Posiadamy 1,5 rocznego Airedale Terriera. Dokupiliśmy do niego Siberian Huskyego (2,5 miesięczny).
Airedale jest ułożony, czasem lekko nieposłuszny, chociaż względem jednej osoby posłuszny jest całkowicie.
Husky jest natomiast Panem i Władcą, co przedstawić powinny poniższe przykłady:
1. Jedzenie - ogólnie wygląda to tak, że dostają w dwóch miskach. Mały rzuca się do michy, odgania starszego, a nawet jeśli nie to często starszy nie podchodzi bliżej i nie je póki my nie interweniujemy. Musimy albo małego trzymać dalej od misek albo siadać między nimi i pilnować. Jak mieli michy dalej od siebie to się jeden rwał do michy drugiego. Dzisiaj zostawiliśmy ich samych sobie do jedzenia to Husky jadł aż się najadł, potem odganiał starszego, starszy szczekał, aż w końcu małego zabraliśmy, by starszy mógł zjeść.
2. Zabawki - nie raz się siłują, a potem mały weźmie zabawkę i odgania starszego od niej szczekaniem i rzucaniem się na niego. Jak zabawka mieści się w pysku to się mu wiesza na kudłach.
3. Mały nieraz potrafi się rozpędzić i rzucać starszemu do gardła, szarpać go za kudły (dzisiaj mu wyrwał dwa kłębki). Wydaje z siebie wark, czasem przeplatany ze szczekaniem.
4. Co zadziwiające starszy czasem zaskiałczy jak mały coś mocniej zrobi, raczej odpuszcza jak go mały pogoni, tudzież ew. zachęca do zabawy (Delikatnie trąca łapą) albo kłapie pyskiem przy ciele małego. Zdarzyło się, że całą głowę małego wsadził do pyska, chociaż wnioskując po reakcji futerko mu nie smakuje .
5. Jedyne momenty jak starszy gonił małego to jak dajemy smakołyki i jakiś wypadnie z rąk na podłogę to wtedy warknie mocniej na małego. Jak do małego powiem "fe" bo coś gryzie to i przyniesie mu zabawkę.
6. Airedale lubi siedzieć na balkonie, nie raz szczeknie, wtedy mały leci do niego - chyba jedyne posłuszeństwo małego względem dużego.
7. Maluch sam w sobie to zadra straszna i wręcz nie znosi jak coś jest nie po jego myśli, potrafi z ząbkami wyskoczyć, chociaż wtedy to albo klapsa dostanie + "fe" albo pyszczek mu ręką zablokuję + "fe" albo pięść dam do gryzienia .
A więc problem to czy to zachowanie malucha nie jest zbyt agresywne i co zrobić z jedzeniem. Bo psiak zachowuje się co najmniej jakby w Oświęcimiu był. No i czemu starszy mu na tyle pozwala, w końcu jakby nie było to ma go na jedno kłapnięcie .
Wprowadzenie szczeniaka do dorosłego - problm
Na razie traktuje go jak dziecko, którym jest. Klapsy nie są środkiem wychowawczym.
Ja bym wprowadziła regułę "nie ma nic za darmo". Za jedzenie musi coś zrobić, żeby dostać zabawkę to samo, nawet głaskanie za coś.
Dając mu pięść do gryzienia uczysz go że można gryźć ludzi, zamiast pięści daj mu zabawkę i bez klapsa.
Jak podajecie jedzenie? Co jedzą? Zaczynacie naukę z małym? Jak sprawa ze spacerami wygląda?
Ja bym wprowadziła regułę "nie ma nic za darmo". Za jedzenie musi coś zrobić, żeby dostać zabawkę to samo, nawet głaskanie za coś.
Dając mu pięść do gryzienia uczysz go że można gryźć ludzi, zamiast pięści daj mu zabawkę i bez klapsa.
Jak podajecie jedzenie? Co jedzą? Zaczynacie naukę z małym? Jak sprawa ze spacerami wygląda?
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
pytasz czy zachowanie 2,5 miesięcznego psa jest agresywne? Nie jest, natomiast został za wcześnie zabrany od matki, czego żniwo nie raz będziecie zbierać. Rozumiem, że husky jest z jakiejś pseudohodowli? Karmić na razie osobno, potem sobie psiaki między sobą ustalą, co który może. Puki co masz w domu psie niemowlę, nie wymagaj cudów. NIE BIJEMY PSA! Niby co ma dać dawanie mu klapsa? Bo nie bardzo rozumiem? Chcesz go nauczyć, że ręka człowieka kojarzy się z bólem? Świetnie, w końcu zacznie się na nią po prostu rzucać, a nie w zabawie gryźć. A jak będzie ważył 25 kilogramów, to nie będzie wesoło
jeszcze jedna dość istotna sprawa. Jeżeli to są dwa psy (tak zrozumiałam) to przygotujcie się na niezłe wojny między nimi w przyszłości. Z tego co mogę wywnioskować, pojęcia o wychowaniu nie macie jakiegoś nadzwyczajnego, nie będziecie potrafili zapobiegać psim bójkom. Nie myśleliście żeby iść z psami na szkolenie, jak mały podrośnie?
O reszcie, czyli codziennych porządnych parogodzinnych spacerach z huskym, połączonych z wysiłkiem intelektualnym za pewne wiecie, ale pozwolę sobie na wszelki wypadek przypomnieć.
jeszcze jedna dość istotna sprawa. Jeżeli to są dwa psy (tak zrozumiałam) to przygotujcie się na niezłe wojny między nimi w przyszłości. Z tego co mogę wywnioskować, pojęcia o wychowaniu nie macie jakiegoś nadzwyczajnego, nie będziecie potrafili zapobiegać psim bójkom. Nie myśleliście żeby iść z psami na szkolenie, jak mały podrośnie?
O reszcie, czyli codziennych porządnych parogodzinnych spacerach z huskym, połączonych z wysiłkiem intelektualnym za pewne wiecie, ale pozwolę sobie na wszelki wypadek przypomnieć.
10 tygodni to chyba już nie taki maluszek, by było za wcześnie . Podobno po 8 tygodniu już można, chociaż najoptymalniej jest w okolicach 12tego.
Husky z hodowli jest zwykłej, rodowodowej.
Pytanie co robić jak mały się rzuca z mleczakami, bo go np. chcesz przesunąć . Do tego się to odnosiło.
Co do spacerów to po to braliśmy Husykego właśnie -.-. Duży robi lekko 80km biegiem tygodniowo. Nie licząc zwykłych spacerów albo wyjść dla zabaw różnorakich. Bo i do zawodów potem chcemy się szykować jak mały podrośnie.
Duży je hillsa suchego, mały royala.
Co do wychowania - Airedale jest posłuszny, żywiołowy i radosny, więc chyba nie jest źle .
Ale 1 pies w domu to zupełnie co innego jak dwa i różnica jest kolosalna.
Co do porady z wychowaniem jeszcze - nagrody stosujemy w 99% przypadków. Tylko to gryzienie "odwetowe" jest karcone. A i nagrody dostaje tylko jak wykona polecenie (chyba, że to nowe to wtedy metodą małych kroczków).
Husky z hodowli jest zwykłej, rodowodowej.
Pytanie co robić jak mały się rzuca z mleczakami, bo go np. chcesz przesunąć . Do tego się to odnosiło.
Co do spacerów to po to braliśmy Husykego właśnie -.-. Duży robi lekko 80km biegiem tygodniowo. Nie licząc zwykłych spacerów albo wyjść dla zabaw różnorakich. Bo i do zawodów potem chcemy się szykować jak mały podrośnie.
Duży je hillsa suchego, mały royala.
Co do wychowania - Airedale jest posłuszny, żywiołowy i radosny, więc chyba nie jest źle .
Ale 1 pies w domu to zupełnie co innego jak dwa i różnica jest kolosalna.
Co do porady z wychowaniem jeszcze - nagrody stosujemy w 99% przypadków. Tylko to gryzienie "odwetowe" jest karcone. A i nagrody dostaje tylko jak wykona polecenie (chyba, że to nowe to wtedy metodą małych kroczków).
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
W takim razie, proszę o wybaczenie. Myślałam, że znowu się tu trafił niby właściciel, co uważa że dla psa ogród to całe życie.
Jeśli pies gryzie to lepiej go zostawić w spokoju - wstać i odejść. Tak jakbyś mówiła - jeśli mnie gryziesz to kończymy się bawić. Ważne jest to, aby dać psu możliwość naprawienia swojego błędu. Psy uczą się przez powtarzalność pewnych sytuacji, dlatego jeżeli raz odbierzesz mu swoje towarzystwo na 15 minut, zamiast 15stu razy na 1 minutę, to będzie to 15 razy mniej skuteczne. Wychodzisz, po minucie wracasz i dajesz maluchowi szansę się dobrze zachować, czyli Cię nie złapać ząbkami za rękę. Oczywiście, że pewnie znowu Cię ugryzie (nawiasem mówiąc, musisz mu zapewnić coś co będzie mógł gryźć - miękkie patyki, zabawki i tak dalej), ale za 3 razem już zajarzy o co chodzi, a za 4,5,6 się w tym utwierdzi i przestanie to robić. Nie widziałam psa, ale raczej nie sądzę żeby to gryzienie było odwetem za coś co mu nie pasuje. Na pewno nie tak jak ludzie robią, czyli na złość. Pamiętaj, że pies Ci nic nie powie, jego sposób komunikowania się z Tobą jest właśnie przez ząbki dlatego oczywiście eliminować takie zachowania, ale na razie bez przesady.
Jeśli pies gryzie to lepiej go zostawić w spokoju - wstać i odejść. Tak jakbyś mówiła - jeśli mnie gryziesz to kończymy się bawić. Ważne jest to, aby dać psu możliwość naprawienia swojego błędu. Psy uczą się przez powtarzalność pewnych sytuacji, dlatego jeżeli raz odbierzesz mu swoje towarzystwo na 15 minut, zamiast 15stu razy na 1 minutę, to będzie to 15 razy mniej skuteczne. Wychodzisz, po minucie wracasz i dajesz maluchowi szansę się dobrze zachować, czyli Cię nie złapać ząbkami za rękę. Oczywiście, że pewnie znowu Cię ugryzie (nawiasem mówiąc, musisz mu zapewnić coś co będzie mógł gryźć - miękkie patyki, zabawki i tak dalej), ale za 3 razem już zajarzy o co chodzi, a za 4,5,6 się w tym utwierdzi i przestanie to robić. Nie widziałam psa, ale raczej nie sądzę żeby to gryzienie było odwetem za coś co mu nie pasuje. Na pewno nie tak jak ludzie robią, czyli na złość. Pamiętaj, że pies Ci nic nie powie, jego sposób komunikowania się z Tobą jest właśnie przez ząbki dlatego oczywiście eliminować takie zachowania, ale na razie bez przesady.
No i właśnie o pomysł na to gryzienie mi chodziło i dziękuję . Wiecie, mieliśmy psiaka (też rottka) jeszcze za czasów słynnej TD Fischera. Tylko, że nie stosowaliśmy jej w taki sposób. Ja nawet idę dalej niż rodzice, bo mi pies na łóżku nie przeszkadza (chociaż mój brat tu przesadził i jak mówi psu "miejsce" w swoim pokoju to pies mu na łóżko wskakuje, no ale "jak pan chciał tak miał").
Co do tego jak to z tym gryzieniem robi to jak na "przesuń się" nie reaguje, to wtedy ręką czy nogą go przesuwam powtarzając komendę, a ten hyc i już ząbki na przesuwającej go kończynie ;P. Ale jak ruszy tyłek to albo pieszczota albo smakołyk, zależy czy jest pod ręką, bo nie cały dzień się z nimi lata po domu, a i czasem piżama jest bezkieszenna .
Co do przesuń się to też dobry pomysł .
A wracając do kwestii jedzenia, bo chyba w końcu napisałem tylko czym, a nie jak.
Dostają równocześnie. Testowane sposoby:
1. Bez wtrącania, blisko siebie - stary czeka i patrzy, potem Mały pilnuje i starego nie dopuszcza, nawet jak zje, chyba, że się ostatecznie wtrącimy.
2. Ja pośrodku. Jedzą oboje, chociaż starego czasem trzeba zachęcić do jedzenia, a mały próbuje wyminąć. Chociaż ostatnio jak byłem między nimi to już jedli prawie normalnie . Chociaż starszy dziwnie na nas patrzy jak mu każemy "szamać", a mały próbuje jeść z dwóch misek na raz .
Jakiś pomysł jeszcze jak szkolić małego przy dużym? Acz w końcu jakby nie było starszy musi bardziej zapracować, by coś dostać, a znowuż jak on zrobi, a mały nie, to mimo zwracania się do małego się duży dopomina .
Co do tego jak to z tym gryzieniem robi to jak na "przesuń się" nie reaguje, to wtedy ręką czy nogą go przesuwam powtarzając komendę, a ten hyc i już ząbki na przesuwającej go kończynie ;P. Ale jak ruszy tyłek to albo pieszczota albo smakołyk, zależy czy jest pod ręką, bo nie cały dzień się z nimi lata po domu, a i czasem piżama jest bezkieszenna .
Co do przesuń się to też dobry pomysł .
A wracając do kwestii jedzenia, bo chyba w końcu napisałem tylko czym, a nie jak.
Dostają równocześnie. Testowane sposoby:
1. Bez wtrącania, blisko siebie - stary czeka i patrzy, potem Mały pilnuje i starego nie dopuszcza, nawet jak zje, chyba, że się ostatecznie wtrącimy.
2. Ja pośrodku. Jedzą oboje, chociaż starego czasem trzeba zachęcić do jedzenia, a mały próbuje wyminąć. Chociaż ostatnio jak byłem między nimi to już jedli prawie normalnie . Chociaż starszy dziwnie na nas patrzy jak mu każemy "szamać", a mały próbuje jeść z dwóch misek na raz .
Jakiś pomysł jeszcze jak szkolić małego przy dużym? Acz w końcu jakby nie było starszy musi bardziej zapracować, by coś dostać, a znowuż jak on zrobi, a mały nie, to mimo zwracania się do małego się duży dopomina .
Eh, się będzie trzeba zarejestrować, bo się posta edytować nie da :/.
Co do psów ogrodowych to hodowla w której chcieliśmy kupić wcześniej właśnie tak sądziła, że niby to wybieganie to nieprawda. No ale cóż, kasiarze ;]. A u nas sąsiedzi mieli haskacza w ogrodzeniu 5x5m... Zdechł... Ale to taka zaściankowa wieś, więc no... :/
Wszelkie inne porady względem dwóch psów mile widziane
Co do psów ogrodowych to hodowla w której chcieliśmy kupić wcześniej właśnie tak sądziła, że niby to wybieganie to nieprawda. No ale cóż, kasiarze ;]. A u nas sąsiedzi mieli haskacza w ogrodzeniu 5x5m... Zdechł... Ale to taka zaściankowa wieś, więc no... :/
Wszelkie inne porady względem dwóch psów mile widziane
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
możesz z dużym ćwiczyć cierpliwe czekanie (zostań) podczas szkolenia małego. Kładziesz teriera na kocyk i podczas jego spokojnego leżenia w miejscu szkolisz chwilę małego, po czym podchodzisz do dużego i dajesz smaka za ładne zostań w rozproszeniach:)
Na moich bydlątkach zadziało coś takiego:
-miski w różnych miejscach w pokoju,
- młodej spalałam michę- trwało to dłużej niż zjedzenie przez starszą
- Kiedy starsza kończyła jeść musiała zostać "na miejscu"- żeby nie zakłócać spalania i uniknąć walki o jedzenie.
Teraz mamy rytuał: idą na miejsca, ja wnoszę jedzenie, stawiam miski, każda podchodzi do swojej i czekają na komendy, jedzą na "weź". Z czasem Neya nauczyła się, że nie wolno podchodzić do miski Sheny i omija ją- Neya nie je, ona pochłania więc zawsze je szybciej.
Neya gryzła mnie bardzo namiętnie, tak żeby blade ciałko Pani nabrało odpowiedniego koloru siniaków. Zalecane przez niektórych piszczenie odnosiło skutek przeciwny(widać nie umiem piszczeć), zadziałała komenda "nie", dawanie zamiast moich biednych rąk jakiejś zabawki a jak już wpadała w amok upiększania moich już poharatanych rąk wtedy odchodziłam, koniec "zabawy".
Cieszę się że nie mam problemów z przesuwaniem moich panienek, normalnie wystarczy odpowiednie spojrzenie i schodzą z drogi
-miski w różnych miejscach w pokoju,
- młodej spalałam michę- trwało to dłużej niż zjedzenie przez starszą
- Kiedy starsza kończyła jeść musiała zostać "na miejscu"- żeby nie zakłócać spalania i uniknąć walki o jedzenie.
Teraz mamy rytuał: idą na miejsca, ja wnoszę jedzenie, stawiam miski, każda podchodzi do swojej i czekają na komendy, jedzą na "weź". Z czasem Neya nauczyła się, że nie wolno podchodzić do miski Sheny i omija ją- Neya nie je, ona pochłania więc zawsze je szybciej.
Neya gryzła mnie bardzo namiętnie, tak żeby blade ciałko Pani nabrało odpowiedniego koloru siniaków. Zalecane przez niektórych piszczenie odnosiło skutek przeciwny(widać nie umiem piszczeć), zadziałała komenda "nie", dawanie zamiast moich biednych rąk jakiejś zabawki a jak już wpadała w amok upiększania moich już poharatanych rąk wtedy odchodziłam, koniec "zabawy".
Cieszę się że nie mam problemów z przesuwaniem moich panienek, normalnie wystarczy odpowiednie spojrzenie i schodzą z drogi
O właśnie, miski daleko od siebie też były. Starszy jadł, ale i tak patrzył na nas jak na niezbyt zdrowych umysłowo . A mały co rusz starał się zwiać do michy starszego , co skutkowało tym, że duży do małego michy się dobierał i odwrotnie, chyba że nie pozwoliliśmy . W sumie to się uspokaja pomału i zobaczymy jak będzie dalej. Jakby co to pewnie znowu będę pisał tu . Bo pytałem gdzie indziej, ale tu jednak lepsze odpowiedzi .
Co to jest "spalanie michy"?
Bo karmienie osobno to nie zdało egzaminu - darcie masakryczne, a Mały potem jadł jakby go autentycznie z oświęcimia na szwedzki stół wpuścił - a wiadomo jak to się kończy jak ktoś łapczywie je .
Co to jest "spalanie michy"?
Bo karmienie osobno to nie zdało egzaminu - darcie masakryczne, a Mały potem jadł jakby go autentycznie z oświęcimia na szwedzki stół wpuścił - a wiadomo jak to się kończy jak ktoś łapczywie je .
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
spalenie michy, czyli psy całe jedzenie dostają z ręki przy szkoleniu. Szczerze powiem, że tak metoda rewelacyjnie sprawdza się przy psach z problemami, natomiast jeśli psy nie sprawiają dużych kłopotów to nie powinny ciągle podjadać w ciągu dnia. Chodzi mi tu głównie o trawienie, żołądek psa też musi czasem sobie odpocząć no i przy szkoleniu bardzo często się zdarza że łapiąc chrupki połykają powietrze. Kori dostaje jeść 2 razy dziennie i w między czasie na długim spacerze jak powtarzamy np. 'chodź tu'. Wieczorem jak chce ją pomęczyć to biorę kubek z odmierzoną ilością chrupek i coś tam działamy a resztę wsypuję do miski.
A jakby tak małego wynosić za każdym razem jak będzie podchodził do miski dużego? Nie do innego pokoju, a do innego kąta w tym samym pomieszczeniu?
A jakby tak małego wynosić za każdym razem jak będzie podchodził do miski dużego? Nie do innego pokoju, a do innego kąta w tym samym pomieszczeniu?
Pies dostaje jedzenie tylko z ręki i za wykonanie czegoś. Moja się nakręcała(pozytywnie) bo ja trzymałam miskę, nie mogła podejść i jej zjeść, więc zrobiła wszystko byle dostać jedzenie. Nauka komend poszła wręcz błyskawicznie, nauczyła się "nie rusz" i "leżeć". wyglądało to tak: Shena jadła normalnie na miejscu, a ja z Neyą odchodziłam kawałek i rzucałam różne komendy za które dostawała karmę z ręki i tak zjadała swój posiłek.
Ok, dzięki , to będziemy próbować .
Chociaż na śniadanie nie było większych kłopotów i coraz dalej można odchodzić jak jedzą z osobnych misek, chociaż małego trzeba czasem poprawić, ale nie jest już tak źle jak na początku. Tylko duży czasem jeść nie chce póki mały się nie uspokoi.
A sam pomysł szkolenia na jedzenie nie jest zły .
Chociaż na śniadanie nie było większych kłopotów i coraz dalej można odchodzić jak jedzą z osobnych misek, chociaż małego trzeba czasem poprawić, ale nie jest już tak źle jak na początku. Tylko duży czasem jeść nie chce póki mały się nie uspokoi.
A sam pomysł szkolenia na jedzenie nie jest zły .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości