Proszę o radę. Mój buldożek przepada za kocimi odchodami. Na spacerze na komendę "chodź" zawsze podbiega do mnie i siada w oczekiwaniu na pochwałę lub smakołyk. Ale... jak zwęszy kocie kupsko staje się głuchy jak pień. W oczach ma obłęd. Nic go nie interesuje, tylko to jak dostać się do zakazanego przysmaku.
Jak jest na smyczy tylko obwącha i idzie dalej. Problem jest dopiero jak biega bez smyczy. Nie pomaga aportowanie lub próba zainteresowania go czymkolwiek. Wygląda to tak, jakby chęć wszamania tego śmierdziela była silniejsza od niego.
Jak miał 3 miesiące dawałam mu Rumen Tabs , teraz dosypuję do żarełka mielone żwacze. Dodam jeszcze, że psiura karmię Nutra Nuggets Professional. Oprócz tego zajada się jabłkami i wszelkiego rodzaju owocami i warzywami.
I teraz mam jeszcze jedno pytanie. Odrobaczam go co 3 miesiące... ale jak wcina te kupale to czy nie trzeba odrobaczać go częściej? Ostatnie miał 20 marca.
Poradźcie coś, bo mnie się już kończą pomysły
Kocia kupa -ulubiony przysmak :(
wiele ci nie pomogę, bo mam podobny problem. Uczenie komendy "zostaw" wychodzi nam tylko na mniej atrakcyjnych "przysmakach - znaleziskach".
To co działa u mnie to spacer na rowerze, ja jadę, ona biegnie i to wcale nie szybko, ale na tyle szybko się przemieszczam w stosunku do spaceru na nogach, że moja sunia nie ma czasu na obwąchiwanie gdzie jest kocia kupa, czy interesujące zapachy w śmietniku (nota bene do którego jest w stanie wskoczyć).
Po drugie - kaganiec. Kupiłam i jeśli spacer nie jest z rowerem (ja mam terriera i muszę jej serwować dość dużą dawkę ruchu) to zakładam kaganiec, ściągam - jeśli zapinam na smycz.
Jestem zdzwiona, bo kaganiec zaakceptowała bez większych protestów (zawsze przed załozeniem i po ściągnieciu daję super smakołyk), wiedząc że niewiele może w nich wtrąchnąć na spacerze, nawet spacjalnie nie szuka. bez kagańca i smyczy, tylko się za nia kurzy w takim tempie leci do osiedlowego śmietnika
To co działa u mnie to spacer na rowerze, ja jadę, ona biegnie i to wcale nie szybko, ale na tyle szybko się przemieszczam w stosunku do spaceru na nogach, że moja sunia nie ma czasu na obwąchiwanie gdzie jest kocia kupa, czy interesujące zapachy w śmietniku (nota bene do którego jest w stanie wskoczyć).
Po drugie - kaganiec. Kupiłam i jeśli spacer nie jest z rowerem (ja mam terriera i muszę jej serwować dość dużą dawkę ruchu) to zakładam kaganiec, ściągam - jeśli zapinam na smycz.
Jestem zdzwiona, bo kaganiec zaakceptowała bez większych protestów (zawsze przed załozeniem i po ściągnieciu daję super smakołyk), wiedząc że niewiele może w nich wtrąchnąć na spacerze, nawet spacjalnie nie szuka. bez kagańca i smyczy, tylko się za nia kurzy w takim tempie leci do osiedlowego śmietnika
Moja psinka też wcina z chęcią kocie kupsztale, najciekawsze jest to że mamy też kotkę i na początku zanim my zdążyliśmy sprzątnąć kuwetę nasza sunia miała fajny przysmak, tak że jak słyszała że kotka siedzi w kuwecie to już czatowała. Kuwetę musieliśmy dać poza obszar działalności suni, a na spacerach była karana za zjadanie wszystkiego podejrzanego, nie oznacza to że coś się pod tym względem zmieniło - to chyba nie możliwe, tyle że na moją reakcję teraz szybko wypluwa to co ma w mordce bo wie czym to grozi. Tu chyba tylko i wyłącznie pomoże obserwacja psa bo nie znam takiego pieska który się nie połakomi na fajne przysmaki
an.ka,
dawałaś rade dogonić psa z przysmakiemw pysku?? Jak ty "karałaś" psa za zbieranie z ziemi "przysmaków"??
Bo moja tak spieprza, że jak nie jest na smyczy to nie mam szans na odebranie jej znaleziska, a kończy się najczęściej tym, że tylko przyśpiesza jego konsumpcję, co może źle się skończyć, jeśli przysmak jest z tych "niebezpiecznych".
dawałaś rade dogonić psa z przysmakiemw pysku?? Jak ty "karałaś" psa za zbieranie z ziemi "przysmaków"??
Bo moja tak spieprza, że jak nie jest na smyczy to nie mam szans na odebranie jej znaleziska, a kończy się najczęściej tym, że tylko przyśpiesza jego konsumpcję, co może źle się skończyć, jeśli przysmak jest z tych "niebezpiecznych".
an.ka podpisuję się pod pytaniem poprzedniczki. Jak karałaś delikwenta?
U mnie też próba złapania tego czegoś kończy się na przyśpieszeniu psa i jeszcze szybszym połknięciu śmierdziela
A przed wczoraj miał radochę i po zjedzeniu kociego przysmaku biegał wkoło mnie jak oszalały
U mnie też próba złapania tego czegoś kończy się na przyśpieszeniu psa i jeszcze szybszym połknięciu śmierdziela
A przed wczoraj miał radochę i po zjedzeniu kociego przysmaku biegał wkoło mnie jak oszalały
Hmm, no wiecie, zaraz wyjdę na sadystkę, bo Yodka zwyczajnie dostawała ode mnie po pyszczku (oczywiście nie za mocno!) i niezbyt delikatnie wyciągałam jej to coś, co właśnie zjadała (nie było to i dla mnie zbyt przyjemne...), i oczywiście jak każda baba przy tym strzelałam jej kazanie (i to do przyjemnych nie należy), doganiać na szczęście nie musiałam bo jakoś nasza sunia nie uciekała przede mną, od samego początku ją uczyliśmy że jak wołamy (a szczególnie "złym" tonem) to natychmiast ma przychodzić, czasami zamiast przychodzić po prostu staje w miejscu - to i tak jakieś ułatwienie, jakoś tak nam się udało że sunia jest w miarę posłuszna (chyba że jej nie widzimy to zdarza jej się nie być grzeczną...). Ogólnie reasumując Yodka łapnęła w końcu że jak widzę że coś zjada i jestem zła to skończy się to nieprzyjemnie i lepiej już wypluć to co się ma w buzi, niezbyt delikatna forma nauczania - ale chyba skuteczna. Dodam że jest to jedyne przewinienie za które dostawała kuksańca w mordkę, nie stosuję żadnej innej formy "przemocy" - no i ta forma też się skończyła jak Yodka nauczyła się że nie należy zjadać różnych dziwnych rzeczy. Smakołykami raczej nagradzam psinkę za dobre rzeczy, nie chcę żeby skojarzyła że jak bierze do mordki np kupę kocią to dostaje za to nagrodę. Tak ją nauczyliśmy przychodzić jak wołamy - dostawała za przyjście nagrodę i nigdy jej nie karaliśmy jak do nas przyszła na zawołanie.
Witam.
Mieliśmy (mam nadzieję ze czas przeszły) podobny problem. Oprócz labradora mamy jeszcze kota. Jej kuweta znajduje się w pralni. Psina była cały czas uczone ze nie wolno jej do tego pomieszczane wchodzić. Ale zaczęły się pojawiać na legowisku psa granulki z kuwety. Aż któregoś dnia wróciłem do domu bo czegoś zapomniałem. Psina się nie zorientowała że właściciel wrócił i dała się przyłapać z kocią kupą w pysku.
Poszperaliśmy po necie i wyszło ze jest to spowodowane prawdopodobnie brakami jakiejś bakterii (coś z żywieniem). I zalecali tam aby kupić psu żwacze. Śmierdzą one strasznie ale narazie (odpukać) chyba nie zagląda do kuwety. Więć też polacam spróbować. Może pomoże.
Mieliśmy (mam nadzieję ze czas przeszły) podobny problem. Oprócz labradora mamy jeszcze kota. Jej kuweta znajduje się w pralni. Psina była cały czas uczone ze nie wolno jej do tego pomieszczane wchodzić. Ale zaczęły się pojawiać na legowisku psa granulki z kuwety. Aż któregoś dnia wróciłem do domu bo czegoś zapomniałem. Psina się nie zorientowała że właściciel wrócił i dała się przyłapać z kocią kupą w pysku.
Poszperaliśmy po necie i wyszło ze jest to spowodowane prawdopodobnie brakami jakiejś bakterii (coś z żywieniem). I zalecali tam aby kupić psu żwacze. Śmierdzą one strasznie ale narazie (odpukać) chyba nie zagląda do kuwety. Więć też polacam spróbować. Może pomoże.
coż na mojego terriera próba takiego oduczania jaki an.ka zastosowała, skończyła się uciekaniem ze znaleziskiem w pysku.
Jeśli chodzi o przysmak w postaci kociej kupy, niestety ale nie zawsze jest to kwestia niedoborów jakiś tam...
Na niektóre psy działa karmienie żwaczem, na inne niekoniecznie. Ja jestem tym drugim przykładem, udało nam się wprawdzie ograniczyć zainteresowanie kupami, ale nie wyeliminować.
Ja podaję rumen tabs codziennie do posiłku, plus codziennie śmierdzące żwacze. Jak mówię udało mi sie zmniejszyć zainteresowanie kupami, ale tylko zmniejszyć.
Natomiast mój inny pies, też swego czasu mocno interesował się kupami różnymi, ale wyrósł z tego jakoś po skończeniu roku i to bez żadnych specjalnych zabiegów, dostawał też przez jakiś czas rumen tabs.
Młode psy mają to chyba w nawyku po matce, która zjadała ich kupy w legowisku aby je oczyszczać i często bywa tak, że jest to nawyk "z domu", który z czasem mija, warto jednak zawsze zainwestować w żwacze
To najlepsyz przysmak szkoleniowy przy okazji
Jeśli chodzi o przysmak w postaci kociej kupy, niestety ale nie zawsze jest to kwestia niedoborów jakiś tam...
Na niektóre psy działa karmienie żwaczem, na inne niekoniecznie. Ja jestem tym drugim przykładem, udało nam się wprawdzie ograniczyć zainteresowanie kupami, ale nie wyeliminować.
Ja podaję rumen tabs codziennie do posiłku, plus codziennie śmierdzące żwacze. Jak mówię udało mi sie zmniejszyć zainteresowanie kupami, ale tylko zmniejszyć.
Natomiast mój inny pies, też swego czasu mocno interesował się kupami różnymi, ale wyrósł z tego jakoś po skończeniu roku i to bez żadnych specjalnych zabiegów, dostawał też przez jakiś czas rumen tabs.
Młode psy mają to chyba w nawyku po matce, która zjadała ich kupy w legowisku aby je oczyszczać i często bywa tak, że jest to nawyk "z domu", który z czasem mija, warto jednak zawsze zainwestować w żwacze
To najlepsyz przysmak szkoleniowy przy okazji
moja też namiętnie je wygrzebywała, chociaż przez zimę chyba zapomniała o swoich ulubionych kocich kupach gonienie nie działało - to dla niej najlepsza zabawa raz na jakiś czas zadziałał podstęp, ale jak pare razy pokrzyczałąm to tym gorzej nie chciała przychodzić do domu...
A potem zostawało mi wymyć jej mordę pastą do zębów, bo smród zabijał, a z niej jest wielki całuśnik
A potem zostawało mi wymyć jej mordę pastą do zębów, bo smród zabijał, a z niej jest wielki całuśnik
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości