Witam,
Mam półtoraroczną suczkę owczarka kaukaskiego. Ostatnio pojawiły się pewne problemy i niestety z obawy o jej bezpieczeństwo postanowiłam poradzić się Was...
Zorcia jest bardzo łagodnym psem, kocha dzieci, na spacerach wszystkim się cieszy (nawet dużym suczkom) niestety w ogrodzie gdy widzi za płotem psa wpada w jakiś dziki szał- ujada jak szalona, nie da się ani złapać ani tym bardziej odwołać i od razu ląduje na płocie (drewniany w podmurówką ok 1,8m) kilka razy zdarzyło się, że włożyła łapę między szczeble i dobrze, że byłam w pobliżu i zdążyłam wyciągnąć łapę zanim doszło do nieszczęścia. Niestety nie wyciągnęła z tego żadnej lekcji (wcale mnie to specjalnie nie zdziwiło). Nie można jej ani na chwilę zostawić samej w ogrodzie a i tam trzeba mieć dosłownie refleks szachisty bo w mgnieniu oka (jak tylko coś zobaczy) ląduje na płocie. Kiedyś niestety nie zdążyłam dobiec i poleciała za psem- zaczęła się z nim bawić, ale była tak zaaferowana, że mowy nie było o przywołaniu jej do siebie, więc próbowałam ją złapać chyba z godzinę a udało się to dopiero jak odgoniłam tego drugiego psa...
Mama boi się ją wypuszczać bo jej nie utrzyma a poza tym Zora kompletnie jej nie słucha. Jak chcę coś zrobić w domu to albo biorę psa do domu (w nocy zawsze śpi w domu a chciałabym żeby w dzień jak jest ładna pogoda biegała sobie na dworze) albo zapinam na łańcuch, ale i tak strasznie wariuje i przestawia budę, którą podnosi z trudem czterech facetów... dla mnie łańcuch nie jest rozwiązaniem a kojec nie wchodzi w grę ze względu na przekonania taty.
Na brak ruchu też nie może narzekać- codziennie wychodzi na godzinny spacer i co chwila ktoś bawi się z nią zabawkami w ogrodzie (oczywiście na pierwszym miejscu piłeczka).
Ostatnio suczka sąsiada się oszczeniła to Zora uprowadziła jednego szczeniaka i co chwilę rozplątuje siatkę żeby się do nich dostać (od strony sąsiadów mamy siatkę, ale tej akurat nie próbuje przeskakiwać).
Teraz szczeniaki są trochę starsze i pracują razem z nią nad siatką.
Czy jest jakiś sposób żeby psy za płotem nie powodowały aż takiej euforii? Szkoda jej trzymać cały dzień w domu tym bardziej, że mamy duży ogród...
Powoli zaczynam rozważać psiego psychologa bo mimo, że to nie jest mój pierwszy pies rasy uważanej za trudną, ale z tym problemem nie mogę sobie poradzić...
Wielki mały problem
Przecież masz psa stróżującego.
Jeżeli zostawiasz ją samą na podwórzu, a suka nie została nauczona kompetencji społecznych, to będzie wariować i odstraszać intruzów ze swojego terenu.
Psy pozostawione same sobie w ogrodzie często szukają sobie rozrywki na własną łapę i zaczynają albo obszczekiwać, albo kopać, albo uciekać.
Pies do szczęścia nie potrzebuje siedzieć sam jak palec w ogrodzie.
Co powinnaś z nią zrobić to przede wszystkim podstawy posłuszeństwa - skupienie na przewodniku, przywołanie na 100 %, siad, waruj, zostań, nie i dobrze. Ustanowić jasne zasady i regułu co psu wolno a czego nie i na spokojnie jej tego nauczyć. Najpierw naucz - potem wymagaj i stopniowo zwiększaj kryteria. Ona nie rozumie po polsku ani w żadnym innym języku, a kiedy jest podekscytowana czy pobudzona - po prostu nie jest w stanie wykonać żadnego nawet znanego jej polecenia.
Dlatego najpierw musisz ją nauczyć, JAK ma się zachowywać w określonej sytuacji, odpowiednio motywując ją do pracy i nagradzając za wykonanie komendy tak, żeby wiedziała, że słuchanie właścicieli jest fajne.
I nie zostawiaj jej absolutnie samej w ogrodzie - ani luzem ani na łańcuchu. Gdzie człowiek, tam pies.
