej sytuacji, to znaczy jak zlikwidować źródła napięcia i jak nauczyć psa inaczej zachowywać się w dotychczas trudnych sytuacjach. Jest natomiast pewne, że jakiekolwiek kary czy nieprzyjemności przyczynią się prędzej czy później do nasilenie problemów.
I jeszcze jedna kwestia dotycząca teorii dominacji – jej odrzucenie nie oznacza braku kontroli zachowania psa oraz stanowienia reguł w kontaktach z nim. Przeciwnie, wykorzystanie jego naturalnych zachowań (w tym potrzeby tworzenia więzi społecznych) oraz potrzeb pozwala na zbudowanie więzi opartej na przewodnictwie człowieka i podporządkowaniu psa. Bez przemocy, strachu i utraty zaufania"