Plus - spacery, na których robicie coś razem, ale i pies ma czas dla siebie, w tym na zabawy z innymi psami. Jednak to TY jako przewodnik decydujesz, gdzie i jak szybko idziecie, z kim się witacie, z kim suka może się pobawić.
Po prostu musisz się nauczyć porozumiewania z psem językiem, jaki on rozumie i przejąć kontrolę nad wszystkim, co jest dla niego ważne i czego on pragnie.
Poczytaj ten wątek ( zanim mod nie usunie linka) i zobacz jak ta dziewczyna zaczęła pracować ze swoim kaukazem:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zapraszam też do zalogowania się na naszym forum, bo na krakvecie raczej nikt Ci konkretnie nie pomoże.
Psi psycholog albo szkoleniowiec ( byle dobry!) to też niezłe wyjście, jednak całą pracę będziecie i tak musieli zrobić WY - bo pies uczy się przez 24 godziny na dobę, a wychowanie i wyszkolenie psa to kilka miesięcy pracy.
Jeżeli zostawiasz ją samą na podwórzu, a suka nie została nauczona kompetencji społecznych, to będzie wariować i odstraszać intruzów ze swojego terenu.
Psy pozostawione same sobie w ogrodzie często szukają sobie rozrywki na własną łapę i zaczynają albo obszczekiwać, albo kopać, albo uciekać.
Pies do szczęścia nie potrzebuje siedzieć sam jak palec w ogrodzie.
Co powinnaś z nią zrobić to przede wszystkim podstawy posłuszeństwa - skupienie na przewodniku, przywołanie na 100 %, siad, waruj, zostań, nie i dobrze. Ustanowić jasne zasady i regułu co psu wolno a czego nie i na spokojnie jej tego nauczyć. Najpierw naucz - potem wymagaj i stopniowo zwiększaj kryteria. Ona nie rozumie po polsku ani w żadnym innym języku, a kiedy jest podekscytowana czy pobudzona - po prostu nie jest w stanie wykonać żadnego nawet znanego jej polecenia.
Dlatego najpierw musisz ją nauczyć, JAK ma się zachowywać w określonej sytuacji, odpowiednio motywując ją do pracy i nagradzając za wykonanie komendy tak, żeby wiedziała, że słuchanie właścicieli jest fajne.
I nie zostawiaj jej absolutnie samej w ogrodzie - ani luzem ani na łańcuchu. Gdzie człowiek, tam pies.
Plus - spacery, na których robicie coś razem, ale i pies ma czas dla siebie, w tym na zabawy z innymi psami. Jednak to TY jako przewodnik decydujesz, gdzie i jak szybko idziecie, z kim się witacie, z kim suka może się pobawić.
Po prostu musisz się nauczyć porozumiewania z psem językiem, jaki on rozumie i przejąć kontrolę nad wszystkim, co jest dla niego ważne i czego on pragnie.
Poczytaj ten wątek ( zanim mod nie usunie linka) i zobacz jak ta dziewczyna zaczęła pracować ze swoim kaukazem:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zapraszam też do zalogowania się na naszym forum, bo na krakvecie raczej nikt Ci konkretnie nie pomoże.
Psi psycholog albo szkoleniowiec ( byle dobry!) to też niezłe wyjście, jednak całą pracę będziecie i tak musieli zrobić WY - bo pies uczy się przez 24 godziny na dobę, a wychowanie i wyszkolenie psa to kilka miesięcy pracy.
Dziękuję za odpowiedź. Z linku na pewno skorzystam.
Ona nie zostaje sama w ogrodzie (wyjątek to chwila gdy np. myję w domu podłogę czyli jakieś 25 minut dziennie)- nawet jak gdzieś jedziemy to zabieramy ją ze sobą. Na spacerach jak najbardziej pozwalamy jej się kolegować z innymi psami- ma takich dwóch kolegów z którymi zawsze się witamy chociaż przez płot. Chodzimy na spacery na długiej linie (12m) i nie ma problemów z przywołaniem jej nawet od innego psa- nawet w trakcie zabawy. Problem zaczyna się właśnie w ogrodzie- wtedy pies po prostu głuchnie. Mam świadomość tego, że to pies stróżujący i mocno terytorialny- było nie było między innymi do stróżowania została kupiona.
Zna komendy typu "do mnie", "zostaw", "siad", "waruj", "zostań", "źle", "dobrze".
Przez kilka ostatnich dni po jakieś dwie godziny dziennie siedzę z nią na linie w ogrodzie i jak jakiś pies (czy ogólnie coś co ją pobudza) przechodzi to uspokajam ją i mówię "zostaw" i pies nawet nie drgnie, ale jak tylko jest luzem to znowu zaczyna się gonitwa po płotach.
Wiem, że to wymaga ogromnej ilości czasu i jestem na to przygotowana jednakże wolałabym zasięgnąć opinii kogoś kto wie lepiej ode mnie czy moje pomysły na rozwiązanie problemu są dobre i warto to kontynuować czy może iść w innym kierunku.
A co do fachowców to z poprzednim psem byliśmy na tresurze u tresera wyznaczonego przez Związek Kynologiczny to zrezygnowaliśmy po pierwszym razie bo jak facet zażyczył sobie mega kolców w kolczatce a potem tak szarpnął psa, że ten wystrzelił na jakieś dwa metry w powietrze a facet stwierdził, że pies nie poddał się tresurze (żeby nie było- sami wzięliśmy się za tresurę i pies był bezwzględnie posłuszny). Także w tym względzie jestem wielce ostrożna.
Najbardziej zależy mi na tym żeby w tej euforii nie zrobiła sobie krzywdy bo ostatnio tak biegła, że wpadła na samochód i się dosłownie od niego odbiła. Na szczęście nic się nie stało, ale wiadomo- do czasu...
Ona nie zostaje sama w ogrodzie (wyjątek to chwila gdy np. myję w domu podłogę czyli jakieś 25 minut dziennie)- nawet jak gdzieś jedziemy to zabieramy ją ze sobą. Na spacerach jak najbardziej pozwalamy jej się kolegować z innymi psami- ma takich dwóch kolegów z którymi zawsze się witamy chociaż przez płot. Chodzimy na spacery na długiej linie (12m) i nie ma problemów z przywołaniem jej nawet od innego psa- nawet w trakcie zabawy. Problem zaczyna się właśnie w ogrodzie- wtedy pies po prostu głuchnie. Mam świadomość tego, że to pies stróżujący i mocno terytorialny- było nie było między innymi do stróżowania została kupiona.
Zna komendy typu "do mnie", "zostaw", "siad", "waruj", "zostań", "źle", "dobrze".
Przez kilka ostatnich dni po jakieś dwie godziny dziennie siedzę z nią na linie w ogrodzie i jak jakiś pies (czy ogólnie coś co ją pobudza) przechodzi to uspokajam ją i mówię "zostaw" i pies nawet nie drgnie, ale jak tylko jest luzem to znowu zaczyna się gonitwa po płotach.
Wiem, że to wymaga ogromnej ilości czasu i jestem na to przygotowana jednakże wolałabym zasięgnąć opinii kogoś kto wie lepiej ode mnie czy moje pomysły na rozwiązanie problemu są dobre i warto to kontynuować czy może iść w innym kierunku.
A co do fachowców to z poprzednim psem byliśmy na tresurze u tresera wyznaczonego przez Związek Kynologiczny to zrezygnowaliśmy po pierwszym razie bo jak facet zażyczył sobie mega kolców w kolczatce a potem tak szarpnął psa, że ten wystrzelił na jakieś dwa metry w powietrze a facet stwierdził, że pies nie poddał się tresurze (żeby nie było- sami wzięliśmy się za tresurę i pies był bezwzględnie posłuszny). Także w tym względzie jestem wielce ostrożna.
Najbardziej zależy mi na tym żeby w tej euforii nie zrobiła sobie krzywdy bo ostatnio tak biegła, że wpadła na samochód i się dosłownie od niego odbiła. Na szczęście nic się nie stało, ale wiadomo- do czasu...
No nie dziwię się - związek kynologiczny i jego treserzy w przeważającej części pozostali na etapie : psy to wilki i należy je zdominować, a najlepiej ubrać kolce i huknąć o glebę...Sama to przerobiłam z moją suczką wielkości pohdalana, a efektem było brak więzi i zaufania do mnie i agresja do wszystkiego co się rusza w promieniu 20 metrów...A co do fachowców to z poprzednim psem byliśmy na tresurze u tresera wyznaczonego przez Związek Kynologiczny to zrezygnowaliśmy po pierwszym razie bo jak facet zażyczył sobie mega kolców w kolczatce a potem tak szarpnął psa, że ten wystrzelił na jakieś dwa metry w powietrze a facet stwierdził, że pies nie poddał się tresurze (żeby nie było- sami wzięliśmy się za tresurę i pies był bezwzględnie posłuszny). Także w tym względzie jestem wielce ostrożna.
Nie wiem skąd jesteście, jeśli chcesz, mogę poszperać wśród znajomych trenerów, którzy stosują metody nowoczesne i oparte o wiedzę, a nie TD i zobaczyć, czy macie kogoś godnego polecenia w swojej okolicy.
Metoda z linką jest dobra - uczysz psa JAK ma się zachowywać w ogrodzie. Ale to wymaga czasu no i oczywiście konsekwencji. Jeżeli kilka razy w czasie nauki uda jej się zrobić coś na własną łapę, to wracacie do niemal początku nauki, bo takie zachowania jak szczekanie i ucieczki są samonagradzające - czyli stanowią dla psa wielką pokusę i jednocześnie frajdę.Przez kilka ostatnich dni po jakieś dwie godziny dziennie siedzę z nią na linie w ogrodzie i jak jakiś pies (czy ogólnie coś co ją pobudza) przechodzi to uspokajam ją i mówię "zostaw" i pies nawet nie drgnie, ale jak tylko jest luzem to znowu zaczyna się gonitwa po płotach.
Na etapie nauki dobrze jest najpierw POCHWALIĆ psa, a potem dać inną nagrodę - głaskanie, kawalątek jedzenia czy zabawę z przewodnikiem.
Potem można zmieniać linkę na coraz cieńszą, taki zwykły sznurek do prania - żeby pies jej prawie nie czuł, ale żeby można go było korygować.
Po jakimś czasie, kiedy już załapie, że szczekanie i wyrywanie do płotu jest niewskazane - spróbuj tego bez linki. Ale wtedy musisz wzmóc czujność ( fajnie jest się z kimś umówić, żeby np. łaził pod płotem z psem), a TY w tym czasie odrwacasz uwagę suczki i np. dajesz jej komendę "waruj" i chwalisz i nagradzasz za to, że waruje, a nie wypyszcza się na psa.
Albo uczysz komendy PATRZ na psa ale nie ruszaj i bądź grzeczna.
Czyli uczysz innego zachowania, niż robiła do tej pory. Uczysz spokoju i opanowania emocji.
A skoro admini forum na razie wyjechali na urlop, wstawię linki do problemu ujadania:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
i do komendy PATRZ - psiak jest nagradzany za spokój i za zwrócenie się do przewodnika, zamiast obszczekiwania:
http://www.youtube.com/watch?v=tszZFaJvPLA
Spokojnie - dasz radę. Ale musicie pamiętać o całkowitej kontroli zasobów. To WY, a nie sunia decydujecie, co psu wolno, a czego nie i nagradzacie wszystko, co robi dobrze, a natychmiast przerywacie to, co jest złe, ucząc innych zachowań.
Czyli wnioskuję, że najlepszym wyjściem (dopóki nie nauczy się prawidłowych zachowań) będzie ciągłe wyprowadzanie jej na linie tudzież smyczy żeby zablokować jej możliwość wyrwania do płotu? Jak mus to mus- na linie też można pobawić się aporcikiem.
Tylko tu pojawia się mały problem- ona za nic w świecie nie załatwi się na uwięzi, więc trzeba będzie po prostu stać i obserwować czy ktoś nie idzie i przywoływać ją zanim się zainteresuje...
Co do miejsca zamieszkania to mieszkamy w Żukowie koło Gdańska
Tylko tu pojawia się mały problem- ona za nic w świecie nie załatwi się na uwięzi, więc trzeba będzie po prostu stać i obserwować czy ktoś nie idzie i przywoływać ją zanim się zainteresuje...
Co do miejsca zamieszkania to mieszkamy w Żukowie koło Gdańska
W Trójmieście masz kilku dobrych szkoleniowców, którzy stosują wyłącznie metody pozytywne.
Gdybyś potrzebowała pomocy, skontaktuj się albo z Monią:
xxxxxxxxxxxxxxxx
albo z Miriam:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
To porządne dziewczyny i na pewno nie będą stosować wobec psa przemocy.
A skoro Gdańsk i metody awersyjne, to domyślam się, że z poprzednim psem byliście w pewnej znanej szkole na H... ( żeby nie używać pełnej nazwy)?
Gdybyś potrzebowała pomocy, skontaktuj się albo z Monią:
xxxxxxxxxxxxxxxx
albo z Miriam:
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
To porządne dziewczyny i na pewno nie będą stosować wobec psa przemocy.
A skoro Gdańsk i metody awersyjne, to domyślam się, że z poprzednim psem byliście w pewnej znanej szkole na H... ( żeby nie używać pełnej nazwy)?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości